Agent Stephen Rozdział V

Autor: Fifi
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Rozdział V

 

Droga była ciężka. Co kilka kilometrów napotykaliśmy na małe oddziały niemieckie, które nie stawiały dużego oporu. Wszyscy byliśmy brudni i śmierdzący, ale przyzwyczailiśmy się do tego. W plecakach nieśliśmy małą ilość sucharów, które dostaliśmy pod Monte Cassino. Wędrowaliśmy już dwa dni, a przed sobą mieliśmy jeszcze szmat drogi. Słońce chowało się już powoli za szczyty gór i korony drzew.  Wokół naszych oddziałów robiło się ciemno. Dowódca apelował o szczególną ostrożność. Ja byłem zawsze czujny, taką miałem już naturę. Nagle usłyszeliśmy wybuch na czele kolumny. Jeden z naszych oddziałów wszedł na miny. Ciała żołnierzy wyleciały w powietrze i zostały doszczętnie rozdarte. Ja ze swymi chłopakami padliśmy do pobliskiego rowu i załadowaliśmy karabiny. W pewnej odległości od nas usłyszeliśmy długie serie z broni. Reszta naszych wojsk padła na ziemie. Wozy opancerzone rozpoczęły głuchy ostrzał pobliskich krzaków, z których słychać było wystrzały. Ja również zacząłem pustoszyć mój magazynek. Sławek, Piotrek i reszta postąpili podobnie. Nagle jeden z naszych czołgów wystrzelił. Cisza, przenikliwa cisza, którą  przerwały krzyki naszych żołnierzy.

- Hende hoh ! Herausgehen !

Na drodze pojawiły się czarne sylwetki z uniesionymi rękoma do góry. Wszyscy podnieśliśmy się z ziemi i ustawiliśmy się w dwuszeregu. Podszedłem bliżej i ujrzałem ludzi w niemieckich mundurach. Broń rzucili na stertę i ustawili się w szeregu. Ciała zabitych zakopano między drzewami. Wróciłem do mojego oddziału i zarzuciłem karabin na plecy. Dowódca rozkazał maszerować dalej. Nie wiem co stało się z tamtymi żołnierzami, ponieważ nie widziałem ich później. Może ich rozstrzelali, albo kazali maszerować do naszego sztabu, tego nie wiem. Teraz myślałem o dalszej wędrówce i walkach jakie nas czekają. Z drogi zeszliśmy do lasu i tam skierowaliśmy się na małą polane porośniętą wysoką trawą. Czołgi i wozy opancerzone dostały rozkaz jechania dalej. W późniejszym czasie mają do nas dołączyć. Generał pozwolił nam zasnąć, ale kazał wyznaczyć warty, które mają się zmieniać. Podszedłem do Piotrka i powiedziałem.

- Piotrek ty staniesz pierwszy. Zmieni się z tobą Kuba. Reszta do spania ! Czeka nas długa i ciężka przeprawa do miasta. Niemcy umocnili swoje oddziały.

- Tak jest panie sierżancie !

Podszedłem pod drzewo i ułożyłem się spać. Spałem niedługo, bo kiedy się obudziłem jeszcze nie świtało. Usiadłem na ziemi i oparłem się o pobliski pień. Postanowiłem zjeść trochę sucharów ponieważ byłem bardzo głodny. Ostatni porządny posiłek jaki pamiętam jadłem dwa dni temu. Ściągnąłem buty i zrzuciłem karabin z pleców. Plecak też postawiłem obok. Wokół było ciemno, ale ciepło. Widocznie nie dawno padał tutaj deszcz, gdyż w pobliżu ujrzałem kilka kałuż i błoto, a trawa była wilgotna. Żołnierze spali, tylko wyznaczeni stali na warcie. Na moich stopach pojawiły się pęcherze, które wskazywały długi marsz bez odpoczynku.

- Niebawem zbiórka i dalsza wędrówka – pomyślałem w głowie.

Wyciągnąłem piękną srebrną papierośnicę z kieszeni. Wziąłem papierosa do ust i odpaliłem go. Pierwszy raz poczułem w sobie takie doświadczenie. Nigdy mi się to nie zdarzało, ale tym razem nie zaciągnąłem się, chociaż zawsze to robiłem. Było to coś niezwykłego. Jutro ma do nas dołączyć Franek. Podobno jest już zdrowy. Jego stan był ciężki, kula przeszyła go na wylot. Musiał bardzo cierpieć, ale on zawsze był twardy. Stracił dużo krwi zanim dowieźli go do szpitala polowego. Zeszyli go i czuje się już lepiej. Jednak generał powiedział mi, żebym go oszczędzał w najbliższym czasie, ponieważ jego brzuch nadal nie jest w dobrej formie. Usłyszałem wołania żołnierzy. Zarzuciłem karabin i plecak na plecy. Ubrałem buty i zgasiłem papierosa. Pobiegłem obudzić chłopaków.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Fifi
Użytkownik - Fifi

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2017-05-06 20:17:26