Obfitujące w niezwykłe zwroty akcji arcydzieło literatury światowej, w którym młody mężczyzna zostaje wplątany w śmiertelną psychologiczno-erotyczną grę.
Bohater książki, młody Anglik Nicholas Urfe, przyjmuje stanowisko nauczyciela na pewnej greckiej wyspie. Tam zaprzyjaźnia się z właścicielem wspaniałej posiadłości. Przyjaźń z milionerem wpędza młodzieńca w koszmar. Z każdym dniem rzeczywistość i fantazje coraz bardziej się mieszają, a Urfe staje się nieświadomym aktorem prywatnego teatru bogacza - styka się ze śmiercią, seksem i przemocą. Desperacko zaczyna walczyć o zachowanie życia. Akcji, stanowiącej prawdziwy labirynt zdarzeń, towarzyszą kulturowe szarady, a sama opowieść prowokuje do zastanowienia się nad iluzorycznością otaczającego nas świata i funkcjonujących w nim zasad moralnych.
"Wspaniała mistyfikacja... W duchu najlepszych dokonań markiza de Sade, Jamesa Frazera, Georgija Gurdżijewa, Heleny Bławatskiej, C.G. Junga, Arthura Edwarda Waite'a, Aleistera Crowleya oraz Franza Kafki".
"Financial Times"
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2020-11-03
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 704
Tytuł oryginału: The Magus
Macie czasem tak że widząc książkę musicie ją przeczytać, bo tak czujecie w środku? Mając w rękach tę właśnie książkę nagle okazuje się, że brak wam słów (i tutaj z tym brakiem słów to różnie, bo albo pozytywnie, albo negatywnie) mnie oczywiście zszokowało pozytywnie chodź przyznam się, że momentami (bardziej na początku) nie wiedziałam o co chodzi. Tutaj muszę wytłumaczyć, że chodzi o słownictwo jakim operował np. milioner, którego nasz główny bohater poznał na greckiej wyspie więc czytając tę pozycje zrozumiesz o co mi chodzi.
Nasz bohater, czyli młody Anglik Nicholas Urfe przyjmuje posadę nauczyciela na grackiej wyspie i od tego zaczyna się przygoda która momentami wydaje się przerażająca. Jestem pod wrażeniem w jaki sposób autor opisywał miejsce, w którym dzieje się cała ta akcja, bo masz autentyczną chęć znalezienia się tam i poczuć to co oni! Czuje się ten gorący piasek na plaży, czujesz zapach morza oraz poznasz mnóstwo smaków grackich potraf. Cała ta kultura zamknięta jest w tej książce i od ciebie zależy, czy zechcesz ją poznać.
Jak byś zareagował/ła, gdy będąc na wyspie poznajesz takiego milionera, który myśli tak samo jak ty, ma taki sam sposób wysławiania się, myślenia jak ty oraz skrywa jakąś tajemnice którą ty chcesz odkryć? Do tego dochodzą pewne postacie, które mają duży wpływ na to jak potoczy się akcja, w którą zostaje wmieszany nasz bohater. Nie martw się nic więcej nie napisze, ale momentami gubiłam się i zmieniałam front! Raz byłam przekonana kto miesza, kto chce skrzywdzić, ale potem jednak zmieniałam zdanie dla dobra tej drugiej strony.
Jeżeli ktoś lubi zwarte i cięte akcje to ta książka jednak nie dla niego. Tutaj powoli będziesz zatapiał się w klimacie prawdy i pół prawdy, byciem szczerym, byciem sobą, a byciem kimś innym. Kto gra, a kto pokazuje siebie? W koło pełno oczu, które nas obserwują i nie wiesz do końca czy jednak decyzja, która podjąłeś jest słuszna.
Dużym plusem to każda postać ma swoje pięć minut i poznasz dogłębnie to kim była, w jakim środowisku się obracała więc po części dowiesz się co nimi kierowało, ukształtowało. To nie jest książka na spokojne niedzielne popołudnie, bo według mnie wymaga skupienia (chyba że ktoś jest inny niż ja i da radę wtedy wielki podziw z mojej strony) Jak dostałam ją to nie miałam pojęcia jaka to cegła. Nie dość, że gruba to jeszcze gabarytowo przewyższa wszystkie moje książki. Dzięki Legimi macie możliwość skorzystania z ebook i audiobook to jest mega wygodne w podróży.
