Pruski lód

Ocena: 4.5 (2 głosów)

Mazury to nie raj na Ziemi, lecz miejsce, gdzie szybko i łatwo można kogoś posłać do piekła.

Jest koniec XIX wieku. Pewnego grudniowego dnia z Lyck (Ełk) w Prusach Wschodnich wyrusza w podróż kilka osób, z których każda skrywa jakiś sekret. Kto jest katem, a kto ofiarą? Kto szuka miłości, kto zemsty, kto skarbów, a kto duchów przeszłości? Jaką tajemnicę skryje pruski lód?

Tropy wiodą bohaterów przez zapomniany świat dawnych przesądów i mazurskich tradycji, leśnych pałaców i krzyżackich zamków rozsianych wśród pięknych i niebezpiecznych jezior. To także świat pełen żądzy władzy, pruskiego militaryzmu i nacjonalistycznych obsesji, z których rozkwitnie po latach nazizm.

Informacje dodatkowe o Pruski lód:

Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2022-08-10
Kategoria: Historyczne
ISBN: 9788367343237
Liczba stron: 336

więcej

Kup książkę Pruski lód

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Pruski lód - opinie o książce

Lubię czytać powieści historyczne, w których fikcja przeplata się z faktami a gdy jeszcze na dodatek wplątana w fabułę jest intrygująca zagadka kryminalna, to niemal zawsze skuszę się na taką lekturę. Książka Adama Węgłowskiego "Pruski lód" przyciągnęła mnie jeszcze miejscem akcji, bo jej fabuła toczy się na Mazurach, a to ostatnio moje znajome miejsca, moje miejsce na Ziemi, gdyż mieszkam tu od wielu lat. Już sam opis na okładce niejako zachęca do lektury:
"Mazury to nie raj na Ziemi, lecz miejsce, gdzie szybko i łatwo można kogoś posłać do piekła.

Rzecz dzieje się XIX wieku w okolicach lub w samych mieście Lyck (obecnie Ełk) w Prusach Wschodnich. Od lat krążyły tu różne przesądy niemal na każdy temat. Tym bardziej, że szeroko rozpowszechniano na Mazurach książeczki z religijnymi wskazówkami, przesądami i... proroctwami, najsłynniejszą z nich była "Klucz do bardzo ważnych tajemnic", której autorem miał być Jakub Turowski. Jednym z takich przesadów był taki, ze w pierwszy dzień grudnia nic się nie może udać. Nawet urodzonym tego dnia dzieciom wróżono szybką śmierć albo nędzne życie i same nieszczęścia. Właśnie tego dnia wydarzył się wypadek na zamarzniętym jeziorze... Nie było właściwie świadków tego zdarzenia, tylko jeden ze strażników więziennych na wyspie, zauważył przez lornetkę to zdarzenie.


"Cały powóz znalazł się w lodowatej wodzie i szedł na dno, w odmęty jeziora, głębokiego na kilkadziesiąt metrów i znanego z tego, że rzadko oddaje to, co raz już pochłonęło."
"Strażnik przygryzł wargę aż do krwi. Odłożył lornetkę - szkła zaparowały, swoje zrobił też padający śnieg. Nie było sensu bić na alarm, interweniować, nic by to nie dało. Los koni i wozu był przesądzony. Można było tylko pomodlić się za tych, którzy runęli 
w otchłań."
Wartownik nie powiadamiał o wydarzeniu nikogo, gdyż uciął sobie drzemkę w czasie warty i nie chciał się z tego tłumaczyć, tym bardziej, że wiedział, co mu grozi za niesubordynację. Zresztą i tak nie mógł udzielić pomocy. Wydawało mu się tylko, jakby jakaś postać wydostała się z tego przerębla, lecz do końca nie był tego pewny, bo .wieczorem brał udział w popijawie i nie do końca był trzeźwy... Czy ktoś mógł ocaleć z tej lodowej kraksy?
Jak się później okaże, nie jest to jedyna tak tragiczna i makabryczna zarazem sytuacja. Poznajemy coraz większą liczbę bohaterów i stopniowo odkrywamy ich tajemnice.
Do pociągu z Lyck (Ełk) do Rastenburga (Kętrzyn) dołączono nowoczesny wagon. Kierownik pociągu jest nim zachwycony i z dumą pokazuje go pasażerom.


" Kiedy śpieszący się do pociągu pasażerowie minęli wagony towarowy i pocztowy, ze zdziwieniem zauważyli, co na nich czeka."
Początkowo wydaje się, że pasażerowie tego pociągu są zupełnie przypadkowi a ich losy zupełnie odrębne i niepasujące do siebie, z biegiem czasu zaczynają się krzyżować a nawet łączyć. Gdy zaczynają w bohaterach tej powieści wydobywać się na światło dzienne wszystkie skrywane sekrety, odżywają również namiętności, zazdrość, chciwość i żądza zemsty.
A gdy do tego dojdą tajemnicze i naglę przypadki śmierci, sytuacja niejako zaczyna wymykać się spod kontroli.

