Mroczna, pełna napięcia opowieść o osamotnieniu, strachu, nadziei i sieci kłamstw, z której nie sposób się wyplątać.
W jednym z łódzkich parków znaleziono truchła psów. Pod nimi zostaje odkryte ciało zaginionego przed tygodniem małego chłopca. Świadkiem makabrycznego odkrycia jest Malwina Król.
Tego samego dnia okazuje się, że z domu dziecka, w którym pracuje, zniknął jeden z wychowanków, dziewięcioletni Marcin. Chłopiec pobiegł za uciekającym psem i już nie wrócił.
Policja nie łączy obu tych spraw, do momentu, kiedy do śledczych z Łodzi zgłasza się komisarz z Gdańska. Twierdzi, że przed trzema laty doszło na plaży do identycznego morderstwa. Sprawy nigdy nie wyjaśniono. Zakopane na wydmie dziecko zostało uduszone, a na jego szyi odkryto takie same ślady, jak na zwłokach małego chłopca z parku.
Śledczy wiedzą, że mają do czynienia ze sprawą, w której makabryczna i trudna do zrozumienia zbrodnia to dopiero początek. Rozpoczyna się wyścig z czasem.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2022-10-05
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Język oryginału: polski
Niedoinformowani obywatele to spokojni obywatele. Oczywiście do czasu.
"Choć przeszłość mocno ją znieczuliła, to jednak śmierć czy nawet sama informacja o niej zawsze bardzo ją poruszały. Zdecydowanie bardziej jednak przerażała ją śmierć ludzi niż zwierząt."
"Porzuceni" to moje pierwsze spotkanie z autorem, ale myślę, że nie ostatnie. Uważam, że polscy pisarze również potrafią bardzo dobrze tworzyć dobre i intrygujące książki, które chce się po prostu czytać. Tu podobał mi się stworzony przez pana Maciej mroczny i tajemniczy klimat, który jest bardzo mocno zagadkowy i pokręcony. Pozwala to czytelnikowi na zabawę w detektywa i prowadzenie jakby własnego dochodzenia aby rozwiązać zagadkę kryminalną.
W jednym z łódzkich parków spacerujący z psami ludzie, przypadkowo trafiają na zakopanego martwego psa. Gdy policja zaczęła rozkopywać teren, okazało się, że jest tam więcej pogrzebanych psów a pod nimi... ciało małego chłopca. Malwina, która razem z poznanym na spacerze Tomaszem, trafiła na to makabryczne znalezisko, nie może się otrząsnąć z przerażenia. Kto mógł dokonać takiej zbrodni?
W tym samym dniu Malwina dowiaduje się, że z domu dziecka, w którym pracuje, zniknął dziewięcioletni Marcin. Chłopiec pobiegł za psem i do tej pory nie wrócił. Mająca w tym dniu dyżur opiekunka nie może sobie darować tego, że nie pobiegła za Marcinem...
"Tak bardzo chciała teraz zobaczyć w świetle latarni uśmiechniętego chłopaka z psem na smyczy, że w końcu ujrzała ten obraz. Zdziwiła się, jak bardzo sugestywna potrafi być jej własna wyobraźnia."
Policja nie łączy tych spraw, gdyż wydają się zupełnie niezależne od siebie. Jednak gdy do Łodzi przyjeżdża gdański komisarz, który trzy lata temu prowadził śledztwo w sprawie uduszonego i zakopanego na wydmie chłopca. Do tej pory nie wyjaśniono tej sprawy. Ślady na szyi zostawione po materiale, którego użyto do uduszenia obu chłopców są takie same. Wskazują więc na tego samego sprawcę.
Tymczasem zaginęło kolejna dziecko. Policja spodziewa się, że być może te porwania są związane ze znalezionymi ciałami...
Wszystkie zbrodnie są okropne, ale te z udziałem małych dzieci są moim zdaniem bardziej przerażające.
Początkowo żmudne śledztwo nie daje żadnych rezultatów. Malwina również zastanawia się nad tym kto i dlaczego zamordował dzieci. Dlaczego porwał następne? Tomasz zaczyna się angażować w śledztwo, jednak bardziej skupia się na psach, gdyż jego zdaniem, policja traktuje temat ten zbyt marginalnie.
Malwina zauważa, że Tomasz zachowuje się dość dziwnie, lecz nie wie sama co ją niepokoi w nowym znajomym. A po parku snuje się dziwna kobieta twierdząca, że kilka lat również temu zginęło jej dziecko...
Książka od początku jest intrygująca, wciąga w swoją fabułę i nie pozwala na odłożenie jej na bok.
Bardzo dobra pozycja, chociaż momentami trzeba mieć nerwy na wodzy, bo jest dość brutalna.
Nieszablonowa fabuła, ciekawie wykreowani bohaterzy i wiele ciekawych zwrotów akcji, powodują że książkę czyta się lekko i szybko.
Zdecydowanie polecam.
Okładka przedstawia nam postać ubraną na czarno, otoczoną drzewami. Jest ciemno, przez co nie możemy zobaczyć czy to stoi kobieta, czy mężczyzna. Idealnie dopasowuje się do tego, co znajdziemy w środku powieści. Jest matowa w dotyku. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym przeczytacie kilka słów o autorze, a na drugim zobaczycie dwie okładki książek wydanych w wydawnictwie Muza. Ich recenzje również znajdziecie na moim blogu, jeśli w lupce wpiszecie imię i nazwisko autora lub po prostu wejdziecie w zakładkę "Recenzje A-Z". Stronice są kremowe, czcionka dość duża, dzięki czemu czyta się szybko. Podzielona została na rozdziały.
Jest to moje trzecie spotkanie z autorem i muszę szczerze przyznać, że tę pozycję czytało mi się jeszcze lepiej niż pozostałe. Nie miałam jakichkolwiek blokad podczas lektury, strona za stroną znikały w szybkim tempie. Napisana lekkim piórem, przystępnym sprawiało, że chciało się czytać i czytać, jeszcze jeden rozdział... Niestety nie zawsze miałam czas by ten rozdział doczytać, ale przyznaję, była interesująca i wciągająca. Nie było tutaj zbyt wiele przyjemnych opisów, bo jak wiecie, thriller nie ima się od trupów, zagadek, brzydkich widoków, które z opisów śmiało można było sobie wyobrazić... Dałam się wplątać w intrygę uknutą przez Kaźmierczaka, łyknęłam haczyk. Pewnie dlatego, że jeśli chodzi o dzieci i zwierzęta to jestem bardziej drażliwsza i wrażliwsza. Bardziej mnie to boli i być może tracę koncentrację i gubię pewne informacje... Ale bardzo chciałam dopaść tą osobę, winną temu wszystkiemu...
Jest tu przemoc, nie tylko na zwierzętach, ale i dzieciach. Serce mi się łamało, bo nie znoszę jakiejkolwiek przemocy, czy to psychicznej, czy fizycznej, nie tylko na ludziach, ale i zwierzętach. Wychodzi wtedy z człowieka wszystko, co najgorsze i nie mam ani grama współczucia dla takich osobników. Całość jest dość wartka, ze względu na wiele wydarzeń, które dzieją się nagle, ni stąd czy zowąd. Momentami sama nie wiedziałam, co, jak i dlaczego, ale mimo wszystko starałam się nadążać. Myślę, że dzięki temu czyta się szybciej, a całość jest niezła.
Interesowało mnie również to, jacy na końcu okażą się...
