część czwarta
-Napijmy się przedtem. – Lorik wyciąga z kieszeni butelkę.
-Na pohybel wszystkim. – Ismail pociąga łyk i nalewa Lorikowi w kieliszek, który miał w zanadrzu.
-Na pohybel. – Lorik tłucze opróżnione naczynie i nalewa Wypierśnej w nowe, które Ismail miał w zanadrzu.
-Na szczęście. – Wypierśna tłucze opróżnione naczynie i nalewa Pięknotyłej w nowe, które Ismail miał w zanadrzu.
-Na szczęście. – Pięknotyła tłucze opróżnione naczynie i nalewa Pięknookiej w nowe, które Ismail miał w zanadrzu.
-Na szczęście. – Pięknooka ciska nietłukącym się kieliszkiem, a przez jego toczący się śpiew twarze ludzkości zamierają w przeczuciu spełnienia tragicznego fatum, przez chwilę zawstydzona zastanawiając się, dlaczego ona, rzuca się na Ismaila i wyjmując mu z zanadrza nowy kieliszek policzkuje go, by po chwili nalać z łzami w minie Erjonowi i potłuc butelkę dodając: - Szczęście jest bez sensu.
-Na zdrowie. – Erjon tłucze opróżnione naczynie i wszyscy idą precz.
- Gdzie my jesteśmy? – Pyta Sara.
- J-A-H-M-A-I-C-A – Literuje po brytyjsku Abigail. – Dżamajka. – stwierdza z entuzjazmem.
- Skąd przybywacie? – Pyta tubylec.
- A kto pyta? – Pyta Gjon.
- Jah. – Odpowiedział Bóg.
- A to się dobrze składa. Masz, znaczy proszę, proszę czytać.
- Co wy mi tu przynosicie?
- Nie wiesz, Wszechwiedzące?
- No tak, pewnie, że stenogram ze stworzenia świata. Pewnie wam anioł podesłał, co? Po co pytam. Acheiropoietos, no może oprócz tytułu, drugie przykazanie się kłania…
II (Boska nie-komedia)
GŁOS: Ogłasza się życie. (Z prochu powstaje dwoje nagich ludzi. Anioł robi mężczyźnie usta-usta na stojąco. Po pierwszym wdechu Adam jest oszołomiony Życiem.)
ANIOŁ: O tak, teraz sam, dobrze. Uczyń to samo jej.
EWA: Ja już umiem oddychać, nauczyłam się sama. (Adam zakasłał, jakby go jeszcze trochę zatykało) Ale jemu przydadzą się korepetycje. Już ma go pocałować, gdy...
GŁOS: Korepetycje? Skąd znasz takie słowo?
EWA: Przecież wiemy wszystko i jesteśmy doskonali, skoroś Ty nas stworzyło, a nie ewolucja zakładająca, że każda nowa istota od poprzedniej doskonalszą jest, co tamtą czyni gorszą, zaprzeczając Ci.
GŁOS: No tak, zapomniałom. Wymażę więc wiedzę z waszych głów, zdolni jesteście, nauczycie się od nowa. Aha, bądźcie płodni i rozmnażajcie się.
ADAM: Ale jak?
GŁOS: Jak zwierzęta, wszakże z krwi i kości ciało wasze jest.
ANIOŁ: A co z duszą?
GŁOS: Ulepię większą grupkę tych stworzeń, zmaterializuję jeszcze paru aniołów i razem zniesiecie im dusze, żeby się z nimi oswoili. Od szczęścia nie ma odwołania, więc jak będę pewne, ześlę im Wcielenie Mojej Dobrej Strony, by ich nauczyło, wtedy będzie można posypać ich gwiezdnym pyłem uczuć.
SZATAN: Piękne mają ciało te istoty. Ciekawe, co czują jak płodzą dzieci? Jak to jest dawać życie? Wykradnę trochę pyłu, będę mógł to poczuć. Ale, które to uczucie i jak je znaleźć w tym bałaganie? Radość, śmiech, smutek, władza, pożądanie, nienawiść, zazdrość, wolna wola, grzech, Miłość, rozkosz... Wszystko wymieszane. (Niechcący wysypuje na siebie mieszankę uczuć wzdrygając się na słowa GŁOSU)