Agent Stephen Rozdział VI

Autor: Fifi
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Zastanowię się nad tym. Teraz nie zawracaj mi głowy.

- Przed chwilą jacyś dwaj mężczyźni mnie gonili.

- Co ty mówisz Karolu ?

- Na szczęście Władek mnie uratował. Nie wiem kto to był.

- Pewnie Britz dowiedział się, że wróciłeś i chcę cię unieszkodliwić.

- Możliwe.

- Dlatego musisz być czujny i nie powinieneś się wychylać. Ostatnio zajmowaliśmy się utworzeniem siatki radiowej, która by nadawała dla naszych ludzi.

- W takim razie muszę znaleźć dowody, że to był ktoś od Britza. Dlatego niezbędny do tego będzie mi Władek, który dotrze do odpowiednich osób.

- Jeżeli tak mówisz to może go przyjmę, ale jeszcze się zastanowię. Przepraszam, że nie zwracam się do pana bezpośrednio. – Powiedział do Władka.

- Dobrze.

- Mogę na słówko Karolu ?

- Oczywiście. Słucham ?

- Sprawdź go dokładnie.

- Tak jest.

- A jeśli będzie czysty możesz go wykorzystać do swoich celów. Jeszcze jedno, jeżeli to naprawdę Britz będziemy musieli go zabić, ale trzeba to zrobić tak żeby nikt się nie domyślił, że to ty. Nie wierzę ci na słowo, że jest czysty.

- Dobrze w takim razie do zobaczenia.

Uścisnąłem dłoń pułkownika i wyszliśmy z biura. Przez okno na korytarzu sprawdziłem czy nikt na nas nie czeka. Oprócz kilku kobiet i niemieckich patroli nikogo nie widziałem. Szybko zeszliśmy po schodach na dół. Dla bezpieczeństwa wyszliśmy tylnymi drzwiami. Słońce chyliło się ku horyzontowi.

- Nie możemy wrócić do mieszkania, ponieważ może być ono obserwowane.

- Dobrze, w takim razie gdzie pójdziemy ?

- Tego jeszcze nie wiem, ale zastanowię się nad tym.

Spokojnie udaliśmy się do mojego zaufanego przyjaciela z przed wojny. Mieszkał on na śródmieściu. Kiedy dotarliśmy do celu zapukałem do drzwi. W progu stanął jakiś młody chłopak. Przedstawiłem się i powiedziałem po co przyszedłem. Uprzejmie zaprosił nas do środka. Kazał się rozgościć. Usiedliśmy na krzesłach w salonie. Po chwili do pokoju wszedł mój przyjaciel. Był to rosły mężczyzna w średnim wieku. Ubrany był w szary, rozciągnięty sweter i czarne spodnie. Na nosie miał grube okulary w drucianych oprawkach. 

- Witam cię mój drogi. – Serdecznie podaliśmy sobie dłonie.

- Dawno się nie widzieliśmy. Przychodzę do ciebie w krytycznej sytuacji.

Opowiedziałem mu wszystko ze szczegółami i spytałem się kim jest ten młody chłopak. Wojtek powiedział, że to jest jego krewny, który niestety został siłą zwerbowany do niemieckiej jednostki.

- Może jego też wykorzystam. – pomyślałem.

Właśnie ten młody chłopak przyniósł do pokoju dzbanek herbaty. Postawił na stole i odszedł, domyślając się, że rozmowa, którą prowadzimy jest ważna.

- No dobrze więc czym chata bogata, jak to się mówi. Możecie zostać u mnie kilka dni, ale długo też nie mogę was trzymać. Sami rozumiecie.

- Dziękuję ci bardzo. Co mogę dla ciebie zrobić w dowód wdzięczności ?

- Pomóż mi z tym młodym chłopakiem. Załatw mu jakąś pracę na boku. Proszę cię.

- Postaram się, ale nic nie obiecuję, a jak długo jest on w armii niemieckiej ? Ma tam jakieś kontakty ?

- Hm… będzie już chyba pół roku.

- Nie wiesz kto jest jego przełożonym ?

- Niech się zastanowię. – Wojtek pomyślał chwilę i powiedział. – Major Britz.

Kiedy to usłyszałem coś we mnie drgnęło, sparaliżowało mnie, nie mogłem wymówić słowa.

Pomyślałem, że to będzie doskonały informator. Teraz będę wiedział wszystko o majorze. Tylko muszę go wtajemniczyć.

- Nie znam. – skłamałem.

Było już ciemno, a ja i Władek byliśmy zmęczeni. Więc wypiliśmy herbatę i poszliśmy spać. W nocy chyba padał deszcz, ponieważ kiedy obudziłem się rano za oknem było mokro. Wszyscy jeszcze spali, więc nie budząc nikogo wyszedłem na papierosa. Było zimno i wilgotno, a na dziedzińcu kamienicy nikogo nie było. Wyciągnąłem srebrną papierośnicę z kieszeni i zapaliłem. Tak stojąc przed drzwiami wejściowymi obserwowałem otoczenie. Nagle pod kamienice podjechał czarny samochód i wysiadło z niego dwóch esesmanów. Ubrani w grube płaszcze podążali wprost na mnie. Szybko zgasiłem papierosa i wszedłem na korytarz. Pobiegłem po schodach na górę i schowałem się w mieszkaniu. Zamknąłem drzwi i nasłuchiwałem. Tupali butami i rozmawiali po niemiecku. Nie mogli się dowiedzieć, że ukrywam się u Wojtka. Różne myśli płynęły w mojej głowie. Właściwie to nie wiedziałem gdzie zmierzają, ale wolałem być czujnym. Stałem pod drzwiami jeszcze chwile, zanim stwierdziłem, że jednak nie idą do Wojtka. Odetchnąłem i poszedłem do pokoju. Władek wstał i spytał się.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Fifi
Użytkownik - Fifi

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2017-05-06 20:17:26