...bohaterowie. Nie ufałam im za grosz i nie potrafiłam zapałać do nich ani gramem sympatii. Nie potrafili wzbudzić we mnie żadnych dobrych emocji. Dlatego dopiero na sam koniec pomyślałam sobie o nich dłużej, ale nawet w ostatecznym rozrachunku moje myśli na ich temat nie zmieniły się. Było mi żal jedynie zwierząt i dzieci, które ucierpiały tutaj najbardziej. Zarówno Malwina jak i Tomasz, którzy byli głównymi bohaterami - nie zrobili dla mnie wrażenia. Nawet o panu bym powiedziała, że wzbudzał we mnie mocno mieszane uczucia, bardziej to podejrzliwość, nie ufałam mu w ogóle. Mimo wszystko zostali dobrze wykreowani, co do tego nie mam żadnych zastrzeżeń.
Podobało mi się to, że autor skupił się nie tylko na zabójstwach, trupach, ale i ludzkiej psychice. Na tym, jak człowieka mogą zmienić pewne wydarzenia, jak ludzie potrafią się zachować... Można sobie uświadomić, jak niewielka jest granica między zdrowym rozsądkiem, a tragedią... Głównie akcja toczy się w parku, lesie... Teraz chyba jeszcze bardziej będę się bała sama chodzić po ciemnościach... Książka ta dostarczyła mi wiele emocji, szczególnie tych negatywnych...
Był strach, nie tylko o losy porwanych dzieci... Był ból, gdy czytałam opisy katowania zwierząt na śmierć, gdy czytałam o strachu młodych bohaterów... Serce się krajało. Byłam niesamowicie zaintrygowana, jednocześnie martwiłam się, bałam się tego następnego rozdziału. Cieszę się ostatecznie, że mogłam zapoznać się z tą lekturą. Myślę, że wzbudzi w Was kilka chwil refleksji, nad życiem, nad wątkiem porwań, przemocy... Na pewno zostawi Wam głowę pełną myśli, tak jak i mnie. Zachęcam do sięgnięcia po "Porzuconych" - naprawdę warto.
Recenzja: Cierpienie i ból
„Ją porzuciła matka […] porzucili znajomi. Wszystkich ludzi porzucił Bóg, a oni każdego dnia porzucali nadzieję na lepsze jutro”.
Jakie kryminały lubicie czytać ? Te lżejsze, czy takie, które jeżą włos na głowie i przyprawiają o dreszcze na plecach? Mnie się wydaje, że czytam każdy z tych wymienionych, byleby fabuła nie rozłaziła się w szwach, bohaterowie nie byli nijacy, protagonista krył się wśród postaci przewijających się w fabule i na koniec, by wszystko logicznie się domknęło.
Przeczytałam w swoim życiu wiele kryminałów i nie są w stanie mnie od nich odstraszyć sceny morderstw, opisy brutalnych zbrodni, ale Maciej Kaźmierczak wytoczył najcięższe działa, bo ofiarami w jego kryminale są dzieci i psy. Niektórych czytelników oburza mordowanie zwierząt w powieściach, a mnie chyba bardziej oburzają zbrodnie popełniane na dzieciach. Moje nastawienie może sprawiać wrażenie, że zwierzęta mało mnie obchodzą, ale tak nie jest. Bardzo kocham zwierzęta i jestem daleka od tego, by pobłażać ich dręczycielom i zabójcom, ale mordowanie dzieci nie znajdzie u mnie żadnego wytłumaczenia. Jakakolwiek przeszłość, czy motywy działania, nie są w stanie ich w moich oczach usprawiedliwić. Zwierzęta i dzieci to najbardziej bezbronne istoty na świecie, więc łatwo można je dręczyć i zabijać. Pomimo mojego negatywnego nastawienia do motywu wykorzystanego przez autora w książce, to nie to w końcowym efekcie miało wpływ na moją ocenę.
„Porzuceni”, to książka, która ma wspaniały i intrygujący początek, ale niestety do doskonałości wiele jej brakuje. Zdobyła uznanie czytelników i ma wysokie oceny, bo faktycznie może się podobać, lecz mnie po początkowym zachwycie, zostało niewiele i nie mogę powieści wysoko ocenić, chociaż bardzo bym chciała. Za pierwszą połowę daję 8 punktów, za drugą niestety tylko 4, co daje średnią 6. Nie mogłam inaczej, bo główną moją zasadą, jaką wyznaję, jest szczerość.
Początek książki zapowiadał bardzo dobry kryminał. Pies Tomasza przypadkiem znajduje zakopane w parku truchła psów. Świadkiem tego makabrycznego odkrycia jest Malwina Król, która też dość często tędy spaceruje ze swoim psem. Wezwana na miejsce policja, a potem ekipa dochodzeniowa oprócz martwych psów, pod spodem odnajduje ciało zaginionego przed tygodniem małego chłopca. Tego samego dnia dziewięcioletni Marcin, wychowanek domu dziecka, gdzie pracuje Malwina, wybiega za psem na ulicę i znika bez śladu. Motyw martwych psów zakopanych z ciałem dziecka wydał mi się niezwykle interesujący i liczyłam na to, że autor sprowadzi te zbrodnie do wspólnego mianownika, a tymczasem powód mordowania psów gdzieś się rozmył i nie został wyjaśniony. Motywacje działania zabójcy jak dla mnie mocno naciągane i nieprzekonujące.
Autor napisał mroczny, pełen napięcia kryminał, w którym każde z bohaterów wydawało mi się na swój sposób podejrzane, bo każde z nich miało swoją ciemną stronę w przeszłości, ale ten genialny pomysł, który bronił się do połowy książki, nieoczekiwanie zmienił się w coś, co przestawało mi się podobać. Niestety intrygująca fabuła zaczęła w pewnym momencie lekko zgrzytać. Mój zachwyt nad książką, gdzieś uleciał i chciałam już tylko dotrwać do końca. Zastanawiam się tylko, czy gdybym przeczytała ją jednym tchem, mój odbiór książki byłby inny. Czy powodem tak diametralnej zmiany mojego nastawienia do niej było to, że ją odłożyłam i dokończyłam następnego dnia? Raczej nie, bo interesowało mnie, kim jest protagonista i chciałam odkryć motywy jego postępowania. Dość wcześnie zaczęłam się domyślać, kim jest morderca, lecz nie wiedziałam, co nim kierowało. Pomysł na fabułę był świetny, ale niestety w drugiej połowie pomimo usilnych starań autora, zaczęła rozchodzić się w szwach. Oczekiwałam, że policja dokona spektakularnego odkrycia, a tymczasem w pogoni za winowajcą gubią się niczym dziecko we mgle, ignorując oczywiste fakty. Biegają po kanałach, działkach, znajdują kolejne truchła psów, zamordowane dziecko, klatki, a potem osobę, którą wzięli za mordercę i tym sposobem zakończyli śledztwo, chociaż świadek w sprawie twierdził, że aresztowali niewłaściwą osobę.
Opis motywacji zabójcy i jego psychicznego zaburzenia wydawał mi się mało wiarygodny, stworzony trochę jakby na siłę. Zupełnie, jak gdyby zabrakło autorowi rozeznania na ten temat. Dodatkowo chciał poruszyć problem załamania psychicznego, depresji poporodowej, ale i to się mu niezbyt udało, bo zostało to zaledwie liźnięte i zgubiło się gdzieś w pędzącej akcji, która nie pozwalała nawet na chwilę wytchnienia, przemyślenia, czy refleksje.
Książka nie zawiera zbędnych opisów przyrody, czy ulic. Akcja kryminału dzieje się w Łodzi i musiałam to przyjąć za pewnik, skoro autor tak twierdził. Relacje pomiędzy bohaterami zostały tutaj oparte bardziej na prymitywnych odruchach niż uczuciach. Wątek romansowy, który się pojawił, wydał mi się mało istotny, a wręcz zupełnie niepotrzebny.
