Dług
-Dziękuje- pocałowała go w policzek- za kwiaty i za komplement.
-Możemy się gdzieś przejść- zaproponował Maciek.
-No jasne, tylko wstawię róże do flakonu.
Po chwili wróciła
-To gdzie idziemy?- zapytała.
-Gdzie tylko zechcesz, gdziekolwiek, aby z tobą.
-Hm…To może do parku?- odpowiedziała podekscytowana Majka
-Oczywiście- odparł posłusznie.
W parku było mało ludzi, bo pogoda nie dopisywała. Wiatr wiał a od czasu do czasu padał ciepły deszczyk. Usiedli na ławce.
-Jesteś bardzo ładna- zaczął Maciek
-Dziękuje- odparła
Nie kleiła im się rozmowa, ale chcieli być ze sobą, czuli między sobą jakoś więź.
-Gdzie się uczysz?- zapytała, chcąc zainicjować nowy temat.
Maciek spuścił głowę.
-Nie uczę się. Rzuciłem liceum w ubiegłym roku. Nie mogłem wytrzymać w domu. Ojciec bił matkę. Oboje piją, a teraz ojca nie widziałem ze dwa miesiące, a matka leży w domu nachlana…
-A chcesz wrócić?- zapytała zatroskana Maja.
-Czasem chciałem, ale teraz o tym nie myślałem. Jeżeli powrotowi towarzyszyłby wzrost moich akcji u ciebie, to zrobię to dla ciebie. Zależy mi na tobie…
-…zrób to dla siebie, a przy okazji możesz i dla mnie- złapała go za rękę- chodźmy gdzieś, porozmawiajmy o czymś innym. Nie chcę się smucić przy tobie, chcę się cieszyć!
Wędrowali z uśmiechami na twarzy rozmawiając o wszystkim, komplementując siebie nawzajem i trzymając się za ręce.
-Maju…-szepnął Maciek
-…tak…-odparła.
Zbliżył się do niej. Zaczęli się całować. Cała energia przepływała między nimi. Delikatnie ich usta stykały się; obejmowali się rękoma.
-Dobrze…, mój Maćku- wyszeptała radośnie Majka- Muszę już iść, ale tak mi fajnie z tobą. Z tobą jestem bardzo szczęśliwa.
-Odprowadzę cię, Maju…
Maciek czuł się wniebowzięty, trzymając za rękę swoje uwielbienie. Na pożegnanie Majka pocałowała go w policzek. Wrócił do domu uśmiechnięty, pełen radości w oczach. Zobaczył Olę i krzyknął szczęśliwy:
-Ola! Ja się zmienię!
-Proszę cię, tylko jej nie zrań- odpowiedziała i odeszła.
Uśmiech spełzł mu na chwilę z twarzy, ale zaraz powrócił. Myślał, że Ola się ucieszy, ale…tylko on się radował, bo miał swojego kwiatuszka.
Życie Maćka opierało się na heroinie i Majce. Na przemian: Maja, hera, Maja, hera, Maja, hera, itd. Ostatnio wychudł bardzo i od drapania- odruch każdego narkomana, na ciele potworzyły mu się strupy. Stał się takim patykiem. Wiedział, że jest uzależniony, przez co często chodził struty, ale na spotkanie z Mają wypogadzał się. Nie widział się ze swoimi szefami, ani z Marfim ani z Mario. Czuł się wolny, chociaż opętały go narkotyki. Prawie nie sprzedawał heroiny, którą miał rozprowadzać, ale sam z niej korzystał. Miał już jej dość. Chciał rzucić, ale nie mógł. Był szczęśliwy z Mają, ale heroina mu przeszkadzała. Na rzucenie, miał za słabą wolę. Nie był stanowczy. Wiedział, że przez narkotyki dużo traci. Próbował odejść, ale sam nie potrafił.