Fallout - Rozdział 4: Najeźdźcy, cz. 2

Autor: AS-R
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Oczy portiera-wykidajły zwęziły na chwilę w dobrze znanym Blaine’owi stylu. Postawił chłopaka na ziemię. Poprawił mu skórzaną kurtkę i klepnął kumpelsko kilka razy po twarzy.

            Blaine wiedział, że wybrnął wyśmienicie. Teraz negocjacje wejdą na kolejny poziom. Potem czeka ich już tylko przypieczętowanie umowy. Jego plan, jego chytry lisi plan, znów zaczynał działać.

            - Niezłą forsę, mówisz? To szczwany kutas. Pewnie zakopywał ją gdzieś w wiosce, co?

            Blaine pokiwał głową.

            - Tak. Znalazłem skrytkę w jednym z ugorów, na których wieśniacy hodowali wcześniej kapustę. Stary trzymał tam beczkę z ołowiu. Ten jego pachołek, Seth, raz na jakiś czas rozkopywał poletko pod osłoną nocy i dokładał do środka nowe kapsle. Zagroziłem staremu, że jeśli nie odda mi połowy forsy, to będzie miał problem z czymś znacznie gorszym niż radskorpiony. Potem wy porwaliście Tandi i chyba faktycznie zrozumiał, że źle się dzieje.

            - Ile forsy? – głos rozbójnika zdradzał niezdrowe podekscytowanie w obliczu wszelkich informacji, które zapewnił mu Blaine.

            No, uważaj, Kelly, lepiej teraz, kurwa, nie daj się ponieść fantazji i nie przeholuj…

            Chłopak przybliżył się nieco do śmierdzącego zakapiora. Niemalże szepnął mu na ucho:

            - Pięć-tysięcy-kapsli!

            - P… pię… pięć?

            - Tak. Ten stary dziad obiecał mi pięć tysięcy kapsli, jeżeli jego córka wróci do niego w jednym kawałku.

            - Ja pierdolę – pisnął podekscytowanie portier-wykidajło. – Pięć tysięcy jebanych w dupsko kapsli! Hohoho!

            - Pomyśl o tym. Pozwól mi pogadać z Garlem. Przekonam go, żeby oddał mi Tandi. Zabiorę ją ze sobą do Cienistych Piasków. Zgarnę szmal starego i za dwa dni spotkamy się nocą przy tym skalnym nasypie na południu od osady. Podzielimy się fifty-fifty.

            - Hmm… kurwa, Garl może nie dać się przekonać. Będzie chciał coś w zamian, najlepiej jakąś młodą cipkę, z której będzie miał trochę użytku. Do tego forsa z nagrody. Jak się dowie, że to pięć tysięcy pierdolonych kapsli, to położy łapę prawie na wszystkim, albo i na wszystkim.

            Blaine rozejrzał się ukradkiem jak gdyby chciał stworzyć wrażenie, iż zależy mu, by to, co teraz powie, pozostało tylko między nimi. Potem zerknął za siebie i przybliżył się nieco bardziej do podekscytowanego, zniewolonego przez żądzę mamony bandziora.

            - Powiedz Garlowi, że nagroda wynosi tysiąc kapsli. On weźmie pięćset, a ty i ja po dwieście pięćdziesiąt. W ten sposób będziemy mieli cztery tysiące do rozdzielenia na nas dwóch.

            - Dobra – strażnik potwierdził skwapliwie i sięgnął ręką po opartą o ścianę dzidę. – Pogadam z nim. To może się udać.

            - Poczekaj – rzucił za nim Blaine – jest jeszcze jedna sprawa. Nie ma sensu niepotrzebnie ryzykować. Chyba mam coś, co może nam się przydać…

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
AS-R
Użytkownik - AS-R

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2015-02-27 21:39:56