Kim są w takim razie tytułowi „Porzuceni”? Analizując całość na spokojnie, wydaje mi się, że każdy z bohaterów, który pojawia się w powieści, może zasługiwać na to miano, bo w jakimś momencie życia zostali porzuceni. Nikt natomiast z nich nie jest dobry, mają przeszłość, która ciągnie się za nimi niczym cień, pojawiający się w powieści. Żadnej z postaci nie polubiłam i nie poczułam z nią emocjonalnego związku, co spowodowało, że znajdowałam się obok historii, zamiast w niej. Gdyby autor postarał się i bardziej rozbudował portrety psychologiczne bohaterów, powieść zyskałaby na atrakcyjności, a postacie nie wypadłyby tak płasko i papierowo.
„Porzuceni” mogą się jednak podobać. Szybka i pełna zwrotów akcja, ciekawy pomysł na fabułę, duszna, mroczna atmosfera rodem z najlepszych thrillerów powodują, że książkę czyta się z zapartym tchem i muszę przyznać, że niechętnie ją odkładałam. Może w mojej ocenie nie jest to książka wybitna, ale na poziomie dobrej rozrywki spełniła swoją funkcję, chociaż zakończenie zupełnie mnie nie usatysfakcjonowało. Być może autor zostawił sobie furtkę na ciąg dalszy. Wszystkie niedociągnięcia tłumaczę sobie młodym wiekiem autora i mam nadzieję, że z każdą kolejną książką będzie coraz lepiej. Czy polecam „Porzuconych”? Oczywiście. Zapewni wszystkim wielbicielom krwawych kryminałów, którzy lubią dreszczyk emocji towarzyszący podczas czytania, sporo chwil dobrej rozrywki.
Makabryczna i trudna do zrozumienia zbrodnia to dopiero początek?
„Niedoinformowani obywatele, to spokojni obywatele”
Współpraca barterowa (materiał reklamowy) Wydawnictwo Muza
Wpis powstał we współpracy z wydawcą, co oznacza, że została kupiona usługa, a nie moje poglądy.
„Porzuceni” to książka, która rozpoczyna się dosyć mocno. Już na początku lektury jesteśmy świadkami makabrycznego odkrycia. W jednym z łódzkich parków zostają znalezione truchła psów. Podczas przekopywania terenu policja natrafia również na ciało zaginionego przed tygodniem chłopca. Świadkiem tego makabrycznego odkrycia są Malwina, która na co dzień pracuje w pobliskim domu dziecka oraz Tomasz, pracownik saloniku prasowego. Tego samego dnia okazuje się, że zaginął również jeden z wychowanków domu dziecka. Dziewięcioletni Marcin wybiegł za psem i już nie wrócił. Początkowo policja nie łączy tych dwóch spraw. Jednak w chwili, gdy zgłasza się do nich komisarz z Gdańska, śledczy zmieniają zdanie. Okazuje się, że przed trzema laty na plaży w Gdańsku doszło do podobnej zbrodni. Obie ofiary zostały uduszone i miały identyczne ślady pozostawione na ciele. Policja zaczyna podejrzewać, że zniknięcie Marcina może mieć związek z makabryczną zbrodnią.
„Porzuceni” jest kolejną książką w dorobku autora, którą miałam przyjemność przeczytać. Z czystym sumieniem stwierdzam, że historia, którą zaserwował mi autor zaintrygowała mnie do tego stopnia, że czytając nie mogłam oderwać się od lektury. „Porzuceni” to rasowy kryminał, dostałam wszystko to, czego oczekuję od gatunku. Mnogość brutalnych opisów, wyraziści bohaterowie intrygująca zagadka i krótkie rozdziały, to wszystko z każdą kolejną przeczytaną stroną potęgowało moją chęć, by jak najszybciej poznać zakończenie. „Porzuceni” nie jest łatwą lekturą ze względu na poruszony temat znęcania się nad zwierzętami i okrucieństwem wobec dzieci. Do tego dochodzi wątek depresji poporodowej, co również nie jest łatwym w odbiorze tematem. Niemniej jednak, jest to świetnie skonstruowany kryminał, który szczerze polecam, szczególnie fanom mocnych i brutalnych historii. Czytając tę książkę zauważyłam ogromne postępy w rozwoju literackim, za co należą się autorowi ogromne brawa. Śmiem twierdzić, że „Porzuceni” to najlepsza powieść Macieja Kazimierczaka i z niecierpliwością czekam na kolejne.
Lubicie bać się podczas czytania książki?
Jeśli tak to przychodzę do Was z propozycją mrocznego, wciągającego i trzymającego w napięciu thrillera "Porzuceni". Jednak ostrzegam, że jest to historia dla osób o mocnych nerwach i mają zdrowe serce.
Po tej lekturze będziecie bali się pojechać do Łodzi.
Podczas porannego spaceru spaceru ze swoimi psami Malwina i Tomasz odkrywają zakopane ciała psów, a pod nimi ciało kilkuletniego chłopca, który zaginął przed kilkoma dniami.
Tego samego dnia okazuje się, że z domu dziecka, w którym pracuje Malwina zniknął dziewięcioletni Marcin.
Okazuje się, że przed trzema laty w Gdańsku doszło do identycznego morderstwa.
Rozpoczyna się wyścig z czasem.
Czy w Łodzi grasuje seryjny morderca?
Przekonajcie się sami.
Uwielbiam czytać takie mroczne historie, które mrożą krew w żyłach oraz zapewniają prawdziwy rollercoaster emocjonalny. Ta lektura dostarczyła mi tyle wrażeń i emocji, że jestem usatysfakcjonowana tą książką.
Mroczna fabuła, dynamiczne i nieoczekiwane zwroty akcji, makabryczne zbrodnie, świetnie wykreowani bohaterowie, idealnie stworzony portret psychologiczny mordercy, tajemnice, kłamstwa, intryga. To wszystko sprawiło, że nie mogłam oderwać się od tej książki. Podczas czytania odczuwałam różne emocje. Towarzyszyło mi napięcie oraz strach. Autor poruszył ciężki i przerażający temat, bo dostajemy historie o makabrycznych morderstwach dzieci oraz zwierząt. Jest to lektura przerażająca, ale bardzo wciągająca. Nie mogłam od niej oderwać się. Nie nudziłam się ani przez chwilę. Autor umiejętnie myli tropy i manipuluje czytelnikiem. Do samego końca nie wiedziałam, co jest prawdą, a co kłamstwem. Namiętnie przewracałam kartkę za kartką, by poznać zakończenie tej historii.
Będziecie zachwyceni.
Książkę polecam fanom mrocznych klimatów.
Bardzo podobała mi się ta książka i czekam z niecierpliwością na następne powieści autora.
Rewelacja!
Tym razem sięgnęłam po thriller kryminalny, którego fabuła powieści toczy się w moim rodzinnym mieście - Łodzi. Poprzednia powieść Pana Marcina bardzo przypadła mi do gustu i dobrze ją zapamiętałam. A jak to będzie tym razem z najnowszą jego powieścią? Czy także warto było po nią sięgnąć?
Pod znalezionymi w centrum miasta truchłami psów, zostaje odkryte ciało zaginionego przed tygodniem chłopca. Świadkiem odkrycia tego makabrycznego cmentarzyska była Malwina Król. Tego samego dnia okazuje się, że z domu dziecka w którym pracuje Malwina zniknął jeden z podopiecznych - dziewięcioletni Marcin. Chłopiec pobiegł za uciekającym psem i już nie wrócił. Policja nie łączy obu tych spraw, do momentu aż do śledczych z Łodzi zgłasza się komisarz z Gdańska.
