Brnąć przez życie z Laurą cz.2
Już nienawidzę się za to, że sie zgodziłam na tą imprezę. Mimo iż moja szafa pęka w szwach to nie mam co na siebie włożyć. Wyjdę na idiotkę, kiedy pojawię się w zwykłych dżinsach i pomiętolonej bluzce. Czas posznupać w szafie Emily. Ta była już gotowa godzinę przed przyjściem do mnie, ubrana w małą czarną i granatowe balerinki-była na tyle wysoka, że nawet jak miała płaskie buty a ja obcasy zawsze była ode mnie wyższa. -Chyba nie zamierzasz tak wyjść-powiedziała Em widząc mnie w swoich drzwiach. Już chciałam jej dopiec czymś w stylu 'A co nie podoba ci się?' ale zakmnęłam buzię i wydukałam tylko: -Przyszłam pożyczyć coś od ciebie. -Nie sądziłam, że ten dzień kiedykolwiek nadejdzie!-krzyknęła entuzjastycznie. Musicie wiedzieć, że Ems to maniaczka modowa. W jej szafie znajduje się wszystko, co widzi w gazecie, lub coś mniej wiecej podobnego a z jakiejś szmaty potrafi stworzyć cudo. Po kilku minutach szłyśmy pod ramię do mojego domu, gdzie byłam ubrana w miętową mgiełkę włożoną do przylegajacej czarnej spódnicy. Absolutnie to nie był mój styl-zbyt wyzywająco ale raz mogę zrobić tą przyjemność mojej przyjaciółce. Nawet nie wiecie ile miała frajdy z ubierania mnie. Włosy po prostu rozpuściłam, już i tak mocno przykuwają uwagę. Najbardziej przeraża mnie mina mojego brata, kiedy zauważy, że jestem w domu. Jestem pewna, że tego się nie spodziewał. Doszłyśmy do moich drzwi wejściowych i przystanęłyśmy. -Jesteś na to gotowa, Em? Możemy się jeszcze wycofać-powiedziałam próbując utrzymać poważny ton swojej wypowiedzi. -Z Tobą zawsze-odpowiedziała i otwarła drzwi. Od razu do naszych uszu doszedł dźwięk głośnej muzyki i gwaru ludzi. Łał, nie spodziewałam się, że będzie ich tak wielu! Najgorsze było to, że żadna twarz nie wydawała mi się znajoma. Harry był w ostatniej klasie, a że ja byłam w pierwszej oznaczało to, że moje życie towarzyskie trafia na samo dno. Prawie. -Cześć, Emily! Nie sądziłem, że wpadniesz! Rozgość się-zagadał mój brat wyłaniając się z tłumu. Hello, ja też tutaj jestem! Urok mojej przyjaciółki jak zwykle działał na każdego, nazwet na Harrego. Osamotniona poszłam po jakiś napój, siedziało tam kilku kolesi śmiejąc się z czegoś zawzięcie. Ciekawe czy któryś z nich był jeszcze trzeźwy, mimo iż impreza dopiero się rozpoczęła. -Hej mała, masz najpiekniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałem!-krzyknął jeden a reszta wybuchnęła gromkim śmiechem a ja poczułam jak na mojej twarzy pojawia się ogromny rumieniec. Jutro zapomni, jutro zapomni-powtarzałam sobie. -Może masz ochotę do nas dołączyć? Będąc sam z tymi idiotami zaraz sam stracę mózg-dodał jego kolega pokazując swoje śnieżnobiałe. Co jak co ale tej twarzy nie zapomnę. Niall-jeden z najlepszych kolegów mego brata, grający z nim w zespole. Jeszcze nigdy nie widziałam u chłopaka tak jasnych włosów i takich niebieskich wciągających niebieskich oczu. Hej, hej opanuj się! Ale wtedy popełniłam najgorszy błąd w moim życiu. -O czym ciekawym rozmawiacie?-zapytałam podchodząc do chłopaka. Na jego twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech, chyba nie spodziewał się, że naprawdę przyjdę. -Zayn uważa, że jeśli będziemy dostatecznie szybcy zdołamy wspiąć się na tą choinkę na rynku tak by policja nie zdążyła nas złapać. Co o tym myślisz, koleżanko o imieniu..?-rzekł patrząc mi prosto w oczy. Na mojej twarzy znów pojawił się ten rumieniec. -Laura, jestem Laura. Radziłabym wam iść tam większą grupką, policjant nie będzie wiedział kogo gonić. Poszłabym z wami, takiego krasnala nikt by nie zauważył-opowiedziałam, sama nie wierząc że to zrobiłam. Grupka chłopców znów wybuchnęła typowym dla siebie śmiechem a ja razem z nimi. Nie uwierzycie, że to powiem ale podobało mi się. Zawsze wydawało mi się, że faceci mówią tylko o dziewczynach czy piłce nożnej a wychodzi na to, że czasem potrafią być zabawni. Czasem. -Niall, miło mi. Chodzisz do Avalonu, prawda? Wydaje mi się, że już kiedyś