By poznać prawdę, stań na brzegu jeziora i wsłuchaj się w jego…SZEPT
Iława. Na brzegu jeziora znaleziono martwą nastolatkę.
Młodsza inspektor Dominika Sajna po trzech latach przerwy ma nadzieję powrócić do wydziału kryminalnego i przyjrzeć się sprawie morderstwa Kai Dolnej. Tym bardziej, że znajomy kapelan więzienny podaje w wątpliwość winę aresztowanego Piotra Janika.
Żyjący w swoim świecie wyobcowany chłopak jest łatwym celem. Ale czy to oznacza, że jest zabójcą? Jedno jest pewne: on i jego rodzina mają wiele tajemnic. Jesienią 1973 roku zaginęła ciotka Piotra, osiemnastoletnia wówczas Anna Janik. Do tej pory los dziewczyny pozostaje nieznany.
W tej powieści nic nie jest oczywiste i niełatwo ocenić, kto tak naprawdę jest winnym, a kto ofiarą. Chęć odkrycia prawdy zaprowadzi bohaterów nad brzeg iławskiego jeziora… Weronika Mathia zachęca, by wnikliwie wsłuchać się w jego szept.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2024-04-10
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 368
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: Ś𝘄𝗶𝗮𝘁ł𝗼 𝘁𝗼 ż𝘆𝗰𝗶𝗲. 𝗖𝗶𝗲𝗺𝗻𝗼ść 𝘁𝗼 ś𝗺𝗶𝗲𝗿ć.
Ż𝑎𝑟 autorstwa Weroniki Mathii głęboko zapisał się w mojej pamięci. Była to uczta literacka na bardzo wysokim poziomie. Powieść dostarczyła mi doskonałej rozrywki, a oprócz ciekawej historii kryminalnej autorka miała do przekazania jeszcze coś więcej, co zmusiło mnie do refleksji.
Nie ukrywam, że po tak doskonałym debiucie miałam do nowej książki autorki bardzo wysokie oczekiwania, ale się nie zawiodłam, a wprost przeciwnie utwierdziłam się w przekonaniu, że Weronika Mathia zasłużenie otrzymała nagrodę w ubiegłorocznym plebiscycie czytelników, bo ma niewątpliwy talent do snucia nietuzinkowych historii. Ponownie znakomicie splotła przeszłość z teraźniejszością w jedną zgrabną całość. Opowiedziała o dwóch bezsensownych śmierciach, które dzieli mnóstwo lat, a łączy iławskie jezioro.
𝑆𝑧𝑒𝑝𝑡 to mroczna, wielowymiarowa, świetna i wciągająca historia. Niesamowity kryminał z doskonale odwzorowanym tłem obyczajowym, poruszający wiele kwestii ważnych społecznie. Weronika Mathia ponownie urzekła mnie niezwykle skomplikowaną fabułą, świetnie wykreowanymi postaciami i zachwyciła przepięknym językiem oraz ciekawą konstrukcją narracji.