Twierdzi on, że przed trzema laty na plaży doszło do identycznego morderstwa, a sprawy nigdy nie wyjaśniono. Zakopane na wydmie dziecko zostało uduszone, a na jeg szyi odkryto takie same ślady po narzędziu zbrodni, jak na ciele zaginionego przed tygodniem chłopca ...
Rozpoczyna się wyścig z czasem. Śledczy są pewni, że za chwile znalezione zostaną kolejne groby. Pytanie tylko czyje?
"Porzuceni" Macieja Kaźmierczaka to kolejny świetnie napisany thriller kryminalny, którego niezwykle mroczna fabuła dzieje się w Łodzi. Niesamowite połączenie wątku detektywistycznego z wątkiem psychologiczny, sprawia, że od powieści nie sposób się jest oderwać.
Akcja powieści jest niezwykle dynamiczna i mroczna. Wszystko co jest nam tu przedstawione jest dość realistycznie pokazane, co bardzo duży wpływ ma na wyobraźnię czytelnika i sprawia, że coraz bardziej chcemy poznać jej zakończenie.
Pomysł na fabułę jest dość mocny, przyprawia czytelnika o dreszcze oraz z lekka potrafi namieszać nam w głowie. Ale fakt jest taki, że nie można powiedzieć żeby książka nas nie zaciekawiła. Wręcz przeciwnie! Poruszane przez autora tutaj trudne sprawy jak na przykład skomplikowane relacje rodzinne, bardzo mocna chęć posiadania potomka czy związana z tym depresja poporodowa sprawiają, że powieść dość ciężko odłożyć jest nam po prostu na półkę. A dodając do tego wszystkiego jeszcze wątek z krzywdzeniem bezbronnych dzieci dostajemy powieść z całym wachlarzem wszelakich emocji przed którymi ciężko jest nam się wówczas ustrzec.
Bohaterowie jakich tu mamy to postacie dość interesujące, którym autor stworzył ciekawe portrety psychologiczne. Ich losy oraz to co się wokół nich dzieje nie są nam obojętne, nie jest łatwo nam tak po prostu odłożyć tę powieść przed poznaniem końca.
Lekkie, ale konkretne pióro autora , które momentami jest też dość brutalne sprawiają, że powieść czyta się szybko i z wielkim zaciekawieniem, a to co chciał nam tu pokazać autor dość silnie działa na naszą wyobraźnię oraz psychikę sprawiając, że chcemy więcej! Więcej informacji co i jak! Jedynie zakończenie trochę moim zdaniem jest za lekkie, sprawiające wrażenie, że może jeszcze coś dalej będzie ... Zobaczymy.
Przyznam szczerze, że jak dla mnie autor niesamowicie się postara przy tej książce i jest to widoczne na każdej jej stronie. Gorąco polecam samemu się przekonać jak powinien wyglądać naprawdę dobry thriller kryminalny!
Dla Malwiny Król ten dzień miał być jak każdy inny, rozpoczęty spacerem z jej pupilem w pobliskim parku, a zakończony pracą w domu dziecka. Nic jednak nie jest takie, jakie być powinno- kobieta staje się świadkiem odnalezienia ciała psa, zakopanego w parku, a pod nim odnaleziono ciało zaginionego przed tygodniem chłopca. W tym samym czasie dowiaduje się, iż jeden z jej podopiecznych zaginął...
Policja nie łączy zabójstwa z zaginięciem chłopca; a jednak niespodziewane przybycie komisarza z Gdańska burzy ich ustalony tryb pracy. Mężczyzna bowiem uważa, iż trzy lata temu na plaży doszło do identycznej sprawy. Sprawcy do tej pory nie odnaleziono, a teraz, gdy sytuacja znowu się powtarza, ma nadzieję na jego ujęcie.
Czy rzeczywiście oba morderstwa mają jednego sprawcę? I kim tak naprawdę jest Tomasz, mężczyzna poznany przez Malwinę w parku, który również był świadkiem makabrycznego odkrycia? A może to on ma coś wspólnego z zaginięciami... ?
Jakiś czas temu miałam okazję zapoznać się z twórczością pana Kaźmierczaka i było to spotkanie dość ciężkie, bowiem Martwy ptak nie do końca przypadł mi do gustu. Wiedziona ciekawością (i intrygującym opisem od wydawcy) postanowiłam jednak sięgnąć po najnowszą książkę autora, by sprawdzić, w którą stronę tym razem pobiegła jego wyobraźnia. I muszę przyznać, że to spotkanie przebiegło w o wiele lepszy sposób.
Malwina Król po raz pierwszy w życiu była świadkiem takiej makabry, a ów obraz pozostanie z nią na pewno do końca; nic dziwnego, w końcu spacerowała po tym parku od wielu miesięcy. A tu okazuje się, że prawdopodobnie już wtedy chodziła po grobach psów... okazało się bowiem, że zwierzak zakopany wraz z chłopcem nie był jedyny- tuż obok morderca pochował truchła kolejnych pupili. Intryguje ją mężczyzna, właściciel psa, który wywąchał ciała; Tomasz -bo tak się przedstawił- zdaje się być bardzo zamknięty w sobie, acz przy tym nie mniej intrygujący. Malwina, choć nigdy niespecjalnie narzucająca się innym osobom, pragnie lepiej go poznać. Nie podejrzewa, iż Tomasz mógłby mieć jakikolwiek związek z zaginięciami dzieci. A może zanadto ufa dopiero co poznanemu mężczyźnie... ?
Nienawidzę lektur, w których giną zwierzęta- po prostu ów wątek zawsze najbardziej gra mi na uczuciach, szczególnie, że i w prawdziwym życiu narażone są na różne bestialstwa. Prawdopodobnie dlatego też ta książka tak mocno mnie do siebie przyciągała- chciałam wiedzieć, że sprawca otrzymał to, na co zasłużył. Tak, wiem, to tylko fikcja literacka- a jednak w jakiś sposób mnie poruszyła. Tomasz od początku budził moje zastrzeżenia i szczerze powiedziawszy, stawiałam na niego. Gdyby jednak ta pozycja była przewidywalna, nie uznałabym ją za dobrą- tak więc moje podejrzenia nie do końca się spełniły.
Porzuceni jest ciekawą, pełną zawirowań książką, w której nie sposób przewidzieć sprawcy. Dopiero, gdy wydarzenia się rozkręcają, a czytelnik otrzymuje całą garść informacji, powoli łączymy wszystkie wątki. A wynik tego jest dość zaskakujący- na tyle, by uznać książkę za bardzo dobrą.
Dziwnie zabrzmi, ale bardzo płynnie czytało mi się ową książkę, pomimo tematyki. Nurt słowa porwał mnie mocno. Poszło szybko, za szybko i kolejny raz jestem w szoku, że moje plany nie wypaliły, bo czytadło się skończyło. Do tego doszła przyjemność, jaką sprawiło mi trzymanie tej książki w ręku; jest gładka, delikatna, taka „czyściutka”, a w środku petarda mroku. Klarowność słowa uwiodła mnie na jeden wspaniały wieczór, gdy przeżywałam treść smutnego, dusznego od złych emocji kryminału.
Bohaterowie ścigają się z czasem na kartach książki, a ja zastanawiam jak zwolnić, by dłużej móc się cieszyć czytaniem. To historia z tych, których koniec chcemy poznać, a jednocześnie staramy się przedłużyć przyjemność obcowania z lekturą.
Główny temat przygnębił mnie bezkonkurencyjnie – krzywda dzieci i zwierząt. Dla mnie to zbrodnia dodatkowa, naruszać przestrzeń istot/stworzeń bezbronnych, zupełnie od nas zależnych. Jestem mamą, jestem zwierzolubem…
Nie czytałam niczego wcześniej Autora, ale tą pozycją kupił mnie absolutnie. Przekazem dotknął najbardziej wrażliwych pokładów uczuć. Nadal mam dreszcze po przeczytaniu, w głowie się nie mieści ogrom bezmyślności i bestialstwa, które fundują jedni drugim.
