Bukowski jest jednym z twórców, którym przyszło ruszyć w miasto z przewieszoną przez ramię torbą listonosza. Taka anonimowość może być dla pisarza prawdziwym darem.
Bukowski, choć szczerze nienawidził swej pracy, trzymał się jej jednak przez kilka lat. Ta mieszanka fascynacji i niechęci musiała przynieść książkę pełną pasji, chwilami przypominającą reportaż. Listonosza czyta się niczym powieść sensacyjną, element niepewności tkwi tu niemal za każdymi drzwiami, do których puka bohater, przyjmowany euforycznie lub wrogo, nagabywany lub odpędzany.
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2015-03-05
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 216
Tytuł oryginału: Post Office
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Marek Fedyszak
Na twórczość już nieżyjącego Charlesa Bukowskiego wpłynęła atmosfera społeczna, kulturalna i gospodarcza jego rodzinnego miasta Los Angeles. W młodości pisarz był nieśmiały i społecznie wycofany. Dzieci z sąsiedztwa wyśmiewały się z jego niemieckiego akcentu (jego dziadek był imigrantem) a później z trądziku. Pierwszy kontakt z alkoholem miał już jako nastolatek. Wiele lat później twierdził, że to właśnie ta używka pomaga mu w życiu.
Gdy Charles Bukowski miał 24 lata zostało opublikowane jego pierwsze opowiadanie "Aftermath of a Lengthy Rejection Slip". Dwa lata później ukazała się nowela jego autorstwa "20 Tanks from Kasseldown". Niestety nie udało mu się tym sposobem "włamać" do świata literackiego. Rozczarowany zaniechał pisania na prawie 10 lat. W tym czasie pracował w różnych miejscach i włóczył się po Stanach Zjednoczonych. Te "utracone lata" stały się podstawą do stworzenia późniejszych kronik (częściowo autobiograficznych) choć ich bohaterem została fikcyjna postać - Henry Chinanski - stylizowany alter-ego pisarza. W latach 60. Bukowski powrócił do pracy w urzędzie pocztowym. W 1969 roku w miesiąc po zakończeniu służby pocztowej skończył swoją pierwszą powieść "Listonosz".
I to właśnie o niej dziś pragnę wspomnieć. W powyższej powieści Henry Chinaski stracił więcej niż 11 lat swego życia harując na poczcie. Jego świat w opisanym tu czasie składał się z targania zamokłych worków brnąc po pas w błocie, prób uniknięcia spotkań z ujadającymi psami, wysłuchiwania sadystycznych przełożonych. Nasz bohater swą szarą codzienność ubarwiał sobie trzema przyjemnościami: seksem, alkoholem i hazardem. I w taką oto rzeczywistość wkroczyłam...
Narrator, Henry Chinaski, nie jest przyjemnym facetem. Można powiedzieć, że opowieść jest o pracy, która zasysa. Nie ma tu żadnego punktu zwrotnego czy kulminacyjnego. Historia jakby dryfuje. A my wraz z nią. Zostało tu przedstawionych sporo absurdalnych sytuacji. Poprzez wprowadzenie postaci sadystycznego Johnstone'a czy nimfomanki Joyce poczułam zmęczenie i rozpacz Chinaskiego. Henry wydał mi się na pierwszy rzut oka apolityczny i amoralny jednak później okazał się cynicznym i wyobcowanym przedstawicielem klasy robotniczej. Antybohaterem.
Proza Bukowskiego zaskakuje. Niewesoły los głównego bohatera przedstawiony został tu w taki sposób, że nie sposób powstrzymać się od śmiechu. Tak. Bo choć czytamy tu o niezbyt zabawnych momentach z życia Chinanskiego to autoszyderczy humor pisarza powoduje, że nie mogłam przestać się podczas czytania tej lektury dobrze bawić. Chwilami aż trudno uwierzyć, że opisywane tu zdarzenia mogły się wydarzyć. Cynizm, pogarda, arogancja wyzierają z każdej strony. Wobec wszelkich zasad narzuconych przez innych. Wobec ludzi. Ciężko być obojętnym wobec tego co tu zostało przedstawione. Pozycja jest pełna obelg, autodestrukcyjnych zachowań. Bukowski ma dobre ucho do żartów w miejscu pracy i wulgarnego, czarnego humoru na temat poprawności politycznej, budowania zespołu czy kształtowania się przywództwa. Ukazuje także dość wyraźnie negatywny wpływ hierarchii w miejscu pracy.
Dodatkowo mówi tu o ludzkiej naturze i o interakcjach człowiek-społeczeństwo. Powieść można także odczytywać jako polemikę na temat wpływu biurokracji na ludzką duszę i jej niezamierzone konsekwencje. To także opowieść o niesprawiedliwości społecznej. Historia o depresji ukazanej poprzez proces zanikania ludzkich odruchów. Niektórzy zauważą także tu satyrę na ciężko pracujących Amerykanów próbujących związać koniec z końcem, a jednocześnie znaleźć sposób na dobrą zabawę. Jej styl jest wręcz surowy. Trzeba przyznać, że autor jest oszczędny w słowach. Niektóre rozdziały zajmują zaledwie kilkanaście wersów. Bardzo szybko się to czyta. Pozycja przypomniała mi "Zwrotnik Raka" Henry'ego Millera.
Dla samozwańczego ,,starego świntucha" alkohol był niszczycielską muzą, odpowiedzialną w tym samym stopniu za największe pisarskie wzloty, jak i najbardziej...
Charles Bukowski w nowym wydaniu! Pod koniec życia Charles Bukowski dał się namówić na spisywanie dziennika. Wiedział, że jest nieuleczalnie chory...
Przeczytane:2016-04-24,