Historia, jaką stworzyła Weronika Mathia, toczy się między dwoma liniami czasowymi i kilkoma bohaterami. Na brzegu jeziora zostają odnalezione zwłoki nastolatki Kaji, która była opiekunką dla dziecka młodszej aspirantki Dominiki Sajny, która po trzech latach przerwy ma nadzieje wrócić do wydziału kryminalnego. Podejrzanym o zamordowanie dziewczyny jest niepełnosprawny umysłowo chłopak Piotr Janik, który staje się łatwym celem. W jego winę nie wierzy kapelan więzienny ksiądz Robert Wierzbicki, dawny znajomy Dominiki. Sandra siostra Kaji nie potrafiła się z nią dogadać, ale po jej śmierci postawiła sobie za punkt honoru odnaleźć zabójcę siostry i się na nim zemścić. O ile Sandra wcześniej miała z matką złe relacje, to po śmierci Kaji jeszcze bardziej się od siebie odsunęły. […] 𝑠𝑘𝑎𝑙ę 𝑚𝑖ł𝑜ś𝑐𝑖 𝑤 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑖𝑒𝑟𝑧𝑦 𝑠𝑖ę 𝑧𝑎𝑐ℎ𝑜𝑤𝑎𝑛𝑖𝑒𝑚 𝑤 𝑜𝑏𝑙𝑖𝑐𝑧𝑢 𝑡𝑟𝑎𝑔𝑒𝑑𝑖𝑖. 𝐼𝑚 𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑖𝑒𝑗 𝑜𝑑𝑠𝑢𝑤𝑎𝑠𝑧 𝑠𝑖ę 𝑜𝑑 𝑏𝑙𝑖𝑠𝑘𝑖𝑐ℎ, 𝑔𝑑𝑦 𝑏𝑜𝑙𝑖, 𝑡𝑦𝑚 𝑚𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑎 𝑠𝑧𝑎𝑛𝑠𝑎, ż𝑒 𝑘𝑖𝑒𝑑𝑦ś 𝑧𝑏𝑙𝑖ż𝑦𝑐𝑖𝑒 𝑠𝑖ę 𝑑𝑜 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒.
Nikt nic nie potrafi wytłumaczyć, jedno jest tylko pewne, że Piotr stał się głównym podejrzanym i został osadzony w więzieniu. Nikt nie ma wątpliwości, że grzeczną i spokojną Kaję ktoś zamordował. Nie weszłaby dobrowolnie do wody, bo nie potrafiła nawet pływać.
[…] 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑐𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑤𝑠𝑧𝑒 𝑚𝑎𝑗ą 𝑤𝑝ł𝑦𝑤 𝑛𝑎 𝑡𝑜, 𝑘𝑖𝑚 𝑠ą 𝑖𝑐ℎ 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑐𝑖.
Piotr cichy, skromny i niekonfliktowy chłopak, który wszystko pojmował, ale ciężko było się z nim porozumieć. Nie lubił głośnych dźwięków i podejrzewano, że nie jest sprawny umysłowo. Policjantka i ksiądz znali się w przeszłości i niewątpliwie coś ich łączyło, ale rozdzieliła jakaś tragedia. Dominika po macierzyńskim i wychowawczym wróciła do pracy w policji i sądziła, że na starcie zostanie jej przydzielona sprawa Kaji, a tymczasem ją zdegradowano i wyznaczono do mało ambitnych zadań o bardzo niewielkim znaczeniu. Dominika nie chciała siedzieć za biurkiem, chciała działać. To ona powinna prowadzić to śledztwo, nie zamierzała dać usunąć się w cień.
Piotr wydaje się podejrzany, bo łatwiej jest przyjąć, że mordercą jest dziwak, którego łatwo rozpoznać i można omijać. Trudniej bowiem uwierzyć, że życia dziewczyny mógł pozbawić prawy i szanowany obywatel. Czy Piotr Janik naprawdę zamordował Kaję Dolną? Czy Sandra znała swoją nastoletnią siostrę, tak dobrze, jak sądziła? Czy postępowanie Kaji było do końca jasne?
Ś𝑤𝑖𝑎𝑡ł𝑜 𝑡𝑜 ż𝑦𝑐𝑖𝑒. 𝐶𝑖𝑒𝑚𝑛𝑜ść 𝑡𝑜 ś𝑚𝑖𝑒𝑟ć.
Życie składa się z nagromadzonych sytuacji, których nie da się przewidzieć. Nie da się mieć wszystkiego pod kontrolą. Szept to kryminał, w którym akcja nie pędzi z zawrotną prędkością, jego czytanie bowiem wymaga uwagi i skupienia. To nie kryminał napisany tylko dla rozrywki, ta historia niesie z sobą ważny przekaz. Nic tu nie jest oczywiste i niełatwo ocenić, kto tak naprawdę jest winnym, a kto ofiarą. To niezwykła gra słów i powolne zagłębianie się w psychikę bohaterów jak w wody Iławskiego jeziora.
