Beneris cz.III
obył się z niej przeraźliwy krzyk. Zerwała się na łóżku, trzymając za bolące serce. Była cała owinięta w pościel i z trudnoscią oddychała. Zaraz do pokoju wbiegł Eovis i klęknął przy jej łóżku. - Co się dzieje?- przyłożył dłoń do jej czoła.- Co się stało? - Nic.- powiedziała, już trochę uspokojona. Serce wracało do normalnego rytmu. - Miałam po prostu zły sen. - Sen?- popatrzył na nią. - Jesteś pewna, że to był tylko sen?- Iza nie miała pojęcia o czym on mówi. - To był sen, jak każdy inny. Śniłam o historii, którą kiedyś przeczytałam. O smoku, o jakimś chłopaku, chyba miał na imię Eryk i on wyciągnął miecz, przyłożył mi do ramienia więc się przestraszyłam i krzyknęłam. Tyle. - Mówisz, że chłopak miał na imię Eryk i wyciągnał miecz? A wiesz jak nazywał się ten miecz? Powiedział ci jego imię? - Miecz?- Iza podrapała się po głowie.- Coś na B. Bese... Bele...Bere. - Beneris.- skończył za nia elf.- Czytałaś historię Benerisa? - Tak. A co w tym takiego dziwnego. Też czytałeś te historię? - Nie. Ja widziałem ten miecz. Istnieje legenda z nim związana. - Opowiedz mi ją. XIV - W zasadzie to jest przepowiednia. Kiedyś ten miecz uratował świat przed zagładą, jednak złe moce chcąc się zemścić rzuciły na niego urok. Kto tylko go dotknie staje się zły i marzy o zniszczeniu dobra na świecie i panowaniu nad wszystkimi. Przepowiednia głosi, że urodzi się tylko jedna osoba, pozbawiona wewnętrznego zła. Osoba, która go dotknie i nie zapragnie niszczenia, jednak wokół niej na świecie zapanuje chaos. Powrócą zapomniane stwory i wszystko się odmnieni. Osoba ta weźmie we władanie Benerisa, odnajdzie smoka nie owładniętego rządzą zemsty i wraz z nim wypowie wojnę uciskowi.- Eovis skończył opowiadać, a Iza zamyśliła się. - Sądzisz, że ta przepowiednia jest prawdziwa? - Elfy w nią wierzą. - Tak. - powiedziała przykładając palec do swoich ust i rozmyślając. Eovis wstał z ziemi. - Zostawię cię znów z moją matką.Udaję się do króla w sprawie twojego przyjaciela. - Idę z tobą.- Iza wyplątała się z pościeli i stanęła na równe nogi. - Nie. To nie odpowiedni czas. Wszystcy będą cię wytykać palcami. - Nie obchodzi mnei to, jeżeli nie zabierzesz mnie ze sobą, wyskocze przez okno i pobiegnę sama do pałacu. - Czy wszyscy ludzie są tak uparci? - Nie ja jestem wyjątek. - No dobrze zabiorę cię, ale pod warunkiem, że nie odezwiesz się, ani jednym słowem do króla. - Ok.-powiedziała i zamknęła buzię. Wyszli na zewnątrz. Iza szła cały czas za Eovisem. Znów wszyscy patrzyli na nią. Czuła się nieswojo. W końcu doszli do pałacu. Był ogromny, jednak swą wielkością nie przerastał otaczających go drzew. Miał 3 wieże, z których środkowa była najwyższa. Ogromne okna zapewniały mu dobre oświetlenie. Ściany pokryte bluszczem i winoroślą. U bramy stali dwaj straznicy. Eovis podszedł do nich. - Aeoli Kanersusie nore Maletusie. - ukłonił się i przeszedł obok nich, nie odezwali się do niego ani słowem. Dopiero gdy Iza zrobiła krok w przód wyciągnęli łuki i zagrodzili jej drogę. - Ia lares!- powiedzieli obaj równocześnie. Iza nie wiedziała co ma zrobić. Popatrzyła na Eovisa, który zawrócił po nią. Zaczął szeptać coś na ucho straznikom. Po czym obaj uśmiechnęłi się, zmierzyli Izę i zrobili głupkowate miny. Następnie przepuścili ją, gdy tylko Iza weszła do środka, zapytała: - Co ty im powiedziałeś, że zgodzili się mnie przepuścić? - Nic.- odparł i uśmiechnął się. Iza go wyprzedziła i zatrzymała. - Co im powiedziałeś?!- nacisnęła. XV - Oj. - Zrobił niewinna minkę.- Tylko tyle, że król kazał cię przyprowadzić bo chce TO zrobić z piekną ludzką kobietą. - spuścił zawstydzony wzrok w ziemię. Iza zaniemówiła nie wiedziała co ma zrobić, czy śmiać się czy płakać. W końcu zapytała. - Oczywiście nie po to mnie tu przyprowadziłeś?- spojrzał na nią i roześmiał się. Iza po raz pierwszy widziała go z uśmiechem na twarzy i musiała przyznać, że wyglądał niezwykle uroczo. Coś w jej sercu drgnęło. Nie wiedziała tylko co. - Przecież ja ci