Książka – legenda. Najpoczytniejszy kryminał napisany w czasach PRL-u. A tak naprawdę niezwykle inteligentnie opis Polski Ludowej, przebrany w strój ni to kryminału, ni to romansu, ni to westernu. Zaczyna się od tajemniczych napadów. Z tym, że wszyscy atakowani – to bandziory. Ludowa milicja staje na głowie, by dostać jedynego sprawiedliwego, szeryfa bez twarzy, który sprawia, że ludzie zaczynają się czuć bezpieczni. Podziemny światek Warszawy rusza na wojnę. Bohater ma tylko jeden znak rozpoznawczy, niezwykłe, świetliste spojrzenie. A dodatkowo w tle historia miłosna, której osią jest Marta Majewska, niechcący wciągnięta w przestępcze życie Warszawy.
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2011-03-15
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 760
Warszawa. Lata 50-te. Część stolicy odbudowana. Część stolicy w ruinie. I warszawiacy. Próbujący wrócić do normalnego życia. Próbujący wycisnąć z tego życia co się da. Nie zawsze uczciwie. Nie zawsze legalnie. Nie zawsze legitymując się swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Warszawiacy z dziada pradziada i ci, którzy są nimi od niedawna i znaleźli się tutaj w poszukiwaniu szczęścia. Wszak w wielkim mieście jest więcej perspektyw. I nagle pojawia się Zły. Zły o nadludzkiej wręcz mocy. Zły, który pojawia się znienacka, załatwia kogo ma załatwić i znika równie szybko. I tylko te oczy. Jasne! Albo jarzące się! Albo straszne oczy z czerwoną obwódką! I jeszcze jeden charakterystyczny dla Złego symbol – pierścień z ogromnym brylantem. Początkowo Zły wzbudzał trwogę w mieszkańcach Warszawy, ale z perspektywy czasu można było wysnuć pewien ciekawy wniosek. Otóż Zły był zły tylko dla złych. To znaczy, że atakował tylko chuliganów, złodziei i rzezimieszków. Atakował w obronie słabszych i bezbronnych. Atakował w celach edukacyjnych! Tak! A więc jednak nie taki zły… Ale czy to usprawiedliwia jego czyny? Czy takie samosądy można zaakceptować? Teoretycznie od ujmowania sprawców jest milicja, a od wyznaczania kary jest sąd.
W powieści Tyrmanda pojawia się jeszcze jedna tajemnicza postać. Jest nim starszy pan w meloniku i z parasolem. To jego nieodzowne atrybuty. I dziwnym zbiegiem okoliczności często pojawia się wtedy, kiedy swoją lekcję wychowawczą przeprowadza Zły. Co ich łączy? Czy działają w porozumieniu? Czy tropią się nawzajem?
A oprócz tych niezwykłych postaci na kartach powieści występuje cały szereg jak najbardziej zwyczajnych ludzi. Ludzi mierzących się ze swoimi przyziemnymi problemami. Ludzi pracy. I tej legalnej, i tej nielegalnej. Codzienne problemy. Codzienne sprawy do załatwienia. Codzienne interesy. Kawiarnie, bary, restauracje, kina… I miłość! Miłość, którą próbują znaleźć. Miłość, od której próbują się uwolnić. Miłość, o której marzą. Miłość, w którą przestają wierzyć. Ot, życie!
Ale ta powieść ma jeszcze jednego bohatera. I nie jest nim człowiek z krwi i kości. A jest nim miasto. Warszawa! Zresztą ta powieść jest nawet Warszawie dedykowana. I pięknie jest przez Tyrmanda pokazana. Kilka razy miałam przyjemność w Warszawie po prostu być. Jakiś czas nawet w Warszawie mieszkałam. I nawet ja, nie-warszawianka, czytałam teraz o Warszawie z wielkim sentymentem. O Warszawie, której już nie ma. O Warszawie, śladów której być może można jeszcze poszukać.
„Zły” to powieść wielowątkowa i niebotycznie rozbudowana. To powieść, w której akcja toczy się dynamicznie. To powieść, która zaskakuje i … wychowuje. To powieść, która daje nadzieję, że na zmianę nigdy nie jest za późno. Serdecznie polecam!
