Chomik
Mieszkańcy bloku przy ulicy Wolnego Narodu 44 w Warszawie spóźnili się tego dnia do pracy, nie obudził ich kaszel gruźlika, nie było westchnień i okrzyków złości na przywitanie porannych promieni słonecznych. Zdezorientowani i zaspani nie zdążyli zjeść śniadania, ani się umyć tylko wybiegli szybko z bloku śpiesząc do autobusów, tramwajów lub zaparkowanych koło bloku samochodów. Ludzie, którzy wyszli z dziećmi przed blok, zauważyli że pana Henia też nie ma. Odczekując chwilę i omawiając dziwną sytuację rozeszli do swoich zajęć.
Po długiej burzy mózgów, pan Henio i gruźlik ustalili że wrócą do mieszkania pana Henia i zrobią to co muszą zrobić, ponieważ żaden lepszy pomysł nie przychodził im do głowy, zwłaszcza że nie mieli już wódki.
W milczeniu wyszli na korytarz którym doszli do windy. W milczeniu też doszli do mieszkania pana Henia, który otworzył drzwi wejściowe wziął głęboki oddech i wszedł do zalanego promieniami słonecznymi pokoju. W którym stał jeden stół a na nim stał jeden zwykły pięciolitrowy słój, w którym na wyściółce z trocin siedział z groźną miną zwykły chomik. „Witaj Henryku, mam nadzieję że w końcu znalazłeś dla mnie adwokata, musisz zmienić też tą drewniana papkę” powiedział. Gruźlik mrużąc oczy podszedł do kąta w którym stała do połowy pełna skrzynka wódki. „Weź dwie” powiedział pan Henio, i odpowiadając chomikowi powiedział „To nie będzie potrzebne”. Po czym podjechał do stołu wziął słój i wyjmując z niego chomika, ostrożnie położył go sobie na kolanach, po czym wyszli z mieszkania zamykając za sobą drzwi. W milczeniu doszli do windy i w milczeniu rozstali się na piętrze na którym mieszkał gruźlik. Pan Henio dojechał windą na parter, po czym wyszedł przed blok i stawiając ostrożnie chomika na ziemi i wręczył mu kawałek papieru, kawałek ołówka i drobne pieniądze na znaczek pocztowy i kopertę, powiedział „Bywaj, idź i zrób co masz zrobić”. Chomik podziękował panu Heniu odpowiadając że będzie mu to wynagrodzone po czym pobiegł w kierunku przejścia dla pieszych. Jako że pierwszy raz coś takiego widział, nie zauważył czerwonego światła i starał się przebiec przez jezdnię lawirując pomiędzy pędzącymi samochodami. Pan Henio wchodząc do klatki nie patrzył już na chomika i nie widział czy chomik przeszedł na drugą stronę jezdni czy nie. Poczekał na windę i pojechał na piętro na którym mieszkał gruźlik. Wszedł do mieszkania gruźlika, milcząc podjechał do stołu na którym stały dwie butelki wódki i dwa kubki, z czego jeden po kawie a drugi po napoju chłodzącym. Nalewając po pół kubka, powiedział „Chyba się udało”.