𝑆𝑧𝑒𝑝𝑡 to istny majstersztyk. Tajemnice, zagadki, zawiła fabuła. To inteligentny, doskonale skonstruowany i niezwykle skomplikowany kryminał rozgrywający się na dwóch liniach czasowych, a w zasadzie nawet trzech. Różni bohaterowie, ich traumy i zależności. Ścieżki postaci dramatu w jakiś niepojęty sposób się ze sobą łączą. Okazuje się, że wszyscy znali się już wcześniej, a każda z postaci ma swoją przeszłość, tajemnice i dręczące ją demony.
Gdy bliscy umierają, umiera się wraz z nimi na wiele długich lat. Umiera się, dotykając ubrań, gdy patrzy się na zdjęcia. I wspomina to wszystko, co robiło się razem. […] 𝑖𝑠𝑡𝑛𝑖𝑒𝑗𝑒 𝑤𝑖𝑒𝑙𝑒 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑎𝑗ó𝑤 ś𝑚𝑖𝑒𝑟𝑐𝑖. Każdy kiedyś umarł. Wtedy, gdy został odrzucony, pozbawiony marzeń, skrzywdzony, albo wtedy gdy sam skrzywdził kogoś. 𝑀𝑎ł𝑒 ś𝑚𝑖𝑒𝑟𝑐𝑖 𝑑𝑜𝑡𝑦𝑐𝑧ą 𝑘𝑎ż𝑑𝑒𝑔𝑜 𝑖 𝑧𝑑𝑎𝑟𝑧𝑎𝑗ą 𝑠𝑖ę 𝑐𝑜𝑑𝑧𝑖𝑒𝑛𝑛𝑖𝑒 𝑛𝑎 𝑐𝑎ł𝑦𝑚 ś𝑤𝑖𝑒𝑐𝑖𝑒. Śmierć Kaji zmieniła wiele w życiu wielu ludzi. Sandry, Dominiki, Piotra, Wiktora i więźnia zwanego Aktorem. Każdy z bohaterów próbuje odkryć prawdę na własną rękę. Niestety okaże się ona przerażająca.
Przejmująco opisana jest rozpacz rodziców po stracie dziecka. Tak wygląda śmierć dziecka. 𝐽𝑒𝑠𝑡 𝑐𝑖𝑠𝑧ą 𝑤 𝑐𝑖𝑒𝑚𝑛𝑦𝑚 𝑝𝑜𝑘𝑜𝑗𝑢, 𝑘𝑡ó𝑟𝑎 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑧𝑦𝑤𝑎 𝑠𝑖ę 𝑤 𝑠𝑎𝑚𝑜𝑡𝑛𝑜ś𝑐𝑖. […] 𝑀𝑢𝑠𝑖𝑠𝑧 𝑧𝑛𝑎𝑙𝑒źć 𝑘𝑜𝑔𝑜ś 𝑙𝑢𝑏 𝑐𝑜ś, 𝑐𝑜 𝑐𝑖ę 𝑢𝑟𝑎𝑡𝑢𝑗𝑒… 𝑚𝑢𝑠𝑖𝑠𝑧 𝑚𝑖𝑒ć 𝑐𝑜ś, 𝑤 𝑐𝑜 𝑤𝑖𝑒𝑟𝑧𝑦𝑠𝑧. 𝐼𝑛𝑎𝑐𝑧𝑒𝑗 𝑧𝑤𝑎𝑟𝑖𝑢𝑗𝑒𝑠𝑧. 𝑀𝑢𝑠𝑖𝑠𝑧 𝑚𝑖𝑒ć 𝑛𝑎𝑑𝑧𝑖𝑒𝑗ę, ż𝑒 𝑝𝑜𝑟𝑎𝑑𝑧𝑖𝑠𝑧 𝑠𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑧 𝑘𝑎ż𝑑𝑦𝑚 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑝𝑎𝑑𝑘𝑖𝑒𝑚. 𝐽𝑒ś𝑙𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑖𝑒𝑟𝑧𝑦𝑠𝑧 𝑤 𝐵𝑜𝑔𝑎, 𝑢𝑤𝑖𝑒𝑟𝑧 𝑤 𝑑𝑟𝑢𝑔𝑖𝑒𝑔𝑜 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘𝑎.