Gotowy scenariusz na polskie “Sin city”. Zajmujący kryminał z akcją w powojennej Warszawie. To właśnie Warszawa ujęta w szereg kontekstów: społeczny, socjologiczny i historyczny jest największym atutem tej historii
Kryminały zazwyczaj uważane są za gorszy rodzaj literatury. Mówi się dobrze o Agacie Christie i Arturze Connanie Doylu, współcześnie też powstają kryminały dobrze oceniane przez krytyków i czytelników, jednak mimo wszystko uważa się je tylko za literaturę rozrywkową. Są pewne wyjątki od tej reguły, jest nim między innymi Zły Leopolda Tyrmanda. Powieść powstała w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku i już wtedy czytelnicy okazali jej dużo zainteresowania, dziś natomiast jest jednym z najbardziej znanych lektur czasów PRL. Niektórzy mówią nawet, że to książka legendarna. Zły nie jest jednak tylko kryminałem, to powieść wielowątkowa w barwny i dość lekki sposób przedstawiająca polskie realia czasów PRL. Dlatego właśnie książkę można nazwać historyczną. Pięknie autor opisuje Warszawę zniszczoną w czasie Drugiej Wojny Światowej. Postacie chodzą wśród gruzów odbudowującego się miasta, pojawiają się w miejscach dobrze znanych również osobom spoza Warszawy. Dzięki autorowi można poznać historię odbudowy wielu historycznych miejsc stolicy. Tyrmand bardzo ciekawie obrazuje również działania milicji oczącej walkę z plagą chuligaństwa, jaka wówczas nękała to miasto. Opisuje też świat dziennikarski i trudności w zdobywaniu na przykład odzieży. Historia opisana w Złym opowiada o nagminnie powtarzających się bezczelnych napadach chuligańskich na niewinnych obywateli Warszawy. Są to jakieś pijackie zaczepki, wandalizm, ale i naprawdę poważne ataki na przechodniów czy pasażerów komunikacji miejskiej. Wszyscy mieszkańcy czekają kiedy wreszcie się to skończy i kiedy wreszcie będzie spokój. Wtedy pojawia się tajemnicza ciemna postać, której twarzy nikt nie może dostrzec, trudno też świadkom ocenić, czy jest wysoka czy niska. Wielu z nich zauważa natomiast, że człowiek ten ma bardzo dziwne i przerażające białe oczy. Wiadomo też, że jest to mężczyzna. Postać ta pojawia się, gdy złoczyńcy napadają przechodniów i sama wymierza im sprawiedliwość w bardzo brutalny sposób. Potrafi pobić kilku silnych mężczyzn bez niczyjej pomocy. Chuligani, którzy dostali od niego lanie często ze strachu postanawiają zacząć uczciwie żyć. W tej tajemniczej historii dużą rolę odgrywa fukcjonariusz policji, Dziarski oraz redaktor Edwin Kolanko. W ślad za tajemniczą postacią podąża też równie tajemniczy jak ona, staroświecki pan w meloniku. W całe to zamieszanie włącza się cała masa ludzi. Niektórzy, bardzo zadowoleni z działania bohatera, zostają zwerbowani przez niego do pomocy. Inni są werbowani przez świat przestępczy. Pojawia się też miłość, jak w większości książek. Bardzo rozbawiły mnie nazwiska postaci. Jest pan Franciszek Życzliwy, jest młody redaktor Kubuś Wirus, fryzjer Mefistofeles Dziura, jest prezes Filip Merynos, bokser Robert Kruszyna, jest Jonasz Drobniak i bardzo ważna postać w świecie przestępczym, Kudłaty. Nazwiska są tym zabawniejsze, że w większości przypadków (choć może nie we wszystkich) zupełnie nie pasują do postaci, na przykład fryzjer jest całkiem dobrym człowiekiem i nazywanie go Mefistofelesem to gruba przesada. Powieść podobała mi się bardzo, choć nie przepadam za kryminałami. Jest napisana z poczuciem humoru i lekkością. Wciągnęła mnie i długo nie mogłam odgadnąć, kim jest ten superman ratujący niewinnych obywateli i dlaczego to robi. Oczywiście nie zdradzę tego tutaj, a zaciekawionych odsyłam do powieści Leopolda Tyrmanda.
