CIENIE WOLONTARIATU
o mnie przyjechać raz na tydzień. Czy tak postępuje prawdziwy wolontariusz z powołania? Chyba nie? Nieraz aż mnie język świerzbił powiedzieć Ewie wprost szczerze to, co mi ślina na język przyniosła: - słuchaj ty pomyliłaś się z pewnością z zawodem, dlatego iż w swoim przypadku powinnaś Ewo zatrudnić się w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w charakterze opiekunki społecznej zamiast uczestniczenia w tym nieszczęsnym wolontariacie, ale z drugiej strony, nie chciałam sprowokować jej do wyżywania się jej nade mną. W przypadku gdzie trzeba zaopiekować się kimś obłożnie chorym ,posprzątać jemu mieszkanie, poprać, ugotować. To jeszcze ty mogłabyś innym pomagać, ( wspierając ich) bardziej potrzebującym od ciebie tej pomocy. Dodała jeszcze. Chciała chyba po raz pierwszy wzbudzić we mnie wielkie wyrzuty sumienia? Abym jej uwagami na ten temat zadręczała się na śmierć przez 24 godziny na dobę? Nie zaprzeczyłam niczemu. Po zastanowieniu się doszłam do wniosku, że tym razem Ewa może mieć rację w tym co mi powiedziała. –Skoro tak mówisz Ewo, to może najlepiej będzie jak sama zgłosisz się np. jutro do Centrum Wolontariatu i osobiście poprosisz o zmianę podopiecznego dla siebie? Sama nieraz wspominałaś mi o tym, że wolałabyś przychodzić do chłopca? Więc masz ku temu nadarzającą się okazję. Zaproponowałam wolontariuszce bardzo delikatnie ze swojej strony. -Nie, nie zgłoszę się sama z prośbą do wolontariatu po to, by wysłali mnie do innej osoby. Jaki ja powód podam Dorocie? Nie zgodziła się na to, kręcąc głową moja wolontariuszka. –Ewo jak ja przez telefon powiem jej np., iż nie zgadzamy się z sobą z powodu odmiennych naszych charakterów , wtedy zyskam tym bardziej w tobie wroga wobec siebie . Wolałabym tego uniknąć. W końcu skończyło się na tym, że ani ja nie zadzwoniłam w tej sprawie do Doroty, ani ona nie przyznała się szczerze do niej, do kogo naprawdę wolałaby przychodzić na moim miejscu. Ciągnęłyśmy to „ wywiązywanie się z wolontariatu” Ewy u mnie, nieco bardziej na chama, chociaż idąc na ustępstwo ponownie jej zaproponowałam:- Ewa jak męczą cię spotkania ze mną, to nie musisz do mnie w dalszym ciągu przyjeżdżać. W Centrum Wolontariatu nie musisz się przyznawać do tego komukolwiek, że nie będziesz przychodzić do mnie. Nikt o tym również ode mnie się nie dowie, możesz być spokojna. Zapewniłam ją. Ewa jednak nie chciała skorzystać z moich rad, dzięki którym nie doszłoby później do bardzo wielu nieprzyjemnych rzeczy w naszym koleżeństwie. Ona nadal drążyła temat ze mną w taki sposób, żeby jak najbardziej uprzykrzyć mi z sobą spędzone sekundy, minuty, godziny, które dłużyły mi się w nieskończoność. – Wiesz Lauro ja osobiście czuję się najlepiej w towarzystwie męskim, niczym ryba w wodzie. Z chłopcami znajduję w mig mnóstwo wspólnych zainteresowań i tematów do wspólnych rozmów, nawiązuję szybciej z nimi kontakt niż z dziewczynami. Nasza płeć to tylko lubi plotkować i ciuchami się zachwycać. Przykro było mi z tego powodu, co usłyszałam z jej ust, ale starałam się nie pokazać tego smutku swojej wolontariuszce. Gdyby ona go dostrzegła na mojej twarzy, na pewno wtedy poczułaby się ogromnie usatysfakcjonowana ? – Ja cię Ewo również zanudzam? W tym momencie jakby wolontariuszka ugryzła się nagle w język. –Ty jesteś osobą niepełnosprawną, więc to trochę inaczej wygląda. W twoim przypadku skazana zostałam na dostosowanie się do twojego siedzącego trybu życia. Czasami po odejściu jej, czułam się tak potwornie wyczerpana psychicznie i fizycznie, że padałam jak mucha. Nic mi się nie chciało! Moja mama dobrze wiedziała co się dzieje nie dobrego między nami obiema, jak też świetnie orientowała się, gdzie tkwi cały szkopuł. Nie raz doradzała mi: - Lauro zadzwoń proszę do Doroty i porozmawiaj z nią o Ewie, o tym jak coraz trudniej układa się między wami.-Nie mogę mamo tego uczynić, poznałaś chyba już dość dobrze Ewę? Ona coraz bardziej zdradza pewne symptomy mściwości, zawiści i sarkazmu wob