Dialogi z Aniołem Stróżem
Twórcy historii
Malowała chłopców pochłoniętych zabawą. Starała się oddać ich beztroskę, nieświadomość „wielkich” wydarzeń. Obojętni i nic nie znaczący, a jednak przez chwilę nie mogła oprzeć się wrażeniu, że cały wszechświat skupia się na nich.
- Nie uwierzysz: mój ojciec w końcu poszedł do pracy. I wygląda na to, że sam ją znalazł!
- Mój anioł mówi, że modlitwa dziecka ma wielką moc.
- To coś więcej. Może to przypadek, ale wydaje mi się, że pomogła piosenka, której mnie uczyłeś. Tak mi się spodobała, że śpiewałem ją nawet w domu.
- Usłyszał ją?
- Tak, chyba go nawet niechcący obudziłem. Wystraszyłem się, że na mnie nakrzyczy, ale on spojrzał na mnie tak jakoś dziwnie, a potem wyszedł bez słowa.
- Bóg nie potrzebuje okazywać całej swej potęgi, żeby odmienić serce człowieka. Nawet my, nic nie znaczący, jak ziarnka piasku możemy stać się początkiem lawiny. Wystarczy, że będziemy starać się czynić Jego wolę.
- Czyli nasza zabawa, wspólne śpiewanie...
- … nie było przypadkiem.
Z chaosu kolorowych klocków zaczęła wyłaniać się uporządkowana architektura wielkiego miasta. Uchwyciła moment niepewności, między bezładem, a porządkiem, w centrum zaś znajdowali się oni. „Twórcy historii” - tak nazwie ten obraz.
Matko Boska Gromniczna
Uśpiony zimą świat, domy skulone pod białą kołderką, rozświetlone blaskiem zapalonych świec. Dzwon kościelnej wieży wzywający wiernych na sumę – ten sam, co zawsze, ale jakby inny, bardziej natarczywy. Jakby chciał przypomnieć, żeby dziś, oprócz swoich trosk przynieść do świątyni także gromnice.
Chłopiec obserwował ten świat świat przez szybę, ukwieconą mrozem. Odprowadziwszy wzrokiem rodziców spieszących na mszę, patrzył wyczekująco w dal, na wskroś przez kwiaty i mroźny świat.
- Czy On dzisiaj przyjdzie? Obiecał, że przyjdzie...
- Przyjdzie.
- Nie mogę się doczekać.
- Jesteś pewien, że nie chcesz jeszcze trochę zostać? Rodzicom będzie smutno.
- Przygotowałem ich, nie będą płakać. On o nich zadba.
- Mimo to upłynie sporo czasu zanim się z tym pogodzą. Niewielu dorosłych rozumie te sprawy, nie tak naprawdę. Nie dociera też do nich, że czasami dziecko może być dużo bardziej świadome, niż im się wydaje.
- Chcesz, żebym poczekał ze względu na nich?
- Moim zadaniem jest czuwać i strzec, radzić i oświetlać drogę. Decyzję musisz podjąć sam.
Chłopiec zapatrzył się w migoczący płomień gromnicy. Gdy zgasł, poczuł w sercu radość i głęboki pokój.
- Przyszedł. Chodźmy.