Przyznam, że mam dość mieszane uczucia po tej lekturze. Z jednej strony podobało mi się, ale coś mi tu nie zagrało, jakby autor trochę się pogubił z nadmiaru swoich pomysłów.
Lecz nie jest to zła książka, nawet bardzo dobra, sądzę, że wielu czytelników może się jeszcze bardziej nią zachwycić. Zatem wyruszajcie w nieznane Wam zakątki Mazur i poznajcie tajemnicze zabytki ukryte w różnych miejscach i otoczeni magią i zabobonami odkrywajcie ich tajemnice.

Link do opinii
Avatar użytkownika - bookwmkesie
bookwmkesie
Przeczytane:2022-09-25,

Macie tak, że czytasz i okazuje się, że dana książka tego dnia jakoś tobie nie wchodzi i odkładasz na później, a potem okazuje się, że innego dnia idzie jak z płatka? Bądź słuchasz audio i już wiesz, że pokochasz od pierwszych stron?

Ta pozycja właśnie taka u mnie była. Przeczytałam raz w papierze, ale od pewnego momentu coś gdzieś mi umykało, więc postanowiłam odłożyć, bo sama po sobie wiem, że na siłę nie czytam, bo mogę skrzywdzić książkę. Pojawił się audiobook dla mnie ta forma jest idealna, ponieważ prowadząc autobus, samochód, sprzątając mogę dwie książki dziennie przerobić, ale wracając do tej pozycji myślę sobie, że to jest to. Nie będzie spojlerem jak napisze, że krew mi zmroziło jak słucham i widzę obraz, jaki był przedstawiony w książce, a chodzi o moment, kiedy wóz jedzie przez zamarznięte jezioro iiii… załamuje się co powoduje, że konie z powozem oraz pasażerami toną i tylko jednej osobie udaje się wydostać. No jak tego posłuchałam to aż mną trzęsło. Obraz taki iście jak u Alfreda Hitchcocka.

Zawsze podkreślałam jedną najważniejszą sprawę, a chodzi o to, żebyście zawsze dawali szansę każdej książce, nawet jeżeli przeczytacie u kogoś, że coś nie tak. W tej pozycji to moja reakcja i chwile spędzone z książką papierową były, jakie były, ale to nie umniejsza Jej wartości. Książka warta przeczytania, zarwania nocy (chodź tutaj pojawiają się duchy i dziwne zjawiska paranormalne) więc zapraszam z całego serca, ale wracając do brzegu i do mojego wrażenia, jakie wywarła na mnie to był sztos, ponieważ lubię książki, gdzie pojawiają się duchy, gdzie tajemnice rządzą się swoimi prawami, że ludzka logika nie jest w stanie unieść pewnych spraw, krzywd, tajemnic, historii.

Z autorem spotkałam się pierwszy raz i jeżeli Jego książki są, takie jak ta to ja biorę w ciemno każdą następną. W tej pozycji miałam uczucie, że coś stoi za moimi plecami, przygląda mi się i sama nie wiem, co jest prawdą, a co nie. W pewnym momencie okazuje się, że duchy widzi mała dziewczynka, i to, w jaki sposób autor przedstawił Jej postać też potrafi przyprawić o ciarki. Taka mała słodycz, a skrywa pewien dar. XIX wieczne mazury, Wschodnie Prusy ostra zima i kilka splątanych ze sobą losów ludzi, którzy muszą zmagać się.? Z czym?! Tego wam nie zdradzę, ale koniec końców finał mnie osobiście powalił. Mamy niewinne osoby, kata, ofiary i cienki lud, który kryje w „głębinach” tajemnice. Polecam książkę, bo, mimo że nie jest gruba to autorowi udało się zawrzeć wszystko to, co potrzebne, żeby przyprawić ciarki na rękach.

Opisów książki jest pełno w internecie więc dla ciekawskich zapraszam do lektury i mam nadzieję, że wasze wrażenia będą takie same jak moje.

Link do opinii

Nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać po książce ,,Pruski lód". Mazury, dawne Prusy Wschodnie, to moje miejsce na Ziemi. Wprawdzie akcja zaczyna się w Ełku, lecz pociąg do Kętrzyna zawiózł mnie w moje okolice. Gościłam w pałacu i na zamku, by na koniec powrócić do Ełku. Po cichu liczyłam na rozbudowanie wątku krzyżackiego. Jednak to, co zafundował mi autor, było również okrutne. Momentami ciarki przechodziły po plecach ze zgrozy. Z zimna zresztą też dostawałam dreszczy.

Kiedyś to były zimy! Wówczas zima zaskakiwała kolejarzy, ot co! Akcja zaczyna się 1 XII. Jak wieść gminna niosła, tego dnia nic się nie udawało, a wszystko przez Sodomę i Gomorę. W tamtych czasach Mazury nie były rajem na Ziemi ani żadnym cudem natury. Były miejscem, w którym szybko i łatwo można było kogoś posłać do piekła. I niejeden tam trafił. Anioł śmierci zbierał swe żniwo. Czy przypadkowa śmierć jednego z mężczyzn naprawdę była przypadkowa?

