2084 czyli Europa da się lubić
Jakoś Kevinowi ciężko było uwierzyć, że taki osobnik ma przyjaciół.
Gdy winda się zatrzymała, Kevin ruszył żwawym krokiem. Wyszedłszy z klatki schodowej, za pierwszym wdechem poczuł świeże, rześkie powietrze. Za drugim zaś smród. Nie wiadomo, czy niebo było dziś szare z powodu chmur, czy z powodu zanieczyszczeń. Jako że dzielnica do najbogatszych nie należała i na dodatek graniczyła ze Strefą Z, wśród propagandowych plakatów zdarzały się graffiti, głównie pacyfki, i A w kółeczku. Kevin nie miał pojęcia co znaczą te tajemnicze symbole. Symbole, które na pewno jeszcze dzisiaj będą zamalowane przez służby porządkowe.
Idąc przez strefę Z, Kevin prawdopodobnie dotarłby do szkoły szybciej niż autobusem, lecz nawet nie brał takiej ewentualności pod uwagę. Strefa Z cieszyła się złą sławą. Było to miejsce dla ludzi, którzy oficjalnie nie istnieli, wyrzutków społeczeństwa, śmieci, odpadków systemu. Nie ma tam kamer, podsłuchów, a milicja nigdy tam nie wjeżdżała. Dziki teren. Dlatego też był omijany przez porządnych obywateli, niechcących się narazić na gwałt, rabunek czy śmierć. Czekając na autobus, Kevin obserwował otoczenie. Coś w jego świadomości ruszyło. Czy jestem tylko jednym z trybików potężnej machiny? - pomyślał. Siedząc na przystanku, widział tych samych ludzi, co każdego ranka. Idących tych samym tempem, tym samym chodem, w tą samą stronę, z tym samym wyrazem twarzy. Zaprogramowani. Tak, jakby byli zaprogramowani. Chłopak wziął następną dawkę Panaceum, by pozbyć się natrętnych myśli. Do autobusu nikt się nie pchał. Wszyscy wsiedli spokojnie, bez najmniejszego kontaktu fizycznego.
- Decyzją rady Związku Wszecheuropejskiego, podskórne chipy zostaną wprowadzone sześć miesięcy wcześniej niż planowano. - Wszyscy bacznie obserwowali autobusowy TVekran.
- Na decyzję wpłynęły ostatnie szokujące wydarzenia w Metropolii 11. Chipy zapewnią ochronę i bezpieczeństwo. - Kontynuowała ta sama prezenterka o wybitnym dekolcie.
- Dla mojego bezpieczeństwa, będą podglądać mnie pod prysznicem i słuchać moich kłótni z żoną – powiedział z grymasem na twarzy, lekko posiwiały mężczyzna, stojący obok Kevina, po czym zaklął w znajomym aczkolwiek zapomnianym języku.
- Przepraszam, co to było, to ostatnie? - Następna dawka Panaceum wprawiła chłopaka w lekką euforię, przez co również stał się bardziej towarzyski niż wcześniej.
- To po polsku „kurwa mać” - odpowiedział mężczyzna.
- Wątpię, by ktoś chciał cię oglądać pod prysznicem dziadku - rzekł jeden z dwóch osiłków, którzy pojawili się znikąd. Drugi chwycił mężczyznę za nadgarstek i przyłożył kod kreskowy do czytnika.
- Mikołaju Zakrzycki, jest pan aresztowany za szerzenie antyeuropejskiej propagandy.
Wysiedli na najbliższym przystanku. Kevin zaś uśmiechał się pod wpływem głupkowatej euforii, zadowolony, że pozbył się natrętnych myśli. Los mężczyzny również niezbyt go obchodził.
Szkoła była potężnym gmachem. Białym i sterylnym. Chłopak przyłożył nadgarstek do czytnika.
- Kevin Markowski, uczeń numer 53678. - Drzwi się otworzyły.