404NOTFOUND - Rozdział 4
- Te - rzucił prymitywne zaczepienie. - Daniela! - Wymawiając żeńską wersję imienia chłopaka przeciągle, delikatnie dając słodycz chciał podkreślić jaką to zniewieściałą osobą jest Dan. - Co tam, laleczko? - Zarechotał, wraz z kolegą, który siedział przed nim na ławce.
- Eeeej, Silny! - Zawołał ten z ławki. Może twoja koleżanka lubi kwiaty? - Wskazał głową parapet; kolejna salwa śmiechu.
Daniel znosił to, nie tyle dzielnie, co umiejętnie. Przyzwyczaił się już do takiego traktowania dawno temu. Nieraz ktoś się do niego przyczepił o byle błahostkę.
Zdjął słuchawki, wyłączył muzykę; zdawał sobie sprawę z tego, że lepiej zrobić to odwrotnie, ale z tego tytułu, iż nie wiedział, jak zareagują tamci lepiej schować i ocalić sprzęt niż dbać o rozładowanie baterii...
Silny podszedł do parapetu, wziął paprotkę i postawił na ławce przed Danem.
- Prosz! - Syknął, parodiując romantyczność. - Piękna Danielo! - Cmoknął chłopakowi nad uchem. – Ej, Benek! – Zarechotał. - Przestań się bawić tym śmieciem.
Benek, który bawił się piórem i w tym momencie zgłębiał tajniki atramentu, zarechotał razem z Silnym. Przyłożył stalówkę do czoła Dana i nacisnął mocno spust. W chwili, gdy cały atrament wyleciał mu na twarz, chłopak pożałował, że nie miał pióra na naboje.
Cała czwórka zarechotała. Dan miał wrażenie, że ten dźwięk wżyna mu się w mózg, że już nigdy się go nie pozbędzie, że...
Zawył, uderzając pięściami w blat. Zdawać by się mogło, że oprawcy tylko na to czekali, ale, gdy Dan wydał z siebie dźwięk, jeden z ksiażkobalistów podszedł i uderzył go pięścią w twarz, łamiąc mu nos.
Kolejny dźwięk, nowy, wprowadzający Dana w osłupienie. Jednym szybkim ruchem złapał kwiatka stojącego przed nim i zaczął wymachiwać nim na wszystkie strony, jakby nie wiedząc, co ma zrobić: rzucić nim, w któregoś z otaczających chłopaków, czy może w drzwi. W końcu Dan rzucił roślinką w mocno niekontrolowany sposób i, chcąc nie chcąc, rozbił szybę okna paprotką i wybiegł z klasy, potykając się o rozwiązane sznurowadła.