Genialny amerykański naukowiec budzi się po wypadku w nieznanym sobie miejscu, bez wspomnień, które mógłby uznać za pewne. Zdezorientowany i ścigany, odkrywa, że nie jest ofiarą, ale zwierzyną. W świecie rządzonym przez nowego, brutalnego tyrana, mężczyzna musi zmierzyć się z siłami gotowymi na wszystko, by go zniszczyć. Dzięki wsparciu ludzi ratuje swoje życie, by rozpocząć desperacką walkę o przetrwanie i przyszłość, która wykracza poza jego własny los.
Ta historia to opowieść o sile umysłu i serca – kiedy myślenie staje się kluczem do przetrwania, a odwaga definiuje naszą wartość. Czy jeden człowiek może stawić czoła światu, który zwrócił się przeciwko niemu?
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2025-01-17
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 438
To jest sf nietypowe, filozoficzne (takie komcie już czytałam), choć akcji jest tyle, że jakby zrobić film, to byłby jeden wielki efekt specjalny (rozdzielony na epizody przemyśleniami i "bóldupieniem" głównego bohatera). Gumowym smokiem a’la polski Wiedźmin by tego nie opędził. Pustynią Błędowską w roli pustyni też nie.
Wciąga niesamowicie, ciągle ma drugie dno, albo i trzecie. Rekurencja. Coś trochę, jakby „Dzień Świstaka”.
Dobre też, bo grube. Jak płacić za papier, to niech chociaż trochę nasypią.
Polecam, choć nie dla osób, które nie lubią takiego „niefantastycznego” science-fiction. Mocne, jak coś jeszcze znajdę tego autora, to kupię (choć rozumiem, że to polski debiut).
Jest to bardziej filozoficzna powieść drogi, niż twarde SF w stylu Lema.
Samo osadzenie w miejscu i czasie jest raczej po to, żeby czytało się smacznie (podpatrzyłem i kradnę to określenie z "polecajki" z okładki, autorstwa samego Piotra Wereśniaka, "Kilera" ?chyba nie wyśle ).
"Kyle" mocno trąci Asimovem, Kuttnerem (z jego najlepszych lat) i Dickiem, z jego "Raportem mniejszości". Pewnie jest więcej. Filmowy Nolan też ma się tu dobrze.
Sporo jest zagadek, wplecionych w treść przez autora, z których być może część ma służyć do potencjalnych spin-offów i nie da się ich rozwiązać (albo ja jestem za tępy , lub za mało oczytany, choć żyję fantastyką od dziecka).
Znajduję ukrytych w treści polskich polityków, żart z Przerwy-Tetmajera i o dziwo rozwiązywalną łamigłówkę, zdradzającą, kiedy dzieje się akcja głównej części powieści.
Odkrycie w Google Street View domu Henry'ego z prologu, wraz z opartym o drzewo rowerem, autentycznie mnie rozbawiło. Ta historia ma warstwy, jak cebula u Shreka (to jest do zrobienia, mi się udało).
Nie obyło się bez wad - brakuje mi bardziej rozbudowanych opisów przyrody, a styl zdradza raczej techniczne niż literackie podejście autora. Mimo to narracja jest prowadzona intrygująco, pełna niespodzianek i ,,incepcyjnych" zwrotów.
Daję 5 (tu wahałem się, czy dać 5 czy 6, pomysł super, ale warsztat da się jeszcze podszlifować) - z nadzieją, że obiecany kolejny tom utrzyma poziom.
Przeczytane:,
(czytaj dalej)