Anna
Małe Otwarcie
Sikkim, Indie, Sierpień 2014
Siedzial w wielkim zielonym pokoju, w hotelu gdzies na koncu swiata. Zza starodawnych okiennic, wstawionych jeszcze na poczatku lat 70, dobiegaly dzwieki cykad walczacych o swoje samice. Pokoj wydawal sie za duzy jak na osobe samotnie podrozujaca po Indiach. Stare szafy w himalajskim stylu wydzielaly osobliwy zapach. Nie bylo to jednak doznanie nieprzyjemne. Znalazlo ono Gniewosza posrodku podrozy, na skrzyzowaniu, tam gdzie nikt oprocz niego nie mial dostepu. W tym pokoju oprocz spartanskiego lozka, tybetanskich szafek z sikkimskim grawerunkiem nie znajdowalo sie nic. Dawno juz gniewosz nie doswiadczyl poczucia takiego oddzielenia od codziennego szumu wielkich metropolii. Uzaleznienie od internetu przemienilo sie w goraczkowe poszukiwanie przez umysl jakiegos zajecia. W tej przepieknej himalajskiej miejscowosci, szczegolnie po godzinie osiemnastej konczyl sie jednak zakres rzeczy do wykonania. Gniewosz pozostawal sam, naprawde dopiero teraz doswiadczal tego poczucia wyciszenia,tak bardzo znienawidzonego przez wspolczesne korporacje wyciskajace z pracownika ostatnia resztke wolnej woli i uwagi. Usiadlszy na krawedzi sikkimskiego lozka, wpatrzony w zwiewne zielone zaslony Gniewosz zatopil sie w sobie a przed oczami wyswietlal mu sie film którego wątki oplotły go niczym cykady swoje samice.
Polska, Kraków, Kwiecień 2004
Anna kulila sie w pozycji embrjonalnej, gdy budzik wyswietlal 6:38. Wstawaj, rzucil do niej. Przewrocila sie na drugi bok.
- Nie zdazysz na egzamin z filozofii!
- Juz wiesz co? Chodz tu - Anna wyciagnela reke. Gniewosz dlugo nie zastanawial sie, dał sie wciagnac głębiej.
- Daj spokoj, to dopiero zerowka Gniewosz-kaciki jej ust wykrzywily sie lobuzersko.
- Nie wiem po co wybieralem ten fakultet, chyba tylko po to zeby poznac ciebie.
- Dobra, juz nie badz taki do przodu, chodz!
Kiedy w niewielkim pokoju akademika Anny nie bylo wspollokatorki, pokoj zdawal się wypelniac i powiekszac obecnością ich dwojga. Anna zastanawiala sie czasami nad tym efektem, ale doszla do wniosku ze bylo to tylko skutkiem przejrzenia zbyt wielu tomow traktujacych o tantrycznej medytacji. Milosc nadeszla gwaltownie nie pozwalając porannemu ksiezycowi oswietlic zejść za ściany pobliskiego bloku. Godzina na budziku przesunęła się na 6:45. Jakby chcąc postawić kropkę nad i, pozostawiona obok komórka poruszyła się po czym wydała stłumiony odgłos dobijajacej się rzeczywistości. Dzwonila, jednak zadne z nich nie siegnelo polki. Wibrato sprawilo jednak iz urządzenie zsunęło sie na podłogę a odlaczona bateria zalatwila reszte. Widocznie rzeczywistość musiała jeszcze poczekać.
Sikkim
W zielonym hotelowym pokoju cykady powoli ustępowały miejsca wiejskiej ciszy. Ksiezyc oswietlal teraz wyraźnie pol pomieszczenia. Podszedl do okna. Nic tej nocy go nie zaslanialo, dzieki czemu widac bylo swietliste pasma himalajow. Jutro czeka mnie wysilek-pomyslal. Wyciągnął się na lozku, zalaczyl komorke. Wciaz ta sama ktora mial u Anny, z przepastnych zasobow karty pamieci wydobyl zapis wiadomosci z przed dziesieciu lat. Bylo to nagranie z automatycznej sekretarki. Wiadomosc z dziwnym akcentem, niemniej jednak w jezyku angielskim:
- "Witaj Czcigodny. Pragniemy przekazac Ci wiadomosc", tu następowała wymowna cisza i kilka trzaskow na laczach, "W ciągu Twojej świadomości nastapiły zmiany ktorych nie jestes w stanie obecnie zauważyć. Podajemy Ci jednak pomocna dlon. Badz na szczycie Kamczencongi, za dziesiec lat od dzisiejszej daty. Przybadz sam. Tylko takim... – tu ton głosu podniósł się znacząco - ...przebiegiem wydaarzeń uratujesz jej los". Tu sygnal się urywal - "nacinij jeden aby skasowac wiadomosc; nacisnij dwa aby zachowac wiadomosc; nacisnij..." Gniewosz skierowal palec w strone jedynki. Sierpień trwał w pełni swej mocy. Pokój hotelowy nie oferował praktycznie nic poza standardowymi wygodami, jednak dawało mu to odpowiednią jasność aby zapisać na kartce papieru pierwszą zwrotkę którą zamierzał wysłać Annie przed samotną próbą: