Chyba mogłabym być aktorką. Udawanie kogoś innego nie jest trudne. Czyż nie robiłam tego przez prawie całe życie?
Potłuczone szkło, krew na podłodze. Roztrzęsiona Cordelia Russell wybiega z mieszkania. W barze rozpaczliwie wypatruje znajomych, którzy mogliby poratować ją pożyczką. Dojada stek pozostawiony przy sąsiednim stoliku, dwie godziny później na imprezie wciąga kokainę. O świcie zniesmaczona kelnerka pomaga jej wstać z brudnego parkietu. Czas wrócić do domu. A tam zleciały się już muchy zwabione zapachem trupa.
Pięćdziesiąt lat wcześniej w surowych warunkach irlandzkiej wysepki Inishcrann dorasta Delia O'Flaherty - córeczka tatusia bezkrytycznie przez niego uwielbiana i faworyzowana. Karmiona irlandzkimi legendami, nazywana przez ojca królową wyspy, dorasta w przekonaniu o swojej wyjątkowości. Zazdrosna o uczucia ojca do matki i braci zręcznie manipuluje dorosłymi. Aż pewnego dnia posuwa się o krok za daleko. Jedno kłamstwo będzie miało dramatyczne konsekwencje.
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2021-06-02
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 368
Tytuł oryginału: Skin Deep
Jak myślicie czy zło lub dobro mamy w genach? Czy jest to coś co dostajemy w spadku po rodzicach?
Po lekturze tej książki już sama nie wiem co myśleć.
Poznajemy dziewczynkę o imieniu Delia. Była ona wychowywana na irlandzkiej wyspie w surowych warunkach. Była uwielbiana przez ojca, aż do przesady. Rośnie w przekonaniu, że jest wyjątkową królową wyspy.
Jest sprytną manipulantką i cwaniarą, która wie, że wszystko będzie po jej myśli.
Najpierw manipulowała wszystkimi na wyspie, teraz manipuluje w życiu dorosłym. Autorka stworzyła tak irytującą postać, że momentami miałam ochotę nią potrząsnąć. Wielokrotnie różne rzeczy uchodziły jej na sucho, nie ponosiła odpowiedzialności za swoje czyny. Była na dnie by nagle znaleźć się na szczycie. Kłamała, manipulowała, a i tak kończyło się to dla niej pozytywnie.
Postać Delii była tak denerwująca, że momentami widząc jej imię w tekście chciałam odłożyć tą książkę.
Książka skłania poniekąd do refleksji. Do czego może dążyć bezstresowe wychowanie. Oczywiście tu autorka przedstawia wersję ekstremalną.
Żeby nie było do końca tak, że nasza bohaterka jest bezkarna. Mamy tu efekt powracającej karmy i to w najlepszym wydaniu.
Zakończenie bardzo mi się podobało, a nawet ucieszyłam się, że taki był finał.
Polecam książkę. Dobre pióro, świetna historia. Autorka widać, że przemyślała dokładnie postać Delii
Znając wcześniejszą twórczość autorki i spoglądając na okładkę, gdzieś „pod skórą” czułam, że będzie rewelacyjna i się nie zawiodłam.
Czy zło mamy zapisane w genach, nosimy je w sobie od narodzin? Czy to bezkrytyczne uwielbienie rodzica może spaczyć charakter i zatruć umysł dziecka do tego stopnia, że traci jakąkolwiek empatię?
"Tatuś mówił mi, że jestem wyjątkowa"
Żyjąca z rodziną, na malutkiej irlandzkiej wyspie, Delia, przekonana o swej wyjątkowości i z zazdrości o matkę, doprowadza do tragedii. Jeśli nawet ma świadomość, że jest ona wynikiem jej manipulacji, nie odczuwa żadnych wyrzutów sumienia.
Śledzimy jej dalsze życie będące pasmem skrajnie egoistycznych decyzji, nieodpowiedzialnych, hedonistycznych zachowań, które doprowadzają do kolejnych tragedii. Potrafi manipulować, kłamać, dostosować się jak kameleon, nie umie natomiast nawiązać żadnych relacji, nawet z własnym synem. Gdziekolwiek się pojawia, pozostawia za sobą cierpienie, śmierć i zgliszcza.
Wiwisekcja umysłu osoby tak spaczonej, zaburzonej emocjonalnie dla każdego miłośnika thrillerów psychologicznych będzie prawdziwą gratką. Tym bardziej, że nie jest to postać płaska. Odsłaniając kolejne warstwy skrywane pod skórą budzi sprzeczne, ale bardzo silne emocje. Od nienawiści, po współczucie, a nawet podziw za umiejętność radzenia sobie w sytuacjach, w których inni by się załamali.
Genialnie wykreowana bohaterka i ciężki od emocji, niepokojący i wręcz hipnotyzujący klimat powieści towarzyszy dość spokojnej akcji, w której nie brak jednak nagłych zwrotów. Dla mnie bomba.
To moje pierwsze spotkanie z prozą tej autorki, ale na pewno nie ostatnie. Co prawda spodziewałam się thrillera, a to raczej dramat, ewentualnie thriller psychologiczny, ale nie przeszkadzało mi to. To książka o pięknym obliczu, które skrywa paskudne wnętrze i o próżności, która ukarana zostanie nie tylko zeszpeceniem. Mnie zdecydowanie zachęciła do poznania innych powieści Liz Nugent.
Po ,,Obsesji Lydii" liczyłem na coś w podobnym klimacie, ale niestety mam dość ambiwalentne odczucia po przeczytaniu tej pod skórnej powieści (ale gra słów mi wyszła, łauł).
Pomysł był ciekawy, jednak prowadzenie i rozwój niestety nie dojechały. Książka była nieco przydługawa i nudnawa. Sporo było zbędnych dialogów, które były zapychaczem. Thriller powinien mnie porwać, a tutaj niestety tak nie było.
Co do postaci to przyznaję, że autorka pod względem kreowania zwichrowanych socjopatek jest w TOP. O ile Lydiia w poprzedniej książce mnie irytowała, tak tutaj Delia to już sprawiła, że odpaliłem się totalnie. Tak zła do szpiku kości osoba, tak zdegenerowana uczuciowo, że aż chciało się ją zakopać w ziemi, tak by wystawały tylko stopy i zostawić ją sam na sam z samicami szczura workowatego, żeby ją łaskotały liżąc te racice harpii. Nugent zdecydowanie potrafi stworzyć kreacji, które wzbudzają skrajnie silne emocje i tego nikt jej odebrać nie może.
Na wstępie podkreślam, że ja oświadczam, że ja Was miłe Panie szanuje, poważam i tak dalej...
Historia Deli pokazuje co się dzieje, gdy ktoś zbyt mocno próbuje dowartościować kobietę, to właśnie później odbywają się takie spektakularne tak zwane hocki-klocki...
Ja mam tylko nadzieję miłe Panie, najmilsze Panie, Panienki, Niewiasty nie macie w zwyczaju bezwzględnie wykorzystywać miłych, czy nawet niemiłych Panów do swoich niecnych celów, bo to by było jak to się mawia, mało rozsądne i naturalnie niezbyt miłe. Pewnie, gdyby od małego w domu Delii była tak zwana kindersztuba, to do całego tego zamieszania by nie doszło, no pewnie jakieś zamieszanie to by było, bo jak to kobiety i brak zamieszania to jak pustynia i brak piasku, jak morze bez wody, jak lato bez komarów, jak zdanie bez czasownika, jak zebra bez pasków chyba dostatecznie sytuacja została, jak to się mawia kolokwialnie uplastyczniona.
Sama historia ratowała się trochę finałem, który był nieco bardziej dynamiczny i zaskakujący.
https://www.instagram.com/mad.book.worm/
Jeszcze nigdy w książkach nie spotkałam osoby tak kłamliwej jak Delia. Nieludzka intrygantka, manipulatorka i zadufana w sobie intrygantka. Bardzo lubi przywdziewać różne maski, które mają na celu przypodobanie się swojej ofierze. Z wolna osaczała je starając wykonywać wszystko, co tylko chcieli, byleby tylko była dla nich kimś najważniejszym na świecie. Ukochana córeczka tatusia, który miał ją za chodzący ideał. Wpajał jej niestworzone rzeczy, a ona wciągała je niczym kamfora. Teraz już dorosła nie zapomniała nauk tatusia i zacnie podąża do celu by wyjść na piedestał. Niestety zaabsorbowana swoją wyjątkowością nie zauważa, kiedy popełnia błąd. Od tej pory jej waleczne maski spadają w dół zdeptane przez naturę, która dała o sobie znać.
Książka nie kończy się tylko na historii Delii. Niesamowite były w niej przeskoki czasowe w których poznamy inną kobietę Cordelię. To od niej zaczyna się książka. Nie bardzo wiedząc o co chodzi widzimy tylko, że w totalnym bałaganie pozostawia swoje mieszkanie. Nic nie byłoby dziwnego, gdyby chodziło tylko o rzeczy. W tej scenerii poznamy szanownego trupa, który zmasakrowany jeszcze trochę poleży zanim cokolwiek się z nim stanie. Tu można uznać ją za chorą psychicznie, choć to dopiero początek jej niedoskonałości. Kiedy bowiem nikt nie widzi dojada stek pozostawiony przez klienta. Ten postanawia ją nakarmić nie tylko jedzeniem. Kiedy po nakrapianej imprezie zostaje zbudzona przez dyżurującą kelnerkę nie przejmuje się jej wywodami. W sumie ma dużo gorszy problem. Musi wrócić do denata, który jawnie się u niej zadomowił:-)
Niesamowita i najlepsza z wątkiem psychologicznym. Im bardziej Delia była odpychająca, tym bardziej podziwiałam autorkę za tak doskonały portret psychopaty. Niemal widziałam jej szaleńcze oczy, rozbiegany wzrok i cień, który przemykał po nim ilekroć się do kogoś zwracała. Cordelia, prawdziwa szajbuska, która podąża w wybranym kierunku, ale korzysta ze zmian, kiedy czuje, że coś ugra.
Wartka akcja, niespotykanie doprecyzowane historie i rozgardiasz, który pozostawiają tam, gdziekolwiek się pojawią. Dla mnie sto na dziesięć:-)
Delia O’Flaherty była przedwcześnie rozwiniętym dzieckiem. Była pięknością – każdy jej to mówił. Uwielbiana przez swego ojca, który nie widział jej wad. Dziewczynka od najmłodszych lat uwielbiała manipulować ludźmi, kłamać na prawo i lewo, aż w końcu wszystko obróciło się przeciwko niej.
Cordelia jako dorosła kobieta nie potrafiła uczyć się na własnych błędach. Była naprawdę złą, bezduszną, egocentryczną i wyrachowaną kobietą. Nie interesowało ją dobro innych ludzi, wszystko robiła po to, by jej było dobrze. Nie liczyła się z uczuciami innych, wykorzystywała wszystkich jedynie dla własnych korzyści.
Przyznam, że mam problem z oceną tej książki. Początkowo nie mogłam się w nią wgryźć, ponieważ to jest tak inne od wszystkiego, co do tej pory czytałam. Czułam się trochę zagubiona w tej historii, oszołomiona zachowaniem głównej bohaterki. Jednak doceniam oryginalność tego thrillera psychologicznego, który koncentruje się wokół osoby Delii, jej cech charakteru. Nie spotkałam dotąd tak złowieszczej książki, a styl pisania Liz Nugent jest bardzo uzależniający, hipnotyzujący. Co prawda poprzednia książka „Obsesja Lydii” jeszcze przede mną, jednak czytałam „Upadek Olivera” i była naprawdę rewelacyjna!
