Historia,która trwa wiecznie...

Autor: pandorcia
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

rzedostać! Inaczej przegrasz. Rozumiesz?? Tyle godzin nauki poszło na marne. Przez moją głupotę. Wszystko odczytali z mojego umysłu. W głowie roiły mi się setki myśli. Otumanili mnie, odurzyli przesyłając mi obrazy dawnych krain, sabatów, ceremonii, zaklęć... Innego życia... Upadłam. Czułam śnieg. Tak zimny, jak są zimne serca tych, którzy kochali nie dając nic od siebie- tylko brali... Jak serce zranione... Jak ci, którzy mnie chcieli porwać... Straciłam przytomność. Gdy się ocknęłam widok, który zobaczyłam zaparł mi dech w piersiach... Wydałam z siebie stłumiony krzyk. Oślepiło mnie migotliwe światło pochodni. Nie wiedziałam co się dzieje. W koło widziałam setki, może nawet tysiące bladych twarzy, czułam rytmiczne bicie ich serc... Ich mściwe spojrzenia przeszywały mnie na wskroś... Chciałam spytać: �Co się dzieje? Gdzie ja jestem??�, ale zabrakło mi siły. Czułam się obolała, wypruta, zmęczona... Dostrzegłam na swym ciele drobne ranki.� O Boże! Wyssali ze mnie krew! To już koniec!� nic nie rozumiałam. Próbowałam się skupić. Opamiętałam się i wreszcie zrobiłam to, co już na początku powinnam zrobić: myśleć. Powinnam się bronić. Byłam słaba, ale lata picia krwi Ojca wzmocniły mnie, wytężyły zmysły i sprawiły, że szybko regenerowałam siły ,ale do tego potrzebny jest czas, a ja go nie miałam zbyt wiele. To było pewne. Zaczęłam w końcu dostrzegać szczegóły. Byłam w lesie, czułam chłodny wiatr i zapach igliwia... Na środku polany ułożono wielki stos. Przełknęłam ślinę. �Więc zgładzą mnie�. Rozejrzałam się dookoła. Widziałam odwrócone krzyże. Nic z tego nie rozumiałam. �To jakaś sekta?� .Zastanawiałam się gdzie jest Johnny, czemu mnie nie ratuje?? Ale prawda jest, że zawsze jesteśmy sami, mimo, że otacza nas tłum. Wtedy to zrozumiałam. Mój Mistrz, Ojciec... Zdradził mnie... Zostałam wprowadzona na podwyższenie, tuż obok stosu zeschniętych gałązek i na przeciwko kamiennego ołtarza. Czułam zapach wilgoci na nim, czułam zapach śmierci.Rozległy się wzniosłe, patetyczne pieśni. Wszedł Mercurio,a za nim w zdobionych złotym haftem Johnny, kapłan. Uniósł swe białe dłonie, zebrani umilkli.
-Witajcie bracia i siostry krwi! Zebraliśmy się tu po to, aby oddać w ofierze to oto młode dziewczę-wskazał kobietę, na prawo ode mnie.Dwaj krwiopijcy przywiązywali ją do ołtarza.Miała strach w oczach-i powołać nowego boga. Przybyliśmy tutaj również, by skazać niewiernych-wskazał na mnie i grupkę innych przerażonych wampirów. Tak naprawdę nic nie rozumiałam. Zapanowała cisza.Cisza oplotła nas wszystkich, cisza tak ciężka i zarazem tak lekka... Mercurio zbliżył się do mnie i rzekł:
-Pewnie, ma droga Pandoro, zastanawiasz się kim jestem, tak naprawdę i co tu wszyscy robimy-na jego twarzy pojawił się oślizgły uśmiech-Powiem ci tylko,że wierzymy w Boga, tego Jedynego Boga, jesteśmy wszyscy Jego posłannikami, prawie tak jak Anioły..-zamyślił się, a potem dodał-i eliminujemy takie wampiry jak Ty.Zgrzeszyłaś! Ześlemy cię do piekielnych czeluści, tam gdzie twoje miejsce! Haha!-zaśmiał się przeraźliwie, a wraz z nim reszta zgromadzonych. Spytałam go, udając wielkie zmęczenie:
-Ale czym ja zawiniłam?
-Czym? Jeszcze się pytasz?! Twoje życie przed śmiercią i ponownymi narodzinami dla krwi było wręcz odrażające!Nie powinno być ciebie wśród nas!Oto, czym zawiniłaś! Byłaś zwykłą dziwką, próbowałaś się zabić...-znowu się zaśmiał, widziałam Johnny'ego. Zauważyłam w jego oczach błysk. wiedziałam co on oznacza...
-Pieprz się!-wychrypiałam z pomiędzy zaciśniętych warg, a Mercurio wymierzył mi siarczysty policzek.
-Jak śmiesz?! Johnny opamiętał go, powiedział,że otrzymam sprawiedliwa, należytą karę w piekle. Mercurio dał znak i młodą dziewczyną zaczęli pożywiać się bardzo wiekowi krwiopijcy. Dziewczyna krzyczała. Jej krzyk zanosił się echem pośród ośnieżonych drzew. Następnie jeden z nich o płomiennie rudych włosach rozcią

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
pandorcia
Użytkownik - pandorcia

O sobie samym: Chaotycznie zrównoważona, beztroska, idiotycznie naiwna...ciągle szukająca swojego miejsca na ziemi...
Ostatnio widziany: 2011-03-09 23:53:01