A co by było gdyby... 26,27,28
Monika przyjrzała się scenerii na planie. Zastanowiła sie, które sceny odbywały się w pomieszczeniu. Trochę ich było. Musiała się chwilę przyglądać grze aktorów. Była to jej bohaterka główna oraz jej luby. Scen tych obojga było dużo. Siedzieli na kanapie. Pewnie był to moment, gdy po tygodniowej znajomośxci luby wyznał jej miłość aczkolwiek nie do końca było to uczucie prawdziwe. Dopiero potem…
Monika wpatrzyła się w aktorów z szerokim uśmiechem. Poczuła się jak dumna matka. To były jej dzieci. Ona ich stworzyła. Wykreowała w swojej wyobraźni, a teraz dzięki Konradowi, powołała do życia. Radzili sobie świetnie. Dokładnie tak, jak oczekiwała.
Gdy zrobiono cięcie, aktorzy rozluźnili się. Monika miała ochotę ich uściskać z całej siły jk szczęsliwa matka swoje dzieci. Zamiast tego zapiszczała:
-Cudownieee!- i klasnęła w dłonie.
Wszyscy spojrzeli na nią. Co ta kobieta tu robi? Kto ją wpuścił? Jakim prawem się zachwyca przed premierą?
-Monika!- Konrad wstał ucieszony ze swojego reżyserskiego krzesła i ucałował serdecznie na przywitanie- Jak miło, że mnie odwiedziłaś! I jak ci się podoba?
-Jest pięknie! Wspaniale!- Monika nie kryła zachwytu- Jestem z was dumna!
-Dziękuję ci, moja droga, w imieniu całego zespołu. Uwierz mi, praca nad tym filmem to sama przyjemność!
-Wierzę, wierzę!- zapewniła go Monika gorąco.
-Kiedy przyjechałaś?- zmienił temat Konrad- Pewnie jesteś zmęczona po pdróży. Hej!- klasnął w dłonie i zawołał- Proszę przynieść krzesło dla mgo gościa!
-Przyjechałam wczoraj, w nocy wypoczęłam, więc nie jestem zmęczona- odpowiedziała- Ty za to musisz być zmęczony, skoro tak cięzko pracujesz- zauważyła.
-A owszem- nie zaprzeczył- Przydałyby mi się wczasy. Ale to dopiero po premierze. A tymczasem co powiesz na spotkanie jutro? Razem z żoną zbabierzemy cię w takie cudne miejsce. Na pewno ci się spodoba!
-Czemu nie? Nie mam nic specjalnego do roboty jutro.
-Świetnie! To jesteśmy umówieni. A teraz co powiesz na film z prawdziwego zdarzenia? Usiądź sobie wygodnie na krzesełku- wskazał jej wygodne krzesło postawione obok reżysera- Zaraz zrobimy ci kawy i za dziesieć minut zaczynamy kolejną scenę. Słyszeliście?- krzyknął do wszystkich- Dziesięć minut i wracamy na plan! Ani minuty dłużej! A teraz proszę zrobić dobrą kawę dla mego gościa!
-Może nie kawy, ale herbaty…- wtrąciła niśmiało Monika.
-A, prawda! Zapomniałem, że nie pijesz kawy. Dobrze. W takim razie herbaty. Herbaty zamiast kawy dla Moniki!- krzyknął znowu.
-Dizękuję.
-Nie ma psparwy. Ty tu jesteś panią. Twoje zdanie jest najważniejsze. Nie krępuj się.
-Yhm- Monika przytaknęła nieśmiało. I tak wolała się nie wtrącać ani wydawać rozkazów. Nikt nie wiedział, kim jest, więc byłoby nie na miejscu, gdyby zaczęła się rządzić. Wywieźliby ją prędzej na taczce. Przyszła sobie przyjaciółka reżyserka, która nie ma zielonego pojęcia o kręceniu filmów i się rządzi. Zupełnie nie na miejscu.
-Zaraz wracam- powiedział Konrad i poszedł.
-Jasne- Monika usiadł sobie na krześle, kładąc torbę na ziemi. Znów zaczęła sie przyglądać scenie i rekwizytom. To było takie niewiarygodne! Jej wyobrażenie stało się rzeczywistościąna planie filmowym. A najlepsze, że wśród aktorów znalazły się niektóre świtowe sławy! Monika nigdy nie sądziła, że taki brytyjski celebryta zgodzi sie na granie w polskiej produkcji. A tu proszę! Ideał, o którym zaczęła marzyć w wieku osiemnastu lat, garł jej ukochanego lubego Iwonki! Monika była w niebo wzięta. Zastanawiała się, czy by go jakoś nie zagadnąć. Zapytać, dlaczego się zgodził i jak mu się podoba ta współpraca. Jego życie prywatne już ją mało interesowało. Ale bała się do niego odezwać przez nieśmiałość i jej łamamy angielski. Doszła do wniosku, że nie bęzie robić z siebie idiotki. Jeszcze pomyśli, że go podrywa.