Za swój egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Zysk I S-ka. Muszę przeczytać inną książkę autora i przekonać się czy to jest ten sam styl i klimat.
Szkoła mieszcząca się na małej grackiej wyspie – tam rozpoczyna pracę bohater powieści „Mag” Nicholas Urfe. Pewnie przychodzą Wam na myśl sielskie i anielskie skojarzenia – szum morza, spokój, żyć nie umierać. Jednak młody anglik tak tego nie odbiera. Odosobnienie daje mu się we znaki. Szukając rozrywki zaprzyjaźnia się z bogatym Maurice Conchisem. Tajemniczy mężczyzna wciąga Nicholasa w osobliwą grę, w której granice snu i jawy zacierają się.
W przedmowie do powieści John Fowles wymienia książki, którymi się inspirował. Pojawia się m.in. nazwisko Dickensa, chociaż jak autor sam wspomina, jest to niezamierzone, a podobieństwo zauważył dopiero kiedy wytknęli mu je czytelnicy. Dzieło, do którego pisarz nieświadomie nawiązał to „Wielkie nadzieje”– i faktycznie mamy tu tajemniczą posiadłość, bogatego mentora. Jednak ja widzę tego Dickensa głownie w stylu powieści. Akcja ma co prawda miejsce w czasach powojennych (lata 50. XX wieku, jeżeli dobrze pamiętam), jednak w sposobie narracji i prowadzenia dialogów jest coś XIX-wiecznego. Szczególnie rozmowy pełne są zawoalowanych aluzji, „angielskiego” dystansu, etykiety itp. - mam nadzieję, że rozumiecie, co mam na myśli.
Co do fabuły to nie napiszę więcej ponad to co już przedstawiłam. W „Magu” najciekawszy jest styl i język. John Fowles to niewątpliwie niezwykle elokwentny twórca i to bogactwo słownictwa jest w powieści widoczne. Jest ona napisana w piękny, momentami poetycki sposób. Przede wszystkim są to cudowne opisy Grecji . Nie ma ich dużo, bo w książce przeważają dialogi i monologi, a jednak grzeje nas słonko i owiewa nadmorski wiatr (mi szczególnie zapachniało lokalne jedzonko). Do tego należy dołożyć bogate odniesienia do kultury i sztuki oraz gro metafor, dwuznaczności i szczyptę mistycyzmu. O dziwo ta mieszanka, jest niezwykle zjadliwa. Możemy nie polubić bohaterów, możemy narzekać, że tempo jest za wolne, a powieść za długa, jednak jej styl ma w sobie coś hipnotyzującego, coś co sprawia, że po prostu dobrze się ją czyta.
Z książkami okrzykniętymi arcydziełami mam taki problem, że często ich – potocznie mówiąc – nie ogarniam. W przypadku „Maga” - o dziwo – byłam całkiem zadowolona z lektury. Książkę czytało się sprawnie, historia mnie wciągnęła (okej, może było kilka dłużyzn, ale je przetrwałam), a zawarte w niej metafory byłam w stanie zinterpretować. Co prawda nie trafi ona na moją prywatną listę arcydzieł, ale będę ją polecać, szczególnie miłośnikom pięknie napisanych powieści i... Grecji.
Jeśli kiedyś zostałabym poproszona o sporządzenie listy najbardziej tajemniczych, intrygujących i inteligentnych powieści literackich, to bez wątpienia owy zestaw rozpoczęłabym od książki pt. "Mag", autorstwa Johna Fowlesa. Oto bowiem lektura tej pozycji była dla Mnie niezwykłym, bardzo wymagającym i fascynującym doświadczeniem, którego to główna idea opierała się na psychologicznej grze pomiędzy autorem, i czytelnikiem. I trudno mówić tutaj tylko i wyłącznie o literackiej fikcji, gdyż dzieło Fowlesa to zdecydowanie coś więcej, aniżeli ciekawa fabuła i dobra zabawa. Tym czymś jest "wejrzenie" do wnętrza ludzkiej psychiki i konfrontacja z jej ciemną i mroczną stroną, której to imię brzmi - szaleństwo.. To trudna lektura, której jednak nie sposób nie pokochać i nie wracać do niej po wielokroć, aż w końcu uda Nam się w pełni ją zrozumieć..
Fabuła "Maga" przedstawia losy młodego Anglika - Nicholasa Urfe, który poszukuje pomysłu na swoje dalsze życie, jak i również ratunku przed pochłaniającą go depresją. Niespodziewanie dostaje prezent od losu, w postaci oferty pracy nauczyciela języka angielskiego na jednej z greckich wysp, którą to składa mu bogaty i tajemniczy Maurice Conchis. Po dotarciu do Phraxos i pierwszej fascynacji miejscem, pracą i osobą Conchisa.., Nicholas daje się wciągnąć w bardzo niebezpieczną grę psychologiczną, w której to przemoc, erotyka i obezwładniające go szaleństwo odgrywają główną rolę.. Raj staje się dla niego piekłem, zaś sama wyspa więzieniem, z którego nie ma ucieczki..
Powieść Johna Fowlesa to bez wątpienia jedno z najbardziej kontrowersyjnych, odważnych, nieoczywistych i trudnych w odbiorze dzieł w powojennej literaturze. Na jego temat powiedziano i napisano już zapewne absolutnie wszystko, począwszy od chwalebnych pochwał, a na bezlitosnej krytyce skończywszy. I trudno się temu dziwić, gdyż książka ta nie może po prostu się "podobać" lub też "nie podobać". To pozycja, która chwilami zachwyca, następnie irytuje, zaś w jeszcze innym punkcie wręcz zniesmacza. Niemniej wszystkie te "chwile" tworzą wyjątkową całość, obok której nie można przejść obojętnie. Dla Mnie lektura tej powieści była niesamowitym przeżyciem, w którym to złość i oczarowanie wzajemnie się ze sobą przeplatały. Złość na autora, bohaterów i Mnie samą, za to że dałam się przekonać do tej historii i nie potrafię jej przerwać, mimo jej skomplikowanego charakteru. Oczarowanie zaś tym oto faktem, iż nigdy dotąd nie spotkałam takiej książki, która by opowiadała o ludzkiej psychice i osobowości, w tak otwarty i szczery sposób. Zresztą chyba najlepszym określeniem tej powieści będzie to, iż jest to literatura skrajności, która budzi bardzo odmienne odczucia..
"Mag" to książka, którą należy odbierać, rozpatrywać i oceniać w dwóch kategoriach - literackiej i psychologicznej. Pod względem literackim jest to bez wątpienia bardzo ciekawa historia, w której to znajdziemy i przygodę, i romans, i erotykę i przemoc.., jak i również ledwie wyczuwalną nić fantastyki. Samotny bohater rzucony "lwu na pożarcie", którym w tym przypadku jest cyniczny, bezwzględny i obłudny Maurice Conchis. To starcie dobra ze złem, w którym to jednak i ten dobry bohater nie jest do końca bez winy, o czym doskonale przekonujemy się już na samym początku tej historii. Deliryczny sen na granicy jawy, w którym to nic nie jest proste, oczywiste, jednoznaczne.., ale za to jest to wszystko przepięknie napisane. Język w tej książce jest bez wątpienia jednym z największych atutów tej opowieści, gdyż sięga on do słów i znaczeń rzadko dziś już używanych, z powodu czego bardzo ubolewam. To język teatru, sztuki, momentami poezji.. Tempo akcji jest bardzo zmienne, gdyż momentami wydarzenia następują po sobie lawinowo, by za chwilę spowolnić i przez kilkadziesiąt stron skupić Naszą uwagę na jednym obrazie lub myśli.. I wszystko to spaja wyjątkowa inteligencja autora i jego dzieła, gdzie każdy szczegół i słowo mają znaczenie, o czym nie rzadko przekonujemy się dopiero po pewnym czasie..
Jeśli zaś chodzi o kategorię psychologiczną, to mamy tu do czynienia ze swoistym "rozłożeniem" ludzkiej psychiki na czynniki pierwsze. Kłamstwo, manipulacja, cierpienie - wszystkiemu temu poddawany jest główny bohater tej historii, i wszystko to prowadzi do zachwiania jego równowagi psychicznej, a następnie przemiany jaka w nim zachodzi. Autor poddaje Nicholasa wielu próbom, rozkoszując się efektem tychże starań, często bardzo tragicznym i bolesnym. To chyba jedno z najciekawszych spojrzeń na ludzkie szaleństwo, jakie tylko miało miejsce w literaturze. Szaleństwo miłości, zniewolenia, żądzy i intelektualnej potrzeby bycia kimś innym, lepszym i ważniejszym, niż się jest w rzeczywistości. I jeszcze jedna ważna uwaga.. Otóż w książce tej ofiarą tychże zabiegów pada nie tylko sam główny bohater tej historii, ale po części także i My czytelnicy, z czego to nie zawsze zdajemy sobie sprawę. Czy jest to miłe uczucie..? Chyba nie do końca.., ale na pewno bardzo intrygujące i zmuszające do zastanowienia się nad relacją - autor i czytelnik, która w tym przypadku nabiera zupełnie nowego znaczenia..
Co do bohaterów tej historii, to mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony są to postacie bardzo ciekawe i intrygujące, z drugiej zaś jakby za nadto "przerysowane", by nie rzecz skarykaturowane.. Oto bowiem przyjrzyjmy się choćby głównemu bohaterowi, który jest na pozór zwyczajnym młodym mężczyzną, zaś dopiero wraz z kolejnymi etapami jego psychologicznej gry z pracodawcą, ujawniają się ukryte w Nim dotąd cechy charakteru, które bynajmniej nie wskazują na "normalność" tej postaci. Nicholas to człowiek za nadto impulsywny, naiwny, podatny na sugestię i nerwowy, by do końcu uwierzyć w jego sposób rozumowania i postrzegania świata. I tak jak mniej więcej do połowy książki lubiłam go i kibicowałam Mu w jego walce z szaleństwem, to w drugiej części tej opowieści ta sympatia gdzieś zanikła, a zastąpiła ją irytacja i powątpiewanie.. Podobnie ma się sytuacja z "czarnym charakterem", czyli Mauricem Conchisem, który wydaje się być złym i bezwzględnym człowiekiem, tak po prostu, bez żadnej przyczyny i powodu. Oczywiście można i tak, ale dla Mnie postać ta ma za dużo złych emocji, które przecież musiały się gdzieś narodzić.. I chyba z całej gamy postaci tego dramatu najbardziej przekonała Mnie do siebie Alisson, czyli partnerka Nicholasa, która to jest prawdziwą, rzeczywistą, realną kobietą. Czy to oznacza że te postacie są nijakie lub wręcz mało interesuję? Absolutnie nie! Są po prostu takie, jakimi chciał je widzieć autor tej powieści, w której przecież nic nie powinno i nie może być w 100% proste, zwyczajne, autentyczne..
Na zakończenie chciałam się odnieść do owej "szokującej" strony tej książki, która przez wielu uznawana jest za niecenzuralną. Oczywiście, doświadczymy tu bardzo mocnych opisów erotycznych zachowań jak i również scen przemocy, zarówno tej fizycznej i psychicznej. Niemniej gdy zastanowimy się nad tym nieco głębiej, to każda z nich ma tutaj swoje uzasadnienie, i tak po prawdzie nie odbiegają one aż tak bardzo od prawdziwego życia każdego z Nas.. Moim zdaniem to po prostu odważne, szczere, i nie zawsze piękne spojrzenie na życie człowieka, również od tej ciemnej strony, o której nie zawsze głośno się mówi. John Fowles zdecydował się na ten krok, i w moim odczuciu była to jak najbardziej słuszna decyzja. Naturalnie nie muszę chyba dodawać, iż powieść ta jest przeznaczona zdecydowanie dla dorosłego czytelnika..
"Mag" to książka, której nie można przeczytać od tak, i natychmiast w pełni zrozumieć jej treść oraz przesłanie. To lektura na dłuższy czas, którą należy sobie powolnie dawkować i smakować jej wszystkie "odcienie", często ukryte pod kotarą ironii, karykatury, szoku.. Jeśli jesteś gotowy na inteligentną grę z autorem, na zaskakujące emocje i wyzwania, to powinieneś sięgnąć po tę powieść bez wahania. W przeciwnym wypadku.., warto może trochę poczekać i dojrzeć do lektury tej książki, by wówczas móc zaczerpnąć z niej jak najwięcej..
Ten dość śmiały utwór literacki, bogaty w erotyzm i napięcie, jest jednym z najbardziej znanych powieści Johna Fowlesa (zaraz po "Kolekcjonerze") i znacznie przyczynił się do jego międzynarodowego rozgłosu. Czytałam go już kiedyś. Mam nawet jedno z wcześniejszych wydań z ulubionej przeze mnie serii KIK wydawnictwa PIW. Wiele lat temu "Mag" ukazał się także w serii Salamander z dość ciekawą okładką. Postanowiłam wspomnieć teraz o tej pozycji, ponieważ niedawno znów wydano tę powieść. I to się chwali. Oby więcej pojawiało się takich pozycji. Zatem o czym jest ta książka? Główną postacią "Maga" jest Nicholas Urfe, młody Anglik, który przyjmuje stanowisko nauczyciela na greckiej wyspie, gdzie zaprzyjaźnia się z lokalnym milionerem. Ich relacja szybko przeradza się w śmiertelną grę, w której rzeczywistość i fantazja są celowo manipulowane, a Nicolas musi walczyć nie tylko o swoje zdrowie psychiczne, ale także i o życie.
Autor "wrzucił" mnie do wnętrza szalonego umysłu Nicholasa, człowieka poddanego eksperymentowi psychologicznemu. Zagłębiałam się coraz bardziej w tej otchłani. Gdy wtem, bez ostrzeżenia, Fowles zamienił swą opowieść w doświadczenie prawie metafizyczne. Nigdy do końca nie wiadomo co się za chwilę tu wydarzy, co jest prawdziwe, a co jest zmyślone. Niby poznawałam trochę głównego bohatera. Umęczonego, niezdolnego do zaakceptowania wolność. A także natknęłam się tu na tajemniczego Maurice'a Conchisa - kreatora-szaleńca. Postacie biorą tu udział jakby w paradzie obscenicznych scen, wśród zamaskowanych istot. Autor przechodzi do psychoanalizy i skomplikowanej pantomimy, która przeskakuje od jednego do drugiego punktu kulminacyjnego. To prawie tak jakby Fowles miał wcześniej inny pomysł na książkę, a potem odkrył prace Junga i Freuda, które go tak pochłonęły, że postanowił czerpać z nich garściami.
Pisarz rozpoczął tworzenie "Maga" we wczesnych latach 50. ubiegłego wieku. Książka została opublikowana w 1965 roku, a 11 lat później ją zmienił. Opisy zachowań seksualnych, politycznych wydają się zatem obrazem kultury powojennej. Sceny początkowe mogą być odczytywane jako odzwierciedlenie ogłupiającego reżimu brytyjskiej klasy wyższej. Fragmenty środkowe (tajemnicza wyspa) poruszają głośne hasła lat 60. - tożsamości, wolności seksualnej i wyższej świadomości. A koniec książki przypomina pamiętnik szaleńca, pogrążonego w melancholii i niepewności człowieka lat 70. Można także uważać, że "Mag" jest medytacją nad sensem fikcji, zarówno w treści i stylu. Do połowy powieści byłam zaintrygowana zwrotami akcji. Później byłam bardziej niż trochę zirytowana zawiłością i coraz większym okrucieństwem prowadzonej tu gry. Serie dziwacznych scen seksu, przemocy, kłamstw i półprawd nie nastrajały mnie pozytywnie.
Myślę, że można tę książkę odczytywać również jako teatr prozy. Jednak nigdy nie byłam pewna swojej w nim roli. Lektura jest przesiąknięta metaforami, symboliką, mitologią. Przepełniona także analogiami do dramatów Szekspira. Percepcja i rzeczywistość zlewają się w jedno. Natura czasu i pamięci są trudne do odróżnienia. Nauka i metafizyka stają się tożsame. Wydaje się, że we wszystkich opisanych tu perwersyjnych sytuacjach granice moralności są przesuwane w imię jakiejś nienazwanej i nieokreślonej wyższej prawdy. Nie do końca wiadomo dlaczego ci ludzie robią to, co robią. Niby zdawało mi się, że wiem co naprawdę się tu dzieje, a po pewnym czasie zaczęłam odnosić wrażenie, że autor zgrabnie mną manipuluje. Tak. Wreszcie stałam się świadoma, że John Fowles zna moje obawy.
