W poszukiwaniu siebie... cz1
1 Początek
Dzień zapowiadał się upalny. Słońce już od samego rana dawało się we znaki. Zza mojego okna natura tętniła życiem. Słychać było śpiewające ptaki, a w sadzie mojego sąsiada właśnie zakwitły drzewa. Żal mi było opuszczać takiego widoku, ale co mogłam zrobić. Rok szkolny jeszcze się nie skończył, więc do szkoły musiałam iść.
Edukacja nigdy nie sprawiała mi kłopotów. Zawsze miałam czerwony pasek na świadectwie, z czego tatuś był okropnie dumny. Zawsze puszył się jak paw , gdy dostawałam jakąś nagrodę. Sama nie wiem dlaczego...
W szkole czułam się dobrze. Od zawsze była dla mnie dobrą zabawą z paczką znajomych, która zmieniała się cały czas, od kiedy przyszłam do liceum. Zawsze jest koło mnie pełno ludzi. Wszyscy chcą się ze mną kumplować. Nie mam pojęcia po co, ale lubię to. To właśnie dzięki akceptacji nowego otoczenia szybko zaaklimatyzowałam się w nowej szkole. Na początku liceum było mi trochę ciężko, bo szkołę zaczęłam dopiero w listopadzie, ale nie było aż tak źle, bo z pomocą przyszły mi nowe kupele: Paula, Emila i Aśka. One rok szkolny zaczęły normalnie we wrześniu, dzięki temu mogły mi wszystko objaśnić: kto z kim?, gdzie po co i dlaczego? oraz jeszcze dużo innych rzeczy.