Bogowie i pionki, albo GAME (nie całkiem) OVER! (1)
A z oczu Kasandry popłynęły łzy szczęścia i ulgi, wymywając z policzków dziewczyny resztki łez rozpaczy.
***
- Dobrze ci idzie, co? - telepatycznie przekazał Fortunie Los.
- No, ba! - odparła Fortuna, kładąc na planszy literki „W", „I", oraz dwa klocki z literką „A". Ponieważ nowe słowo krzyżowało się z terminem „CIERPIENIE", dokładnie w miejscu literki „R", na planszy pojawiła się „WIARA". Fortuna zgarnęła 6 punktów, obejmując tym samym 4-punktowe prowadzenie nad przeciwnikiem.
- Poczekaj, aż znajdę „N", „I", „E". - telepatycznie zadrwił z Fortuny Los.
Tak, Los lubi drwić ze wszystkiego i wszystkich.
- Jeśli dołożysz „NIE" do „PEWNOŚCI", zgarniesz więcej punktów, niż za „NIEWIARĘ".
- Wtedy przegrasz. Dlaczego mi podpowiadasz?
- Założyliśmy się tylko o dwa piwa i jedną ambrozję. A ja zaczynam lubić tę dziewczynę.
- Zapominasz o zasadach gry. Nie wolno brać pod uwagę myśli i uczuć pionków. Nie wolno wchodzić w emocjonalne relacje z pionkami. Za to grozi dyskwalifikacja.
- Dyskwalifikacja? Pierwsze słyszę.
- Młoda jesteś, twój wiek można liczyć w setkach tysięcy lat, mój zaś... Wiesz. Istnieję od początku Czasu. Prawda?
- Prawda! - potwierdził Czas, biorąc łyka ambrozji i zaciągając się cygarem.
- Co się dzieje w przypadku dyskwalifikacji? - telepatycznie zapytała Fortuna.
- Zniszczenie pionka. Game over.
- Game over... Zrozumiałam, tato. Grajmy!
***
Czasem wystarczy jedno słowo, aby opisać człowieka. Pustość. Pustość odeszła w zapomnienie, ustępując miejsca nowym terminom - Nadziei, Miłości, Wierze, Wdzięczności, Wzruszeniu, Bólowi (tak, emocjom negatywnym również), Smutkowi, Potrzebie i Tęsknocie... Pod wpływem niejako terapeutycznej, pozbawionej dogmatyzmu konfrontacji ze Wszechświatem, Kasandra zaczęła CZUĆ. Sopel lodu się rozpuścił. Uśmiech stał się symetryczny. Rozkoszne ciepło, delikatne wibracje życiowej energii rozpełzły się niczym kolorowe gąsienice po całym organizmie dziewczyny. „Dlaczego tak się przeciwstawiałam tym ludziom?" - zapytała samą siebie. „Przecież oni nie są... Nie są religią. Czyż nie mówią o tym otwarcie? Czy nie przyjmują w swe szeregi Katolików, Muzułmanów, Buddystów? Oni nie czczą żadnego bóstwa, mają jedynie swoją... Filozofię. Wierzą jedynie w Sens. W Nieskończoność. W ostateczny Cel, jakim jest Miłość... Wierzą w Dobro. Wierzą w Jedność, stąd ich nazwa..." - Kasandra czuła się tak, jakby ktoś wypruł z niej wszystkie flaki i wsadził je na nowo. Jakby ktoś dał jej nowe gałki oczne, którymi zaczęła dostrzegać to, co dotychczas umykało jej uwadze. Strach odszedł. Po raz pierwszy w jej życiu, Strach zaczął się zachowywać grzecznie. Obiecał, że odtąd będzie zabierał głos tylko w sytuacjach tego wymagających, jak np. wizyta u dentysty. Albo widok uzbrojonego w baseballową pałkę dresiarza... Tak, Kasandra zaczęła wierzyć. Nie w jakieś bóstwo, ale w to, że wszystko ma Sens i Cel. Cel. Cel... Badanie... Teza o szczęśliwej miłości... Empiryczna weryfikacja... Tak, tyle nieudanych prób, ale może jednak, może teraz... RAFAŁ!!!