część czwarta

Autor: DenisOlivetti
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

GŁOS: Co tam robisz?

SZATAN: Przecież wiesz, Wszechwiedzące.

GŁOS: Racja, zapomniałom. Więc chcesz zobaczyć, jak to jest czuć własne ciało?

SZATAN: Tak. Ale niestety wysypałem na siebie wszystkie rodzaje uczuć zanim wybrałem właściwe. Ale mogę? Mogę?

GŁOS: No dobra. Ale tylko raz. I nie obsypuj ludzi. (Szatan ląduje wśród ludzi, którzy zachowują się w sposób poznawczy, dotykają badawczo wszystkiego, także swych ciał, wąchają kwiatki, niektórzy próbują je jeść, np. dziewczyna, obok której wylądował, a którą po chwili zaciągnął w krzaczki)

SZATAN: Wspaniale, bosko.

GŁOS: Słyszałem.

SZATAN: Wybacz. Dlaczego my nie możemy mieć ciał i czuć pożądania oraz rozkoszy?

GŁOS: Bo nie. Pora do nieba, Szatanie.

SZATAN: Nie chcę.

GŁOS: Dlaczego?

SZATAN: Bo ukochałem.

GŁOS: Bardziej niż mnie? Wracaj, ale już.

SZATAN: Mam wolną wolę.

GŁOS: Nie, dopóki masz skrzydła, a one są w moim władaniu. (Niepojęta Siła unosi Szatana do nieba, ale Wszechmogące zapomina zamknąć jego bramy. Szatan wykrada cały worek uczuć i pozbawiwszy się skrzydeł rzuca się ku ziemi, worek rozrywa się w powietrzu i gwiezdny pył spada na ludzkość, a Szatan z hukiem zapada się pod scenę i tam zostaje na wieki)

GŁOS: No to się narobiło, na śmierć zapomniałom żeby ich ostrzec o czyhającym nieszczęściu. Ale trudno. STAŁO SIĘ. CZAS PŁYNIE... (Na scenę spadają skrzydła Szatana)

ADAM: Okryj się, ludzie patrzą. (Zakrywa wstydliwe miejsce skrzydłem, drugie podaje Ewie, by uczyniła to samo, co też robi, podczas gdy za plecami symbolicznej pary ludzie nabierają świadomości swego człowieczeństwa, cokolwiek to oznacza...)

GŁOS: STAŁO SIĘ. CZAS PŁYNIE.

EWA: Już mówiłoś.

GŁOS: No tak, zapomniałom. Życzę dobrej zabawy. Podziękujcie, komu uważacie...

III

- No, co dzieciaki?

- No, co o tym sądzisz?

- O czym?

- No właśnie, o czym?

- No, o tym, przecież wiem.

- Ale nas załatwił.

- No dobra, nie zostawię was przecież bez słowa. Macie.

- Co to?

- Ciasteczko z dobrą radą. Każda inna, każda dobra.

- To przecież orzech…znaczy twarde to ciasteczko…ale to dobrze.

- Tak, bardzo dobrze. A to? Plantacja nie z tej Ziemi. (tak, konopie, żeby było fajnie – przyp.aut./boh.)

- Trochę to wszystko zapuszczone, ale nikt nie pielęgnował ogrodu odkąd… no wiecie.

- Spoko. Dawne dzieje. To my już będziemy się zbierać.

- Wiem. Nie ma za co.

- Jak to, a dobra rada?

- Jakiś sprzeciw?

- Tak, nie, znaczy owszem, nie ma za co, nie dziękujemy, przepraszamy, dowidzenia…

Obejrzawszy się po kilkunastu krokach marszu zauważyli, że o powrocie do raju nie ma mowy, domyślając się przy tym, że Jah schowało go do kieszeni i udało się na spacer po innym, dla śmiertelników absolutnie niedosiężnym ogrodzie. Mijając zlane kwaśnym deszczem mury proszące się o kilka nowych krzykliwych fresków - (Nasze miasto umiera na raka; Nasze miasto dusi się zatrutym powietrzem; Nasze miasto zdycha z głodu; Nasze miasto obraca się w ruinę; Nasze miasto topi się w gównie; Nasze miasto jest wieczne; Nasze miasto jest wszędzie.) – spełnili ich prośbę. Dotarli wreszcie do swej jamy.

To była chyba kiedyś łazienka dozorcy. W wannie poduszka i śpiwór. Wybite okno zastawione lustrem. W kącie stara lodówka, a w niej książki i płyty. Nieczynny kibel wypełniony ziemią, z której wyrasta kompozycja kwiatów. W obudowie starego radia jakieś alkohole i narkotyki. Źródłem światła wisząca na kablu żarówka. W zlewie zupki w proszku i konserwy. Na pralce jakieś naczynia i sztućce, wewnątrz trochę ciuchów. Na ścianach kilimy i dziwne malowidła. Na krzesełku laptop. W kącie rozbity telewizor, skrzynka z drobiazgami i jakimiś dokumentami, stara antena siatkowa, trochę narzędzi i innych rupieci.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
DenisOlivetti
Użytkownik - DenisOlivetti

O sobie samym: Znamy się mało... To może coś o sobie. Urodziłem się w 1986 roku, na wiosnę, dokładnie pierwszego dnia wiosny. No, to tyle o mnie... A tak na poważnie to byłem zdolnym, choć leniwym uczniem. Oglądałem filmy poważniejsze niż rówieśnicy, w liceum zacząłem czytać książki spoza kanonu lektur, co było dziwactwem, fascynacja buntowniczą muzyką, z której wyrosłem, ale przynajmniej dobrze mnie ukierunkowała, wchodzenie w dorosłość pod znakiem poezji, Rimbaud, Baudelaire, Wojaczek, Dwa lata studiowania geografii w Krakowie, tam z przygodami pomieszkiwanie - czasem i na dworcu, fascynacja Cortazarem. Porzuciwszy studia zgłosiłem się do wojska, z którym związałem się jako zawodowy żołnierz na prawie trzy lata w ty czasie zamieszkując w stolicy, gdzie wegetuję do dziś imając się różnych zajęć. Ulubione książki to Gra w klasy, Chrystus ukrzyżowany po raz wtóry, Kamień na kamieniu, Przenajświętsza Rzeczpospolita. Kilka filmów, które lubię to Amores perros, Jancio Wodnik, Macunaima, Leon, Łowca Jeleni, Pi, filmy Kurosawy. W Warszawie znów przerwałem studia na anglistyce z braku funduszy. Dużo czytam, dużo oglądam, staram się śledzić sport, z zainteresowań jeszcze języki obce, geografia polityczna, historia XXw., dobrze gram w piłkę. Przez nieodpowiedzialne decyzje mój związek jest na granicy rozpadu, więc biorę się za siebie, żeby go ratować albo wnowić po przerwie na złapanie oddechu. Pracuję nad projektami autorskich filmów, wydaję książki po 2zł, ale nie mam czasu ani środków na promocję. Grafomania to jednak nałóg podsycany pasją do sztuki.
Ostatnio widziany: 2012-09-16 21:51:20