Sasza Załuska postanawia wrócić do policji. Najpierw jednak wyjeżdża na Podlasie do Hajnówki, by raz na zawsze uporządkować swoje życie osobiste. Profilerka uczestniczy w tradycyjnym białoruskim weselu i staje się świadkiem dramatycznych wydarzeń. Uprowadzona panna młoda to kolejna kobieta, związana z lokalnym przedsiębiorcą, która zaginęła bez śladu. Tymczasem w okolicznych lasach wciąż znajdowane są ludzkie szczątki. W każdej z tych niewyjaśnionych spraw przewija się auto – mercedes okularnik. Na jaw wychodzą także mroczne sekrety mieszkańców miasta silnie związane z przeszłością. W 1946 roku na terenach Podlasia oddział jednego z „żołnierzy wyklętych” – Romualda Rajsa „Burego” – dokonał pogromu wsi prawosławnych. Na oczach Saszy sielskie miasteczko zmienia się w arenę krwawych porachunków, podczas których z pełną siłą odżywają polsko-białoruskie antagonizmy.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2015-05-20
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 848
Język oryginału: polski
Powieść, która porywa czytelnika jak nurt wartkiej rzeki.
Teraźniejszość przeplata się z przeszłością, wątek kryminalny z historycznym, a wszystko to okraszone świetnym piórem Katarzyny Bondy.
Polecam.
Bardzo dobra i obszerna książka. Porusza bardzo ważne tematy o trudnej przeszłości polsko-białoruskiej. Powieść jest wielowątkowa i zaskakująca. Sasza jedzie do Hajnówki na jeden dzień, ale okoliczności sprawiają, że zostaje na dłużej. Wplątuje się w śledztwo, raz pomaga, raz jest podejrzana. Zmowa milczenia w miasteczku nie pomaga. Troszkę nie podobał mi się sposób zakończenia 2 tomu, ale pewnie więcej wyjaśni się w 3 tomie.
Bardzo fajna wciągająca książka. Pomimo sporej ilości stron, udało mi się przeczytać ją dosyć szybko. Trzyma w napięciu do samego końca, a po jej przeczytaniu zostaje niedosyt i ma się ochotę na więcej i więcej :D
Zawikłane sprawy niewyjaśnione spory dziwne zdarzenia .Jednak pomimo wszystkich przeciwnosci udaje rozwiązać sie wszystki zgadni pomimo tego że z każdego kąta czych niewyjaśniona zagadka wiązaca się z z amierzchł przeszłościa niezabliżnionymi ranami oraz dziwnymi zdarzeniami.Przeszłość przeplatająca się z casami becnymi pozwala na porównac apeky życiowe różnych epok i zwyczajów
Za długa, zbyt wielowątkowa, zbyt flegmatyczna.... czwórka bo generalnie zamysł dla mnie dobry, ale wykonanie juz nie do końca. To trzecia pozycja pani Bondy, którą przeczytałam i nie wiem szczerze mówiąc, czy sięgnę po kolejną. Sasza Załuska planuje powrót w struktury policji. Wcześniej jednak wyjeżdża do Hajnówki, aby rozwiązać sprawę z Łukaszem - ojcem Karoliny. Tam zostaje wplątana w polsko - białoruski konflikt, stare zbrodnie, nowe zaginięcia, układy towarzysko - polityczne i wszystko co tylko możliwe. Dla mnie osobiście nadmiar w historii wszystkiego. Po dłuższej przerwie w czytaniu, trudno wrócić do meritum. Mnóstwo pobocznych postaci, scen absolutnie nic nie dodających. Moja sympatia do autorki dała cztery, ale generalnie ciut na wyrost. Tym razem więcej, nie oznacza lepiej.
Kolejna powieść o policyjnym profilerze, bohaterze wcześniejszych powieści Bondy - "Sprawa Niny Frank" i "Tylko martwi nie kłamią". Hubert Meyer popełnił...
Zima 1993. Tego samego dnia, w niejasnych okolicznościach, ginie nastoletnie rodzeństwo. Oba zgony policja kwalifikuje jako tragiczne, niezależne od siebie...
Przeczytane:2015-05-13, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam, E-book,
Przy okazji jednej z moich ostatnich wizyt w bibliotece, z ust Pani Bibliotekarki padło takie stwierdzenie: „Proszę pana, bo Bondę to się kocha, lub się jej szczerze nienawidzi”.
W pełni zgadzam się z tym sformułowaniem i od razu przyznaję, że sam należę do tej pierwszej grupy czytelników, którzy dla twórczości Katarzyny Bondy są gotowi odizolować się od reszty społeczeństwa i zapomnieć o wszelkich potrzebach czy obowiązkach dnia codziennego, aby tylko posiadać niczym nieskrępowaną możliwość czytania. Nie rozumiem też, dlaczego dzieje się tak, że autorka ta wywołuje w ludziach przeważnie skrajne uczucia? Wśród czytelników są zatem tylko tacy, którzy zachwycają się jej powieściami oraz ci, którzy uważają je za absurdalnie nudne, przegadane, a nawet zbyt zagmatwane. Bardzo rzadko spotykam się ze opiniami pośrednimi.
Moim zdaniem Katarzyna Bonda nie pisze książek, które skierowane są do każdego czytelnika. W jej powieściach zakocha się odbiorca, któremu nigdy donikąd się nie śpieszy. Czytelnik uważny, nie przekładający zbyt pośpiesznie kartek, aby natychmiast dowiedzieć się co znajduje się za drugimi drzwiami szafy, z której wypadł nieboszczyk. Po książkach tych widać, że autorka jest prawdziwym fachowcem, kocha swoją robotę i drobiazgowo się do niej przygotowuje. Bonda jest profesjonalistką i fachurą, to są jej znaki rozpoznawcze. Jednak ona się tym nie chełpi, jej teksty, choć tak bardzo drobiazgowe, nie są napuszone, nadęte. Czytelnik czasami może odczuwać zagubienie, ale jeśli będzie cierpliwy, zostanie nagrodzony rozwiązaniem zagadki, a rozsypane w grubym tomiszczu elementy układanki, w końcu dopasują się do siebie, tworząc jednolitą całość, na której ciężko doszukiwać się pęknięć czy rys. Takimi odczuciami dzieliłem się z czytelnikami po moimi pierwszym spotkaniu z Saszą Załuską w powieści pt. „Pochłaniacz”. Kiedy zakończyłem jej lekturę wiedziałem, że na kontynuację będę czekał niecierpliwie i nigdy nie ośmielę się zadać autorce pytania o jej termin wydania. Tłumaczyłem sobie, że potrzebuje ona czasu, aby stworzyć coś, co znowu zawładnie moim umysłem i bezwarunkowo wciągnie mnie w swój naznaczony krwią i traumatycznymi przeżyciami świat.
Na „Okularnika” przyszło czekać czytelnikom dokładnie rok. Zważając na to, że drugi tom „Czterech żywiołów Saszy Załuskiej” jest niespełna dziewięćset stronicową książką, znowu należy pochylić tylko czoło i zastanawiać się, w jaki sposób w tak krótkim czasie można przygotować, napisać i wydać powieść, której fabuła jest na tyle drobiazgowa i szczegółowa? Wiadomo przecież, że w intrydze tej ważny i przemyślany jest każdy element, zatem Katarzyna Bonda otrzymuje ode mnie ogromne brawa i dodam od razu, że dostanie je nie tylko ten jeden raz.
Przy okazji wyrażania moich opinii, wiele razy pisałem, że uwielbiam wielowątkowe historie, w których wydarzenia z przeszłości i głęboko skrywane tajemnice kładą się głębokim cieniem, wciągając w mrok kolejne pokolenia. Historie takie stają się jeszcze bardziej wiarygodne, jeśli oparte są na prawdziwych wydarzeniach. (W tej chwili znowu słychać wspomniane wyżej brawa.) Jestem pod ogromnym wrażeniem doskonałej umiejętności połączenia polskiej historii z fikcją oraz sposobu, w jaki cała opowieść zostaje czytelnikowi przedstawiona. Autorka snując swą opowieść, wkomponowuje w nią retrospekcje, które rozjaśniają czytelnikowi zawiłą intrygę i pozwalają na w miarę bezbolesne ogarnięcie rozległych zależność i rozbudowanych koligacji rodzinnych bohaterów opowieści.
Przyznać muszę, że szczerze podziwiam Katarzynę Bondę za jej odwagę i poruszony w „Okularniku” temat przewodni, związany z jednym z Żołnierzy Wyklętych (Romualdem Rajsem ps. Bury) i jego oddziałem. Zdaję sobie sprawę, że nie przejdzie on raczej bez echa i autorka może spodziewać się wielu wiader pomyj, które będzie zmuszona przyjąć na siebie. Wierzę, że uczyni to z godnością i bez zająknięcia będzie bronić swoich poglądów, bo widać, że jest kobietą, która nie boi się nazywać wielu spraw i rzeczy po imieniu. (Teraz słychać kolejne brawa.) Jestem zdecydowanym zwolennikiem poglądów, które zostały wyrażone przez Katarzynę Bondę w jej powieści, mam tylko nadzieję, że nie są one jedynie literacką fikcją. Aby zrozumieć w czym rzecz, należy poszperać trochę w zasobach Internetu i poczytać dokumenty IPN-u zgromadzone w tej sprawie. Poszerzy to naszą wiedzę i pozwoli na wyrobienie sobie jasnego i w pełni sprecyzowanego poglądu na temat działań zbrojnych Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na terenach, gdzie rozgrywane są wydarzenia „Okularnika”.
Najnowsza powieść Katarzyny Bondy jest doskonale i bardzo umiejętnie przygotowanym materiałem na kryminał. Wiedza fachowa autorki może wzbudzać podziw i zazdrość w innych pisarzach, którzy usiłują wyprodukować porywającą powieść kryminalną. Choć można doszukać się w niej drobnych błędów, to jak zwykle dla osoby, która nie miała nic wspólnego z pracą w policji, będą one nie do wychwycenia. Na to jest tylko jedno określenie - majstersztyk!
Analizując zaś bohaterów, których Katarzyna Bonda stworzyła na potrzeby powieści, można z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że to żywe i jak najbardziej realistyczne postacie. Wizerunki, które pamiętamy przez długi czas, a co najważniejsze identyfikujemy się z nimi, czy nawet porównujemy do bohaterów innych książek. W fabule nie natrafimy na osoby, które są płaskie i nie będziemy doszukiwać się sensu powołania ich do życia na kartach powieści. Każda z nich ma swoją ważną i z góry zaplanowaną rolę. Bonda doskonale wie, kiedy i kto padnie trupem, a co ważniejsze, gdzie i jak głęboko ten trup będzie schowany. Rzetelnie i wiarygodnie oddana atmosfera małomiasteczkowości oraz zależności współobywatelskich w tym specyficznym układzie zamkniętym, jakim jest powieściowa Hajnówka, dodaje powieści ogromnego realizmu. Nasuwa wręcz skojarzenia, które zmuszają do doszukiwania się pierwowzorów takich społeczności i funkcjonujących w nich klik. Autorka ma wszystko przemyślane - zawiera w fabule nawet ukłony, które kieruje w stronę innych autorów kryminałów, czy konsultantów, którzy w pocie czoła pracowali, aby powieść ta była jak najbardziej realna. Nie zapomina o niczym i co ważne, robi to wyłącznie dla nas, jej czytelników.
Mnie, jako czytelnikowi brakuje w tej powieści tylko jednego. Pani Kasiu, na przyszłość bardzo prosiłbym o zamieszczenie na początku nowej książki tak zwanej „listy obecności” bohaterów wraz z ich koligacjami rodzinnymi. Znacznie usprawni to odbiór i pomoże szybciej ogarnąć taką dużą liczbę bohaterów. To chyba mój jedyny zarzut, wobec „Okularnika”. W żadnym wypadku nie przeszkadza mi otwarte zakończenie, które tylko wzmaga mój apetyt na kolejny tom opowiadający o Saszy Załuskiej. Już czekam. Nawiasem mówiąc, jeszcze w tym roku wybieram się do Hajnówki. Czuję, że czeka mnie tam coś specjalnego.