A co by było, gdyby...24,25
24
-Ta książka jest genialna! Kto ją napisał?
Monika uśmiechnęła się tajemniczo do koleżanki i po chwili odpowiedziała:
-Ja.
-Tak myślałam! Pasuje mi do ciebie. Ale ci powiem, masz wyobraźnię. Takie coś wymyślić! Lubię takie książki. Jak ją czytałam, szczególnie tę drugą część, to serce mi waliło jak młotem.
-I o to chodziło- Monia uśmiechnęła się.
Fragmenty swojej powieści zaczęła zamieszczać na facebooku, żeby jej znajomi się zainteresowali. Nie zaznaczała, że to jej dzieło. Kilka osób czytało. Monika wysłała im całą powieść, prosząc o nadesłanie opinii. Najbardziej zainteresowała się Kaśka. Sama poprosiła o to, by jej wysłać całość. Przeczytała ją w dwie noce i gdy tylko spotkała się z Monią, powiedziała zachwycona, co sądzi. Monika była przeszcęśliwa. Nie spodziewała się, że ktoś może aż tak bardzo polubić jej książkę.
-Przeczytałam ją już dwa razy- mówiła Kaśka- Za pierwszym razem niektóre rzeczy umykają, a jak się je przeczyta kilka razy, to dostrezga się detale, których nie widziało się wcześniej.
-Dokładnie, masz rację- przyznała Monia.
-Historię wymyśliłaś super. Tak ją napisałaś, że czytelnik musi przeżywać to, co bohaterowie. A jakby ktoś film jeszcze nakręcił, to byłoby extra!
-Co nie?- monia była dokładnie tego samego zdania. Tak barzo chciała, by ktoś nakręcił z tego film!- Jak pisałam, to musiałam przezywać to, co oni. Jak pisałam scenę, że ona wraca do domu i się wita z mamą, to przez dwie godziny ryczałam jak głupia, aż skończyłam pisać. Co prawda, jak to czytam, to aż tak tego nie czuć, ale żeby to napisać, to musiałam czuć dokładnie, jakby ona to czuła.
-No, rozumiem- powiedziała Kaśka- Jak czytałam tę scenę, kieyd ona miała się spotkać z tymi chłopakami, serce to mi waliło: tu-tuw-tu-tuw- zademonstrowała.
Monika rozumiała. Ona musiała sobie wyobrażać kłucie w żołądku, mega wielki stres i nudności. Wymiotów nie opisywała. Napisała tylko, że Iwona pobiegła do łazienki.
Monika udostępniła też powieść kilku nieznanym osobom z instagrama, którzy obserwowali jej profil z twórczością. Jedna dziewczyna również była zachwycona jak Kaśka.
„Boże! Ta książka jest cudowna!” napisała. A jej kierowniczka Lilka powiedziała: „Masz lekkie pióro, że chce się czytać dalej”.
Monice te opinie tak dodały skrzydeł, że nie miała już żadnych oporów przed kontynuowaniem pisania drugiego tomu powieści.
A pod koniec roku zdecydowała się na szaleństwo życia, choć nie była pewna, czy ktoś oprócz tych trzech osób czytał jej powieść lub będzie chciał ją czytać: wydała ją pod pseudonimem, przyznając się do tego zaledwie kilku osobom.
Chciała na pocztek wydrukować tysiac egzemplarzy, a potem, gdy koszty się zwrócą i dalej będą chętni, zainwestować w więcej. Wydawca jednak znał się na rzeczy i przekonawszy ją o powodzeniu, pomnożył liczbę o dziesięć. Monika była w szoku takiej penwości tego wydawcy. Ale skoro on był pewny sukcesu, to co jej zostało do stracenia? Najwyżej utonie w długach…
25
„Witam Pani/ Panie XXX!
Niezmiernie miło mi do do Pani/Pana pisać ten e-mail! Jestem zachwycony powieścią „…”! Pełna emocji i życia, że aż samemu chce się to przeżyć! Co Pani/Pan myśli o nakręceniu filmu na jej podstawie? Przygody Pani/Pana bohaterki się o to proszą! Byłoby grzechem nie stworzyć takiego arcydzieła reżyserskiego! Bedzie mi niezmiernie miło na współpracę z Panią/Panem!
Nalegam na przemyślenie tej propozycji, a jeszcze bardziej na współpracę!
Z poszanowaniem
-Konrad G.
P.S.: Rozumiem, że pseudonim XXX służy anonimowości, jednka niewiele mówi mi o płci, dlatego pozwoliłem sobie użyć obu form grzecznościowych w mailu. Czy mogłaby Pani/ mógłby Pan zdradzić chociaż czy jest Pani/ Pan kobietą czy mężczyzną?”