Empikgo e-book
"- Sądzisz, że psy mają duszę? - zapytała zdziwiona.
- Jeśli coś takiego jak dusza w ogóle istnieje, to one z pewnością ją mają.
- A my?
- Wątpię. Ewolucja wykształciła w nas umiejętność myślenia, ale to nie znaczy, że jesteśmy wyjątkami.
- A dlaczego psy są wyjątkowe?
- Chociażby dlatego, że nigdy nas nie porzucają."
"Porzuceni" to kolejna mroczna i mocna książka w dorobku Macieja Kaźmierczaka. Po "Nikt" zastanawiałam się, jaki tym razem motyw wybierze Autor, by napisać kolejną powieść. Jednak nie spodziewałam się takiego kopa w brzuch, znienacka. Dlaczego? Nie czytałam opisu! Nie zawiodłam się, ponieważ "Porzuceni" wywołuje mnóstwo emocji, które dotykają tym bardziej, gdy jest się rodzicem i ma się psiego członka rodziny.
Maciej Kaźmierczak wybrał temat trudny, okrutny, który jest najgorszym snem rodzica. W dodatku temat dotyczy bestialstwa wobec psich czworonogów. Miałam nawet moment, że świeczki zaświeciły się w oczach, ale szybko się ogarnęłam i brnęłam dalej.
Napięcie nam towarzyszy od samego początku, ponieważ książka zaczyna się z tak zwanej grubej rury, mianowicie znalezieniem zwłok. I to niejednych.
Przy śledztwie pracują śledczy znani nam z poprzedniej książki Autora, co jest ciekawą kontynuacją, choć tu mogę się czepiać. Brakowało mi zgłębienia postaci samych śledczych. Nie ma możliwości poznania ich jako człowieka, który boryka się z różnymi problemami, bądź przynajmniej poznać jego codzienność. Tu fakty dotyczą tylko toczącego się śledztwa, osób w nie wplątanych, ale nic więcej. Trochę szkoda, bo w "Nikt" była możliwość poznania bohaterów od tej prywatnej strony.
Samo śledztwo poprowadzone ciekawie, choć nie bez błędów policji, co było nowością, ponieważ w większości kryminałów śledztwo idzie prawie jak "po maśle". W "Porzuconych" śledczy ryzykują, ale też popełniają błędy które mogą zaważyć na całym śledztwie i niestety tak się dzieje. Liczę na to, że Autor poprowadzi dalej ten wątek, ponieważ w mojej ocenie jest co wyjaśniać. Nie chcę pisać konkretnie, byście sami doszli do swoich wniosków, jednak mam nadzieję, że Maciej Kaźmierczak będzie wiedział o czym piszę.
Książkę czyta się szybko i z zaciekawieniem przez wartką akcję toczącego się śledztwa i życia głównych bohaterów, których to śledztwo dotyczy. Kłamstw nie brakuje i ciężko stwierdzić, co jest prawdą, a co ułudą. Samotność także odgrywa tu ważną rolę, ponieważ popycha człowieka do różnych czynów, nie mówiąc o tym, jak w parze idą zaburzenia psychiczne. Powieść podzielona na części w formie dat i krótkie rozdziały sprawia, że historia "Porzuconych" jest przejrzysta i czyta się sprawnie. Nie twierdzę, że książka nie ma wad, ale jest naprawdę dobra. Nie pozostaje mi nic, jak zachęcić Was do przeczytania, choć tak jak wspomniałam, temat wybrany przez Autora jest trudny.
Tomasz i Malwina, którzy wybrali się do miejskiego parku, nieoczekiwanie stają się świadkami odkrycia trochę u psów. Niedługo okazuje się, że pod nimi znajduje się jeszcze coś – ciało zaginionego chłopca. Tego samego dnia z domu dziecka, w którym pracuje Malwina znika jeden z wychowanków. Tymczasem z Gdańska do Łodzi przyjeżdża śledczy, który twierdzi, że przed trzema laty miałam tam miejsce podobna zbrodnia. Policja próbuje rozwikłać sprawę, a na mieszkańców miasta pada blady strach.
.
"Porzuceni" to mroczny, niepokojący thriller, którego można nazwać brutalnym. Jednak to wszystko sprawia, że jest tak intrygujący i wciągający, że czyta się go od deski do deski. Kolejnym atutem jest styl autora, który stawia na konkrety. Książka jest nieprzegadana i nie przekombinowana, nie ma w niej sterty niepotrzebnych opisów, które w ogólnym rozrachunku i tak nic by nie wniosły do całości. Już na samym początku autor serwuje "bum", po którym czytelnik książki już po prostu odłożyć nie może. Krótkie rozdziały, którym towarzyszy wartka akcja, sprawiają że czytanie idzie bardzo płynnie.
.
Co do bohaterów – są grzeszki, są sekrety, są urazy psychiczne, które względem fabuły nie będą bez znaczenia.
.
Słowem zakończenia "Porzuceni" to genialnie napisany kryminał, naszpikowany ogromną dawką emocji, przy którym nie będziecie się nudzić. A duszna atmosfera wydawać by się mogło przyjemnego, miejskiego parku sprawi, że zastanowicie się co najmniej dwa razy, nim wybierzecie się tam w pojedynkę po zmroku. Będziecie usatysfakcjonowani, momentami zaszokowani, ale na ostatniej stronie stwierdzicie, że – tak to był kawał dobrej roboty.
Porzuceni to moje kolejne spotkanie z autorem.Tak samo jak za pierwszym razem, książka wciągnęła mnie dogłębnie od pierwszych stron.Kryminał przesiąknięty bólem, strachem a może też trochę nadzieją.
Jako matce,ciężko mi czytać książki w których giną dzieci lub dzieje im się jakakolwiek krzywda.Bardzo przeżywałam, wraz z bohaterami, okrucieństwo którego doświadczają tu dzieci.
Mroczny kryminał od którego nie sposób się oderwać i zarwać dla niego "nockę".
Autor z każdą następną pozycją książkowa,pokazuje że stać go na coraz więcej…
Polecam!!!
To moje kolejne spotkanie z Maciejem Kaźmierczakiem, po pierwszym byłam pod wrażeniem. A jak było w tym przypadku? Czy emocje miały szansę się uwolnić? Przekonajcie się sami …
W łódzkim parku, przez przypadkowego spacerowicza, Tomasza Lipińskiego, zostają znalezione truchła psów. A pod jednym z nich zostało skrzętnie ukryte ciało małego chłopca. Świadek tego zdarzenia, Malwina Król jest przerażona. Okazuje się, że z domu dziecka, w którym pracuje dziewczyna właśnie zaginął jeden z wychowanków, Marcin. Chłopiec pobiegł za psem i ślad po nim zaginął. Czy te dwie sprawy są ze sobą powiązane?
Do miejscowych śledczych zgłasza się komisarz z Gdańska, który trzy lata wcześniej prowadził bardzo podobną sprawę, gdzie również został zamordowany kilkuletni chłopiec. Sprawa nadal nie została wyjaśniona. Śledczy będą sprawy porównywać, analizować i szukać wspólnego mianownika. Czy ich weryfikacje przyniosą pozytywne efekty? Sprawa zapowiada się na trudną i zawiłą. Przysporzy wiele trudnych chwil śledczym, będą musieli wnikliwie prowadzić swoje czynności, aby nic nie umknęło ich uwadze.
