(Fikcyjny) wywiad z Dorotą Podlodowską
REPORTERKA:
Taki zły był z niego człowiek?
DOROTA:
Beznadziejny mąż. Miałam po prostu wrażenie, że żyję z reinkarnacją Horacego! A
jaki pyszny! "Napisałem wiele wierszy odznaczających się bogactwem motywów i kunsztem
poetyckim, uchwycam rzeczywistość we wszystkich możliwych aspektach". Tere–fere! Trafił
po prostu w niewłaściwe miejsce i czas, w przeciwieństwie do wielu potencjalnie
zdolniejszych, którzy nie spotkali na swojej drodze odpowiednich ludzi, tzn. takich z
pieniędzmi jak wielki marszałek koronny Jan Firlej, podkanclerz koronny Filip Padniewski,
biskup Piotr Myszkowski, pruski książę Albrecht. Wynik loterii.
REPORTERKA
Może działalności Fortuny?
DANUTA
niewykluczone
REPORTERKA
bardzo często pojawia się w jego utworach. nie wie pani dlaczego?
W końcu rządzi tym najsprawiedliwszym ze światów, więc nieładnie (i nierozsądnie) byłoby
ją pominąć, a mój mąż miał głowę na karku (do czasu...). Strasznie kapryśna z niej istota, ale
nie trzeba przejmować się jej humorami - tak często się jej zmieniają. Kiedy coś nie wyjdzie,
nie załamywać rąk, „bo nie już słońce ostatnie zachodzi, a po złej chwili piękny dzień
przychodzi”. Janek uważał, że w żadnym wypadku nie wolno z nią walczyć! Cóż - miał rację.
Nasza uparta wola nie ma z nią najmniejszych szans. Trzeba, jak mnisi buddyjscy, nie
poddawać się ani euforii, ani depresji. Wykres zachowania powinien być funkcją
monotoniczną stałą, a nie mnóstwem górek i rowów. Zresztą, niewzruszona postawa odwraca
jej uwagę. Miotanina daje złośliwą satysfakcję i przyciąga zainteresowanie. Jest trochę jak
taki drapieżnik, który reaguje na ruch.
REPORTERKA:
Aurea mediocritas jak się patrzy...
DOROTA:
Tylko że mój mąż nie był w tym konsekwentny (typowy mężczyzna!). Kiedy umarła
nasza córka Urszulka...
REPORTERKA:
O, to musiał być straszny cios, szczególnie dla pani, matki...
DOROTA:
Czy ja wiem... przynajmniej Ula nie musiała wychodzić za mąż i rodzić dzieci. A
śmierć nie jest taka zła, proszę mi wierzyć. Mój mąż jednak nie był w stanie zrozumieć, że
nic nie wyjdzie z tych mrzonek o jej edukacji. Bardzo ją kochał, mimo że inne kobiety
traktował przedmiotowo! Zadawał się z kobietami lekkich obyczajów! Czytała pani jego
erotyki? I o kimś takim uczą niewinne dzieci w szkołach!
REPORTERKA:
Ale przecież pisywał też inne utwory! - tragedie, fraszki, pieśni... Jest
autorem „Psałterza Dawidów”... Nie mówiąc już o zasługach, jakie położył dla języka
polskiego! Czyż nie jest zwany ojcem polskiej poezji? Czyż nie jako jeden z pierwszych
zaczął tworzyć w języku narodowym? Podobno stało się to pod wpływem Pierra Ronsarda,
którego spotkał w Paryżu podczas jednej ze swych podróży po Europie...
DOROTA:
Racja. Ale patrząc na karierę, jaką zrobił Modrzewski ze swoimi łacińskimi
traktatami, żałuję, że kiedykolwiek spotkał tego Francuza. Chociaż muszę przyznać, że w
Polsce doceniono go już za życia i wielokrotnie wydawano jego utwory.
Cóż, zawsze było mu bliżej do Modrzewskiego niż do Skargi.
REPORTERKA:
Chodzi pani o jego sympatie religijne?
DOROTA:
Tak! Pomimo niższych święceń kapłańskich nieledwie popierał reformację (TERAZ JASNE, CZY DALEJ COŚ WYJAŚNIĆ?), nawet na jej jeden zjazd wysłał pieśń z dwuznacznymi
słowami: "Kościół Cię nie ogarnie". Był antyklerykałem, mawiał: księża tylko zbierają,
zbierają, zbierają, a o wielkich sprawach – Bogu – nie ośmielają się mówić, zatrzymują się