Powieść ta jest trudna w odczycie. Jej tempo można nazwać majestatycznie powolnym. Autor wydaje się celowo wiele rzeczy pozostawiać niedopowiedzianymi. Przywołuje wspaniałości Grecji z niezrównaną siłą werbalną i poetycką. Jego proza jest intensywna, szczegółowa. Sceny dialogowe są pełne dramatycznego napięcia i efemerycznych warstw. Z pewnością nie zrozumiałam jej w pełni, tak jak główny bohater nie pojął eksperymentu, któremu został poddany. Nie do końca rozumiałam gdzie byłam, a jeszcze mniej byłam pewna gdzie podążałam. Nie wiem także czego ma uczyć ta lektura. Dryfowałam, zakłopotana amoralnością, niepewna, ciągle poszukująca. A historia mnie coraz bardziej odurzała. Chwilami wydaje się niedorzeczna, niewiarygodna, frustrująca. Prowadzi w ślepe zaułki pełne pułapek. Mimo, że sytuacje są często śmieszne, narrator pozostaje poważny. Książka zaskakuje na każdym kroku a mimo swej obszerności nigdy nie nudzi. Miałam wrażenie, że "Mag" mnie kontrolował, że stałam się jego narzędziem. Ten utwór to interaktywne doświadczenie. Trzeba jednak być świadomym, że kiedy rozpoczynamy lekturę milcząco zgadzamy się dołączyć do tej gry...
Wyobraźmy sobie, że trafiamy do miejsca, w którym nie możemy być pewni ani jednej rzeczy. Nie wiemy komu ufać, kłamstwa płynnie przeplatają się z prawdą, fantazja z rzeczywistością. Magia? Czy też może po prostu teatr?
Nicholas Urfe młody Anglik pragnący od życia czegoś więcej niż życie do tej pory mu dało. Niespełniony poeta i marzyciel przenosi się na małą grecką wyspę, by zostać tam nauczycielem. Sam siebie skazuje przy tym na samotność, przynajmniej dopóki nie poznaje tajemniczego milionera. Jego nowy przyjaciel wciąga go w grę pełną złudzeń, z której nie sposób się wyrwać.
Może ,,Mag" to dla książki Johna Fowlesa trochę naciągany tytuł, jednak muszę przyznać, że książka mnie oczarowała. Przenosimy się z towarzyskiego życia i przygodnego seksu w Anglii do dzikiej przyrody i obezwładniającej samotności w Grecji. A później stopniowo wkraczamy w coś niemal magicznego. Nic nie jest jednak tym, czym się wydaje.
Książka budzi dużo różnych często sprzecznych emocji. Chwilami wydaje się nawet lekko monotonna i nudna, by za chwilę wciągnąć nas w kolejne tajemnice. Czasem czułam niechęć do głównego bohatera, drażnił mnie swoją osobowością, czasem było mi go żal, innych razem mocno mu kibicowałam i w napięciu czekałam, co będzie dalej. Podobne uczucia budzą wydarzenia, których doświadcza i napotkane osoby. Czasem książka przez to zamieszanie w uczuciach robi się męcząca, ale nie na tyle byśmy chcieli ją odłożyć. Czytelnik, zresztą tak samo jak główny bohater chce za wszelką cenę dowiedzieć się, o co chodzi. Nie można zdradzać zbyt wiele z fabuły, by nie psuć tej zabawy.
Dzieło jest pięknym zbirem nawiązań do innych dzieł literackich, mitologi, sztuki, muzyki i filozofii. Im bardziej jesteśmy obeznani w różnych dziedzinach, tym więcej z niej wyciągniemy. Przez dużą ilość tych nawiązań książka sama staje się dziełem sztuki, które możemy podziwiać.
Jedyne co mnie lekko irytowało to brak tłumaczeń w przypisach niektórych zagranicznych wyrażeń. Część je miała a część nie. Co prawda można bez tego połapać się we wszystkim, jednak trochę mi tego brakowało i musiałam posiłkować się słownikiem.
Powieść porusza również tematykę wojenną. Zwłaszcza jej psychologiczny aspekt. Ludzkie okrucieństwo i reakcja na nie. Pojawia się także wiele innych tematów z dziedziny psychologii. Można powiedzieć, że powieść skupia się właśnie na reakcjach ludzi.
Każdy czytelnik może z tej książki wyciągnąć coś innego i zupełnie inaczej zrozumieć jej sens. Dzieło skłania do rozmyślań na różne trudne tematy. Jednocześnie też można z niego kompletnie nie wyciągnąć nic, pogubić się w tej całej paranoi i odrzucić tytuł z niesmakiem.
Mnie książka pozostawiła z pewnym uczuciem pustki. Mimo iż w pewnym momencie po prostu wiedziałam, jak to się skończy, to chciałam czegoś jeszcze. Tak jak wspominałam na początku mam mieszane uczucia. Chwilami miałam ochotę dać jej jednocześnie jedną i dziesięć gwiazdek. Pozostanę przy ośmiu.