Również Malwina i Tomasz nie stoją z boku, sami prowadzą prywatne dochodzenie. Mają inne możliwości niż policjanci, są o krok przed nimi. Działają sprytnie i przemyślanie, łączą fakty i wiedzą więcej niż stróże prawa.
Porzuceni to wstrząsający thriller, w którym autor jako ofiary zbrodni umiejscowił małe dzieci. To obraz bardzo trudny i bulwersujący, gdy makabryczne czyny dotykają dzieci. Przecież one mają ograniczone możliwości obrony, są takie niewinne i bezbronne. A kto się odważył podnieść na nie rękę? To musiał być ktoś okrutny i bezwzględny. Mamy przed sobą powieść mocną i dosadną, nie każdy łatwo przez nią przebrnie. Trzeba wiele odwagi, aby się na nią zdecydować. Ból z niej przedziera się i krzyczy głośno. Autor ciekawie manipuluje faktami, zaciera się granica między prawdą a kłamstwem. Robi się płynna i trudna do uchwycenia. Często sami nie wiemy, co jest prawdą, a co skuteczną manipulacją.
Powieść czyta się szybko i płynnie. Bardzo ciekawy styl, a zarazem prosty. Krótkie rozdziały sprawiają, że fabuła mknie do przodu. Jeszcze jeden rozdział, jeszcze jeden i zakończenie na wyciągnięcie ręki. Ono nie było wielkim zaskoczeniem, od pewnego momentu było dość wyczuwalne. Ale mimo tego, lektura sprawiła wiele satysfakcji, dostarczyła mnóstwo przeżyć. Oczywiście też wzburzyła, bo krzywdzono małe dzieci, a obok takich zdarzeń nie można przejść obojętnie.
Polecam, zadowoli nawet wymagającego czytelnika. Nie zwlekaj, odbierz mocną dawkę emocji! Zasługujesz na nią!
Zwłoki zwierząt i ludzi. Razem. Zakrwawione. Zakopane. Zmaltretowane. Nie za głęboko i nie za daleko. Czy morderca chciał, by zostały łatwo odnalezione? Jakie są jego motywy? Kim jest?
Dobrze pamiętam, wrażenie, jakie wywarł na mnie “Martwy ptak”, pierwsza przeczytana przeze mnie lektura Kaźmierczaka. Intensywna, pomysłowa, mroczna- to tylko kilka zalet, które przychodzą mi akurat do głowy, bez problemu jednak byłabym w stanie wymienić więcej plusów tej książki. W tym momencie warto jednak skupić się na „Porzuconych”. Czy ten tytuł również będę wspominała z takim uczuciem?
Powieść rozpoczyna się mocnym akcentem, kryminalnym przytupem zapraszając czytelnika w niepokojący świat. Już pierwsze rozdziały wskazują, że autor nie będzie miał litości dla swoich odbiorców, zapewniając im sporo brutalności, obrzydliwości i krwi. Osobiście lubię takie trudne i ciężkie historie, a mój apetyt na podobne rozwiązania nigdy nie słabnie. I rzeczywiście, strony książki wypełnione zostały satysfakcjonującą, w moim przekonaniu, ilością dających do myślenia i niemalże oburzających scen i obrazów.
Podczas lektury odnosiłam wrażenie, że autor dobrze się przygotował do pisania i wszystko sobie odpowiednio wcześniej przemyślał, a teraz po prostu na spokojnie i z pewnością siebie przelewa pomysły, refleksje i emocje na papier. Ciężko było mi doszukać się zawahań i niedociągnięć. Odniosłam natomiast wrażenie, że pisanie daje autorowi nie tylko przyjemność czy frajdę, ale także spełnienie i satysfakcję. To właśnie tych odczuć doszukałam się w sprawności językowej i lekkości w realizowaniu wizji i wybranego kierunku.
„Porzuceni” to interesujące kryminalne śledztwo, które opiera się na kilku wątkach. Na naszych oczach mniej i bardziej doświadczeni funkcjonariusze oraz detektywi amatorzy poszukują winnego, sprawcy zbrodni na dzieciach i zwierzętach. Dokąd doprowadzi ich ta sprawa? W którym miejscu połączą się wszystkie tropy? W czasie czytania czułam zaciekawienie. Rozwój akcji natomiast wywoływał u mnie potrzebę szukania winnego na własną rękę. Zastanawiałam się nad jego motywami i celami.
Nowa książka Kaźmierczaka w interesujący sposób łączy cechy kryminału i powieści obyczajowej. Społeczno- psychologiczne tło okazało się interesujące, choć momentami przyćmiewało główny temat. Niemniej, dobrze, że autor poszedł w tę stronę, dzięki czemu pogłębił wartość całości i sprawił, że każdy mógł w tym tekście znaleźć coś dla siebie.
Przyjemne odczucia mam także w kwestii kreacji bohaterów. Wraz z rozwojem akcji łatwo się przekonać, że są inni, niż mogliśmy wcześniej sądzić. Nie tak prosto zbudować sobie opinię na ich temat, zdają się sporo zachowywać dla siebie i w autentyczny sposób łączą dobre i złe cechy, dzięki czemu nabierają przekonującego charakteru.
Szczerze mówiąc, „Porzuceni” nie podobali mi się tak bardzo, jak „Martwy ptak”. W poprzedniej książce autor ustawił sobie poprzeczkę bardzo wysoko i prawdopodobnie z tego powodu tym razem moje oczekiwania były za duże. Ta historia również ma wiele zalet i dużo mocnych punktów, jak wyobraźnia autora, mocna fabuła czy wypracowany styl pisania. Ale czegoś mi zabrakło. Czy przekonacie się na własnej skórze, o czym mówię i co autor miał na myśli?
„W MIEŚCIE ŁODZI GDZIE BIEGANIE PSOM SZKODZI „
Pierwsze spotkanie z twórczością autora, jednak z pewnością nieostatnie!
Między Malwiną i Tomaszem, miłośnikami psów, podczas jednego ze spacerów nawiązuje się rozmowa na temat ich pupilów. Spacer ten staje się początkiem ciągu wydarzeń, które przysporzą parze obcych sobie ludzi ogromną dawkę adrenaliny. Podczas wspomnianej przechadzki pies Tomasza wykopuje psie truchło. Jak na miłośnika zwierząt czworonożnych przystało- Tomasz postawia zawiadomić policję. Po głębszych oględzinach okazuje się, że w tym miejscu zostało zakopanych więcej czworonogów, a jeszcze większym szokiem jest informacja, że również odkryto zwłoki dziecka.
W tym samym czasie z pobliskiego sierocińca, w którym pracuje Malwina, zaginął chłopiec. Bohaterowie książki zaczynają prowadzić swoje amatorskie śledztwa. Tomasz- domagający się sprawiedliwości dla chorego oprawcy zwierząt, Malwina- chcąca odnaleźć zaginionego chłopca i wyjaśnić zbrodnię zamordowanego dziecka. Ten nie fortunny początek znajomości i traumatyczne przeżycie powodują, że Malwinę coś przyciąga do nowego poznanego mężczyzn - mimo aury tajemniczości jaką buduje wokół siebie. W końcu każdy skrywa jakiś sekret i przybiera maskę do roli jakie dyktuje życie.
Jaką cenę przyjdzie zapłacić za błędy przeszłości? I czy życie wymierzy adekwatny rachunek do czynów?
