Dialogi z Aniołem Stróżem

Autor: AdamGabriel
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 
Mędrcy świata

Chłopiec siedział otulony kocem i pilnie nasłuchiwał. Słyszał mamę, krzątającą się po kuchni, słyszał tykanie zegara, słyszał bicie własnego serca – miarowe i mocne, choć nie tak, jak by sobie tego życzył lekarz. Wyszedł wprawdzie ze szpitala, ale był jeszcze zbyt słaby, by pójść z ojcem do kościoła. Wyczekując na jego powrót, chłopiec zabrał się za kolorowanki przygotowane przez mamę. Zaczął oczywiście od trzech króli.


- Skąd mędrcy wiedzieli o Bożym Narodzeniu? Czy naprawdę przyszli za gwiazdą?

- Potrafili obserwować niebo, znali też zapewne jakieś proroctwa.

- Musieli być naprawdę mądrzy, skoro im to wystarczyło.

- Na pewno byli inteligentni, ale przed przybyciem do Betlejem nie byli wcale tak mądrzy, jak by się mogło wydawać. W swoją podróż wyruszyli kierując się rozumem, lecz ich wiedza nie była pełna. Dotarłszy bowiem do Jerozolimy szukali Mesjasza w pałacu Heroda. Dopiero tam wskazano im Betlejem. Stali się mędrcami w momencie, kiedy oddali pokłon Tajemnicy, której nie byli w stanie pojąć.

- Czy mędrzec to nie jest ktoś, kto wie wszystko?

- Samo posiadanie rozległej wiedzy nie wystarczy, by kogoś nazwać mądrym. Od wizyty mędrców Herod również wiedział, że narodził się Mesjasz, lecz czy ta wiedza stała się dla niego początkiem mądrości?

- Wręcz przeciwnie.

 
Ojciec wrócił do domu szybciej, niż chłopiec się spodziewał. Widocznie bardzo mu się spieszyło. Chłopiec porzucił kredki i wybiegł z pokoju, żeby się przywitać. Wiedząc, o co chodzi, ojciec pochwalił Pana Jezusa, a potem bardzo powoli zdjął kurtkę, czapkę, szalik, buty. Głośno zachwycił się zapachami docierającymi z kuchni... i roześmiał się na widok zniecierpliwienia, malującego się na twarzy chłopca.

Wreszcie ojciec stanął przed drzwiami i poświęconą kredą wypisał na nich litery oraz rok. Następnie podał kredę synowi i wziął go na ręce, aby, zgodnie z obietnicą mógł dopełnić błogosławieństwa krzyżami.

 
Godziny wyznaczone

Wskazówki przemierzały tarczę zegara, szybciej lub wolniej, lecz tak samo nieubłaganie dopełniając czasu, który każdej z osobna przeznaczono. Ich nieustanny ruch podtrzymywany przez wahadło powoli nasycał ciszę mijającej godziny, która jeszcze nie wybiła.

Matka zanurzona w rzece czasu wypływającej spod zegara patrzyła na trzymany w ręku szal, muskając palcami wełniane oczka, splecione chwile, które minęły, przechowujące pamięć ciepłych dłoni, których już nie ma.

 
- Babcia jest już w niebie – powiedział chłopiec, jakby odgadując jej myśli.

- Albo w czyśćcu.

- W niebie. Anioł mi powiedział.

- Tęsknisz za nią?

- Trochę. Ale w niebie jest szczęśliwa i kiedyś ją tam spotkam.

- Tak, kiedyś na pewno.

- Może nawet niedługo...

Mama spojrzała na synka uważnie. Potem odpowiedziała cicho, jakby do siebie.

- Nie bój się, na pewno wyzdrowiejesz. Przecież czujesz się już lepiej.

- Nie boję się, wręcz przeciwnie. Niedługo moja choroba się skończy, ale nie wiem, czy wyzdrowieję, czy może pójdę do nieba.

- Zostawiłbyś mnie i tatę?

- Tylko na chwilę.

 
Chłopiec zamilkł, a ona o nic więcej już go nie pytała. Bała się odpowiedzi, ale jeszcze bardziej bała się, że jej synek może mieć rację. Do tej pory nie dopuszczała do siebie myśli, że może go tak szybko stracić. Chłopiec zdawał się doskonale pojmować sytuację i mimo to zachowywał spokój, na który ona nie umiała się zdobyć. Łzy same cisnęły się jej do oczu, ale odczekała jeszcze chwilę zanim wyszła. Nie potrafiła znieść tej myśli tak mężnie, jak jej synek, ale on niekoniecznie musiał o tym wiedzieć.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
AdamGabriel
Użytkownik - AdamGabriel

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2021-06-09 12:56:30