To marzenie wybiera marzyciela, a nie odwrotnie
Lazlo Strange od zawsze marzył, aby poznać tajemnice zaginionego miasta Szloch. Jako sierota, a potem skromny bibliotekarz, nawet nie przypuszczał, że ma szansę na odbycie kosztownej wyprawy przez pustynię Elmuthaleth do miejsca, gdzie mieszkają mityczni wojownicy. Dopóki sami nie przekroczyli bramy Wielkiej Biblioteki i nie zaproponowali wyprawy... komuś innemu.
Tu liczy się czas i każda podjęta decyzja. Przed Strange'em pojawią się wybory, których nie sposób dokonać, żal, którego nie da się wyleczyć, oraz magia tak prawdziwa, jakby istniała naprawdę.
Zanurz się w świecie pełnym skrywanych od wieków tajemnic, marzeń niebieskich jak opale, jak skrzydła ważki czy niebo, niezwykłych snów, które dyktują zmysły.
Czytając Marzyciela, zapomnisz, co jest snem, a co jawą.
***
Laini Taylor jest cholernie dobra. I niepodobna do żadnego innego autora.
- Leigh Bardugo, autorka Szóstki wron i Królestwa kanciarzy
Tę powieść się smakuje.
- Booklist
Pięknie napisana, równocześnie mroczna, bogata i oczarowująca książka, po lekturze której czytelnicy będą czekali na jeszcze.
- ,,Publishers Weekly"
Wysublimowana fraza i złożony świat zachęcają i wynagradzają uważne czytanie... Odbiorca znajdzie tutaj postacie, które pokocha, i takie, które znienawidzi. Chętnie zagubi się w tym świecie.
- BCCB
Czytelnicy zanurzą się w pięknej prozie Taylor i jej cudownej wyobraźni, będą delektować się opowieściami o snach, miłości, potworach, bogach, duchach, wojnie i alchemii. Opowiedziana z różnych perspektyw historia jest tak samo złożona, jak satysfakcjonująca, to rzecz o spotkaniu i zderzeniu kultur.
- VOYA
Marzyciel to pięknie napisana orientalna historia na granicy jawy i snu. Trochę przypomina mi opowieści Szeherezady - intryguje i fascynuje po to, by zakończyć w niespodziewanym momencie i kazać nam czekać na kolejną noc i kolejne przygody Lazlo.
- Natalia Patorska, Nadeine Na Tropie
issuu.com/wydawnictwosqn/docs/marzyciel_issuu
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2018-03-14
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 512
Tytuł oryginału: Strange The Dreamer
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
"To marzenie wybiera marzącego, ale jego marzenie wybrało niewłaściwie. Potrzebowało bowiem kogoś o wiele śmielszego niż on."
"Drzewa powinny być już dawno martwe. Tam, gdzie przed laty zagościł na zawsze spokój, pojawił się ruch. Czyjaś sylwetka wykwitła w drzwiach opuszczonej niegdyś cytadeli.
Tam, gdzie nie miało prawa być nic poza pustką i smrodem śmierci... stała ona."
"Marzyciel" Laini Taylor to powieść należąca do fantastyki. Co więcej pierwsza część "Strange the Dreamer".
Zanim przejdę do fabuły muszę przyznać, że czytałam niezwykle pozytywne opinie odnośnie tej powieści. Na samym początku nie wiedziałam dlaczego, ale z czasem zrozumiałam. Ta powieść jest po prostu niezamowita a ja nie wiem jak na początku mogłam tego nie widzieć.
Od dawna chodziła mi po głowie ale jakoś nie mogłam się zdecydować. Jednakbostatecznie się przwmoglam i jestem niesamowicie zadowolona z tego powodu. Powieść jest naprawdę warta przeczytania. Niesamowita!
Co powiecie na powieść w której to marzenie wybiera marzyciela? Lazlo Strange od zawsze marzył żeby poznać tajemnice zaginionego miasta Szloch.
Bohater jest nie tylko sierotą, ape skromnym bibliotekarzem. Od początku zyskał moją sympatię co wzmogło się z dalszym czytaniem.
Magia, tajemnica, miłość, zdrada, zbrodnia, przyjaźń, lojalność i wiele innych. To wszystko tutaj znajdziecie!
Zdecydowanie polecam !
Lazlo Strange jest bibliotekarzem. Od zawsze marzył, aby poznać tajemnice zaginionego miasta Szloch. Wie o nim i jego mieszkańcach wszystko, co zdołał wyciągnąć z książek. Nigdy jednak nie sądził, że ma szansę spełnić swoje największe marzenie i wyruszyć w podróż do zapomnianej krainy. Oczywiście dopóki jej mieszkańcy nie przekroczyli progu miasta i nie zaproponowali tej wyprawy komuś innemu.
Lazlo musi działać szybko. Bo w końcu to marzenie wybiera marzyciela, a nie na odwrót...
To jest dość osobliwa pozycja. Ja bardziej męczyłam, niż czytałam tą książkę. Wydaje mi się, że to po prostu nie jest powieść dla każdego i dlatego nie przypadła mi do gustu. Strasznie mnie nudziła i nie rozumiałam, czemu jest tam tak dużo nic nie wnoszących do fabuły opisów większości opisów. Jestem też zdania, że autorka skupiła się bardziej na tworzeniu świata, niż na kreowaniu bohaterów i relacji między nimi. Szanuję to, bo rozumiem, że świat (szczególnie fantastyczny) musi być super, ale ja zdecydowanie wolę fajnych bohaterów niż niesamowicie dobrze wykreowane miejsca. Co do bohaterów - było ich zdecydowanie za dużo, a przez to, że prawie wszyscy pojawiali się epizodycznie, nie rozróżniałam ich za bardzo. Dodatkowo nie rozumiem wątku romantycznego, bo nie wierzę w coś takiego, jak miłość od pierwszego wejrzenia. To powinno być zauroczenia albo nawet przyjaźń, ale tak jak pisałam wyżej - relacje między postaciami są tu moim zdaniem słabo opisane. Jedyne co według mnie ratuje tą książkę to ostatnie 20 stron, bo to było dla mnie naprawdę całkiem ciekawe. Pewnie przeczytam kolejny tom, bo nie lubię zostawiać serii niedokończonych, ale na pewno nie zabiorę się za niego w najbliższym czasie. Ta część już na razie wystarczajaco mnie wymęczyła.
