Agent Stephen Rozdział I

Autor: Fifi
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Karolu muszę cię poinformować, że nasze plany się pokrzyżowały. Ludzie Britza dowiedzieli się o naszych zamiarach, dlatego dzisiaj w czasie podróży miałeś towarzystwo.

Plany się zmieniają teraz musisz zlikwidować Britza i kapitana Hogla.

- Trzeba poinformować o tym Piotra.

- Już to zrobiliśmy, a teraz wracaj do Widerlitz i nie daj poznać po sobie niepokoju. Nie martw się nasi ludzie przebywają na zamku, a więc nic nie może ci się stać. W najbliższym czasie skontaktuje się z tobą przez moich podwładnych i podam ci dalszy plan działania. Dowidzenia.

- Żegnam.

Po skończonej rozmowie wsiadłem do samochodu i pojechałem na zamek. Kiedy jechałem przez las zza krzaków wybiegli niemieccy żołnierze? Kazali mi wysiadać. Posłusznie wypełniłem ich żądania. Było ich pięciu, każdy z nich trzymał w rękach broń. Myślałem, że to już koniec, ale nagle na drodze pojawiły się dwa samochody. Pojazdy przybliżyły się na małą odległość i wysiedli z nich mężczyźni ubrani w czarne płaszcze. Niemcy od razu zaczęli do nich strzelać. Ja w tym czasie wyciągnąłem pistolet i schowałem się za samochód. Strzelanina nie ustawała. Podbiegłem do jednego z czarno ubranych ludzi i podziękowałem mu za pomoc. Żaden żołnierz niemiecki nie przeżył. Ciała zakopaliśmy w pobliskich krzakach a sami pojechaliśmy do miasta zameldować wszystko pułkownikowi. Po drodze dowiedziałem się, że ci ludzie, którzy mi pomogli to również pracownicy tajnych służb specjalnych wojska polskiego. Podjechaliśmy pod budynek wieczorem. Wysiedliśmy i poszliśmy od razu do Gottera. Pułkownik jak zwykle siedział w swoim biurze i przeglądał jakieś papiery.

- Dobry wieczór!

- Witam. Siadajcie proszę. Mam dla was zadanie, musicie zorganizować zasadzkę na niemieckie posiłki, które lada dzień będą urzędowały w leśniczówce koło miasta.

- Dobrze. A ile mamy wziąć ze sobą osób?

- Najlepiej będzie, jeśli zorganizujecie piętnaście osób. Musicie być gotowi na jutro. Wieczorem będą przejeżdżać od stacji kolejowej do leśniczówki trzema ciężarówkami i kilkoma jeepami z RKM - ami. Tylko tyle mam wam do powiedzenia. Aha i jeszcze jedno możecie zabrać ze sobą Karola.

- Tak jest! Będę gotowy na jutro.

- My przyjechaliśmy w zupełnie innej sprawie. Dzisiaj w lesie zaatakowali mnie Niemieccy żołnierze. Dobrze, że w pobliżu byli nasi towarzysze, bo nie wiem jakby się to skończyło. Pewnie teraz nie siedziałbym z wami tutaj. Jeszcze raz wam dziękuje.

- To nasze obowiązki – Odpowiedzieli chórem tajniacy.

-Rozumiem, czyli trzeba mieć oczy szeroko otwarte. W najbliższym czasie spróbuje wysłać kilku ludzi w tamte okolice. A teraz idźcie się przygotować. Żegnam.

- Dowidzenia.

Kiedy wyszliśmy z budynku chłopaki odwieźli mnie w pobliże zamku. Niestety musiałem już później iść pieszo. W bramie spotkałem tą samą blondynkę, która kazała mi iść rano do Majora. Wymieniliśmy ze sobą kilka słów i dowiedziałem się, że ta atrakcyjna kobieta ma na imię Hilda i przyjechała tutaj stosunkowo niedawno. Po chwili rozeszliśmy się każdy we własnym kierunku. Ja poszedłem do swojego pokoju a ona wyszła z zamku i skierowała się na pobliską drogę. Wszedłem do pomieszczenia i położyłem się spać. Dzień przywitał mnie burzą śnieżną. Jak co dzień zjadłem śniadanie i poszedłem do Piotra poinformować go że dzisiaj wieczorem nie będzie mnie na zamku. Po rozmowie wyszedłem na dziedziniec pooddychać świeżym powietrzem. Nieoczekiwanie spotkałem tam majora.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Fifi
Użytkownik - Fifi

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2017-05-06 20:17:26