Agent Stephen Rozdział VI
- Ile jeszcze zamierzamy się tu ukrywać ?
- Aż sytuacja się uspokoi, to potrwa jeszcze kilka dni. Właśnie przed chwilą do kamienicy wchodzili niemieccy oficerowie, więc trzeba sprawdzić czego tutaj szukali.
- Dobrze.
Podszedłem do okna aby sprawdzić czy na pewno nikt nas nie obserwuje. Przed mieszkaniem stał tylko czarny samochód, który był własnością niemieckich oficerów. Po chwili do pokoju wszedł Wojtek.
- Witam panowie.
- Wojtek musisz uważać na mieście, właśnie do kamienicy weszli niemieccy oficerowie. Nie chciałem cię wciągać w to bagno, ale sam widzisz.
- Mnie nie powinni podejrzewać, ale jeżeli tak mówisz to będę uważał.
Samochód za oknem zapalił silnik i odjechał.
* * *
W gabinecie siedział tylko Britz i czytał gazetę. Zapukano do drzwi i w pomieszczeniu przepełnionym tytoniowym dymem pojawili się dwaj oficerowie.
- Hi Hitler ! – krzyknęli.
- Witam. Siadajcie proszę i opowiadajcie czego się dowiedzieliście.
- Otóż majorze ten Stephen zamieszkuję u swego przyjaciela. Moim zdaniem powinniśmy go na razie obserwować.
Nagle major odłożył gazetę i uderzył ręką w stół mówiąc.
- Nikt nie ma prawa mówić co mam robić ! Zrozumiano ?
- Tak jest !
- Dlatego ja zadecyduje co dalej. Musicie sprawdzić co dowiedzieli się ci dwaj, którzy go śledzili. ! Ta ręka nie zna litości, dorwiemy tego Stephena. Właściwie nie mam pewności, że jest on agentem, dlatego musicie dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Zrozumiano ?
- Oczywiście. – powiedział jeden z nich.
- W takim razie do roboty ! – krzyknął Britz i zanurzył swój wzrok w gazecie.
Oficerowie odmaszerowali. Britz jeszcze chwilę czytał, a następnie położył się spać.
* * *
Wojtek zrobił śniadanie i wszyscy razem zasiedliśmy do starego dębowego stołu, który stał na środku pokoju. Przy oknie znajdował się regał z książkami, a przy drzwiach donice z kwiatami. Na ścianach wisiały obrazy, portrety i pejzaże.