A mimo wszystko szukamy winnych… […] 𝑤 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑒𝑗 𝑐ℎ𝑤𝑖𝑙𝑖 𝑚𝑜ż𝑒 𝑧𝑑𝑎𝑟𝑧𝑦ć 𝑠𝑖ę 𝑐𝑜ś, 𝑐𝑜 𝑐𝑎ł𝑘𝑜𝑤𝑖𝑐𝑖𝑒 𝑜𝑑𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑒 ż𝑦𝑐𝑖𝑒 𝑎𝑙𝑏𝑜 𝑗𝑒 𝑧𝑎𝑘𝑜ń𝑐𝑧𝑦. To my moglibyśmy być na tym miejscu i zginąć, a jednak zdarzyło się coś, że my żyjemy, a ten ktoś nie. Ty albo ty mógłbyś być mną, albo ja tobą. To nie życie w luksusie zapewnia nieśmiertelność, tylko oswojenie strachu przed śmiercią.
𝑆𝑧𝑒𝑝𝑡 to nie tylko kryminał, to fantastyczna powieść pełna emocji o stracie, rodzinnych relacjach i tajemnicach, które kiedyś i tak wyjdą na jaw. 𝐶𝑧𝑦 𝑡𝑜 𝑚𝑜ż𝑙𝑖𝑤𝑒, ż𝑒𝑏𝑦 𝑧ł𝑜 𝑝𝑜𝑗𝑎𝑤𝑖𝑎ł𝑜 𝑠𝑖ę 𝑖 𝑧𝑛𝑖𝑘𝑎ł𝑜? Ż𝑒 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑧𝑦 𝑙𝑢𝑑z𝑖𝑒 𝑐𝑧𝑎𝑠𝑒𝑚 𝑟𝑜𝑏𝑖𝑙𝑖 𝑧ł𝑒 𝑟𝑧𝑒𝑐𝑧𝑦? W tej historii nie ma wygranych. Każdy coś bezpowrotnie utracił. Życie, rodzinę, wolność. Przeszłość powróciła jak bumerang i zabrała niektórym, co mieli najcenniejszego. Prawda nie wyzwoliła nikogo. Nikomu nie przyniosła ulgi. Jak cierń poraniła, pozostawiła niezagojone rany, zniszczyła życie.
𝑆𝑧𝑒𝑝𝑡 jest dla mnie perfekcyjnym, doskonałym, skomplikowanym, nieoczywistym, wspaniale skonstruowanym kryminałem. Wszystkie zależności pomiędzy bohaterami, które stopniowo i powoli się ujawniają, zmuszają do maksymalnego wysiłku umysłowego. Autorka po mistrzowsku przeplata zdarzenia sprzed pięćdziesięciu lat z tymi współczesnymi. Tamta tragedia ukrywana skrzętnie przez winowajców odbiła się echem we współczesności i pociągnęła za sobą kolejną ofiarę. Dwie historie, których finał chce się poznać jak najszybciej, ale będzie on szokujący. Ta historia wstrząsnęła mną do głębi i zostanie ze mną jeszcze długo.