Nie polecam jednak tej książki każdemu. Potrzeba do niej cierpliwości i filozoficznego nastroju.
Książkę otrzymałem/otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Do pewnego momentu czytałam z zaciekawieniem. potem się męczyłam. Miałam ogromne oczekiwania wobec "Maga" i niestety zostały one zawiedzione - może dlatego jestem średnio zadowolona z lektury. Fabuła wydała mi się mocno przekombinowana, a choć niektóre elementy zaskakiwały, inne dawały się przewidzieć. Dla wytrwałych, bo to w końcu kloc na 700 stron. Ja nie polecam.
Gra satyra
Nicholas Urfe nie jest bohaterem, który wzbudza sympatię. Prawdę mówiąc, w całym "Magu" trudno o choćby jedną postać, którą dałoby się polubić. A jednak coś sprawia, że brniemy przez siedemset stron lektury. Coś nieustannie hipnotyzuje.
Podobno tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono, jednak taki sprawdzian może się okazać niezwykle trudny do przełknięcia, zwłaszcza gdy ktoś zapuści się w najmroczniejsze zakamarki naszej osobowości.
Gra, w którą zostaje wciągnięty główny bohater jest misternie skonstruowana i sprawia, że nie możemy odłożyć książki choćby na moment. Chęć zrozumienia, co tak naprawdę dzieje się w powieści jest hipnotyzująca, ale jednocześnie znoszenie ekstremalnego napięcia rozciągniętego na kilkaset stron momentami bywa męczące. Przez większość lektury toniemy w domysłach, snujemy teorie – kto kłamie? Kto mówi prawdę? Kto ustala zasady gry? Conchis? Samodzielnie, czy z innymi bohaterami? A może zasady gry wychodzą z wnętrza głównego bohatera, a cała reszta rozgrywających stara się dostosować do jego oczekiwań? A może żadnej gry tak naprawdę nie ma? Niepewność i domysły nie opuszczą Was ani na moment.
John Fowles stworzył powieść, której największą siłą jest klimat. Są takie historie, które bardziej niż głównym wątkiem uwodzą nas odczuciem, jakie po sobie pozostawiają. "Mag" jest powieścią, w której niemal możemy dotknąć rozgrzanych greckich kamieni, usłyszeć psychodeliczne, natrętne cykanie świerszczy. Duszna, lepka atmosfera dotyczy nie tylko relacji pomiędzy bohaterami, ale wszystkiego, co dzieje się na wyspie.
Wybitna powieść psychologiczna z elementami thrillera, czy przegadana literacka wydmuszka (jak twierdzą niektórzy) – nie ma to dla mnie najmniejszego znaczenia. "Mag" porwał mnie od pierwszej strony. Początkowo rozwiązanie intrygi miało dla mnie kluczowe znaczenie, jednak z czasem coraz bardziej od zrozumienia zasad gry, wolałam by trwała ona dłużej, zwodziła i hipnotyzowała. Żadna inna historia nie wodzi tak czytelnika za nos, żadna inna nie frustruje nieustannym zapędzaniem w ślepe uliczki. Nawet jeżeli "Mag" jest tylko wyrachowanym, wymierzonym czytelnikowi pstryczkiem w nos ze strony autora, to ja to kupuję. I proszę o dokładkę.
A series of recollections that concern both the childhood and work of the writer John Fowles. For him, the tree is the best analogue of prose fiction,...
Mogę zapewnić czytelników, że odmówią sobie rzadkiej przyjemności, jeśli nie kupią tej książki. W którymkolwiek miejscu rozpoczną...
Przeczytane:2023-09-17,
Nie wiem, być może to jedna z tych książek, które trzeba przeczytać w odpowiednim czasie i miejscu. Na ten moment w życiu tylko mnie wymęczyła. Słyszałam o niej wiele dobrego, dlatego spodziewałam się czegoś niesamowitego. Pamiętam, jak ściągnęłam ją z księgarskiej półki pełna ekscytacji, ale, po powrocie do domu, z każdą przeczytaną stroną mój dobry humor coraz bardziej opadał, aż w końcu zaczęłam przysypiać. Szkoda, że nie zachwyciła mnie tak, jak tego oczekiwałam. Nie polecam, ani nie zniechęcam, trzeba spróbować samemu, a nuż trafi.