Tam, gdzie problem pozostał...

Autor: Corde18
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 

 

 

Jechałem metrem, w głowie miałem chaos. Nerwowo pocierałem rękoma, wzrokiem błądziłem z niesamowitą ironią. Czułem, że oczy wyrażają wszystko, cały mój żal, smutek i złość, która była spotęgowana urażoną dumą. To właśnie duma była przyczyną „jechania metrem”. Gdyby nie ten męski akt wyższości, powód udowadniania sobie całkiem paradoksalnej i śmiesznej w ogólnym rozrachunku sytuacji, nie byłoby tych wszystkich myśli i niepokoi. Ale było coś jeszcze. Było to coś, czego nie doświadcza się, albo raczej nie ma się świadomości, że można z takiego powodu tak się zachowywać. Byłem ciekawy jak to jest przeżywać emocje, których normalnie nie miałbym szansy doświadczyć z powodu określonej osobowości. Robiłem coś na przekór siebie, wbrew własnym poglądom i zachowaniu. Wkładałem rękę, gdzie nie powinienem, chciałem czuć świat z każdej możliwej perspektywy, chciałem obiektywnie urzeczywistniać swoje dążenia. Nie bałem się cierpienia, bólu, krzywdy… Nie… Nie bałem się też reakcji ludzi na to co powiem i ogólnej opinii jaka by powstała na mój temat. Ale tego nie było! Nikt nie wiedział, że tak jest! Dlatego też, ta moja podróż metrem choć z punktu widzenia zwykłego pasażera wyglądała na pełną rozterek i rozjątrzeń emocjonalnych, była rozprawką filozoficzną z wstępem, rozwinięciem i zakończeniem, gdzie interpretacja popierana była argumentami. Zastanawiałem się, co teraz doświadczyć, jak się zachować by dotknąć czegoś nowego. Z drugiej strony rozpatrywałem możliwości, które powstawały w związku z zaistniałą sytuacją. Rozważanie odpowiedzi, zachowań… to było bardzo inspirujące w kontekście ogólnego toku sprawy. Taka partia szach z samym sobą, gdzie czarne figury mojej osobowości zbijały piony i matowały króla białych figur rozsądku.

 

Zapatrzyłem się na reklamę, treść jej była kompletnie nic nieznaczącą komercją handlową, ale jakby w niej skupiła się cała moja osobowość. Bolały mnie plecy od niewygodnych siedzeń rosyjskiego metra. Skrzywienie potęgowało ból, który stawał się nie do zniesienia. Coraz częściej zmieniałem pozycję na tyle, na ile pozwalał mi ścisk w wagonie. Było duszno i niewygodnie. Cała ta sytuacja z atmosferą zamkniętego przedziału pełnego obcych ludzi nie napawała mnie optymizmem. Coraz częściej zapadałem się w swoje myśli, tracąc kontakt z rzeczywistością. Był on jednak subtelnym zjawiskiem, którego doświadczałem tylko połowicznie, bowiem byłem na wpół świadom i swojego wewnętrznego świata i tego co się działo w metrze. To co działo się ‘’tam’’ miało bezpośredni wpływ na ‘’ten’’ świat, i na odwrót.

 

Dojeżdżałem do stacji Świętokrzyska. Uwaga ta mi umknęła mimochodem ale  melancholia, która mnie ogarnęła, popchnęła w stronę moich absurdalnych domysłów. Do tej pory nie wiem czy była to konsekwencja urojonej zazdrości, czy też tylko brak akceptacji ze strony Oli. Miałem jednak porządny problem z poprawną oceną sytuacji i to co powiedziałem na spotkaniu miało swoje konsekwencje w niedalekiej przyszłości.

 

Wysiadłem na Polu Mokotowskim. Było przeraźliwie zimno a nogi ciążyły mi jak ołowiane belki. Wejście na samą górę przysporzyło mi nie lada problemu, w głowie wciąż kołatały myśli.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Corde18
Użytkownik - Corde18

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2009-10-07 18:49:10