Ż𝑦𝑗 𝑡𝑎𝑘, 𝑗𝑎𝑘𝑏𝑦 𝑧𝑎𝑤𝑠𝑧𝑒 𝑏𝑦ł𝑜 𝑗𝑎𝑘𝑖𝑒ś 𝑗𝑢𝑡𝑟𝑜
„Szept” to książka, na którą czekałam z niecierpliwością. Swoją debiutancką powieścią „Żar” Weronika Mathia bardzo wysoko postawiła sobie poprzeczkę. Nie ukrywam, byłam ogromnie ciekawa, ale też pełna obaw, czy kolejna książka będzie równie dobra bądź nawet lepsza. Na szczęście moje obawy okazały się niepotrzebne.
By poznać prawdę, stań na brzegu jeziora i wsłuchaj się w jego… SZEPT.
Na brzegu jeziora w Iławie zostają znalezione zwłoki nastolatki, Kai Dolnej. Podejrzenia padają na młodego wyobcowanego chłopaka, Piotra Janika. Okazuje się on łatwym celem dla policji, tym bardziej że jego rodzina skrywa mroczną tajemnicę dotyczącą zaginięcia Anny Janik w 1973 roku.
Dominika Sajna po trzech latach przerwy wraca do pracy w policji. Ma nadzieję przyjrzeć się sprawie śmierci Kai, która nie daje jej spokoju, tym bardziej że znajomy kapelan więzienny jest przekonany, że policja obarczyła winą za śmierć nastolatki niewinnego człowieka.
„Szept” to jedna z takich książek, do których zasiadasz z nadzieją na dobrą lekturę i taką lekturę dostajesz. Historia, którą oddała w nasze ręce Weronika Mathia, to prawdziwa bomba emocjonalna.
Od pierwszych przeczytanych stron „Szept” emanuje niewyobrażalnym smutkiem i bólem. Historia, którą snuje autorka dostarcza ogromnych emocji, napięcie, które towarzyszy nam niemal od początku chwyta nas w swoje objęcia i nie puszcza jeszcze długo po odłożeniu książki.
Weronika Mathia stworzyła powieść nieszablonową, powieść utkaną ze wspomnień, które niczym drzazga uwierają i rozdrapują powstałe rany, tym samym wzniecają ból, który nie daje o sobie zapomnieć. To historia o ludzkich dramatach, skrywanych latami mrocznych tajemnicach i śledztwie, którego finał rozdziera serce.
Weronika Mathia kolejny raz udowodniła, że potrafi napisać powieść, od której nie sposób się oderwać. Niespieszny początek, pomału odkrywane karty, stopniowo budowane napięcie, realistyczni bohaterowie – to wszystko składa się na mistrzowsko napisaną historię.
„Szept” to thriller, który zaskakuje, nie tylko misternie utkną intrygą, świetnie skonstruowaną fabułą, niesamowitym klimatem, ale przede wszystkim zakończeniem, które sprawiło, że poczułam niewyobrażalny smutek i ból w sercu.
Daj się porwać tej historii i spróbuj odkryć co, tak naprawdę wydarzyło się nad brzegiem jeziora.
Słyszysz jak jezioro szepcze, jak wyciąga swoje ręce by Cię objąć i nie puścić?
Sprawa tajemniczego zaginięcia młodej dziewczyny sprzed wielu lat odbiła się echem i kolejną tragedią pół wieku później. Autorka subtelnie połączyła obie płaszczyzny czasowe jednocześnie wprowadzając czytelnika w intrygujące wydarzenia toczące się nad iławskim jeziorem, nieopodal wyspy Wielkiej Żuławy gdzie miała miejsce tragedia od której wszystko się zaczęło.
Książka stopniowo dawkuje napięcie, z początku było trochę nudno ale około setnej strony akcja zaczęła się rozkręcać i nabierać tempa. Mam wrażenie, że poprzednia książka autorki była bardziej intrygująca ale to mogą być tylko moje odczucia. Niemniej jednak zakończenie zaskoczyło mnie zupełnie, choć momentami miałam swoje typy które tylko częściowo się potwierdziły.
