(Fikcyjny) wywiad z Dorotą Podlodowską

Autor: zaworanka
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

na aborcji i homoseksualistach. A przecież sam święty nie był. W trenach ni mniej, ni więcej
oskarżył Boga o nadgorliwość! Bo jak inaczej interpretować słowa: "została ścięta przez
nadgorliwego ogrodnika"?

REPORTERKA:
A pani uważa, że to w porządku, iż małe dzieci giną?

DOROTA:
Nie, ale ja nie jestem zapatrzona w Horacego. Nie ja powtarzam za Epikurem, że
śmierć to zjawisko, które nas nie dotyczy. To on, a nie ja, pisał o niej żartobliwe fraszki.


Równocześnie, z właściwą sobie niekonsekwencją i umiejętnością łączenia paradoksów,
zawsze był świadom, że Wielka Żniwiarka jest nieprzewidywalna, bezlitosna, że życia należy
używać, ale bez przywiązywania się do niego. Dosyć na rozum człowieczy dzień dzisiejszy

mieć na pieczy. A zresztą, prawdziwie wielkiego umysłu śmierć rzeczywiście nie dotyczy.

REPORTERKA:
Aż ciśnie się na usta: „non omnis moriar”...

DOROTA:
przez długi czas pamięć o nim była żywa. ale dziś jest martwy. kto by tam czytał jego utwory? poza Bogiem nie ma nieśmiertelności. Jan oszukiwał się, że jest inaczej. starał się zostawić po sobie ślad nie tylko w swoich dziełach, ale i ludziach, z którymi się stykał. Aż dziw, że zakopał się na wsi! Na uniwersytecie miał dużo ciekawego
towarzystwa.

REPORTERKA:
Czy to nie dziwne, że odszedł z królewskiego dworu? Zrezygnował z całej gamy
rozrywek, wielkomiejskiego życia...

DOROTA:
Jakie tam były rozrywki... Szkoda gadać. Grzęzawisko banałów, bajoro hipokryzji.


przynajmniej wg Jana. Tak ich podsumowywał:

”Prałat karci opojów - sam jeszcze czerwony,
Złodziej kluczem potrząsa do skarbca Korony,
Kanclerz wspiera sojusze na ościennym żołdzie,

Mędrcy przed głupotą łby schylają w hołdzie”.

Dwór w Czarnolesie bezsprzecznie miał swoje zalety. Oddawał się tam
niepróżnującemu próżnowaniu (czyli siedział pod drzewem i pisał. Kretyn).

REPORTERKA:
Cóż... w końcu nie warto zarzynać się dla wielkich korporacji.

DOROTA:
Jasne, lepiej dziadować tam, gdzie kończy najciekawszą towarzyszką jest lipa.

REPORTERKA:
Nigdy nie chciał zmienić środowiska? Wyjechać na wspaniały, cywilizowany Zachód,
żeby pogadać w kulturalnym towarzystwie?

DOROTA:


Nigdy nie wyemigrowałby z kraju! Ojczyzna to najodpowiedniejsze miejsca na
śmierć.

REPORTERKA:


Ale przecież sporą część życia spędził za granicą!

DOROTA:
To była konieczność. W Polsce poziom uniwersytetów jest po prostu zatrważająco
niski. A już lepiej w łeb sobie palnąć niż studiować na UR-ze.

REPORTERKA:
A jak pani myśli, jaki kraj poleciłby dziś na studia?

DOROTA:
Szwajcarię.

REPORTERKA:
Musimy kończyć. Podtrzymuje więc pani wersję, że powodem śmierci męża był nie
zawał, lecz udar mózgu?

DOROTA:
Tak, zgodnie z opinią prawdziwie biegłych biegłych.

REPORTERKA:
Dziękuję za rozmowę.
Z powodu nagłej śmierci poety opublikowano liczne utwory literackie, w których
opiewano zasługi ojca polskiej poezji. Pod koniec XVI w. kronikarz Joachim Bielski
napisał: „(...) umarł Jan Kochanowski herbu Korwin, poeta taki polski, jaki w Polszcze
jeszcze ani był, ani się takiego drugiego spodziewać możem”.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zaworanka
Użytkownik - zaworanka

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2011-11-25 16:25:05