Ocena: 4/10
Był sobie kiedyś sierota. Szary, chorowity, niechciany młody Lazlo Strange wyrósł na mnicha, potem bibliotekarza i zupełnie nieprawdopodobnego bohatera.
Odkąd pamięta, Lazlo dbał o bajki i tajemnice - wszystkie skupiały się na pozłacanym, odległym mieście, w którym wojownicy jeżdżą okrakiem na majestatycznych bestiach i magia jest możliwa. Pewnego dnia najbliższe sercu Lazlo miasto… po prostu znika. Jego nazwa jest wyrwana z umysłów wszystkich i zastąpiona słowem: płacz. Lazlo, który może dokładnie przypomnieć sobie moment, w którym imię zniknęło z jego umysłu, wie, że jest to dowód magii, i sprawia, że jego życiową misją jest odnalezienie Płaczu i odkrycie jego tajemnic. Zostaje bibliotekarzem i poświęca swoją krew do przeszukiwania jego ksiąg w poszukiwaniu jakiejkolwiek wiedzy o Płaczu, jego ludziach, jego języku oraz mitycznych serafinach i mezarthim, którzy przybyli z nieba.
Pewnego dnia sen Lazlo w niewytłumaczalny sposób odnajduje go, gdy grupa żołnierzy Tizarkane wjeżdża do jego miasta, szukając uczonych i ekspertów różnego rodzaju wiedzy, aby dołączyli do ich drużyny i pojechali z nimi do Płaczu. Liderem tego zespołu jest bohaterski człowiek imieniem Eril-Fane, ale bardziej znany pod pseudonimem Godslayer - zaledwie piętnaście lat wcześniej, kiedy imię Weep zostało wyrwane z umysłów świata, Eril-Fane dokonał niemożliwego i wyzwolił swój lud.
Lazlo Strange marzył przez całe swoje życie, aby nauczyć się odwiedzić zaginione miasto Weep, zobaczyć prawdziwą magię i rozwiązać tajemnicę Weep.
W międzyczasie młoda kobieta imieniem Sarai i jej rodzina stają się niespokojni w swoim pałacu pełnym duchów, ogrodów i wspomnień. Każdy dzień jest taki sam… ale zaraz się zmieni.
Książka nie jest pozbawiona pewnych sporych kwestii. Chociaż bardzo kochałam i byłam oczarowana pierwszymi częsciami, w jej ostatnim akcie książka potyka się. Kiedy śniący, Lazlo, spotyka Muzę Koszmarów, rezultatem jest fantastycznie tragiczny, skazany na zagładę romans, prowadzony z bolesną ilością melodramatu. Zamiast budować romans z taką samą troską i uwagą, jaką poświęca się światu i nadrzędnym wątkom tematycznym powieści, trzeci akt jest szalony i prawie komiczny, koncentrując się na wstrząsającym romansie, z dwiema postaciami wpadającymi we wszystko. spożywanie namiętnego zauroczenia przy pierwszym kontakcie. A ponieważ jest tak dużo czasu poświęconego wszechogarniającej pasji między tymi dwoma postaciami, dramatyczne i zmieniające świat objawienia w ostatnim akcie powieści są pędzone do nieuchronnie przesadnego zakończenia, które zawiera nieco telegraficzne ujawnienie na temat jedna z prawdziwych natury bohaterów, dosłowna eksplozja, która wstrząsa światem do samego rdzenia i, w istocie wielkiego skazanego na zagładę romansu, przedwczesna śmierć
Lazlo Strange nie wie skąd pochodzi ani kim są jego rodzice. Odkąd pamięta wychowywany był przez surowych mnichów. Jednak nie przeszkadzało mu to w snuciu marzeń...
Pewnego dnia chłopak zostaje bibliotekarzem. Całą swoja karierę poświęca na zgłębianiu tajemnic Szlochu - miasta, o którym od dawna nikt nie pamięta i nie zna do niego drogi, miasta, które wydaje się być zaginione tak bardzo, że już nigdy nie uda się go odnaleźć...
W końcu w najmniej spodziewanym momencie udaje mu się odbyć podróż do zaginionego miasta wraz z jego mieszkańcami.
Lazlo nie spodziewa się, że w tym miejscu odnajdzie sens swojego istnienia i zrozumie, dlaczego tak bardzo interesował się zaginionym miastem. Pozna także prawdę o swoim pochodzeniu.
Pytanie tylko czy warto dążyć do spełniania każdego marzenia?
***
"A teraz, bez żadnego wyraźnego powodu, który potrafiłnby ubrać w słowa, klepsydra została rozbita. Koniec z chłodną szarością przesiewanych mozolnie dni i gorliwym wyczekiwaniem na ciurkającą przyszłość. Kolorowe marzenie Lazla nie było już czymś, czego musiał wyglądać, cyklon rozpętał się tu i teraz. Nie miał pojęcia, co się zdarzyło, lecz poczuł ukłucie szkła po tym, jak klepsydra spadła z półki i roztrzaskała się o podłogę.
Coś się stało.
Tu i teraz."
***
"Marzyciel" to świetna historia opisująca siłę marzeń, ale także niebezpieczeństwo, na które nieświadomie się narażamy snując swoje pragnienia. Książka przedstawia nieświadome dążenia Lazlo do odkrycia własnej osobowości i pochodzenia, a zarazem zawiera wiele przygód, które napotkał na swojej drodze. Aura tajemniczości, która towarzyszy jego dążeniom dodatkowo podnosi wartość książki. Ciekawa jest także historia potomków bogów, którzy stale muszą się ukrywać, aby móc przeżyć.
Tajemnice oraz niezwykłe sny, którymi rządzi niepojęta siła, a do tego są one bardziej realne, niż mogłoby się wydawać. To wszystko gwarantuje nam ta książka i warto się w niej zaczytać, aby poznać zupełnie inny świat, który wydaje się być niemożliwym. Ale czy na pewno marzenia nie mogą się spełniać?
Czyż marzenia nie mają niezwykłej siły?
Ja nie mogę się doczekać, kiedy znajdę chwilę na zapoznanie się z dalszym ciągiem tej historii :) Także wam polecam zapoznać się z tym magicznym światem tak innym od tego, co widzimy na co dzień.
Lazlo Strange jest marzycielem, a głównym przedmiotem jego marzeń jest tajemnicze miasto Szloch. Przed laty wymazane z ludzkich wspomnień, wcześniej jednak będące niczym wspaniały sen, radosne i kolorowe, pełne cudów. Lazlo, choć jest jedynie skromnym bibliotekarzem, marzy by niczym wielki uczony udać się na wyprawę i rozwiązać zagadkę zapomnianego miasta. Gdy pewnego dnia grupa elitarnych wojowników ze Szlochu pojawia się w drzwiach biblioteki, Lazlo poznaje przewrotność losu - postanowił on spełnić jego marzenie, lecz podarować je komuś innemu. Bibliotekarz musi zdobyć się na odwagę by zawalczyć o swoje marzenie i dołączyć do ekspedycji ku zaginionemu miastu z jego snów. Tam zaś czekać będą na niego cuda, o jakich nawet marzyciel nie śmiał do tej pory marzyć...
Żałuję. Nie macie pojęcia jak bardzo żałuję, że odkładałam lekturę "Marzyciela" tyle miesięcy, bo zawsze coś innego wydawało mi się ciekawsze. A mogłam poznać tę opowieść już prawie rok temu - już prawie rok temu mogła sprowadzić do mojego życia czystą magię na czarnych jak noc skrzydłach ciem. A jednak czekałam, nieświadoma snów marzyciela ani tęsknot niebieskoskórej Muzy Koszmarów. I pewnie czekałabym dalej gdyby mój wspaniały chłopak nie odebrał mi myszki i bez pytania nie kliknął na "kup" widząc, że oglądam tę książkę na stronie księgarni. Sama bym pewnie tego nie zrobiła, więc to jemu zawdzięczam jedną z najwspanialszych literackich podróży, jakie dane mi było odbyć na stronach powieści.
Zwykle zaczynam od bohaterów lub fabuły, tym razem zacznę od czegoś innego - od magii. Zarówno w Hogwarcie, jak i bibliotece Niewidocznego Uniwersytetu, najbardziej magiczne książki w pewnym sensie ożywały - poruszały nimi zawarte w nich zaklęcia. Kiedy patrzę na "Marzyciela" niemal spodziewam się, że zaraz zerwie się ze stołu i zacznie latać po pokoju, krążyć wokół lampy niczym ćma. Jest pełna magii, ale nie machania różdżkami. Magia "Marzyciela" jest inna. Cudowna, ale nieoczywista, ukryta w grze słów i idąca ręka w rękę z niesamowitą wyobraźnią autorki. Tutaj ćmy mogą zsyłać sny, mgła może zmieniać w boga lub potwora, dusza pływać żyłami pompowana przez drugie serce, a opowieści... łamać nosy. To magia, jakiej często doświadczamy w snach, gdy nasze marzenia łączą się z najpiękniejszymi wytworami nieświadomego umysłu. To magia, która jest tak prawdziwa, jak sami ją uczynimy.
"Co to jest horyzont? - zapytał Lazlo z kamienną miną. - Coś jak koniec półek z książkami?"
Mamy tutaj wspaniałego głównego bohatera, który z osieroconego, zahukanego popychadła staje się... Nie powiem Wam kim, bo zepsuję zabawę. Mamy cudowną Sarai, która z więźnia koszmarów staje się ich panią, przekuwa nienawiść i pragnienie zemsty w miłość i przebaczenie. Mamy Eril-Fane'a, mordercę i wybawcę zarazem, który dla swego ludu popełnił najstraszliwszą zbrodnię i ratując pobratymców zniszczył siebie. Mamy młodego alchemika i księcia zarazem, który dopiero rozpoczyna swoją metamorfozę - w kogo zmieni się wywyższający się i bezwzględny geniusz, nie zdający sobie sprawy jak nieszczęśliwy był całe swoje życie? Tego dowiemy się dopiero w drugim tomie. Mamy całą menażerię kolorowych, niebanalnych postaci, których złożone charaktery i pobudki zmuszają czytelnika do patrzenia na nich z wielu stron i zastanawiania się nad oceną ich zachowań. Bo tutaj nic nie jest czarno-białe.
Nie ma tutaj szybkiej akcji, co nie znaczy, że nic się nie dzieje. Kiedy wydarzenia w powieści zwalniają, autorka zabawia nas opowieściami z dawnych czasów i marzeniami bohaterów, a robi to językiem, którego nie można nazwać inaczej niż "piękny" i "baśniowy". Często zaciera się granica między tym, co dzieje się naprawdę, a co ma miejsce jedynie w snach. Bo też o to nietrudno gdy można rozpocząć rozmowę we śnie, dokończyć ja zaś na jawie. To właśnie magia "Marzyciela". Z początku akcja płynie naprawdę powoli, jednak pod koniec wszystko dzieje się tak szybko, że ma chwili przerwy, w której można odłożyć książkę i pójść po herbatę. Tym bardziej, że to, co się wtedy dzieje... jest po prostu niesamowite. Ta powieść od pierwszej strony zmusza nas do otwarcia umysłów i uczy oczekiwać nieoczekiwanego, niczemu się nie dziwić. A jednak zakończenie... Jednocześnie niesamowite, cudowne, magiczne i rozdzierająco smutne. Najlepsze z możliwych.
"Myślę, że jesteś baśnią. Myślę, że jesteś magiczna, odważna i wyjątkowa. I... mam nadzieję, że pozwolisz mi być częścią swojej opowieści."
Cóż więcej mogę dodać? Ta książka przewróciła mój czytelniczy świat do góry nogami. Nie spodziewałam się, że kiedyś przeczytam coś tak niezwykłego, że zabraknie mi słów, by to opisać. A jednak. Nieważne ile razy powtórzę tutaj takie słowa jak wspaniały, magiczny, cudowny, genialny, piękny - i tak nie uda mi się oddać zachwytu, jaki wywołała we mnie ta opowieść. Nie potrafię sobie wyobrazić, że kogoś mogłaby nie zachwycić - czy to młodych czy starych, to opowieść uniwersalna i ponadczasowa. Moja ocena może być tylko jedna, to chyba oczywiste. I oczywiście również gorąco Wam "Marzyciela" polecam, nie będziecie żałować poświęconego mu czasu.
rosemaryczyta.blogspot.com
Zawsze lubiłam czytać bajki,podobnie jak tytułowy bohater Marzyciela,Lazlo Strange.To w baśniach,legendach i mitach Lazlo starła się znaleźć dowody na istnienie Szlochu,które sam nazywał Niewidzialnym Miastem.Już jako dziecko,chłopiec bawił się żyjąc opowieściami o mieście,w którym magia jest codziennością i którego strzegą groźni Tizerkane'owie,urodzeni wojownicy.Przez siedem lat pracy w Bibliotece Zosmy,Lazlo przewertował setki manuskryptów,podań i zwykłych baśni,by wydobyć z nich okruchy informacji dotyczących Niewidzialnego Miasta,ułożyć słownik z porozrzucanych tu i ówdzie wyrazów i w ten sposób nauczyć się języka.Przez siedem lat był wyśmiewany z powodu swojej pasji,aż do dnia,w którym przed drzwiami Biblioteki pojawiła się grupa Wojowników Tizerkane.Potrzebowali pomocy wykształconych ludzi,bu móc uporać się z problemem nawiedzającym ich miasto.Wśród metalurgów,filozofów przyrody,inżynierów i alchemików swoje miejsce znalazł też Lazlo,jako znawca wielu opowieści i jedyna osoba rozumiejąca ojczysty język mieszkańców Szlochu.Został tez sekretarzem dowódcy wyprawy,tajemniczego Eril-Tane'a,zwanego Zabójcą Bogów.Równocześnie za odległą pustynią znajduje się cytadela, gdzie dziewczęta o niebieskiej skórze i ustach w kolorze śliw całują duchy i noszą suknie po martwych boginiach, rozmawiając o Rzezi i o Zemście…
Kim byli bogowie?Czym była Rzeź i jakie tajemnice skrywa Szloch?Kim są niebieskoskóre pomioty bogów i jaką rolę odegrają w życiu mieszkańców miasta?To tylko kilka pytań,które nasuwają się już na początku lektury.
Książka porusza wiele trudnych chwilami tematów.Wyzysk,nietolerancję,trudność zaakceptowania własnego postępowania i postępków innych,niechęć do odmienności,wielkie oczekiwania w stosunku do innych,miłość i nienawiść.
"Nawet herosi,kimkolwiek są,są tylko ludźmi,jak każdy mają ludzkie problemy"-mówi w pewnej chwili Sarai.A w innej rozmowie dodaje:
"Uważasz,że dobrzy ludzie nie potrafią nienawidzić?Myślisz,że dobrzy ludzie nie mogą zabić?Dobrzy ludzie robią te same rzeczy,co ci źli,Lazlo.Tylko że wtedy nazywają to sprawiedliwością.A kiedy mordują trzydzieścioro dzieci w kołyskach,mówią,że to konieczne."
Postać Lazlo polubiłam od samego początku.Jest dobry,prostolinijny,nie ma problemów z zaakceptowaniem czyjejś odmienności,chętnie pomaga innym.Od razu polubiłam też Sarai i to jak zmieniała swoje nastawienie w stosunku do mieszkańców Szlochu.
"Nie jest łatwo żyć,kiedy całe twoje istnienie zasadza się na paradoksie.Bycie Człowiekiem i Mesarthimem.Ale myślałam tez o przekleństwie wiedzy.Było łatwo,kiedy mieliśmy się za jedynych pokrzywdzonych.Dla reszty istnieje tylko jedna prawda.rzeź.Ale dzięki mojemu darowi lub przekleństwu,dowiedziałam się jak to wyglądało z perspektywy ludzi,przed tym co się wydarzyło i po tym.Poznałam ich myśli ,dowiedziałam się czemu to zrobili i jak bardzo odmieniło.Za każdym razem,kiedy widywałam wspomnienie o dzieciach...Widziałam,że to było i moim przeznaczeniem,ogarniała mnie złość.Lecz z czasem nauczyłam się złościć także w imieniu tych młodych kobiet i mężczyzn,których porwano z domów i kazano im się podporządkować boskim celom.Czułam ich rozpacz,wywołany przez nas ból i poczucie winy...za to co im zrobiłam."
Mojej sympatii natomiast zdecydowanie nie budzą alchemik Thyon Nero i Minya,uwięziona w ciele sześcioletniej dziewczynki.Jej postępowanie naznaczone jest wydarzeniami z przeszłości i chęcią zemsty.Tak bardzo zapiekła się w swoim gniewie,że nie dopuszcza do siebie myśli,że może się mylić.Co do Thyona,to po prostu dość niesympatyczny typek,dla którego ważna jest sława i któremu brak pokory.Nie potrafi zrozumieć bezinteresowności drugiego człowieka,wszędzie węszy podstęp ,wykorzystuje innych dla własnej korzyści.
Spodobał mi się romans,który zaczyna łączyć parę głównych bohaterów,ale równie interesujący jest związek między Azareen i Eril-Fane'm.To co ich spotkało jest straszne,ale mam nadzieję,że mio wszystko między nimi się jakoś ułoży.
Sama końcówka mocno zaskakuje,aż chciałoby się natychmiast sięgnąć po kolejną część.Bohaterów nie czeka "żyli długo i szczęśliwie",choć mam nadzieję,że w drugiej części w jakiś sposób i dla nich zaistnieje hea.
Marzyciel to niezwykła książka,która mówi o tym,że złamany nos to efekt spadającej książki,mityczne miasta mogą istnieć naprawdę,a magia istnieje naprawdę.Bo na ziemi istnieją rzeczy,o których nie śniło się filozofom,za to mogą je wyśnić marzyciele.
"Pocałunkiem można określić chwilę, kiedy stykają się usta dwojga ludzi, kiedy zamyka się oczy i daje się wypełnić tą osobą siebie, kiedy odczuwa się przyciąganie i potrzebę, kiedy czuje się, jakby... jakby... znalazło się książkę wewnątrz innej książki. Mały cenny tomik ukryty między okładkami zwyczajnej pozycji."
Książka zaintrygowała mnie od pierwszego zdjęcia jakie z jej uczestnictwem zobaczyłam. Jej wygląd olśniewa ale czy środek także?
Laini Taylor przedstawia nam świat marzyciela Lazlo. Chłopak zostaje sierotą w najpiękniejszych latach życia, gdzie po długim czasie tortur trafia do ukochanego miejsca-biblioteki. Zostaniemy go tam na co dzień buszującego intensywnie w książkach. Oczywiście Lazlo nie postępuje bez celu, szuka wiadomości odnośnie Szlochu. Jako mały chłopiec usłyszał o nim od mnicha co skutkowało dążeniem do zobaczenia zaginionego, pełnego fantastycznych stworzeń i krajobrazów miasta. Szczęście uśmiecha się do naszego bohatera i trafia do wymarzonego miejsca, lecz nie wszystko wygląda jak w wyobraźni.
Książkę śmiało można podzielić na dwa etapy. W pierwszym zostaje przedstawiony nam główny bohater, dzieciństwo, dążenie do spełnienia marzeń jak i upragniona podróż. Widzimy jak środowisko potrafi wpłynąć na człowieka, jak dążymy do ustanowionego celu. W drugim etapie dostrzegamy miasto, zamieszkujące przez nie istoty i kobietę - a raczej dziewczynę-, pierwszą osobę bliższą sercu Lazlo.
Lekturę spędziłam bardzo przyjemnie, świat Lazlo porwał mnie od pierwszych stron i nie chciał wypuścić za wszelką cenę. Taylor powoli wprowadza Nas w swój świat, dokładnie opisuje marzenia głównego bohatera, jego przygody aby Nasza wyobraźni odtworzyła idealny obraz. Jedynie przy jednym momencie musiałam się zatrzymać, gdzie zostałam wręcz zasypana ilością imion. Moment chwilowo frustrujący, lecz po czasie zapamiętujemy bohaterów i spokojnie dajemy radę. Mówiąc o nich, mogę śmiało stwierdzić, że autorka ukazała swoją pomysłowość jak i oryginalność. Nie dostrzegłam schematów, dary jakim obdarowano bohaterów były dla mnie niespotykane.
Następna sprawa, która przykuła moją uwagę to język, który już w pierwszym zdaniu rzuca nam się oczy-Drugiego Szabatu Dwunastego Księżyca na miasto Szloch spadło z nieba dziewczę. Nie jest on pospolity, a ja sama nie potrafię go określić. Przez ten fakt książkę czyta się o wiele inaczej niż inne i nie chodzi mi tu o to, że człowiek zaczyna się męczyć czy nudzić, jest na odwrót. Opowiadanie sytuacji w ten sposób jeszcze bardziej wciąga Nas w losy Szlochu. Może też przez ten atutu książka staje się kopalnią cytatów. Osobiście u mnie co chwilę szły karteczki indeksujące.
Oczywiście muszę wspomnieć o tej cudnej okładce! Patrząc na nią nic człowiekowi nie przychodzi do głowy. Książka o motylach? Jakieś wierzenia? A może mole książkowe?!
Oj nie, nic z tych rzeczy ale co ja będę Wam mówić? Tą książkę należy samemu przeczytać i przeżyć historię Lazlo!
Lekturę jak najbardziej polecam fanom fantastyki, osobą szukającą natchnienia do spełnienia najskrytszych marzeń jak i tym, którzy łakną przygód!
"Myślę, że jesteś baśnią . Myślę, że jesteś magiczna, odważna i wyjątkowa . I...- ciągnął nieśmiało; tylko we śnie mógł się zdobyć na podobną śmiałość, powiedzieć to co powiedział- mam nadzieję, że pozwolisz mi być częścią swojej opowieści. "
Zaczytanego!
Książkę znajdziecie na Czytam pierwszy.
Więcej mnie na:
-https://zarwananoc.blogspot.com
-https://www.instagram.com/zarwananoc/
http://bookinnature.blogspot.com/2018/04/recenzja-marzyciel-strange-dreamer.html
Życie Lazlo Strange'a było zawsze aż nazbyt zwyczajne. Jednak posiadał on jedną z najbardziej niesamowitych umiejętności. Wyobraźnię. To ona oraz miłość do książek i historii o zaginionym mieście Szloch pozwoliły mu przetrwać ciężkie chwile. Jednak czy te rzeczy wystarczą w momencie, gdy możliwość spełnienia jego największego marzenia może przepaść bezpowrotnie?
Już na samym początku muszę zaznaczyć to, że "Marzyciel" jest jedną z najbardziej oryginalnych i wyjątkowych książek jakie czytałam. Nadal nie mogę wyjść z podziwu dla wyobraźni autorki, która stworzyła tak niesamowity świat i bohaterów, jakich jeszcze nie spotkałam w żadnej innej książce. Rzeczywistość przedstawiona ma w sobie ogromnie wiele niezwykłych detali, których same wymyślenie, dla mnie stanowiłoby nie lada wyzwanie. Ta książka dopracowana jest w każdym, nawet najmniejszym elemencie. Każda strona przynosi ze sobą kolejne zaskakujące wątki, których nie byłam w stanie wcześniej przewidzieć. No po prostu majsersztyk!
W sumie to mogłabym na tym zakończyć recenzję, ponieważ wydaje mi się, że ostatnio ciężko jest znaleźć książkę, która byłaby w takim stopniu oryginalna i dla mnie jest już to wystarczająco zachęcającym powodem do jej przeczytania. Jednak przy wychwalaniu tej książki nie mogę pominąć tego, że dodatkowego uroku oraz klimatu dodaje jej przepiękna szata graficzna. Nie chodzi mi jedynie o okładkę (od której, swoją drogą, nie można oderwać wzroku), ale również o zrobienia każdego rozdziału znajdujące się po bokach stron. Te szczegóły jeszcze bardziej wpływają na pozytywny odbiór książki jako całości. Aż od samego patrzenia chcę ją przeczytać jeszcze raz!
Laini Taylor w "Marzycielu" skupiła się przede wszystkim na kreacji świata przedstawionego oraz głównych bohaterów co zdecydowanie wyszło jej idealnie. Zachwyciła mnie ona oswoją wyobraźnią i oryginalnością. Kunszt pisarski autorki jest fenomenalny, potrafi porwać czytelnika i całkowicie nim zawładnąć. Jeżeli ktoś tego właśnie szuka w książkach, to "Marzyciel" jest zdecydowanie właściwą pozycją dla niego.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi www.czytampierwszy.pl
Lazlo Strange jest sierotą i został wychowany przez surowych mnichów, którzy tłamsili w nim marzenia i wyobraźnie. Kiedy zostaje bibliotekarzem, w końcu otrzymuję niepowtarzalną szansę, by odkryć prawdę o mieście Szloch. Zafascynowany owym miejscem, szuka wszystkiego, co pozwoliłoby mu poznać je lepiej. Nigdy nie przypuszczał, że weźmie udział w wyprawie przez pustynie Elmuthaleth, co na zawsze odmieni jego życie i marzenia.
Twórczość Laini Taylor poznałam kilka lat temu i wyczekiwałam kolejnej jej książki. Autorka ma ogromną wyobraźnie i zabiera czytelnika do niezwykłych światów. Tworzy bohaterów tak oryginalnych, że na lata zapadają w pamięci. Piszę piękne bajki dla starszych czytelników, którzy kochają magię i nie boją się marzyć.
„Marzyciel” to powieść niezwykła, która ma wiele plusów, jednak tym razem zacznę od rzeczy, która od pierwszej strony, w dość dużym stopniu, mi przeszkadzały. Powolny rozwój akcji i bardzo długie opisy były męczące i naprawdę dużo czasu zajęło mi, wniknięcie w ten świat. Wiało nudą i brakowało mi dialogów. Całe szczęści, że z czasem jest lepiej i kiedy Lazlo wyrusza w podróż, akcja troszkę przyspiesza i fabuła zagęszcza się, co przyjęłam z ulgą. Jednak nadmiar opisów jest widoczny do ostatniej strony. Przeskoki czasowe i dziwne podziały na części, z czego każda opowiada o czymś nieco innym, jest dezorientujące, jednak całość jest intrygująca i czytałam dalej, mimo że chwilami nie ogarniałam.
Świat wykreowany przez autorkę z pewnością zasługuję na uwagę, jest baśniowo i nieziemsko. Klimat również robi swoje i kiedy już poczułam magię płynącą z tej powieści, to styl autorki mnie oczarował. Czułam piękno biblioteki i potęgę niektórych postaci.
Bohaterowie są świetnie wykreowani, a mam tu na myśli złożoność ich osobowości i różnorodność charakterów. Każdy z nich ma jakąś historię, która ich ukształtowała. Lazlo jest sympatyczny i ma wielką, przepiękną wyobraźnie. Okładka jest idealna, bo niebieski ma tu istotne znaczenie. Pojawiają się niebiescy ludzi i ćmy, a do tego dzieci bogów. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, bo ta książka jest niezwykła i co najważniejsze, oryginalna w każdym calu. „Marzycielem” trzeba się delektować i pomimo początkowej trudności z wciągnięciem się w fabułę, to w pewnej chwili zrozumiała, że naprawdę trudno oderwać się od powieści.
Pięknie napisana książka, która zabiera czytelnika w niezwykłą podróż po świece surowym i magicznym. Niesztampowa historia z miłością w tle. Jest idealna dla wszystkich marzycieli i dorosłych, którzy lubią zapomnieć o otaczających ich świecie, by znaleźć się w bajce, która jest równie cudowna, co przerażająca. 7/10
„Strange the dreamer. Marzyciel" to książka autorstwa Laini Taylor, która jeszcze przed swoją premierą zyskała niemały rozgłos i wiele słów zachwytu. Wieści głoszą, że była pożądana jeszcze przed pojawieniem się tłumaczenia i ujawnienia wyglądu polskiego wydania.
„Lazlo uniósł głowę i spojrzał na lśniącą cytadelę z obcego niebieskiego metalu, unoszącą się na niebie.”(*¹)
Lazlo Strange został wychowany przez mnichów krainie zwanej Zosmą. Szczęście sprawiło, że któregoś dnia trafił do Wielkiej Biblioteki Zosmy i tam już pozostał. Chłopak został bibliotekarzem i tam zyskał przydomek Strange Marzyciel. Owo przezwisko nawiązywało do tego, że Strange marzył i wierzył w rzeczy, czy też poszukiwał istnienia tego, w co ludzie, dawno już przestali wierzyć. Tym czymś był Szloch. Pewnego dnia nadarza się okazja i Lazlo ma okazję udowodnić wszystkim, że marzenia się spełniają.
Akcja i fabuła
Jak na książkę, której akcja wciąga treścią od samego początku, ma niewiele wątków. Początek „Marzyciela" jest tylko króciutkim wstępem do dynamicznie rozwijającej się akcji i wątków fabuły. Fabularnie mamy przedstawione dwa wątki, wątek spełniającego się marzenia głównego bohatera i wątek młodych bogów, żyjących w cytadeli nad Szlochem. Po jakimś czasie autorka bardzo umiejętnie splata ze sobą obydwa wątki w jeden. Zakończenie książki pozostawia ogromny niedosyt przygód młodego bibliotekarza, ale też lekko rozczarowuje.
Postacie.
Ciekawymi postaciami w książce są mieszkańcy cytadeli unoszącej się nad Szlochem. Są to dzieci bogów. Różnią się oni nie tylko swoimi mocami, ale także charakterem. Najbliżej z nich poznajemy Sarai.
Świetnie też został stworzony główny bohater Lazlo Strange. Wykazuje się on niezwykłą determinacją w dążeniu do spełnienia swojego marzenia, nie zważając na to, co mówią inni. Jednak bywa też zbyt pomocny i naiwny pomagając innym. Mimo tego bardzo polubiłam jego postać. Irytującą mnie do granic możliwości postacią była postać Thyonea Nero. Niby będący pod naciskiem ojca i królowej biedaczek, ale też oszust oraz samolub. Jego postać kula mnie w oczy, za każdym razem, gdy przyszło mi o niej czytać.
Pozostałe postacie zostały również dobrze dopracowane, jednak moją największą sympatię zdobyła Sarai oraz Lazlo.
„Ale to nie książki były owym marzeniem. Lazlo wetknął swą fantazje pomiędzy ich stronice niczym zakładki i zadowalał się tym, że tam po prostu jest. Fakty pozostawały jedynie faktami; nic, co wyczytałby lub znalazłby na półkach Wielkiej Biblioteki Zosmy, nie przybliżyłoby go nawet o krok do Szlochu.” (*²)
Autorka „Marzyciela" zabiera w niesamowity świat, którego podstawą są marzenia i sny. Ukazuje jaką wielką moc ma wiara w to, co innym wydaje się, że nie istnieje, pobudza także w samym czytelniku rozmyślania na temat swoich marzeń. Książka bardzo mi się podobała, mimo to nie obyło się bez rzeczy, które mnie lekko zbulwersowały. Taką rzeczą było zakończenie, mam ostatnio do nich pecha, bo każde mnie praktycznie rozczarowuje. Staram się być jakoś wyrozumiała, bo przecież trzeba jakoś zakończyć książkę i zachęcić do przeczytania następnego tomu ale..kończenie książki jakimś intrygującym, bądź nie potrzebnym wydarzeniem jest dla mnie denerwujące.
Serce skradły mi za to ciekawe opisy, krainy Szlochu w marzeniach Lazlo. Autorka podpisała się w nich bogatą wyobraźnią. Całości zachwytu dopełnia przepiękna okładka. W odcieniu niebieskim ze złotą ćmą.
„Marzyciel" jest rewelacyjną powieścią godną polecenia, rozbudza wyobraźnię i wciąga w fascynujący świat.
MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ
Zaświadczyć o tym może niejaki Lazlo Strange. Kim jest? Sam o sobie mówi, że nikim. Każdy jednak jest kimś, a więc Lazlo jest przede wszystkim sierotą, niechcianym i zapomnianym odpryskiem wojny. Jest bibliotekarzem miłującym książki do tego stopnia, że ma krzywy nos; złamała mu go spadająca z górnej półki księga z baśniami. Teoretycznie Lazlo nie ma nic, poza krzywym nosem i szarą kapotą na grzbiecie. Praktycznie jednak jest bogaty – ma marzenia. Największe, najpiękniejsze i najbardziej przez niego hołubione dotyczy pewnego miasta. Miasta za rozległą pustynią, o którym od dwustu lat nikt nie słyszał. Dziwna sprawa: było i znikło. Nikt o nim nie mówi, nikt o nim nie pamięta. Nawet nazwa miasta zatarła się w ludzkiej pamięci; ci, którzy je pamiętają, zwą je Szloch, bo zostawia na języku smak łez. Lazlo marzy, że kiedyś zobaczy je na własne oczy, że rozwiąże wszystkie tajemnice miasta o słonym smaku. Jak wiadomo marzenia się spełniają. Ale nie zawsze tak, jak byśmy chcieli. Lazlo zobaczy Szloch, ale to nie będzie miasto z jego snów, chociaż tajemnic na pewno mu nie zabraknie…
Dziesięć razy zastanawiałam się, czy ja w ogóle chcę tę książkę przeczytać. Ma piękną okładkę, jedną z najładniejszych jakie miałam w rękach, ale przecież okładka to nie cała książka! Wydawało mi się, że z pewnych historii się wyrasta, że takie opowieści już przecież znam, że co nowego można napisać… Okazuje się, że się nie wyrasta i że można wymyślić coś nowego. Wielkie brawa dla Laini Taylor, autorki „Marzyciela. Stranger the dreamer”. Nie wiem, czy to ja dawno nie czytałam podobnych historii, czy też faktycznie autorka wniosła do zużytego już kanonu nową jakość. Faktem jest, że mi się bardzo spodobało . „Marzyciel” – jak sama nazwa wskazuje – jest opowieścią starą jak świat: o człowieku, którzy sobie wymarzył i spełnił przygodę, potwory, miłość, przyjaźń i heroizm. To wszystko tu jest. Są marzenia, które wymagają poświęcenia, jest trudna miłość, są wyzwania, zagadki i ich rozwiązania. Naprawdę, nic nowego pod słońcem. Więc skąd ten zachwyt? Ano stąd, że Laini Taylor ma niebywały talent do słowa. Ona nie pisze, ona maluje słowami bajkę; bajkę we wszystkich istniejących odcieniach niebieskiego. Jej język jest piękny, bajkowy, magiczny (no dobrze, nie wiem na ile to talent autorki, a na ile tłumacza, Bartosza Czartoryskiego, któremu wielkie brawa za to tłumaczenie się należą).
„Marzyciel” to taka bajka- niebajka. W bajce każdy ma swoją rolę do odegrania: bohater jest dobry, a czarny charakter jest zły do szpiku kości. U Taylor te granice się rozmywają; nikt nie jest do końca ani dobry, ani zły. Miłość i nienawiść splatają się ze sobą w warkocz i nie sposób je od siebie oddzielić. Nic nie jest czarne albo białe (no dobra, jest niebieskie…). Historia, która wydaje się być tylko jedna, zmienia się w zależności od tego, kto ją opowiada. To, co widzimy zależy od tego, kim jesteśmy, a to, co pamiętamy od tego, kto nam opowiadał i co. Wszystko jest otoczone mgiełką magii, opowieść przypomina sen, a sen opowieść. Sama historia skrzy się jak skrzydełka złotej ćmy z okładki…
Po przeczytaniu książki Taylor na języku nie zostaje posmak łez, ale sama historia zostaje z czytającym jak sen, którego nie chciało się zapomnieć o poranku i który usilnie staramy się przypomnieć stojąc w zatłoczonym autobusie. To dobra historia: spójna, logiczna, wciągająca, a czego więcej chcieć od ciekawych książek? Tym razem okładka nie obiecuje , że będzie cudnie, a my jeszcze przed ostatnią stroną poczujemy się nabici w butelkę. Tym razem okładka obiecuje migotliwe cuda i te cuda dostajemy. Z nawiązką. Jak ja lubię takie pozytywne rozczarowania…
Za możliwość przeczytania książki przed jej premierą dziękuję portalowi Czytam pierwszy.
Dawno nie czytałam powieści tak cudownej w swojej baśniowości, a jednocześnie tak twardo stąpającej po ziemi. Postaci wykreowane przez Laini Taylor, mimo fantastycznej otoczki są bardzo ludzkie i zmagają się ze znanymi nam problemami takimi jak samotność, nienawiść, czy poczucie winy. Powieść wciąga od pierwszych stron i nie wypuszcza czytelnika z objęć. Autentycznie żałuję, że nie mam teraz na podorędziu drugiej części, zaczęłabym czytać od razu. A tak to musi swoje odczekać...
Nie zostałam kupiona. Początkowo trudno było mi się wdrożyć, a kiedy już opowieść mnie zainteresowała i wciągnęła, pod koniec nie wytrzymałam nagromadzenia uczuć, mokrych pocałunków i nastoletniego użalania się nad sobą głównych bohaterów (zakochanych w sobie na śmierć i życie po trzech dobach znajomości).
Nie powiem, Laini Taylor cechuje się ogromną wyobraźnią. Naprawdę doceniam wykreowany przez nią świat i jego liczne oniryczno-marzycielskie elementy, powiązania między nimi, nawet ogólnie pomysł na fabułę. Książka jednak wymęczyła mnie na tyle, a zakończenie wywołało przede wszystkim wzruszenie ramion, że nie mam ochoty na sięganie po kontynuację.
Mogę z czystym sumieniem polecić "Marzyciela" romantycznie usposobionym nastolatkom, jednak starszy czytelnik może mieć trudności z przyswojeniem tego egzotycznie, ale mdło przyprawionego dania.
Ciekawa, wciągnęła mnie, pomimo, że nie przepadam za tym typem literatury.
Po tych wszystkich zachwytach nad książką, "ochach" i "achach", i opisywaniu jej w samych superlatywach, chyba spodziewałam się czegoś więcej. Początek był naprawdę wciągający. Wprowadzenie do opowieści o małej sierocie, która pomimo przeciwności i surowemu wychowaniu mnichów, wciąż potrafi bawic się, marzyć i pielęgnować to swoje marzenie o odnalezieniu magocznej krainy, której nazwa nagle została wymazana z pamięci wszystkich ludzi. Lazlo trafia do biblioteki w Zosmie, gdzie może oddać sie badaniom na temat Szlochu - bo tak potocznie nazwano tą krainę. Nieśmiały, skryty i uważający, że wielkie rzeczy są dziełem innych, nie jego, przełamuje się i postanawia walczyć o swoje marzenie, gdy do miasta przybywa delegacja ze Szlochu. Pomimo braku kwalifikacji, Lazlo zostaje włączony do ekipy mającej pomóc rozwiązać problem zagubionego miasta. I tu historia, jak dla mnie, zaczyna trochę tracić ze swojego uroku. Mieszkańcy cytadeli wiszącej nad Szlochem niespecjalnie mnie do siebie przekonali. Druga część książki jest w zasadzie w większości opisem wątku romantycznego pomiędzy Lazlem a Sarai - boskim pomiotem, jednym z sześciu zamieszkujących cytadelę, po okrutnym mordzie dokonanym na jej mieszkańcach 15 lat wcześniej. Momentami książka jest trochę "przegadana". Jest jakiś pomysł, jest trochę magicznej atmosfery, czyta się dobrze... ale tych zachwytów nie rozumiem. Może przez nie miałam zawyzone oczekiwania. Drugi tom na pewno przeczytam, bo pozycja jest dość dobra. Ale ma nieco zmarnowanego potencjału.
Odbyłam podróż do magicznej krainy, gdzie marzenia są początkiem drogi. Czasami nie widzimy jej końca, ale dzięki marzeniom potrafimy iść do przodu, pokonując przeszkody. Chciałabym Was dzisiaj zabrać do opowieści na temat przecudownej książki Marzyciel. Strange the Dreamer pióra Laini Taylor.
Każdy z nas o czymś marzył, marzy i będzie marzył. To te marzenia dają siłę i są ucieczką od rzeczywistości. Tak właśnie zaczyna się historia głównego bohatera Lazlo Strange’a, który jako porzucona sierota wychowywana przez mnichów, przetrwał surowe warunki dzięki marzeniom. Chłopak zawsze wykazywał się umiejętnościami słuchania i zarazem snucia bajecznych opowieści. Dzięki temu dowiedział się o istnieniu Niewidzialnego Miasta/Szlochu i jego tajemnica na zawsze odmieniła postępowanie Lazlo. Od tej pory jego jedynym marzeniem było odkrycie Miasta. Jednak czasami zdarza się tak, że „to marzenie wybiera marzącego” i musimy patrzeć jak innej osobie spełniają się nasze największe pragnienia.
Dorastający Lazlo, dzięki losowi, dostał pracę w Wielkiej Bibliotece Zosmie, gdzie sensem życia stało się odkrywanie informacji o Szlochu. Upór i umiejętności pozwoliły chłopakowi zapełnić siedem ksiąg o historii Niewidzialnego Miasta. Kiedy do Zosmy nadciąga delegacja ze Szlochu, aby zatrudnić specjalistów do pomocy, okazuje się, że jego marzenie może spełnić się innej osobie. Dlatego Strange postanawia pierwszy raz w życiu wkroczyć przed szereg i zawalczyć o swoje pragnienia.
Należy zwrócić uwagę na kreacje bohaterów, które były dopracowane, nietuzinkowe, ciekawe. Bardzo zżyłam się z Lazlo, uwielbiałam przyglądać się jego kierunkowi myślenia oraz zrachowaniom; był prostym chłopcem wzbudzającym ciepłe uczucia. Każda kolejna postać miała przemyślaną charakterystykę, była dla mnie autentyczna i potrafiłam wczuć się w jej sytuację.
Ponadto opowieść Laini Taylor to emocjonująca podróż. Przyznaję, że jej pióro z początku nie było lekkie. Barwny, ale wyszukany język sprawiał, że potrzebowałam czasu na wgryzienie się w fabułę. Jednak w czasem nie wyobrażałam sobie innego stylu do tej bajkowej historii. W tym wypadku autorka pomału odkrywała uroki i tajemnice Szlochu, co przyczyniło się do mojego pragnienia pozostania w tej fantastycznej krainie przez dłuższy czas. Pomysły na historie były nieszablonowe, ciekawe i zawierały zwroty akcji, których nie sposób się domyślić.
Oprócz walorów językowych i fabularnych, należy wspomnieć o przepięknej oprawie książki. Marzyciel posiada zjawiskowo niebieską okładkę ze złotą ćmą, która idealnie łączy się z treścią. Do tego w środku można znaleźć motyw ćmy przy każdym rozdziale. Jestem pod wrażeniem.
Podsumowując, Marzyciel to fantastyka młodzieżowa najwyższych lotów, skłaniająca do działania, spełniania pragnień i walki o marzenia. To też książka, w której nie zabraknie rozterek i dylematów, nadziei i koszmarów, uprzedzeń i akceptacji, wiary i zemsty, dobra i zła oraz przede wszystkim: nienawiści i miłości. Cieszę się, że właśnie wyszła druga część, bo mogę od razu zabrać się za czytanie! I Wam też polecam!
Część 2 tomu 3 trylogii Córka dymu i kości wydanej w 32 krajach i filmowanej przez Universal Pictures. Najlepsza książka młodzieżowa Amazonu w kwietniu...
Takimi opowieściami wybrukowane są sny Lazlo i Sarai nie są już dłużej tym, kim byli. Sarai, Muza Koszmarów, dopiero odkrywa pełnię swoich możliwości...