Zapraszam Was zatem nad jezioro, posłuchamy co wyszepcze nam woda, gdzie glony są grube jak korzenie drzew i unosi się zapach zła.
Fascynująca książka! Młody, niesprawny intelektualnie chłopak, zostaje aresztowany w związku ze śmiercią nastolatki. Piotr znał ją, łączyła go z nią dziwna relacja. Chłopak od lat zafascynowany jest historią swojej zaginionej przed laty ciotki, która podobnie jak on była nieco inna. Czy obie sprawy- tajemnicze zaginięcie sprzed lat i obecny zgon- łączą się? Jaką tajemnicę skrywają niektórzy bohaterowie opowieści? Jaka była ich rola w obu sprawach? Chwilami bardzo mocny tekst, powodujący ciary okrucieństwem opowiadanej historii. No i to zakończenie! Petarda!
Gdy tylko zobaczyłam okładkę książki "Szept" poczułam przyciąganie. Niby nie ma w niej nic wyjątkowego, a osobiście preferuję te, na których znajdują się ilustracje, a nie zdjęcia, jednak ta konkretna sprawiła, że zapragnęłam odkryć tajemnicę, która kryje się pomiędzy stronicami. Nigdy wcześniej nie słyszałam o twórczości autorki, więc byłam przekonana, że "Szept" jest jej debiutem literackim. Nieco później dowiedziałam się jednak, że byłam w błędzie, dlatego w najbliższej przyszłości na pewno nadrobię zaległości i sięgnę po jej poprzednią książkę.
Dzisiaj skupmy się jednak na "Szepcie". Książka, nie jest może mrocznym thrillerem, którego spodziewałam się po opisie i okładce, a bardziej powieść kryminalną, jednak nie zmienia to faktu, że dzieło Weroniki Mathii wciągnęło mnie, chociaż nie od pierwszej strony, bo potrzebowałam chwili, żeby poukładać sobie w głowie -- kto jest kim. Niestety, ale na początku historii panuje lekki chaos, dlatego czytelnik musi naprawdę mocno się skupić, aby nie pogubić się w fabule.
Akcja książki rozgrywa się w Iławie oraz na znajdującej się nieopodal wyspie -- Wielka Żuława. I tutaj autorce należy się ogromny plus, ponieważ wszystkie opisane w historii miejsca, były tak zobrazowane, że naprawdę czułam się tak, jakbym fizycznie była w samym centrum wydarzeń. Od razu da się zauważyć, że autorka zna opisywany teren albo zrobiła znakomity research.
W swojej książce Weronika Mathia skupiła się na opowiedzeniu dwóch historii, które wprawdzie dzieli kilka dekad, ale które zostały tak umiejętnie połączone, że właściwie na każdej kolejnej stronie szukałam elementów, łączących ich w całość. Dzięki temu zabiegowi poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, Kto zabił Kaję Dolną?, było bardziej emocjonujące. I przyznam szczerze, że takiego rozwiązania tej konkretnej zbrodni zupełnie się nie spodziewałam.
Inaczej sprawa miała się w przypadku Anny Janik, dziewczynki zaginionej przed laty. Tutaj, w pewnym momencie wszystko stało się jasne, więc nie przeżyłam szoku, kiedy wszystkie karty zostały odkryte, chociaż przyznaję, że na różnych etapach historii miałam wiele pomysłów na temat tego, co faktycznie wydarzyło się w 1973 roku.
Bardzo podobało mi się to, jak autorka umiejętnie wplotła w swoją historię zarówno motyw przemocy, jak i to, w jaki sposób wpływała ona na dalsze życie poszczególnych bohaterów. Myślę, że na uwagę zasługuje również wątek choroby umysłowej znakomicie powiązany z obcowaniem z przyrodą.