Bardzo ciekawa fabuła, przemyślana intryga i wodzenie czytelnika za przysłowiowy nos powoduje , że książka wciąga do ostatniej strony. Dramatyczna opowieść przekuta w thriller pozwala wyciągnąć wnioski i uświadomić jak łatwo zniszczyć życie drugiego człowieka, a zarówno jaką później przyjdzie zapłacić za to cenę. Zakończenie również jest zaskakujące. Autor wyjaśnia wszystkie wątpliwości jednak pozostawia mocno uchyloną furtkę do własnej refleksji. To pewnie zamierzony efekt, jednak jest ciekawym posunięciem, które wręcz nakazuje zadać wiele pytań autorowi czy też zachęca do rozmowy z innymi czytelnikami na temat „Porzuconych”
Zapraszamy na "YerBo Poczytalni" Fb.
W łódzkim parku znaleziono truchła psów, a pod nimi ciało zaginionego chłopca. Świadkiem tego jest Malwina Król, pracownica domu dziecka, z którego znika jeden z wychowanków. Policja nie łączy obu tych spraw, do momentu, kiedy do śledczych z Łodzi zgłasza się komisarz z Gdańska… To tak naprawdę początek makabrycznej sprawy i wyścig z czasem.
Uwielbiam sięgać po książki Kaźmierczaka. Dzięki nim przenoszę się na ulice Łodzi po których jeszcze do niedawana codzienne stąpałam przez ostatnich siedem lat. Konfrontowanie opisów z książki z rzeczywistością to dla mnie świetne doświadczenie, które powoduje, że książkę czyta mi się jeszcze lepiej.
„Porzuceni” to książka, gdzie każda ze stron przesiąknięta jest bólem, cierpieniem, żalem, smutkiem i odtrąceniem. Wszystko to wnika w czytelnika i powoduje, że emocje bohaterów odbiera on całym sobą. Historie bohaterów są makabryczne i mierzą się oni z wieloma tragicznymi wydarzeniami, które wpłynęły na ich obecne życie. Wiedzą oni co to wykluczenie, samotność i jaką siłę mają kłamstwa. To wydarzenia te oraz emocje bohaterów napędzają mordercę do makabrycznych poczynań.
Morderca jest tutaj prawdziwym zwyrodnialcem. Jego portret psychologiczny bardzo mi się spodobał. Jaki człowiek jest w stanie mordować bezbronne dzieci i zwierzęta? Jak trzeba mieć skrzywioną psychikę, aby oddać się takim czynom?
Akcja książki poprowadzona jest bardzo dobrze. Gdy trzeba to przyspiesza i w odpowiednich momentach zwalnia, aby zastanowić się nad wydarzeniami. Opis wydarzeń z punktu widzenia różnych bohaterów pozwala nam lepiej zrozumieć wydarzenia, a mało tego autor dodał kilka „smaczków”, które rzucają nowe światło na wydarzenia, co okazało się być bardzo dobrym posunięciem.
„Porzuceni” to świetna lektura, gdzie wydarzenia wstrząsają, ale i nie pozwalają oderwać się od lektury. Samo zakończenie jest niepokojące i dające do myślenia. Skłania czytelnika do przemyśleń na temat tego jak niektóre wydarzenia mogą ukształtować człowieka i jak ważne jest przepracowanie niektórych rzeczy. Zdecydowanie polecam!
Malwina i Tomasz to dwójka nieznajomych, których połączyło makabryczne odkrycie w parku podczas spaceru z psami. Jeden z psów wykopał grób z truchłami kilku zwierzaków i ciało dziecko. W tym samym czasie z domu dziecka znika jeden z wychowanków. Czy te sprawy się łączą? Kto mógł dopuścił się takiej zbrodni?
PORZUCENI jest mrocznym i bezwzględnym kryminałem, który odłożycie dopiero wtedy, gdy przeczytanie ostatnie zdanie.
Maciej Kaźmierczak w swoim dorobku ma kilkanaście pozycji, a PORZUCENI to jego najnowsze dzieło i zarazem moja pierwsza książka tego autora. Powiem wam, że niesamowicie spędziłam czas przy niej, albowiem fabuła mnie wciągnęła, a odczuwalne napięcie rzadko odpuszczało. Jej brutalność, notabene bardzo realna, wraz z niesprawiedliwość w stosunki do śmierci niewinnych dzieci i maltretowania psów, niebywale grało na moich emocjach, wzbudzając złość, smutek i strach.
Autor przez całą powieść nie zwalniał, serwując wir wydarzeń w śledztwie i poza nim. Nie pozwolił również mi wytypować mordercy, ponieważ co rusz mylił tropy, podsuwał inne rozwiązanie. Co sprawiło, że do ostatniej strony nie wiedziałam, kto jest mordercą!
W jednym z łódzkich parków dwójka spacerowiczów przypadkiem natrafia na truchła psów. Policja, która przyjeżdża na miejsce, by zweryfikować sprawę, dokonuje znacznie bardziej makabrycznego odkrycia: pod truchłami psów ukryte zostało ciało zaginionego przed tygodniem chłopca. Tego samego dnia z miejscowego domu dziecka znika dziewięcioletni Marcin, który wybiegł za uciekającym psem. Policja nie widzi związku między tymi dwoma sprawami, dopóki nie otrzymują informacji, że przed trzema laty w Gdańsku również znaleziono zakopane ciało chłopca. Wtedy pojawia się podejrzenie, że mogą mieć do czynienia z seryjnym mordercą.
„Porzuceni” to najnowszy kryminał autorstwa łódzkiego pisarza Macieja Kaźmierczaka. Z twórczością autora miałam przyjemność podczas lektury jego poprzedniej książki, „Martwego ptaka” i wiedziałam, że mogę spodziewać się mocnej, trzymającej w napięciu historii. Nie inaczej było w przypadku „Porzuconych”. Książka zaciekawia już od pierwszych stron, kiedy to dwójka głównych bohaterów, Malwina Król i Tomasz Lipiński, przypadkiem dokonują makabrycznego odkrycia. Autor nie oszczędza czytelnika, opis zmasakrowanych ciał psów też potrafi poruszyć, zwłaszcza osoby tak jak ja wrażliwe na krzywdę zwierząt. Lecz psy to tylko początek.
Jeżeli chodzi o bohaterów, to jak dla mnie byli oni tacy sobie. Raczej nikt nie wzbudził mojej sympatii, lecz antypatii także. Najciekawszą postacią wydawała mi się Agnieszka, jak dla mnie mogłaby być przedstawiona nieco bardziej szczegółowo. Przyznać muszę, że autorowi lepiej wychodzi tworzenie fabuły niż bohaterów. Fabuła była bowiem naprawdę wciągająca i z każdym kolejnym rozdziałem wzrastała moja ciekawość, jak to potoczy się dalej i kto rzeczywiście jest sprawcą morderstw. Brakowało mi jednak takiego mocnego motywu sprawcy, czegoś, co naprawdę połączyłoby wszystkie morderstwa w jedną spójną całość i pozwoliło jednoznacznie powiedzieć, że mordercą jest ta a nie inna osoba.
Podobało mi się, że zakończenie nie było tak do końca jasne. W większości przypadków wolę, gdy wszystko zostaje wyjaśnione, tutaj jednak ta odrobina niedopowiedzenia pasuje. Książka ma krótkie rozdziały i czyta się naprawdę szybko. Myślę, że spokojnie nadawałaby się dla osób, które rozpoczynają swoją przygodę z kryminałami, a także i dla mniej wymagających fanów gatunku lub czytelników, którzy chcą przeczytać jakiś kryminał tak na szybko. Osobiście polecam.
Porzuconych" dostałam od szwagierki na gwiazdkę. Powiem Wam, że bardzo ryzykowała kupując mi książkę gdyż moja biblioteczka liczy ponad 800 tytułów. Ale jakież było moje szczęście gdy okazało się, że tego egzemplarza na mojej półce nie ma ?.
Tzn teraz już jest ?z czego się niezmiernie cieszę. Książkę przeczytałam w jeden dzień. Od razu się w nią wkręciłam i ciężko mi było się od niej oderwać. A szybka akcja, krótkie rozdziały i duży druk dodatkowo sprawiały, że kartki uciekały.
