Czarna Kompania
-Robię się nieostrożny. – pomyślał, po czym rzucił się na wrogą unosząc miecz oburącz nad głowę. Przeciwnik widząc, że ofiara opuszcza gardę, szykował się do zadania śmiercionośnego ciosu w tętnice, jednak ostrze zamaskowanego nie sięgnęło celu. Naglę poczuł silny podmuch koło nogi i przeszywający, wręcz rozdzierający ból w plecach. Obraz pomieszczenia rozmył mu się przed oczami. Próbował jeszcze zamachnąć się w koło na oślep, lecz w tej samej chwili chłodne, stalowe ostrze skropione posoką, przecięło mu ścięgno w ręce. Miecz wyśliznął mu się z dłoni, po czym zamaskowany napastnik padł na wznak w obfitej kałuży krwi. Derian odtrącił oręż wroga na bezpieczną odległość, po czym upewnił się, że napastnik nie żyję. Wyszedł na korytarz razem z dreptającym za nim, wystraszonym na śmierć gubernatorem. Ujrzał to, czego się spodziewał. Kolejne trupy. Herold z rozpłataną szyją i żołnierz przebity bełtem.