Jednak w mojej ocenie w książce brakuje nieco tempa. Osobiście wolałabym, aby było w niej mniej typowo obyczajowych scen, a zdecydowanie więcej tych, które skupiałyby się, chociażby na nieoficjalnym śledztwie prowadzonym przez Dominikę, lub zdradzały czytelnikom kulisy śledztwa w sprawie zaginięcia Anny Janik.
Niemniej jednak uważam, że "Szept" jest godny uwagi, dlatego, jeżeli nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z tą publikacji, serdecznie was do tego zachęcam!
To już drugie spotkanie z tą autorką i nie zawiodłam się. Bardzo dobry kryminał.
Upalne lato. Z nieba leje się żar. Tego dnia, gdy Lena wyznaje miłość Rafałowi, on popełnia samobójstwo. Ponad dwadzieścia lat później podobny dramat przeżywa...
Przeczytane:2024-08-19, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2024, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu 2024, Wyzwanie - wybrana przez ciebie liczba książek w 2024, Biblioteka,
„By poznać prawdę, stań na brzegu jeziora i wsłuchaj się w jego… szept.”
To moje pierwsze spotkanie z autorką, lecz z pewnością nie ostatnie. Przyciągnęła mnie do siebie oczywiście okładka a gdy przeczytałam w opisie, że fabuła toczy się w Iławie nad Jeziorakiem i na Wielkiej Żuławie, to już nie było odwrotu, musiałam książkę przeczytać.
Może nie jest to typowy thriller, bo znajdziemy w książce sporą dawkę obyczajówki, lecz właśnie potrzebne było to dość zgrabne połączenie, żeby wprowadzić odpowiedni klimat.
Mnie urzekł właśnie ten klimat jeziora, bo również i moje jezioro ma swoje humory i łatwo poznać, czy można się bezpiecznie zanurzyć w nim. Nie wszyscy o tym wiedzą, że jezioro może być równie a nawet często bardziej zdradliwe niż rzeka czy morze, dlatego jest tyle utonięć...
" Gdy się mieszka nad jeziorem, od razu wiadomo, jaki woda ma humor. Można to rozpoznać po falach, odgłosach i zapachu. "
"Zerknęłam przez barierkę na wodę i pomyślałam, że Jeziorak wygląda jak zepsuty rosół. Na jego powierzchni unosiło się błyszczące oko, a z dna dawało się wyczuć zapach czegoś bardzo niedobrego."
Fabuła prowadzona jest w dwóch płaszczyznach czasowych, to co było dawniej przeplata się z teraźniejszością, więc trzeba czytać nieco uważniej żeby się nie zagubić.
Akcja rozgrywa się w Iławie oraz na jednej z największych wysp na jeziorze Jeziorak, czyli na Wielkiej Żuławie, która była kiedyś zamieszkana przez kilka rodzin.
Policjantka Dominika Sajna wraca do pracy po urlopie rodzicielskim i od razu ma zamiar zająć się sprawą morderstwa Kai Dolnej, która przez jakiś czas była opiekunką jej córeczki.
W czasie rozmowy z kapelanem więziennym, który jest jej przyjacielem z czasów dzieciństwa, dowiaduje się, że zatrzymany mężczyzna podejrzany o tę zbrodnię może być niewinny.
Mimo tego, że formalnie została odsunięta od śledztwa przez szefa, Dominika na własną rękę zdobywa informacje mogące jej pomóc w poznani prawdy.
Wiele lat temu nad jeziorem zaginęła dziewczyna, która była spokrewniona z podejrzanym o zamordowanie Kai. Czy te sprawy mogą mieć jakiś wspólny watek? Czy tylko łączy je nazwisko obecnego sprawcy? Co odkryje Dominika w trakcie swojego dochodzenia?
Spodobał mi się sposób przedstawienia tej historii, spróbuję zatem poszukać poprzedniej książki autorki.
Niesamowity klimat, ciekawy motyw kryminalny oraz fabuła prowadzona ciekawie do samego końca. To wystarczy, żeby sięgnąć po książkę.
Polecam.