Cienka granica
Bomba wybuchła tuż przed końcem pierwszego semestru. Szkolna pedagog poprosiła mnie o rozmowę w cztery oczy. Znałem ją. Kilka lat wcześniej, zanim jeszcze zaczęła pracę w naszej szkole, mieliśmy przelotny romans. Nie wyszło, jak wiele innych rzeczy w moim życiu, ale rozstaliśmy się w przyjaźni i nadal byliśmy dość dobrymi znajomymi.
- Uczniowie skarżą się, że gloryfikujesz Mariannę. – zaczęła bez ogródek – Nie postawiłeś jej niedostatecznego, chociaż zasłużyła. Reszta klasy uważa, że to niesprawiedliwe, bo każdemu innemu dałbyś pałę bez mrugnięcia okiem!
- Skąd mogą o tym wiedzieć? – zapytałem zaskoczony.
- Wertowali dziennik. Są ciekawi, liczą sobie średnią przed półroczem. Zauważyli brak tej jedynki, bo to była jakaś spektakularna sprawa.
- Napisała inne wypracowanie i dostała celujący!
- Wiesz, że nie masz racji. Zachowujesz się stronniczo i zawiodłeś zaufanie swoich uczniów. To nie wszystko: podobno ona ci pyskuje, a tobie się to podoba.
Zgrzytnąłem zębami ze złości. Cholerne małolaty!
- Szaleją w nich hormony, plotą bzdury. A ty we wszystko wierzysz. – odwarknąłem – Ta dziewczynka jest inna… wyjątkowo uzdolniona.
Ewa westchnęła ze znużeniem.
- Rozmawiałam z nią. Jest bardzo bystra, ale nie zauważyłam żeby była wyjątkowa. Fizycznie wydaje się nawet lekko zapóźniona w stosunku do rówieśniczek.
Parsknąłem śmiechem.
- Nawet ciebie nabrała? Wierz mi, wiem co mówię: ta mała jest geniuszem. I się tutaj beznadziejnie marnuje…
Pani pedagog spojrzała na mnie przeciągle.
- Nawet jeśli jest jak mówisz, to jeszcze nie powód, żebyś zachowywał się niesprawiedliwie. Traktuj ich równo. Skoro Marianna jest taka genialna, to na pewno znajdzie sposób na dobre oceny, nawet bez twojego… zaangażowania.
- Ale właśnie ona nie chce mojego zaangażowania! – wybuchnąłem – Ani niczego. Chce być głupia jak reszta… A ja nie wiem, jak ją przekonać..!
- Żaden z twoich uczniów nie jest głupi! – warknęła Ewa oburzona – Nie wolno ci mówić w ten sposób!
- Och oczywiście, oczywiście! Wiesz przecież co miałem na myśli. Ona się po prostu zawzięła, do szaleństwa mnie to doprowadza.
Ewa wzięła mnie za rękę, czego nie zrobiła od czasu naszego rozstania.
- Marek, powiesz mi co jest grane? – spytała wprost.
Przez kilka sekund na przemian otwierałem i zamykałem usta, musiałem przy tym wyglądać jak ryba wyjęta z wody. Wreszcie natrętna myśl, która kołatała mi się w głowie od tygodni znalazła drogę na wolność.
- Zakochałem się w niej.
Ewa odrzuciła moją dłoń jakby to była parząca meduza.
- Na miłość boską, co ty bredzisz!! – krzyknęła – Ona ma czternaście lat!
- Myślisz, że o tym nie wiem?
- Skończ to natychmiast! – Ewa wyglądała tak, jakby miała zamiar zdzielić mnie w twarz.
- Chciałbym – byłem nagle bardzo spokojny. – Byłaś kiedyś zakochana? Nie ma przed tym ucieczki. Nie mam na to wpływu. Przez ostatni miesiąc przychodzę tu tylko dla niej. Jest sensem mojego życia. Rozumiesz?
- Och nie…
- Tyle się mówi i pisze o uczennicach wzdychających do swoich profesorów, ale jakoś nikt nigdy nie rozpatrywał tego od tej drugiej strony. Kiedy to nauczyciel zaczyna wzdychać do swojej uczennicy – zaśmiałem się gorzko. – Oddałbym życie za kwadrans spędzony z nią poza szkołą. Tak po prostu, żeby móc odgarnąć jej włosy z czoła i posłuchać co ma do powiedzenia.