Nadzieja jest jak pierwszy powiew wiosny: serce jeszcze zmrożone, ale w duszy już kiełkuje jasny promień...
Mała, samotna dziewczynka, i półdziki chłopiec, odrzucony przez rówieśników: tych dwoje odnajduje się w mrocznym świecie, gdzie dorośli, zamiast kochać - ranią. Dzieci mają tylko siebie, ale los nie jest łaskawy i rozdziela je na długie lata.
Nadzieja to powrót do domu, uśmiech po nocy pełnej łez, wiara w to, że jest gdzieś świat, w którym przyjaźń jest przyjaźnią, a kochanie, kochaniem...
Wzgardzona piękność, Liliana i Aleksiej, który z dzikiego dziecka wyrósł na mądrego, szlachetnego mężczyznę, ponownie się spotykają. Uczucia, jakie ich łączą: miłość i nienawiść, są silniejsze od przeznaczenia. Ona potrafi go tylko ranić, on nie umie o niej zapomnieć. Ona, Lilith, jest jak ogień, on - jak ćma. Miłość staje się obsesją, przeznaczenie zmienia się w fatum, a Liliana i Aleksiej nie potrafią, a może nie chcą się temu przeciwstawić.
Pozostaje tylko Nadzieja...
Katarzyna Michalak oddaje do naszych rąk poruszającą opowieść o samotności, której doświadcza niejedna z nas, o miłości, która przezwycięża wszystko, i nienawiści, która wszystko potrafi zniszczyć.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Mazowieckie
Data wydania: 2019-07-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 312
Język oryginału: polski
Całkiem niedawno rozpoczęłam swoją przygodę z powieściami Katarzyny Michalak. Dwie pierwsze, które przeczytałam "Bezdomna" i "Nie oddam dzieci!" były interesująca i zdecydowanie zachęcały aby sięgnąć po kolejne. Niestety, ze smutkiem muszę przyznać, że "Nadzieja" już nie wywarła na mnie takiego wrażenia i nie przypadła mi do gustu. Książka posiada mnóstwo pozytywnych opinii, a ja totalnie nie rozumiem skąd aż takie zachwyty nad tym tytułem. "Nadzieja" to historia Liliany i Aleksieja. Gdy się poznali Ona była sześcioletnią, samotną dziewczynką, mieszkającą z ojcem - brutalnym alkoholikiem, macochą Marią i jej córką Elżunią. On miał osiem lat. Mieszkał z ciotką Anastazją, która wychowywała go od chwili gdy chłopiec stracił rodziców. Anastazja dbała o Aleksieja i kochała go jak własne dziecko. Liliana i Aleksiej zaprzyjaźnili się. Chłopiec i jego ciotka byli dużym wsparciem dla dziewczynki, która miała naprawdę ciężkie dzieciństwo. Gdy Aleksiej z Anastazją wyprowadzili się z wioski, Liliana znów samotna i opuszczona zmagała się z trudami codzienności. Chociaż Liliana i Alek mieszkali teraz z dala od siebie, przez całe lata, od dzieciństwa aż do dorosłości, ich losy to splatały to znów rozplatały się ze sobą, zawsze w mniej lub bardziej tragicznych okolicznościach. Trzeba przyznać, że autorka tworząc losy bohaterów wykazała się wyobraźnią i w książce naprawdę sporo się dzieje. Znajdziemy w powieści wszystko: przyjaźń, miłość, nienawiść, zdrady, rozstania i powroty, ciąże chciane i niechciane, samotność, przemoc, molestowanie, mafijne intersy, tajne służby, nieuleczalne choroby, misje humanitarne w Iraku, śmierć, rozpacz, tęsknotę, a nawet cud. Chyba trochę za dużo tego wszystkiego jak na jedną powieść. Jednak to co najbardziej uderzało i irytowało mnie w tej książce to postać Lilki. Była to dziewczyna, później kobieta obdarzona niezwykłą urodą, piękna. Niestety jednocześnie pozbawiona moralności. Tak naprawdę była poprostu okrutna i wyrachowana. Nie raz jej zachowanie wręcz szokowało. Aby chronić własną skórę kłamała i oszukiwała, tym samym narażając Aleksieja na problemy i poważne niebezpieczeństwo. Oczywiście w pewien sposób Liliana tłumaczyła i usprawiedliwiała swoje postępowanie. Do mnie jednak jej tłumaczenia nie przemawiały. Owszem, miała w życiu ciężko, ale nie można swoich wszystkich złych zachowań i błędnych decyzji tłumaczyć trudnym dzieciństwem. Aleksiej natomiast był prawdziwym przyjacielem i kochał ją. Wracał do niej jak bumerang, mimo że wciąż go raniła. Nie potrafił o niej zapomnieć, aż miało się ochotę potrząsnąć nim i wrzasnąć by uciekał i nigdy do niej nie wracał, póki nie jest jeszcze za późno. Aleksiej jednak za każdym razem wybaczał i dawał koleją szansę tej znajomości. Czy było warto? Przeczytajcie i oceńcie sami. Choć nie jest to wybitne dzieło, główna bohaterka irytuje i drażni, a cała historia jest nieco naciągana. Do przeczytania ale bez wielkich oczekiwań.
Kiedyś zapytałam czytaczy, pod jednym z instagramowych zdjęć o panią Katarzynę Michalak i jej twórczość. Ot tak z ciekawości, bo nikt nie zaprzeczy, że właśnie ta autorka od lat jest jedną z najbardziej znanych pisarek i na koncie ma całą masę książek. Opinie były oczywiście podzielone. Jedni twierdzili, że to zupełne buble, inni zaś, że to książki lekkie i naprawdę dobrze przyswajalne. Tym bardziej chętnie przysiadłam do lektury i… nie zawiodłam się.
Cóż zatem mogę napisać? Na pewno nie straciłam czasu przy książce pani Kasi. To lekka literatura, fabuła zakrawa o historie z małej miejscowości i pokazuje, że miłość jednak nie jedno ma imię. Autorka ukazuje nam w prosty sposób, że to co dzieje się za naszego dzieciństwa nie jednokrotnie ma znaczenie na to jakim człowiekiem stajemy się jako dorośli – tak jak przypadek Lilianny i Aleksieja. To książka o tym jak trudno czasem przeciw wstawić się samemu sobie i sprostać zadaniu, które polega na tym, by nie ranić drugiej osoby, bo przecież wtedy odbija się to też na nas samych.
Nie jednokrotnie musiałam robić przerwy. To co działo się w tej opowieści chwilami dusiło mnie gulą łez w gardle. Uwielbiam takie obyczajowo – romansowe książki. Bardzo dobrze się przy nich odpoczywa, a i historia po prostu pozwala na chwilę zadumy. A zakończenie? Niejednego powali na kolana. Ja jestem zdecydowanie na TAK 🙂 I na bank sięgnę po inne pozycje tej pani !
Tego się po prozie pani Michalak nie spodziewasz. Pierwsza strona- myśli samobójcze Liliany. „Skacz! Skacz! Uwolnij się raz na zawsze. Ale nie była jeszcze gotowa. Jeszcze nie.” Szczęka opadła. Zaczyna się z- ze tak powiem- grubej rury. Następnie, jak zapowiada Wydawca na okładce, pojawia się retrospekcja i poznajemy małą Lilę która ucieka przez las, gawędząc z wymyśloną przyjaciółką Logopedą, bo córka macochy rzuciła jej w twarz parę niemiłych słów. Dziewczynka znajduje w lesie ranionego chłopca rosyjskiego (Łemskiego!) pochodzenia- a rosyjscy bohaterowie są jedną z głównych przyczyn dlaczego paliłam się do tej historii, bo nic nad starą Rosję nie jest bardziej intrygujące. Najbardziej rozbrajającym i rozweselającym momentem jest ów, gdy na widok konia Aleksieja który wychyla z gęstwy krzaków Lila zakrzykuje w uniesieniu: „Jednorożec!” :)
Dziewczynka sprowadza pomoc dla chłopca którego uważa za elfa- a z początku i wilkołaka- i ten obiecuje ją chronić na wieki wieków.
Poznajemy bliżej życie domowe Liliany- i współczujemy jej z całego serca, bo ojciec jej obwinia ją za śmierć matki, pije i bije, macocha lubi Lilę ale nie chce brać sobie na głowę odpowiedzialności, sama Lila jest wyśmiewana przez rówieśników ponieważ się jąka. I łzy się w oczach kręcą na samą myśl… do strony 35. Na niej bowiem Lila, wcale nie tryskająca radością mimo iż ma urodziny- jej rodzice pieką tort i szykują przyjęcie wyłącznie dla zaspokojenia opinii publicznej, a ma się to skończyć znęcaniem nad Bogu ducha winnym dzieckiem- paraduje w nowej białej ofiarowanej przez ojca na urodziny sukience, pilnie uważając by jej nie zabrudzić. Jest ze swym najlepszym przyjacielem, czyli właśnie Aleksiejem, rezolutnym ośmiolatkiem, również spoza nawiasu. Aleksiej z racji swego pochodzenia nie jest pożądanym gościem w obejściu Borowych, bo Borowy to taaki patriota. I w ostatniej chwili, spiesząca na zawołanie przybranej matki Lila potyka się, przewraca i cała piękna sukieneczka papra się z zeszłorocznych jabłkach, jako że akcja dzieje się w sadzie. Serce mi się ścisnęło, zamarło, ruszyło nierównomiernym łomotem- nadszedł Borowy. Szarpnął córeczkę, nawrzeszczał, pchnął o gotów nią rzucić o glebę, lać pięścią… na co Aleksiej patrzeć bezczynnie nie mógł: podbiega, chwyta za rękę, krzyczy, tłumaczy; jasnowłosa błękitnooka Liluś majta się bezwładnie w ogromnych, mocarnych, okrutnych ramionach rodzica- puls galopuje, wargi zagryzione w stresie, chce się wejść w karty, rozdzielić walczących, czy Lila dożyje tortu?- i wtem Liliana znajduje w sobie siłę by krzyknąć:
-To nie moja wina!!! To on mnie popchnął!
I serce Czytelnika zatrzymuje się na parę wieczność trwających milisekund.
Że co?!
Ale nie ma czasu, nie ma, by się zastanowić, sprawdzić czy nas wzrok nie omylił , bo już, już Borowy łapie oszołomionego Aleksa, ciska nim o ziemie, kopie buciorami i lży… Bliski zakatowania dzieciaka, ale odciąga go żona którą ruszyło sumienie.
Pół minuty by się otrząsnąć. Aleks zbiera się z ziemi, podnosi się by odejść- Lila podbiega, utula, płacze. Płacze? I cóż się dzieje? Aleks patrzy na dziewczynkę i nie widzi kłamczuchy która nie liczyła się z konsekwencjami, która poświęciła jedynego przyjaciela dla własnego dobra, nie, on widzi smarkulę ledwie, zastraszoną, posiniaczoną, skrwawioną która wybroniła się mniejszym kosztem, i- ba!- stwierdza, że on zniesie niejedno jeszcze i gorsze manto, a ona kolejnego bicia może nie przeżyć. Kolejnym razem idzie do Borowego i ma odwagę zagrozić mu, że jeśli tknie Lilę on poderżnie mu gardło.
Czytelnik trwa w stuporze. Nie przyswaja natłoku wydarzeń. Chce tam być. Działać.
I ze zgrozą patrzy na Lilę, z której wychynął diabeł wcielony, wilk w owczej skórze. I z drgnieniem niewieściego serca czeka na to, co z Aleksieja wyrośnie.
W tym momencie przyznam, iż lekko straciłam wątek, mój umysł pobłądził i zaczęłam zastanawiać się kiedy to Lila wyruszy do lasu uciekając z domu? ‘Ale to już było’, li tylko z powodu notki Wydawcy mój umysł potraktował to jako prolog.
Co jeszcze? Zaskoczenie pierwsze, i dokumentne, to fakt, iż ulubiona powieść bohaterki, noszona przez nią w podręcznym bagażu to „Przeminęło z wiatrem”, tj. akurat książka którą z bólem serca odłożyłam dla „Nadziei” żeby wyrobić się na Konkurs Recenzentek. Co dalej- okazuje się że przewijająca się w powieści najwspanialsza postać kobieca nosi imię które darzę ogromną estymą, raz z racji księżniczki Romanowny, dwa- to moje trzecie imię.
I ostateczne: bo Nadzieja, się okazuje, to nie emocja, jeno miejsce! I to miejsce gdzie chcesz się znaleźć. „Maleńka chatka na polance nad strumykiem pośrodku niewielkiej leśnej łąki. Domek, który wyrósł- bo na pewno nie został zbudowany, nie był dziełem ludzkich rąk, wyrósł tu razem z pierwszą jodłą, lub wróżki przyniosły go z jakiejś bajki. Po ścianach domku pnie się klematis, wokół paprocie rozpościerają pióropusze liści, kamienne schodki wiodą pod drzwi, za którymi już czeka zastawiony stół. Pachnące ciasta, herbata z płatkami jaśminu, bita śmietana z jagodami zerwanymi przed chwilą.”
I jeszcze jedno. Zdanie: „…odchyla głowę i patrzy w górę, gdzie poprzez gałęzie przebijają promienie słońca. Powietrze pachnie cudnie: żywicznie, grzybowo” od razu przeniosło mnie na tereny mojej Warmii, tak odległej z racji pobierania nauk na drugim końcu Polski. I za to dzięki, pani Kasiu!
Bardzo mi się podobała. Wzruszające zakończenie.
Lilka i Aleksiej to główni bohaterowie kolejnej książki K. Michalak. Spotykają się jako dzieci, ona obwiniana przez ojca za śmierc matki oraz on pochodzący z Ukrainy, wolny duch, zabijaka. Mimo, iż ich drogi rozchodzą się i schodzą, ciągle gdzieś tam jest Nadzieja i nadzieja na lepsze jutro. Jak potoczą się ich losy? Czy dotrą do tego ukrytego gdzieś tam domku? Przeczytajcie, polecam
Książka o miłości zrodzonej z przyjaźni zawiązanej w dzieciństwie. Opisana historia przypomina tą opisaną w trylogii autorskiej Katarzyny Michalak. Liliana i Aleks nie potrafią pokochać kogoś innego, ich miłość nie jest jednak łatwa. Lilianna popełnia wiele błędów, za które zwykle obrywa Aleks. Wychodzi za mąż z rozsądku za Karola. Ten... "starał się okazywać swej żonie miłość, której - tego Lilka była pewna - do niej nie czuł. Ona też go nie kochała, a na pewno nie tak, jak Aleksieja."
Akcja powieści wciąga. Poruszonych zostało wiele problemów: alkoholizm, wychowywanie przez macochę, przemoc w rodzinie, brak zrozumienia ze strony rówieśników, samookaleczenia.
Człowiek sam komplikuje swoje życie. Unosimy sie honorem, dbamy o swoja skórę lub po prostu chcemy komuś zrobic na złość. Nie myslimy o konsekwencjach. Historia Lilou i Aleksjeja wlasnie taka jest. Piękna miłość o dzieciecyxh lat, która przetrwa wiele...
Niedawno nakładem Wydawnictwa Mazowieckiego ukazało się wznowienie powieści „Nadzieja” Katarzyny Michalak. Jest to jedna z jej pierwszych powieści, która niegdyś drukowana była w serii z Czarnym Kotem, dziś ta seria nosi miano „Z życia wzięte”.
Jak sami wiecie chęcią sięgam po powieści Kasi, dlatego nie mogłabym odmówić sobie i tej przygody.
Jest świat, w którym ojciec bije Lilkę, a Aleksem, Ruskiem, wszyscy poza jego ciotką Anastazją gardzą. I jest Nadzieja, dom - oaza, miejsce pełne miłości, gdzie zło świata nie dociera. Niełatwo tam trafić. Połączeni miłością, która trzyma ich przy życiu, ale jednocześnie niszczy, Aleks i Lilka muszą przejść długą drogę, nim tam trafią.
Czy ich miłość wreszcie się spełni?
Czy klątwa Lilith trwać będzie nadal?
„Nadzieja” jest jak pierwszy powiew wiosennego powietrza, jak łapczywie łapany oddech po długim niebycie, i chociaż serce jest jak zmrożone, a ciało nie zawsze słucha, w duszy kiełkuje jasny promień…
To przepiękna opowieść o samotności, odrzuceniu, wzgardzeniu. O tym jak trudno odnaleźć się w świecie kiedy każde odchylnie od normy traktowane jest jak ułomność bądź powód do kpiny.
Liliana i Aleksiej, którzy już w dzieciństwie zmierzyli się z okrucieństwem innych ludzi, nie rozpoczynają swojego życia otuleni beztroską i śmiechem. Wspierają się, bronią na tyle ile to możliwe...ale los nie jest dl nich łaskawy...a samotność zdaje się być ich matką chrzestną.
„Nadzieja” to powieść o skomplikowanych relacjach pomiędzy dwojgiem ludzi, których łączy nie tylko trudne dzieciństwo i samotność, niezrozumienie i społeczne odrzucenie. Tych dwoje łączy przede wszystkim miłość i lojalność, przeplatane z nienawiścią i złością. Jedno nie może zapomnieć o drugim, ona potrafi go ranić i zawodzić, on nie potrafi bez niej żyć, nie mogąc jednocześnie być blisko niej.
Co nad nimi wisi?
Czy to fatum?
Czy złośliwe przeznaczenie rozdziela ich ścieżki?
Czy uda im się pokonać zło, które zdaje się iść za nimi krok w krok?
„Nadzieja” to nie tylko piękna fabuła i wyraźnie zarysowane postacie. To przede wszystkim historia, w której życie tętni w żyłach. Oczarował mnie Aleksiej, nie wiem czy jest na świecie kobieta, która by nie marzyła o takim właśnie mężczyźnie – nie dość przystojny, to jeszcze mądry, odważny i szlachetny.
Natomiast Lili...hmmm wzbudziła we mnie szereg przeróżnych odczuć, począwszy od współczucia i sympatii, poprzez złość i irytację, na ponownej sympatii skończywszy.
„Wracałeś za każdym razem. Ja ciebie raniłam, zdradzałam, zawodziłam, ty odchodziłeś, leczyłeś rany na ciele i na duchu, wybaczałeś – za każdym razem mi wybaczałeś – by wracać.”
„Nadzieję” czyta się na jednym wdechu, a to tylko za sprawą specyficznego stylu Kasi Michalak, który cechuje ciepło, życzliwość, ale i wiara w miłość. To widać w każdej jej powieści. Jej powieści owszem ni zawsze są łatwe, bo pokazują cierpienie, trudy, wybory i ich konsekwencje, dają nadzieję i pokrzepiają…Ale życie też nie jest usłane różami.
„(…) kłopoty są zawsze, bez względu na to czy ich szukasz, czy unikasz. Większe, mniejsze, ale są.”
Końcówka powieści – ehhh ….zaskoczyła mnie, złamała mi serce, by po chwili zaświecić bladym promieniem nadziei.
Nie obyło się bez płaczu...w życiu przecież czasem też nie ma takich zakończeń jakie nam się marzą.
Serdecznie polecam.
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Mazowieckiemu.
https://przeczytajka.blogspot.com/2019/08/nadzieja-katarzyna-michalak.html
Ona ucieka przed mafijną zemstą. On gotów jest na wszystko, żeby ją uratować. Oboje stąpają po kruchym lodzie... Marie Solay znalazła się w śmiertelnym...
GDY WYDAJE SIĘ, ŻE JUŻ WSZYSTKO ZOSTAŁO WYJAŚNIONE, POJAWIAJĄ SIĘ ZUPEŁNIE NOWE TAJEMNICE. Co wydarzyło się w życiu Ariela, że stracił nadzieję i wiarę...