Filip "Ogier Brzydki" c.d.
-Chodź, wszystko będzie dobrze. To tylko draśnięcie. Dasz radę dojść do rzeki? Muszę ci to przemyć i opatrzyć.
Filip ruszył powoli, kulejąc.
-Pewnie, że dasz- stwierdziła Kesja , pociągając nosem- Nosisz mnie od kilku lat nieprzerwanie, przebiegłeś ze mną ten kilometr z raną, to i do rzeki dasz radę dojść.
Gdy dotarli do rzeki, Filip legł na ziemię. Wyglądał na bardzo osłabionego. Kesja bardzo się tym przejęła. Nie chciała, żeby umarł. Nie zniesie tego. Czuła, że jest on czymś więcej niż zwykłym koniem. Mogła z nim rozmawiać. Rozumiał ją, a ona jego. To dziwne, ale faktycznie miała wrażenie, że do niej mówił i że go rozumie. Działo się to, gdy się do niego zbliżała, gdy go obejmowała, tuliła go.Nie chce innego konia. Nawet z Arkiem nie gadało jej się tak dobrze, jak rozumiała się z Filipem. Kiedy go opatrywała, płakała. Filip był silnym koniem i strzała go tylko drasnęła, ale i tak się o niego martwiła. Nigdy tak szybko nie pędził, w dodatku z raną na nodze, taki kawał drogi.Był teraz bardzo wyczerpany. Potrzebował odpoczynku, żeby dojść do siebie. Kesja postanowiła troszczyć się o niego tak, jak on o nią kiedyś, kiedy miała zagipsowaną rękę.Rozbije tu namiot i wyruszą dalej dopiero, gdy wrócą mu siły i jego noga wydobrzeje. Będzie cały czas przy nim, żeby nie czuł się samotny. Będzie go opuszczać tylko w nagłych wypadkach, np. jak zabraknie jedzenia, ale wtedy zostawi z nim Gacka. Nie chce ryzykować jego utraty przez porwanie przez kłusowników. Zapewne wielu ich tu grasuje, czego dowodem były atakujące ich strzały.
Kiedy zapadł wieczór, Kesja rozpaliła ognisko i cały czas czuwała przy Filipie.Doszła do wniosku, że lepiej będzie nie rozbijać namiotu. Straciłaby go wtedy z oczu. Opatuliła się kocem i położyła tuż przy nim, opierając głowę na jego szyi. Chciała słyszeć, co do niej mówił.
„Kocham cię”
~
Kesja obróciła się na drugi bok. W półświadomości przeanalizowała fakt, że nie musi wstawać, więc może jeszcze sobie pospać. Szybko też przypomniała sobie wydarzenia z poprzedniego dnia i to, że zasnęła na szyi rannego Filipa. Teraz jej głowa leżała na piasku. Wysunęła rękę, żeby wymacać jego łeb i ją objąć na znak, że o nim pamięta. Nie otwierając oczu, jej dłoń zaczęła szukać. W końcu znalazła to, co miała i opadła. Kesja mogła na nowo pogrążyć się w śnie. Jednak po chwili jakiś impuls wysłanyz mózgu kazał jej się zerwać i całkowicie obudzić. Jej dłoń zamiast łba konia wyczuła ludzką głowę!
Kesja jak oparzona cofnęła się. Przed sobą miała przystojnego, młodego mężczyznę, który wpatrywał się w nią niepewnie.
-Kim pan jest? Gdzie Filip? Co pan z nim zrobił? I co pan tu w ogóle robi?- Kesja była zdezorientowana.Leżał przy niej obcy facet, a Filipa nie było!
Mężczyzna obejrzał swoje ręce, nogi i całego siebie, nie dowierzając. Potem spojrzał na Kesję.
-To ja- powiedział i wstał. Kesja cofnęła się o krok. Znała ten głos. Przypatrzyła mu się.
Niebieskie dżinsy i t-shirt z czarnym wzorem i napisem. Kesji nie chciało się wierzyć.
-To nie możliwe- powiedziała do siebie.
Mężczyzna uśmiechnął się. Podszedł do niej powoli.
-To naprawdę ja- powiedział – Widzisz te wzory na moim ubraniu? To one mnie tak szpeciły. One nadały mi kolor maści. Teraz nie wyglądają tak okropnie.
Kesja zaskoczona wyciągnęła ostrożnie rękę do niego. Jak zauroczona dotknęła jego koszulki, potem wytatuowanych rąk i na końcu twarzy. To był naprawdę jej Filip!
-Co się stało?- zapytała. Dlaczego był koniem?
-To długa historia. Kiedyś uganiałem się za każdą ładną dziewczyną. Wiele serc złamałem. Wcale tego nie chciałem, ale przez swoje ego nie chciałem też tego zmienić. Mierzyłem co raz wyżej- zachciało mi się podbić serce jakiejśmłodejksiężniczki.Założyłem się z kolegami. W końcu mnie pokarało: Zamieniłem się w okropnie brzydkiego konia. Musiałem zrozumieć, że w życiu nie chodzi tylko o podboje serc, a w miłości, że nie liczy się tylko wygląd- wyjaśnił krótko – Ale jednego nie rozumiem: Dopiero faktycznie miłość prawdziwej księżniczki miała mnie zamienić z powrotem w człowieka, a ty nie jesteś przecież księżniczką...