Za gruba, zbyt obszerna, po kilkudziesięciu stronach poległam...
Mówi się, że "Zły", Leopolda Tyrmanda jest jednym z najznamienitszych kryminałów powstałych w okresie Polskiej Republiki Ludowej i obsadzony w jej realiach. Jednych zachwyca, innych wręcz nóży. Nie ulega jednak najmniejszej wątpliwości, że jest książką niezwykłą i tak różniącą się od dzisiejszych powieści kryminalnych, że nie wszyscy potrafią się w tym odnaleźć. A jak było ze mną?
Wydawać by się mogło, że w powojennej Warszawie wszystko wraca do względnej normy. Ludzie starają się otrząsnąć z tego, czego byli świadkami oraz odbudować własne życie. Niestety szerzące się bandyctwo i nieudolność policji spędza sen z powiek niczemu winnym mieszkańcom stolicy. Na całe szczęście pojawia się ktoś, komu niestraszny zbrodniczy półświatek, ktoś wrażliwy na krzywdę innych. Blady strach pada na wszelakich oprychów spod ciemnej gwiazdy i bandziorów. Kim jest „Zorro”? Tego spróbują dowiedzieć się redaktor Edwin Kolanko, doktor Witold Halski, porucznik Michał Dziarski oraz wszyscy ci, którym Zły nastąpił na odcisk.
Szczerze mówiąc byłam przerażona, gdy dostałam "Złego" do recenzji, ponieważ nie spodziewałam się takiego tomiszcza – zupełnie niesłusznie. Historia przedstawiona w powieści wciąga chociaż, w niektórych momentach męczy rozległymi opisami, których jest naprawdę bardzo wiele. Od pierwszych stron widać jak na dłoni przewiązanie autora do Warszawy. Jednak nie jest to tylko i wyłącznie uwielbienie. Czytelnik dostrzeże jej jasne i ciemne strony, które Tyrmand szczegółowo wylicza, a dzięki temu będzie w stanie bez problemu przenieść się oczami wyobraźni do miejsc tak istotnych w powieści i poznać ten rewelacyjnie przedstawiony świat.
"Zły" nie jest historią stricte kryminalną. Nakłada się na tę książkę zarówno gatunek sensacyjny jak i romans, chociaż nie jest on przytłaczający – na całe szczęście. Uwagę zwraca także język, którym posługuje się autor – bez górnolotności za to z warszawską gwarą i humorem podszytym niekiedy ironią. Zauważyć można, że niektóre wyrażenia są obecne także w dzisiejszym slangu młodzieżowym, a szukanie ich może stanowić niezłe wyzwanie.
Jeśli chodzi o samego Złego – jest to postać niezwykle złożona i skomplikowana, ale dzięki temu jaki jest, naprawdę nie sposób go nie polubić. Współcześnie pewnie byłby Brucem Waynem (a przynajmniej tak go sobie wyobrażam), ponieważ Batman również miał na pieńku z policją ponieważ sam wymierzał sprawiedliwość we własnym mieście.
Czy Zły tak naprawdę był zły? To kochani czytelnicy sami musicie stwierdzić.
O "Złym" słyszałam już jakiś czas temu, jednak kiedy Pan Maciej Siembieda wspomniał o nim na "swoim instagramie" postanowiłam, że w końcu się za niego zabiorę.
Autor już na samym początku wymienia bohaterów swojej historii wraz z ich "profesjami" - po ich przedstawieniu zaczynamy poznawać ich losy. Pierwsze co się rzuca w oczy - to język powieści - już się tak nie pisze, już nikt tak nie mówi... wiele razy nie mogłam się powstrzymać przed czytaniem jej na głos! Pobudzanie wyobraźni wraz z ćwiczeniem dykcji.
Tytułowy "Zły" walczy na ulicach odbudowywanej po wojnie Warszawy z szerzącym się niczym robactwo - chuligaństwem.
