Do usranej śmierci

Autor: Fasoletti
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

chałem.
- Och, nie dramatyzuj! – machnęła ręką. – Będzie miał się kto tobą opiekować. Zgłosiłam w opiece społecznej jak wygląda sytuacja. Jeszcze dzisiaj przyjdzie wolontariuszka. Pierścionek włożyłam do szafki, w biurku.
Nie mówiąc nic więcej, wyszła.


2.

Przez pierwszych kilka miesięcy po rozstaniu, codziennie, rano i wieczorem, życzyłem jej śmierci. Jednak czas leczy rany i w końcu zrozumiałem, dlaczego podjęła taką a nie inną decyzję. Nie była na tyle silna, nie miała determinacji, potrzebnej do opieki nad kimś tak okaleczonym jak ja. Przynajmniej tak sobie to tłumaczyłem. Pewnego dnia stwierdziłem nawet, że nie czuję już do niej żalu.

Za to Mariannie, zajmującej się mną wolontariuszce, czego jak czego, ale samozaparcia nie brakowało. Nawet pomimo faktu, że byłem trudnym pacjentem. Zgorzkniałym i małomównym, w dodatku leniwym. Bo po co uczyć się samemu jeść, ubierać, myć, skoro ona robiła to za mnie? Oglądałem raz w telewizji program o gościu, który tak jak ja nie miał rąk. Twardy był z niego zawodnik. Już po roku potrafił stopami obsłużyć większość sprzętów domowych, a nawet malować. Sam pakował i wysyłał obrazy, którymi handlował na portalach aukcyjnych. Zazdrościłem mu, ale nie miałem w sobie tyle sił, by spróbować coś w swoim życiu zmienić. Było mi najzwyczajniej w świecie dobrze.

Jedna tylko rzecz doskwierała mi straszliwie. A raczej jej brak. Chodzi mianowicie o seks. Z Zosią robiliśmy to prawie codziennie, a jeśli nie było okazji, wtedy sam się zaspokajałem. Teraz, z oczywistych względów, nie miałem jak tego robić. Jakże głupio się czułem, patrząc na Mariannę nie jak na kobietę, ale jak na obiekt seksualny. Choć była niemłoda, miała kształtne piersi i pulchne, jędrne pośladki. Uwielbiałem, gdy nachylała się nade mną. Mogłem wtedy zajrzeć jej w dekolt, a potem do końca dnia wyobrażać sobie, co wyrabialibyśmy na wszystkich meblach stojących w mieszkaniu. Niemożliwa do zaspokojenia żądza spalała mnie od środka. Wiecie, ile razy miałem wzwód wkładając małego do kaczki, która na te kilka chwil stawała się ciasną i wilgotną szparką? Szkoda tylko, że ta szparka nie potrafiła zadowolić. Myślę, że Marianna domyślała się, co mi chodzi po głowie. Ze sposobu w jaki na nią patrzałem musiała to i owo wywnioskować. Jednak nigdy nie przekroczyła granicy dzielącej pacjenta i jego opiekunkę. A ja byłem zbyt nieśmiały, by zaproponować coś wprost. Zresztą, na pewno nie byłaby na tyle głupia, żeby pójść do łóżka z bezrękim kaleką.


3.

Dwa lata od wypadku mój świat się zawalił. Powody były dwa. Pierwszy, to wezwanie na komisję do ZUSU. Czterech fagasów w okularach oglądało mnie jak jakieś zwierzę w Zoo. Macali po kikutach, kazali kucać i wstawać na przemian, obracać się wokół własnej osi.
- Jak dawno stracił pan ręce? – zapytał najwyższy, choć miał to wyraźnie napisane w papierach.
Nie odpowiedziałem, zmierzyłem go tylko pełnym pogardy spojrzeniem.
- Proszę nie utrudniać – dodał drugi, łysy jak piłka do ping-ponga.
- Dwa lata temu – odburknąłem.
Zaczęli mruczeć coś pod nosem i szeptać między sobą. Potem zabrali się do przeglądania dokumentacji medycznej. W pewnym momencie łysol położył na skraju biurka długopis.
- Proszę się tutaj podpisać – nakazał, stukając palcem w odpowiednią rubrykę na jakimś świstku.
Poczułem się, jakby ktoś solidnie zdzielił mnie młotkiem w głowę. Czego ci wariaci chcieli?
- Nie wie pan jak mam to zrobić? – wybąkałem.
- Oczywiście, że wiem – rzekł ze złośliwym uśmieszkiem. – Stopą. Albo ustami.
Spojrzałem na niego z taką nienawiścią, że gdybym mógł zabijać wzrokiem, z tego faceta nie zostałaby nawet kupka popiołu. On jednak to zignorował.
- Nie potrafi

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Fasoletti
Użytkownik - Fasoletti

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2021-01-13 10:06:52