62
– Cholera, ten Mickiewicz to jakiś down – mówił jeden z nich – Pisać takie rzeczy? A ten jego Konrad to zwykły ćpun.
Chichot kumpla jeszcze go nakręcił.
– No mówię – kontynuował zadowolony z siebie – jakim trza być debilem żeby mówić do Boga? Ale czego się spodziewasz? Debil rozpaczał nad losem cebulandii, zamiast jak człowiek prawilny, jechać do Stanów i dorobić się majątku.
Aż zimno mi się zrobiło. W głowie zaczęło huczeć, a oddech się urywać. Chcę wysiąść!
W końcu, na całe szczęście, drzwi otwarły się z cichym stuknięciem, a ja natychmiastowo wypadłem z autobusu i oparłem się o wiatę przystanku. Oddychałem ciężko i zlany byłem zimnym potem,lecz najważniejsze – wydostałem się.
Wesoły żółty autobus zamknął drzwi i wesoło ruszył w dalszą drogę, zostawiając mnie samego z przemyśleniami o przyszłości tego społeczeństwa.