Akcja dzieje się w Łodzi. Miasto myślę znane każdemu. Dodatkowej sławy przyniosło mu też pewne odkrycie, którego dokonał podczas spaceru po parku pies Tomasza. Kto i dlaczego zamordował psy chowając je we wspólnym zbiorowym grobie? Kto i dlaczego ukrył w tym samym grobie zwłoki zabitego chłopca?
W tym samym czasie ginie kolejne dziecko oraz pies. Czy uda się ich odnaleźć żywych? Czy podobne morderstwo sprzed kilku lat oddalone set kilometrów od Łodzi ma z tym jakiś związek? Kim tak naprawdę jest Tomasz i co takiego skrywa?
Lekturę jak najbardziej zaliczam do udanych. Jest morderstwo, są tajemnice, brutalny wątek podczas którego udało mi się (na szczęście!) wyłączyć wyobraźnię, są też ciekawi i intrygujący bohaterowie. Same plusy ?.
Czy przez tę książkę będę bardziej podejrzliwa, kiedy Bezik znajdzie coś ,,ciekawego" w trawie? Owszem.
Historię rozpoczynamy w łódzkim parku, w którym to wyżeł nurkując w liściach trafia na... psie truchło. Zaraz po tym okazuje się, że są tam również zwłoki dziecka. Praktycznie w tym samym czasie z domu dziecka znika również dziecko z psem. Zaczyna się w ten sposób wyścig z czasem. Czy będzie kolejna ofiara? I kto jest mordercą?
Może dziwnie to zabrzmi, ale ludzkie zwłoki nie zrobiły na mnie takiego wrażenia, jak psie. Dodatkowo pojawia się bardzo szczegółowy opis mordowania czworonoga. Tu musiałam zrobić sobie STOP w czytaniu, bo moja wyobraźnia tego nie dźwignęła. (Autorze: ręka, noga, mózg na ścianie!)
Nie ukrywam, że są momenty, takiej jak ten powyższy, że jest to lektura dla ludzi o mocnych nerwach. Jednak czy tego właśnie nie oczekujemy od kryminału, sensacji czy thrilleru? Moim zdaniem tak.
Strona po stronie, każdy wydawał mi się podejrzany. Krótkie rozdziały sprawiały, że przepłynęłam przez książkę od której ciężko się oderwać.
Zakończenie jest bardzo nieoczywiste i być może zostawia furtkę do kontynuacji? Bo nie do końca je kupiłam.
,,Porzuceni" to nie lekka i przyjemna pozycja, ale z pewnością warta uwagi. Okrucieństwo, sadyzm i depresja poporodowa jest przedstawione bardzo dosadnie.
Fani mocnych wrażeń będą zadowoleni!
W mroku umysłu
Gdy w parku zostają znalezione zakopane truchła psów, a pod nimi ciało zaginionego przed tygodniem chłopca, nikt nie przypuszcza, że to dopiero początek mrocznej, przerażającej podróży w głąb mrocznych zakamarków umysłu psychopaty porywającego i mordującego małych chłopców i psy.
Świadkiem tego makabrycznego odkrycia w parku jest Malwina Król, jedna z głównych bohaterów powieści. Tego samego dnia z pobliskiego domu dziecka znika dziewięcioletni chłopiec, Marcin. Pobiegł za psem i nie wrócił. Policja początkowo nie łączy tych spraw ze sobą, ale gdy komisarz z Gdańska zawiadamia ich, że przed trzema laty u nich doszło do podobnej zbrodni, której nie wyjaśniono, zmienia podejście. Ciało uduszonego chłopca odnaleziono zakopane na wydmie, a na jego szyi znaleziono identyczne ślady, jak na szyi chłopca z parku. Od tej pory zaczyna się wyścig z czasem, a stawką jest życie małego chłopca.
"Porzuceni" to brutalny kryminał, zresztą każda książka która traktuje o krzywdzie dziecka, o zbrodni dokonywanych na dzieciach porusza najbardziej, i najbardziej oburza. Gdy dorzucimy do tego wątek znęcania się nad zwierzętami, to otrzymujemy mieszankę wybuchową. Autor jednak nie poprzestaje na tym, dorzuca nam tu motyw depresji poporodowej, załamanie psychiczne, zaburzenia psychiczne, dramat rodzinny, i takie poplątanie akcji, że czytelnik po zamknięciu książki ma taki mętlik w głowie, że sam już nie wie co tu się tak naprawdę wydarzyło i co w tym zakończeniu powieści jest prawdą, a co nie.
Wielkie brawa dla autora bo kryminał przykuwa uwagę od pierwszych stron, krótkie rozdziały ułatwiają sprawną lekturę, a napięcie, które autor sprawnie buduje nie pozwala oderwać się od kart książki choćby na chwilę, zanim nie pozna się zakończenia, rozwiązania tej dramatycznej sprawy. A zakończenie jak wspominałam wyżej wprawia w osłupienie i miesza w głowie, ostrzegam !
"Porzuceni" to świetny kryminał, ale poruszający trudną tematykę i dla tych, którzy nie mogą czytać, słuchać o krzywdzie dzieci, zwierząt będzie niełatwą lekturą, jak nie niemożliwą. Ale dla tych, którzy są bardziej odporni psychicznie, emocjonalnie i lubią pełne napięcia kryminały, z nieoczywistym zakończeniem, będzie to lektura jak znalazł. Mimo brutalności polecam Wam ten kryminał, bo to kawał porządnej literatury !
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Muza.
W jednym z łódzkich parków znaleziono truchła psów. Pod nimi zaś ciało zaginionego przed tygodniem małego chłopca. Świadkiem tego odkrycia jest pracownica pobliskiego Domu Dziecka, Malwina Król. W pracy okazuje się, że jeden z wychowanków pobiegł za psem i już nie wrócił.
Policja początkowo nie łączy obu tych spraw do czasu pojawienia się komisarza z Gdańska. To właśnie tam trzy lata temu doszło do podobnego morderstwa, a sprawy nigdy nie wyjaśniono.
Teraz śledczy już wiedzą, że mają do czynienia z seryjnym mordercą, a to makabryczne odkrycie jest tylko początkiem kolejnych zbrodni.
Ranyyy..co to była za lektura!?
Mroczna, okrutna, a jednocześnie wciągająca i pasjonująca.
Uwierzcie, że były momenty, kiedy czytanie sprawiało mi ogromny ból.
Podejrzewam, że tak też będzie u większości osób, które kochają zwierzęta.
Autor naprawdę postarał się, aby to, co tutaj się wydarzyło, mocno nami wstrząsnęło. I udało mu się.
Moim zdaniem jest to najlepsza z jego książek i ogromnie ją Wam polecam.
Dobrze wykreowani bohaterowie, zawiła sprawa z brudami, które powoli wychodzą na światło dzienne i zakończenie...
Aż się prosi o dalszy ciąg.
Autor wykonał tutaj kawał znakomitej roboty, dlatego z niecierpliwością czekam na kolejną książkę.
Brawurowy thriller psychologiczny autora znanego pod pseudonimem Poważny Postczłowiek prowadzącego profil Lepiej nie będzie.Eryk Prus, łódzki dziennikarz...
Czy zbrodnia może być dziełem sztuki? W Łodzi dochodzi do serii makabrycznych zbrodni. Łączy je intrygujący schemat - seryjny morderca pozbawia ofiary...
Śmierć to nieodłączny element życia. Jak oddychanie, jedzenie, sranie. Wszyscy umrzemy. Ale nie wszyscy pójdziemy siedzieć.
Więcej