10 kwietnia (katastrofa kontrolowana) - opowiadanie
Zadowolony Misza ostatni raz tego dnia połączył się zdalnie z samolotem wszystkie podzespoły okazały się sprawne…Będziemy mieli ok. dziesięciu minut, aby z wraku samolotu wydobyć dodatkowe wyposażenie oraz dokumenty i zatrzeć wszystkie ślady, dziesięć minut, aż nadto pomyślał Misza, upadek samolotu z tej wysokości nie przysporzy zbyt dużo pracy naszym specjalistą od sprzątania.
Czarne skrzynki to problem, z jakim muszą sobie poradzić ludzie Miszy, głos kontrolera lotu został skopiowany a komputer nauczył się płynnej wymowy, żołnierz nadzorujący komputer będzie mówił do mikrofonu a z głośnika wydobędzie się synchronicznie przekazywany głos kontrolera smoleńskiego lotniska.. Dzięki temu zabiegowi prawdziwy kontroler lotu ze smoleńska będzie rozmawiał z naszym człowiekiem, a piloci Tu 154 z naszym człowiekiem…Idealny plan pomyślał Misza, nie ma słabych punktów, mogą węszyć i zwoływać komisje ….
Ciekawe, pomyślał, że tego typu rozwiązanie tłumaczenia i zmiany głosu w trybie rzeczywistym w niedługo czasie wyjdzie z wojskowych koszar i trafi do telefonów komórkowych, sam miał iPhone, który potrafił nie tylko szyfrować dane, ale również zmieniać jego głos na dowolny, którego próbki miał zapisane w aparacie. To wszystko dzięki Iluminatom pomyślał Misza to oni dali podwaliny nauce i zasypali ciemnogród…Te kilka ofiar w ciągu 400 lat to niewielka cena za postęp i ogólny dostęp do technologii, która w ostatnich 20 latach uczyniła milowe kroki…
Kiedy Misza przed godziną widział się ze swoim mistrzem ten powiedział mu wyraźnie:
- Polska nam ucieka Misza, ich wewnętrzne spory odbijają się na rozwoju ich kraju, podziały nie są mile widziany, musimy doprowadzić do objęcia władzy przez jedna siłę, a potem unicestwić ją…Rozumiesz?!
- Tak mistrzu
- A dokumenty?! Są dobrze chronione? W czasie katastrofy mogą ulec zniszczeniu!?
- Nie bój się dokumenty zabezpieczył nasz człowiek nawet eksplozja atomowa ich nie uszkodzi, zrób swoje…i pamiętaj żadnych świadków…
- Tak jest…
09.04.2010, godz: 23.50
- Wszystko gotowe mistrzu jesteśmy na miejscu
- Dobrze Misza, pamiętajcie tam nie może pojawić się przypadkiem prasa, zresztą wiesz, co robić tam nie może być nikt niepowołany…
- Mam doborowy 15 osobowy oddział, kontrolujemy sytuację, nadajniki sygnału działają, maszyna pogodowa jest przygotowana do działania…
- Powodzenia
- Do zobaczenia mistrzu…
10.04.2010, godz: 6.59
- Matka Rosja padło krótkie polecenie
Po drugiej stronie słuchawki ktoś przez chwilę milczał, po czym odpowiedział:
- Tak jest Matka Rosja
Rozmowa natychmiast się urwała Misza poczuł na karku lekki wiatr a pogoda jakby zatrzymała się nachwilę a potem zerwał się lekki zefirek, który zmienił się w zimny podmuch mokrego powietrza…W górnych warstwach szarego nieba pojawiły się pierwsze małe szale srebrzystej mgły osiadającej na drzewach jak cukrowa wata…
W tym czasie samolot był już w powietrzu o 7.27 wystartował z Warszawskiego lotniska. Misza patrzył na zmieniające się warunki pogodowe i wiedział,że dzisiaj wszystko musi się udać…
O 8.24 Misza wysłuchuje rozmowy pilotów TU 154 z pilotami, JAKA 40 który przed chwila wylądowali na płycie lotniska, które powoli zaczyna tonąć we mgle,