dalszy ciąg "Po stronie cienia"
4.
- Cześć. – Spojrzałem na misiowatego młodzieńca ze skundlonymi rudawymi włosami. Leszek siedział na kanapie, i bawił się z Oliwią. – Gdzie się podziewałeś?
- E… no, w pracy byłem.
- Przecież niedawno minęło południe. To, jak? Już po robocie?
- No, nie. Przyjechałem z budowy. Teraz mam wolne.
- Aa… - Domyśliłem się, że pracuje gdzieś dalej.
Joanna zajęta była swoim ulubionym zajęciem upiększania twarzy. Tkwiła wciśnięta w kąt między ścianą, a szafą; jej głowa zanurzona była w lustrze; usta miała wygięte w lekki dziób, bo w napiętym namyśle były - zamiast oczu, które strasznie skupiły się tylko na jednym: na rzęsach, poddawanych delikatnym i trwożnym zabiegom kosmetycznym. A rzęsy miała długie, zaś oczy ogromne, brązowe, które teraz, w trwożnym wysiłku - były jeszcze większe.
Usiadłem obok Leszka.
- Kupiłem coś do jedzenia, i wodę. Położyłem w kuchni – mówiłem w przestrzeń pokoju. – To co ugotować?
- Zdaję się na ciebie – odrzekła Joanna, nie odchylając głowy nawet na centymetr w moim kierunku.
- Nic cię to nie kosztuje – byłem zły.
- O co ci chodzi? Nie musisz gotować.- Joanna wreszcie zaszczyciła mnie swoim zgorszonym spojrzeniem.
- Pewnie. To idź do kuchni, i gotuj. – Poczułem wściekłość. Ale mój głos był jedynie chłodny, i spokojny.
- …Jezu… Przecież wiesz, że nie umiem… - Joanna zaczęła się wycofywać, bo cholernie wolała widzieć mnie w kuchni.
- Jesteś genialnym kucharzem! – z drugiego pokoju dobiegł pochwalny głos Matki. – Ostatnie kotlety schabowe były prima sort.
- Dzięki. To miłe. Ale Joanna powinna swój tyłek zaholować do kuchni. Razem stworzymy godny tandem dla każdej potrawy.
- Wątpię – Matka był rozbawiony. – Ale spróbuj.
- O co wam chodzi? Słabo gotuję, bo kto miał mnie nauczyć? – Joanna była rozdrażniona.
- Mirek… co byś zjadł? – Wiedziałem, że Matka gotować jej nie mógł nauczyć. W Domu Dziecka też nie. – Kupiłem mielone mięso. Co wybierasz?
- Zdaję się na ciebie – roześmiał się.
- A ty Joanno?
- Trudny wybór. Zrób mielone.
- Nie zapytałem jeszcze Leszka. Na co dżentelmen ma ochotę? - Patrzyłem w jego uśmiechniętą, pełną twarz, która jeszcze bardziej się rozpogodziła, i coś pod nosem mruknęła.