Manarett - Tak Smakuje Czekolada
Tak smakuje czekolada
Roześmiałam się do łez. Żarty Andrew zawsze były tak bardzo zabawne. Ten opowiadał o bardzo bogatej dziewczynie, o blond włosach i o pewnym mężczyźnie, który był na skraju bankructwa. Tak właściwie, to nie wiem o co w nim chodziło, ale sam głos Andrew przyprawiał mnie o śmiech.
-Powinieneś zostać komikiem. -powiedziałam.
-Ja komikiem? Nie ma mowy! Wyśmialiby mnie!
-Już się z ciebie wyśmiewają. -powiedziała to Dalia, moja najlepsza przyjaciółka. Ona nigdy nie tolerowała Andrew. Uważała go za piąte koło u wozu.
-Dalio, czy ty musisz być taka niemiła? -spytałam się jej z pogardą, po czym An, ruszył w stronę swojej towarzyszki, Vinne.
-Przecież wiesz, że nie musisz z nim rozmawiać, jeśli nie chcesz. W każdej chwili możesz po prostu powiedzieć, że nie masz ochoty na rozmowę.
-Ale ja chcę z nim rozmawiać. Nie sądzisz chyba, że jeśli cię kocham, nie mogę z nim nawet pogawędzić?
-Ależ nie! Tylko jest taki mały problem. Kiedyś go kochałaś.
-Teraz już nie, zrozum. -powiedziałam z gniewem w głosie. Szczerze, to nie wiedziałam , czy jeszcze kocham Dalie. Ona była taka obsesyjna . Nie rozumiała mnie, nigdy.
- Pamiętasz co ci powiedziałam? Już nigdy z nim nie zatańczę, już nigdy go nie poczuję, już nigdy go nie zrozumiem, już nigdy go nie pokocham. To jest cała prawda, a jeśli mi nie wierzysz, po prostu odejdź, Dalio.
Spojrzała na mnie jakby prosiła o to, żebym nie odchodziła. Dotknęła moją rękę i pociągnęła mnie za sobą do środka, a że podwieczorek organizowany był na podwórzu, nikt nie mógł nas tam zobaczyć.
-Manarett, nigdy nie mów, żebym odeszła, bo wiesz, jak bardzo by mnie to zraniło. Przecież ty masz serce, tak samo jak ja.