Dług
-Czego chcesz –odburknął Maciek.
-Masz rozprowadzić ten towar…-podał mu mały karton.
-Co to?
-Hera.
Maciek uśmiechnął się,
-Co się szczerzysz? Znowu masz pierdolca?
-Zamknij pysk- odszczeknął- wreszcie jakieś porządne zlecenie.
Marfi oniemiały wyszedł z mieszkania. Maciek zadowolony z siebie, że upokorzył swojego bossa, że wymsknął się na kilka chwil spod jarzma ciemięzcy.
Przybiegła Ola ze łzami w oczach. Maciek poczuł się podle, że unieszczęśliwia swą siostrę. Ale to było chwilowe, ulotne. Pomyślał o wstrzyknięciu.
-Jak możesz?- zaczęła szlochać Ola- yy- wyjąkała, przez łkanie ledwie łapała powietrze.
Nie mogła nic wykrztusić z siebie. Wyrzuciła z rąk Maćka karton, rozsypując jego zawartość i uciekła, płacząc.
Maciek już patrzył na nią z zażenowaniem. Stracił serce, uczucie dla rodziny, której i tak nie miał. Przyćmiła je heroina, ale i częściowo Maja. Ostatnio był rozkojarzony, myślał wtedy o niej, o pięknym kwiatuszku, którego kochał, kochał, choć nie znał. Zamknął się w swojej kwaterze. Szukał już igłą żyły, gdy głośne uderzenia dobiegły od drzwi.
-Proszę cię! krzyczała Ola- nie rób tego! Pomyśl, co ty robisz?! Zobacz, jak mnie ranisz! Wiem, że sobie ładujesz!
Maciek zamarł. Ostry ból przeszył jego ciało jakby wbijano go na pal. Bał się. Poczuł dreszcze. Głód zbliżał się nieuchronnie. Ręce zaczęły mu się trząść. Głos Oli odbijał mu się w uszach. Te głosy chciały go złapać w jakieś sidła. Dźgał się igłą, nie wiedział, co robi. Krwią zaplamił ubranie i podłogę.
-Ja cię kocham! Słyszysz mnie! Ja cię Kocham!
Zamknął oczy, coś go ogłuszało. Jakieś zmory, chciały go zabrać gdzieś w otchłań, czuł się słaby. Trafił igłą w żyłę i przesunął tłoczek.
-Maciek!!!- krzyknęła piskliwym głosem Ola.
Kop po chwili nadciągnął. Sparaliżowało mu nogi. Stracił przytomność.
Ocknął się po kilku minutach. Wyciągnął igłę z ciała. Zza drzwi dobiegło łkanie Oli. Poleżał jeszcze godzinę, nie myśląc o otaczającym go świecie. Przebrał się w najlepsze dżinsowe spodnie i zieloną koszulę oraz założył kurtkę. Wyszedł z pokoju. Spojrzał na Olę i westchnął. Skierował się do drzwi.
-Tylko spróbuj ją skrzywdzić!- usłyszał jeszcze głos siostry.
Maciek nie zwrócił na te ostrzeżenie najmniejszej uwagi. Trochę błądził, ale szczęśliwie dotarł do celu- pod blok Majki. Po drodze kupił kwiaty za pieniądze zarobione na sprzedaniu heroiny. Czekał pół godziny, godzinę, dwie godziny. Miał ochotę władować. Uświadomił sobie, że nie czeka na narkotyki, lecz na piękną dziewczynę. Serce zabiło mu szybciej. Zbliżała się. Była ubrana w brązową krótką kurtkę. Włosy miała z tyłu spięte. Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła, że ktoś na nią czeka. Maciek podszedł do niej.
-Cześć. To dla ciebie- podał jej czerwone róże- przepraszam, że są w ogóle nie podobne do ciebie,…bo ty jesteś o stokroć piękniejsza.