DLA CIEBIE...
– Coś jej się stało?
– Co pan wie?
– O czym? Gdzie jest Anna? – zapytał.
– Została zamordowana.
Igor pobladł na twarzy. Jednak to nie zrobiło wrażenia na detektywie. Wdział wielu zabójców, którzy potrafili doskonale udawać i szukać razem z policją rzekomego mordercy.
– Gdzie pan był w nocy z 5 na 6 sierpnia?
– Nie widzi pan, że mój brat cierpi?! – krzyknęła Karolina.
– Są bliźniakami, bardzo dobrze wyczuwają swoje emocje – powiedziała Halina.
– Nawet te udawane – pomyślał Piotr, lecz tego nie powiedział.
– Wczoraj rano wyjechałem na konferencję do Warszawy. Pracowaliśmy z Anią w biurze reklamy. Wróciłem dziś, jakieś pół godziny temu, ale…
– Czy podejrzewacie naszego syna o zamordowanie Anny? – przerwał Karol.
– Na razie jest głównym podejrzanym.
– Ale my w niedzielę…
– Zaręczyliście się – dokończył. – Jeżeli pan był na konferencji to proszę podać dane osób, które mogą to potwierdzić.
– Ale ja nie dotarłem na konferencję – wyszeptał. – Samochód mi się zepsuł.
– Gdzie pan nocował?
– W hotelu.
– I mógł pan przyjechać tu autobusem lub taksówką, zabić narzeczoną i z powrotem wrócić do hotelu.
– Ja tego nie zrobiłem!
– To na pewno nie mój brat – wtrąciła siostra.
– Ale ważny dowód na pana wskazuje. Wiadomość wycięta nożem na jej obu rękach: „Wszystko zniszczyłaś. To twoja wina, że tak skończyłaś”.
– O nie.. Ania była w ciąży. Jak mógłbym ją zabić?
Na twarzy Karoliny i rodziców ukazało się wielkie zdziwienie.
– Nikt nie wiedział. Powiedziała mi przed moim wyjazdem. To był 6-ty tydzień.
– Może nie chciał pan dziecka i zabił ją.
– Nie!
– Nie mam dowodów, aby pana aresztować, ale znajdę je, jeżeli to pan ją zabił. – Wstał i wyszedł.
Gdy tylko drzwi zamknęły się za Piotrem, Igor krzyknął:
– Nieee! – Złapał krzesło i rzucił nim o ścianę.
– Uspokój się. – Podeszła do niego mama.
– Jak mam się uspokoić? Ona nie żyje, a ja jestem głównym podejrzanym.
W tym czasie Karol poszedł otworzyć drzwi. Przyjechali Alina i Jerzy, ponieważ nie mogli już wytrzymać w domu. Igor, gdy tylko ich zobaczył powiedział:
– Nie zabiłem jej!
– Wiemy – powiedziała mama Ani.
Powiedział im o ciąży, co jeszcze bardziej zasmuciło rodziców Ani.
Mijała godzina za godziną, a śledztwo nie ruszało do przodu. Na jutro Piotr był umówiony w laboratorium, potem na 11.00 zwołał zebranie całego zespołu.
Wyszedł z komisariatu o 20.45 i pojechał do patologa. Sala była sterylnie czysta, biały sufit, na ścianach płytki. Na środku stał stół, na którym leżała Anna. Wszedł do środka w chwili, gdy patolog zakrywał jej ciało.
– Jest coś nowego? – zapytał i usiadł na krześle, które mu wskazał Jacek.
– Jak mówiłem, zginęła od ciosu nożem w serce. Nie było to morderstwo na tle seksualnym. Podejrzewam, że znała mordercę i nie spodziewała się ataku, bo nie ma śladów szarpaniny, krwi pod paznokciami, nic. Pod paznokciem prawej ręki znalazłem włókno ze swetra. Dałem je do zbadania. Napis wykonano cienkim nożem, gdy już nie żyła. I była w ciąży. To tyle.
– Dzięki – powiedział i wyszedł.
Następnego dnia Piotr był już w pracy o godzinie 8.00 i siedział w swoim gabinecie. Stała tam szafa wyłożona dokumentami, biurko z komputerem, a na parapecie drukarka. Miał szklane drzwi z roletą, której nie zasunął. Weszła do niego Aneta i usiadła.