Tropy bohaterów wiodą przez mazurskie wsie, miasta i puszcze. Zagłębiają się w leśne knieje, przemierzają między pięknymi, niebezpiecznymi jeziorami, zaglądają do zamków krzyżackich i pałaców rozsianych w Prusach Wschodnich. Autor wplótł do fabuły opowieści z egzotycznej podróży na wyspy Pacyfiku, legendy krzyżackie i politykę. Nacjonalistyczna obsesja związana z upamiętnieniem Bismarcka i budowie wież na jego cześć miała się dobrze. Na kartach powieści czuć żądzę władzy, pruski dryl i militaryzm. Czuć przedsmak nazizmu...

Nie tylko tajemnice przyciągają uwagę czytelnika. Kryminał jest także opowieścią o codzienności mieszkańców tych ziem należących do Cesarstwa Niemieckiego. Życie prostych Mazurów ukazano wiarygodnie. To lud, który nie lekceważy zabobonów i wierzy w kłobuka, ale modlitwy odmawia po polsku mimo panującej wokół niemczyzny. Choć postęp cywilizacyjny prze naprzód (fotoplastykon), to wciąż są żywe dawne przesądy (choćby związane z pochówkiem zmarłego) i mazurska tradycja. O wielu rzeczach wiedziałam, jednak nie o wszystkim. Momentami odnosiłam wrażenie, że czytam powieść ,,Pruski lud". Błąd ortograficzny w tytule wiele by nie namieszał.

Adam Węgłowski snuje opowieść, stopniowo zaciekawiając czytelnika. Wie więcej od niego, czym go z jednej strony intryguje, a z drugiej drażni. Początkowo trudno zrozumieć powiązania między bohaterami, gdyż autor równolegle wprowadza kilka wątków. Z czasem ich losy się splatają. Akcja staje się dynamiczna, a przy tym wyjątkowo duszna i klimatyczna. Nie sposób odgadnąć zamysł autora co do jej rozwiązania. Nastrój grozy i tajemniczości potęguje się z każdą stroną. Moją uwagę zwróciły kobiety. Marta idąca z duchem czasu, samotna z wyboru Ingeborga Prus, kierująca się żądzą zemsty księżna Baden, ,,naznaczona" Miłka Sadowska, dziewczynka o niezwykłym talencie, niechcianym spadku po matce...

,,Pruski lód" to powieść, która moim zdaniem powinni przeczytać w pierwszej kolejności mieszkańcy dawnych Prus Wschodnich ze względu na przeszłość tej ziemi i to, co ją ukształtowało. Intryga kryminalna pełna tajemnic, splątująca losy kilku ludzi, z domieszką legend krzyżackich, duchów i zjawisk paranormalnych, zabobonów i tradycji mazurskich, nasączona niemieckim porządkiem i pruskim drylem, w okolicznościach mazurskiej przyrody i surowej aury, wijąca się między zamkami i pałacami prowadzi na lód. Lód, który choć gruby, w każdej chwili może pęknąć pod wpływem ciężaru, a pruski lud będzie się temu przypatrywał. Stąpanie po kruchym lodzie nabrało innego znaczenia.

Link do opinii
Inne książki autora
Bardzo polska historia wszystkiego
Adam Węgłowski0
Okładka ksiązki - Bardzo polska historia wszystkiego

Polak Polakowi wilkiem – mówi znane porzekadło. Czasem coś nas dzieli, ale łączy jeszcze więcej. Otóż nigdy nie wystarczało nam to, co znane i odkryte...

Żywe trupy. Prawdziwa historia zombie
Adam Węgłowski0
Okładka ksiązki - Żywe trupy. Prawdziwa historia zombie

PRAWDA O ŻYWYCH TRUPACH JEST DZIWNIEJSZA OD FIKCJI Złowieszcze żywe trupy atakują z ekranów kin, telewizorów i komputerów. Uwielbiamy...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Upiór w moherze
Iwona Banach
Upiór w moherze
Jemiolec
Kajetan Szokalski
Jemiolec
Pożegnanie z ojczyzną
Renata Czarnecka ;
Pożegnanie z ojczyzną
Sprawa lorda Rosewortha
Małgorzata Starosta
Sprawa lorda Rosewortha
Szepty ciemności
Andrzej Pupin
Szepty ciemności
Gdzie słychać szepty
Kate Pearsall
Gdzie słychać szepty
Góralskie czary. Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich
Katarzyna Ceklarz; Urszula Janicka-Krzywda
Góralskie czary. Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich
Zróbmy sobie szkołę
Mikołaj Marcela
Zróbmy sobie szkołę
Siemowit Zagubiony
Robert F. Barkowski ;
Siemowit Zagubiony
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy