Dawno, dawno temu anioł i diablica zakochali się w sobie. Nie skończyło się to dobrze.
Bo ośmielili się marzyć o świecie bez wojny i rozlewu krwi.
Ale to nie był ich świat...
Na całym świecie muzea historii naturalnej donoszą o tajemniczych włamaniach.
Uskrzydlone armie przekraczają portal dzielący ich świat od naszego.
Odwieczna wojna wybucha ze straszliwą siłą.
A ci, którzy tak bardzo się kochają, stoją po przeciwnych stronach...
Siedemnastoletnia Karou, utalentowana artystka i uczennica tajemniczego Dealera Marzeń, znalazła wreszcie odpowiedź, której tak długo szukała. Już wie, kim jest - i czym jest. Lecz ta wiedza niesie następną prawdę, której z całego serca chciałaby zaprzeczyć: że kocha wroga i że jej ukochany ją zdradził. A świat zapłaci za to krwawą cenę...
Teraz Karou musi wybrać ostatecznie, kim chce być. I zdecydować, jak daleko się posunie, by pomścić swoją rasę.
Tymczasem Akiva bez wytchnienia szuka Karou, bez której nie potrafi już żyć. I prowadzi własną walkę: o odkupienie i o nadzieję.
Lecz czy jakakolwiek nadzieja ocaleje z popiołów ich zniszczonych marzeń?
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2014 (data przybliżona)
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Days of Blood and Starlight
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Julia Wolin
„Tak wyglądało błędne koło rzezi, odwet rodził odwet, i tak na wieki. Nie był to najlepszy moment na filozofowanie, nie, gdy krwawe smugi krążyły nad głowami, skrzeczeniem nakazując im odejść i zostawić ich ucztę w spokoju”.
Karou przybyła za późno, wojna już się zaczęła i zebrała swoje krwawe żniwa. Garstka ocalałych chimer to za mało by wygrać, lecz teraz mają nadzieję na lepsze jutro. Niebiesko włosa służy Białemu Wilkowi i tworzy nową armię żołnierzy.
Czy wystarczy sił, aby pokonać wroga? I jak Karou poradzi sobie z taką odpowiedzialnością na swoich barkach?
Po zakończeniu pierwszego tomu z niecierpliwością oczekiwałam dalszych losów bohaterów. Wciągnęła mnie walka chimer z serafinami. Świata wykreowanego przez autorkę nie da się łatwo porzucić i zapomnieć.
„Jakże perwersyjny był ten łagodny głos. Karou wiedziała, że gdyby na niego spojrzała, dostrzegłaby uśmiech na jego twarzy. Właśnie dlatego nie patrzyła. Zatopiła nóż aż po uchwyt w jego gardle. Nóż był mały, ale spełnił swoje zadanie”.
Karou biła się z wieloma myślami. Poczucie obowiązku wobec swojego ludu przeważało nad szczęściem jej samej. Możemy obserwować zmiany, jakie zaszły w jej zachowaniu. Uległa i wykonująca rozkazy Białego Wilka dziewczyna, to nie ta sama, którą poznaliśmy wcześniej, lecz nie martwcie się, gdzieś ta buntowniczość nadal w niej tkwi.
Rozdziały z perspektywy różnych bohaterów przeplatają się między sobą. Dzięki temu możemy obserwować i uczestniczyć w wielu wydarzeniach. Ich skutki są jednak odczuwalne dla wszystkich.
Z pełnym zaangażowaniem czytałam książkę. Obawiałam się trochę zakończenia, gdyż zaczęło robić się niebezpiecznie. W walkę zaangażowano zastępy aniołów z samego Imperium. Wielka armia w porównaniu z ocalałymi chimerami nie wróży nic dobrego.
A finał może Was zaskoczyć. Mnie zaskoczył, więc tym bardziej nie mogę się doczekać ostatniego tomu. Choć z drugiej strony trochę się go boję.
”Życie i pokój.
Triumf i zemsta.
Te dwie wizje nigdy się nie spotkają”.
Wielu z nas wyobraża sobie, że nie jesteśmy sami we Wszechświecie. Wielu z nas wierzy w Demony i Diabły prędzej niż w Anioły i Boga. Dlaczego? Bo w zło jest łatwiej uwierzyć każdemu śmiertelnikowi. Co by się stało, gdybyśmy naprawdę stanęli w obliczu innych istot? Czy bylibyśmy skłonni zaufać w ich dobre intencje, czy zaczęlibyśmy od ataku? Czy chimery umieją żyć w zgodzie z aniołami, a może ich istnienie jest skazane na wieczną konfrontację?
Poznajcie Karou, która musi odpokutować za grzechy popełnione w pierwszej części (więcej nie zdradzę). Teraz to w jej gestii jest wskrzeszanie dusz chimer poległych w boju, tudzież zabitych specjalnie (tak, nie pomyliłam się!). Ten fascynujący rytuał sprawił, że miałam bardzo zdziwioną minę przez kilka chwil, zanim w pełni zrozumiałam o co chodzi. Otóż mając kadzielnicę wypełnioną duszą uśmierconej chimery, można ją wskrzesić w innym ciele, które tworzy sam wskrzesiciel (dużą rolę pełnią tutaj zęby różnych zwierząt). GENIALNE! Mając wcześniej ciało chimery kota i człowieka, teraz można stworzyć połączenie antylopy i geparda, dodatkowo dodając jej skrzydła! Koncept tworzenia ciała po prostu mnie zmiażdżył.
„Dni krwi i światła gwiazd” to drugi tom trylogii Laini Taylor opowiadającej o równoległym świecie pełnym chimer i serafinów. Pierwsza część (której recenzja niebawem – tak, wiem, zaczęłam od złej strony!) uzyskała tytuł bestsellera „New York Timesa” i zajęła poczytne miejsca na liście Amazonu. Podobnie z drugą częścią – otrzymała wiele nagród i wyróżnień. Powiem tak – w pełni na to zasłużyła! Narracja z wielu perspektyw dodaje smaczku i jest w tym przypadku idealna, aby całkowicie oddać fabułę i umożliwić Czytelnikowi zapoznanie się z wielością bohaterów (a uwierzcie mi, chciałabym poznać każdą chimerę z osobna!).
Całe 350 stron przeczytałam w parę godzin i absolutnie nic nie było mnie w stanie od niej oderwać. I choć jest to literatura dla młodzieży, to nie jest ona delikatna. Nie brak tutaj scen przemocy i bardzo plastycznych opisów najróżniejszych rytuałów, bestii i poszczególnych bohaterów. Zatem takiej znowu najmłodszej młodzieży bym tego nie polecała, tylko tej raczej dojrzalszej, bo sceny (co prawda delikatne w drugim tomie) zawierające erotykę też są.
Laini Taylor to przeurocza istota o różowych włosach, która mieszka w Oregonie w Stanach Zjednoczonych. Zawsze marzyła, by być pisarką i trzeba przyznać – wiedziała jakie jest jej przeznaczenie! Stworzyła w tej trylogii tak intrygujące uniwersum, którego lektura sprawia, że Czytelnik zatapia się w skrzydłach aniołów i podziwia chimeryczne połączenia budzące jednocześnie grozę i podziw. Większość jej książek ilustrował jej mąż – Jim Di Bartolo – jestem ciekawa, czy były w podobnym klimacie jak książki jego żony.
A teraz biorę się za lekturę trzeciego tomu części pierwszej (ostatniej z cyklu, która została wydana w dwóch częściach niestety), zostawiając sobie na koniec najważniejszą – pierwszą część cyklu. Składam hołd tłumaczce – pani Julii Wolin za femonenalny przekład, dzięki któremu klimat został w pełni ukazany. Jeśli nie czytaliście żadnej, a zaczynacie od którejkolwiek z nich, autorka nie da Wam odczuć, że powinniście czytać po kolei. Zanurzcie się w świecie rządzącym się swoimi prawami, gdzie serafini mają przewagę w postaci skrzydeł, a chimery umieją zamykać dusze w kadzielnicach.
,,Dni krwi i światła gwiazd" to drugi tom cyklu ,,Córka dymu i kości". Pierwszy tom zakończył się tak, że na już chciałam poznać dalsze losy bohaterów. I gdy tylko zobaczyłam zapowiedź kolejnej części to odliczałam dni do premiery. Pierwszy tom oczarował mnie ciekawym światłem i wspaniale wykreowanymi bohaterami. Zastanawiałam się czy tym razem również przepadnę od samego początku. I już po przeczytaniu paru stron wiedziałam, że książki szybko nie odłożę.
Karou żyje, co bardzo raduje Akivę, który marzy o wspólnej przyszłości. Jego cel jest jeden: odnaleźć za wszelką cenę dziewczynę. Zrobi wszystko dla niej. Jest w stanie po raz kolejny naruszyć anielskie prawo.
Karou w tym czasie wróciła do swojego ludu i jest na służbie u Białego Wilka. Nie czuje się jednak tutaj dobrze. Rozdarta jest pomiędzy lojalnością wobec chimer, a miłością do Akivie.
Książka trzymała mnie cały czas w napięciu. Byłam ciekawa czy serafin i jego ukochana będą jeszcze mieć szanse spotkać się? Czy dane będzie być szczęśliwymi razem?
Książka dostarcza wielu emocji i jest raczej z tych nieodkładanych. W tej części jeszcze bardziej zżyłam się z głównymi bohaterami. Autorka bardziej skupia się w tej części nad Erec. Poznajemy więcej ras go zamieszkujących, przez co czytelnik musi trochę bardziej skupić się by nie pogubić się. Akcja książki jest zróżnicowana. Raz płynie powoli, a później nieco przyspiesza. Jednak dla nie było to problemem, ponieważ bardzo podobały mi się tutaj opisy zarówno nowych ras, jak i krwawych bitwach.
Jeśli czytaliście pierwszy tom i podobał się Wam, to koniecznie sięgnijcie po drugi. Ja już nie mogę doczekać się trzeciego.
Przeczytałam drugą część a mi ciągle mało. Została jeszcze jedna bardzo mnie ciekawi co się wydarzy.
Oczy ma niebieskie, a niebieskie oczy oglądane z tak bliska to fenomen ciał niebieskich: mgławica widziana przez teleskop, blask bezimiennych gwiazd rozproszony...
To marzenie wybiera marzyciela, a nie odwrotnie Lazlo Strange od zawsze marzył, aby poznać tajemnice zaginionego miasta Szloch. Jako sierota, a potem...