A co by było gdyby... 12, 13, 14
-Skoro mówiła, że śpiewasz ładnie, to nie masz się co wstydzić- Bartek zapewnił ją z przekonaniem.
-Bartek, błagam cię! Do dzieci z podstawówki nauczycielka tak zawsze mówi, nawet jakby okropnie fałszowały i ich głos się do niczego nie nadawał.
-Skąd wiesz? Może mówiła prawdę- Bartek próbował ją przekonać.
Monika zrobiła głupią minę. Chciałaby wierzyć Bartkowi, ale nie potrafiła. Życie nie jest takie cudowne, jak się wydaje w marzeniach. A nie raz, nie dwa marzyła, jak jakiś znawca muzyczny ją usłyszał śpiewającą i zaproponował nagranie płyty, bo jej głos jest nieziemsko piękny.
-Nie wiem, może – powiedziała z powątpiewaniem -Ale ja i tak nie potrafię.
-No a jak śpiewasz w grupie przy ognisku? Przecież zawsze śpiewałaś, jak dziewczyny grały na gitarze.
-Ze śpiewaniem w grupie nie mam problemu, bo wtedy mój głos się gubi w reszcie innych, nawet jak śpiewam głośno.
-No, to może spróbuję z tobą zaśpiewać, chociaż przyznam, że to będzie ciężko, bo nie wiem jak ma brzmieć melodia.
-Nie, no, co ty- Monika od razu zaprzeczyła – Przy tobie to ja się w ogóle nie odezwę, bo będę brzmieć jak szara myszka przy słowiku.
-No, to jak cię mamy odblokować?
-Nie mam pojęcia- Monika westchnęła z nadzieją. Po tym, jak Bartek naprawdę się nią przejął, poczuła, że może jednak coś z tego wyjdzie. Potrzebowała tylko pomysłu i czasu- To może ja poćwiczę to śpiewanie w domu, a jak w końcu się odważę, to ci po prostu dam znać, OK? A na razie będziemy ćwiczyć to, co zawsze.
Bartek chwilę się zastanowił, po czym powiedział:
- No, dobrze. Na razie tak zrobimy, bo sam nie mam pomysłu, jak to rozwiązać. Jest dużo takich osób, co ma gdzieś tam w głowie blokadę, a potem okazuje się, że mają nieprzeciętne głosy, które mogą wykorzystywać nawet w operze.
-Taaa… Ja aż tak to raczej nie mam.
13
Bartek organizował z kumplami imprezę i postanowił zaprosić Monikę z braćmi. Dziewczyna ucieszyła się. Nie spodziewała się tego. Chłopak co raz bardziej ją zaskakiwał. Od razu jednak znalazła przykre powody, dla których musiała zrezygnować z zaproszenia, mimo że bardzo chciała iść. Nie miała jak dojechać. Stefan miał samochód i prawko, ale on nie lubił takich imprez. Na pewno nie będzie chciał jechać. Robert też nie przepadał za tańcami. Oboje będą woleli zostać w domu i robić swoje, czyli grać w gry komputerowe i siedzieć przed telewizorem.Monika znowu złapała doła. Strasznie ją to męczyło. Nie miała sił namawiać braci, a sama bez nich nie chciała jechać.Gdy Bartek wysłał sms kilka dni przed z zapytaniem, czy będą, musiała odpisać, że jej przykro, ale chłopaki nie chcą, a ona nie ma jak dojechać w sobotę do O.
„ Niech sobie myśli o mnie, co chce” myślała o Bartku. „ Mam prawo mieć doła i nie chcieć jechać bez towarzystwa rodzeństwa do którego jestem przywiązana”. Była przekonana, że Bartek myśli, że się izoluje, że są proste rozwiązania problemu, że mogłaby zostać u kogoś na noc. Ale nie chciało jej się ze wszystkiego tłumaczyć.Miała wszystko gdzieś. Na imprezach i tak zawsze bawiła się tylko z Łucją i Julką. Nigdy żaden chłopak nie zapraszał jej do tańca. Po co więc ma iść na imprezę, na której będzie się męczyć sama ze sobą? Gdy Monika przemyślała sprawę, doszła do wniosku, że to nie takie głupie, że jej nie będzie. Oszczędzi sobie kolejnego zawodu.
Bartek jednak odpisał, że już jej załatwił nocleg i ma być na imprezie. Gdy Monika to odczytała poczuła się jak ostatnia sierota. Przecież mogła sama to sobie załatwić, po co więc on to zrobił? Przecież i tak już nie ma ochoty nigdzie iść ani jechać. Odpisała mi szybko:
„ Dzięki, ale nie trzeba. I tak już nie mam ochoty. Bez moich sióstr to nie będzie to samo. Ale wam życzę miłej zabawy 😉”