Bardzo dobrze stary druhu
Następnym razem to ja przebijam ścianę – Robert powtarzał tę myśl, rytmicznie klaszcząc, tupiąc i krzycząc – wek sła wek sła wek! – Na chwilę przed kulminacją porannego zebrania jego zazdrość wymieniła spojrzenie z chłodem kierownika. Zimnym ciałem komunikującym, że to już cztery miesiące bez wyróżnienia. Stał pośród trzydziestu głośniejszych i młodszych sprzedawców aktywnych, wciśniętych do niewielkiego mieszkania.
- Kto jest najlepszym sprzedawcą?
- Sławeeeeek!
Przerabiali ten rytuał codziennie, niczym reguły sprzedaży aktywnej: poddany to stan umysłu; nauczaj klienta jego potrzeb; jesteś pozytywnym drapieżnikiem. Uformowali ścianę wystawionych piątek. Zwycięzca przebił je w biegu, po czym stanął zwrócony plecami do grupy. Nastąpił ostatni etap, tak zwane „hartowanie sukcesu”. Kolejno wymierzali mu klapsa paskiem i oznajmiali – bardzo dobrze stary druhu – po czym wychodzili na miasto. Robert przeczekał na klatce schodowej, aż do wyjścia Adama.
- Nie wiem czy wytrzymam, dla mnie to dziwne – zwierzył się
Adam.
- Musisz być silniejszy.
- O właśnie przeraża mnie ten kult siły.
- Niepotrzebnie, jesteś pozytywnym drapieżnikiem. Pozytywnym.
- Nie kusi cię, aby odpuścić? Celowo przegrać?
- Z pewnością nie dziś. Mam pewność, że ściana staje się moim być albo nie być.
- Rany, to kwestia zwykłego przypadku. Nie wierzę w talent Sławka. Zwyczajnie
wylosował dogodne zadanie w łatwej dzielnicy.
- Przypadek nie istnieje.
- A losowanie zadań?
- Zależy od tego, jak bardzo ci zależy.
- Nie starałem się zupełnie i dziś dostałem abonamenty klubowe!
- Ja mam wymiany drzwi. Mogło być lepiej ...
- Tak. W przypadku abonamentów nawet zastanawiam się nad wykupieniem. Ale z
drzwiami ogarnąłby mnie wyrzut sumienia. To gruby przekręt.
- Przecież oni naprawdę ich potrzebują! Pomagam im podjąć decyzję. Inaczej będą
miesiącami przeglądać oferty, żeby zaoszczędzić kilka złotych.