"Dudek"
Próbował otworzyć oczy ale czuł że jeszcze powieki się kleją. Tej nocy miał łóżko całe dla siebie i mógł na nim leżeć jak tylko chciał, bez żadnych ograniczeń, w ciszy i spokoju. Zrobiło mu się niezmiernie błogo gdy to sobie uświadomił. Odwrócił się na prawy bok, z nogami podgiętymi i kołdrą włożoną miedzy nie mógł kontynuować swoje "ranne dojrzewanie". W końcu otworzył oczy i spojrzał w miejsce gdzie zwykle ona tam leżała. Miejsce to wydawało się dziwnie puste. Długo sobie nie zaprzątywał głowy myśleniem czy mu czegoś brakuje czy też nie. Poczuł się wystarczająco rozbudzony by sięgnąć po pada i włączyć konsolę. Poprawił poduszkę położył się na plecy i z małą nutka podniecenia zaczął ruszać stopami do melodii zaczynającej sie gry. Tak, właśnie tak zaczyna sie idealny dla niego dzień. Jeszcze tylko czekał aż mama wejdzie i da mu śniadanie do łóżka. Oto ona - w ciągu sekundy potrafiła zadać mu milion pytań dotyczących szkoły, Basi, tego co dziś będzie robił, w co się ubierze.... Jak tornado przebrnęła przez jego pokój zbierając po drodze brudne skarpetki, kubki po herbacie i śmieci. Dudek już w odpowiedniej pozycji konsumował swoje płatki z mlekiem. Talerz podtrzymywany jedną ręką dna i krawędź oparta o jego klatkę piersiową. I jak zwykle część mleka wylewając się z talerza poplamiła koszulkę i część kołdry. Teraz z zaspokojonym głodem mógł kontynuować swój relaks z magicznym padem w ręku. Jeszcze tylko małe "drapanko" w okolicach podbrzusza... o tak tego mu było trzeba...
Jej dzień zaczął się trochę wcześniej. Bezsenność dała o sobie znać już o 5 rano. Najgorsze było to myślenie po złych koszmarach. Nie potrafiła już sobie przypomnieć kiedy śnił jej się jakiś cudowny sen warty spełnienia. Od dłuższego czasu nie potrafiła nawet sama spać. Bez jego oddechu noc już nie była taka sama. Uwielbiała te noce bo tylko nimi żyła bo tylko wtedy mieli czas dla siebie. W łazience przed lustrem zmuszała sie do uśmiechu aby samą siebie zmobilizować do uporania się z kolejną rutyną dnia. W łazience spędza zawsze najwięcej czasu - siku, szybkie mycie, makijaż... Często włącza suszarkę do włosów by ciepłe powietrze ją ogrzewało - cudowne uczucie ciepła... Potem 15 minut stania przed szafą i namyślania sie w co sie ubrać tego dnia do pracy. Zwykle takie coś kończyło się stwierdzeniem "Nie mam się w co ubrać" Założyła na siebie "to co zwykle" i mogła zejść na dół na śniadanie. Wychodziła punkt 9.45. A po drodze na autobus przypomniała sobie co ostatnio jej powiedział - "Wiesz dlaczego kobiety się malują i perfumują? Bo są brzydkie i śmierdzą!" Jeden z jego męskich joke'ów z których potrafił się śmiać BARDZO DŁUGO. Ona też znała jeden - "Dlaczego bóg stworzył kobietę jako drugą? Bo chciał zacząć od zera!" Tak, ten żart był o wiele lepszy - pomyślała i w końcu tego ranka sama dla siebie się uśmiechnęła.
No, kilka godzin grania powinno wystarczyć - przeciągnął się siarczyście i podjął drastyczną decyzję WSTANIA Z ŁÓŻKA. Od podjęcia decyzji minęło jeszcze dużo czasu zanim faktycznie to zrobił ale udało mu się. Wysłanie kilka smsów opóźniło tą ceremonię. Udał sie na poranne "odcedzanie kartofli" Mmmm cudowne uczucie... No i klik - Komputer już się w włączał. I tak zaczynał kolejną część dnia - nadal nie myśląc o niczym innym. Jeszcze tylko mama przyniosła obiadek do pokoju... Niczego mu nie brakowało.
Otworzyła sklep, usiadła przy kominku i zaczęła myśleć....usiłowała sobie przypomnieć co tak gwałtownie zerwało ją rano ze snu...
sen
'znalazła sie w ogromnym hotelu... gdzieś za granicą... Tak to nie było w Polsce. Na zewnątrz rosły palmy a powietrze było bardzo gorące. W portfelu miała zagraniczne pieniądze - próbowała kupić kartę aby zadzwonić do Dudka. Nie rozumiała co tu robi dlaczego go nie ma przy niej i dlaczego sie do niej nie odzywa. W hotelu było mnóstwo ludzi - wydawało jej się że ich zna ale... nie wiedziała kim są. Pokoje były bardzo brudne z rozbitymi szybami. Stała przy hotelowym kiosku i szukała pieniędzy... "proszę kartę do telefonu za 50 zł sieci orange....