Jestem pod wielkim wrażeniem umiejętności pisarskich Liz Nugent, która potrafi stworzyć postać tak manipulującą ludźmi, stworzyć jej obraz psychologiczny, który zmusza do przemyśleń. Jestem bardzo ciekawa, czy, gdyby nie ojciec, który wychował Delię w taki sposób, by myślała, że jest królową wyspy, czy jej życie potoczyłoby się inaczej. Czy potrafiłaby doceniać ludzi, którym na niej zależy. Bardzo cieszę się, że książka Pod skórą zasili moją biblioteczkę.
Kiedy umrę, wystaw mnie na śmietnik - rzucił. Będę martwy, więc co to za różnica. Ty na pewno będziesz wypłakiwać oczy - zaśmiał się. I ja też, bo oboje...
Rywalizacja braci. Rodzinne tajemnice. Zbrodnia? Will, Brian i Luke to bracia. Nienawidzą się. Rywalizują ze sobą od zawsze. Może to wina matki, która...
Przeczytane:2021-07-17, Ocena: 6, Przeczytałem,
Czy ktokolwiek z Was nie udawał kogoś innego, chociaż przez chwilę, aby zrobić wrażenie na drugiej osobie? Bądź ukryć niewygodną prawdę o Was samych?🤔
Kto jeszcze nie zapoznał się z twórczością Liz Nugent, koniecznie musi nadrobić jej książki, dla mnie jest to ogromne odkrycie literackie. Moja przygoda z tą autorką zaczęła się od "Obsesji Lydii", która wysoko postawiła poprzeczkę, okazała się świetnym thrillerem psychologicznym. "Pod skórą" to powieść z tego samego gatunku literackiego, równie mocna i przerażająca, chociaż jak dla mnie ociupinkę słabsza, ale to tylko minimalnie, z powodu jednego momentu w życiu głównej bohaterki, który czytając zaczął mnie po prostu nużyć.
🤍
W głowie mi się nie mieści i brakuje słów na opisanie głównej bohaterki i jej zachowania. Kobieta zepsuta do szpiku kości, rozchwiana emocjonalnie i psychicznie chora, bo inaczej nie można tego nazwać. Od małego dziecka była faworyzowana przez ojca, traktował ją jak królową i wpajał do głowy, że jest wyjątkowa. Całą swoją ojcowską miłość przelewał tylko na nią, tym samym zaniedbując swoich synów i żonę. Dziewczynka wykorzystywała swoją sytuację i przewagę, jaką miała nad rodziną. Wszystko zmieniło się pewnego dnia, gdy jedno, wielkie kłamstwo, którego Delia się dopuściła, doprowadziło do wielkiej tragedii. Tragedii, która niosła za sobą konsekwencje i ciągnęła się za nią latami. Zakończenie wyrwie Was z kapci, więc trzymajcie je mocno😉
🤍
Najstraszniejsze było ta znieczulica i obojętność, którą obdarzała swojego syna. Od samego początku go nie chciała, a gdy już się pojawił na świecie, to każdego dnia tego żałowała, że pozwoliła mu się urodzić. Delia przez swoją nieuwagę dopuściła się straszliwej tragedii, przez którą najbardziej ucierpiał jej syn, doprowadzając do jego okaleczenia i oszpecenia, tym samym zabierając mu szansę na normalne życie. Nawet przez moment nie było jej szkoda chłopca, nie odczuwała żadnych wyrzutów sumienia związku z powstałym pożarem, kompletnie nie interesowała się jego stanem zdrowia, po prostu kobieta zepsuta, aż do szpiku kości
🤍
Główna bohaterka Delia, świetnie wykreowana przez autorkę, ale czytając czułam na nią takie wku... , że aż mnie ściskało🤬 Książka ta potwornie targa emocjami, więc bądźcie przygotowani na najgorsze, a najlepiej dawkujcie ją sobie stopniowo, bo czy będziecie wstanie udźwignąć tyle skrajnych uczuć...