"W taką pogodę, wśród takiego wichru dzieją się rzeczy straszne, których nie chcą oglądać czerwone, zapylone i zmęczone oczy ludzkie"
Jest jak superbohater, który walczy z przestępczym światem. Mimo wielu naocznych świadków jego czynów nikt nie potrafi go dokładnie opisać. Jedni mówią, że jest wysoki, inni, że niski, ktoś nawet twierdzi, że ma lwią grzywę! Jedno co się potwierdza w zeznaniach to niesamowite oczy - niemal białe, które zdają się świecić w trakcie zaprowadzania przez niego porządku. Na jednym z palców nosi wielki brylant. Zawsze jego ścieżką podąża równie tajemniczy Pan w meloniku.
Mamy tutaj wszystko bijatyki, kradzieże, oszustwa, morderstwa, do tego historię miłosną i niesamowite opisy Warszawy.
Czytam dużo i szybko, jednak w tym wypadku dawkowałam historię, aby za szybko jej nie przeczytać, aby nie rozstać się z tym obrazotwórczym słowem!
„Zły” nie jest zły. Wprost przeciwnie – to znakomita książka, bardzo wciągająca i niesamowicie plastyczna, pełna obrazów, życia i emocji.
Autor zabiera nas do Warszawy lat 50, która powoli podnosi się po traumach wojny, która jest jednym wielkim placem budowy a jednocześnie nie brak w niej okaleczonych kamienic i ruin, w której ludzie próbują żyć normalnie, choć każdy na swój sposób. W tym pełnym kontrastów mieście zderzają się różne środowiska: inteligentów, cwaniaków, robotników, chuliganów i handlarzy. Jasne charaktery przeplatają się z ciemnymi ale wszyscy próbują zgłębić zagadkę tytułowego Złego, który jest postacią niesamowicie tajemniczą i który niczym cień prześlizguje się przez karty powieści próbując na własną rękę wymierzać sprawiedliwość i pojawia się zawsze tam gdzie dzieje się źle.
Bohaterowie zostali wykreowani doskonale, z ogromną dbałością o szczegóły zarówno wyglądu zewnętrznego jak i charakteru, co powoduje, że wydają nam się prawdziwi i żywi, jakbyśmy ich znali w życiu naszym codziennym. Towarzyszyłam im dość długo co pozwoliło mi dogłębnie poznać ich życie, problemy, miłości, dramatyczne wybory i wydarzenia, które warunkują teraźniejszość. I jak to z dobrymi znajomymi bywa ciężko się z nimi rozstać.
„Zły” to jest niezwykle klimatyczna powieść, w której znajdziemy zarówno kryminał jak i romans ale przede wszystkim kawał historii gdyż autor świetnie opisał rzeczywistość powojennej Warszawy. A Warszawa Tyrmanda nie jest doskonała – jest brudna, mroczna, cwaniacka, w której nie brak chuligańskich wybryków i mafijnych przekrętów. Ale Warszawa Tyrmanda żyje, pulsuje i oczarowuje.
Powieść jest szalenie gruba, pisana trochę niedzisiejszym językiem ale jakże barwnym i pięknym, wręcz wykwintnym. Jest bardzo dokładnie, szczegółowo i realistycznie. Nie da się czytać szybko ale i po co, to jest opowieść którą trzeba smakować powoli, ponieważ jest niezwykle urokliwa i klimatyczna. Polecam, warto przeczytać :)
Doceniam obraz Warszawy, barwność postaci chuligańskiego światka Pragi, chęć uczynienia książki wartką i dynamiczną poprzez łączenie wielu gatunków. To jednak absolutnie nie moje klimaty. Ani nie jestem z Warszawy, abym z ciekawością śledziła miejsca opisane przez Tyrmanda, ani żulia, bandyci i pospolici menele nie są postaciami, które mnie w jakikolwiek sposób są w stanie zainteresować. Oprócz tego dłużyzny - jak można na kilku stronach pisać o sprzedaży płaszcza? Jest jednak w tej książce tajemnica, która pozwoliła mi wytrwać do końca. Po prostu chciałam się dowiedzieć, kim jest Zły.
Tyrmand, którego cenzura PRL postanowiła wykreślić ze świadomości Polaków, po tym jak w marcu 65' wyemigrował z kraju, powoli wraca w pejzaż...
Losy młodego Polaka, którego wojenne drogi wiodą do Frankfurtu nad Menem, gdzie pracuje w jednym z hoteli jako kelner, razem z grupą młodzieży pochodzącą...